PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489795}

Przygody Merlina

Merlin
2008 - 2012
7,4 38 tys. ocen
7,4 10 1 37810
6,3 6 krytyków
Przygody Merlina
powrót do forum serialu Przygody Merlina

Część I:

Tessia stanęła przed okrągłymi drzwiami zastanawiając się czy nie poczekać z tym do jutra. Była już późna noc, a Merlin nie lubił jak przeszkadzano mu w czytaniu. Powoli, niepewnie otworzyła drzwi do izby.
-Oślico królewska! O tej godzinie się puka! – krzyknął czarodziej uśmiechając się zza okrągłego stolika.
-Przepraszam –odparła dziewczyna zamykając za sobą drzwi.
-Czyli jednak masz coś po matce, Artur nigdy nie zdobył by się na to słowo. Mogę wiedzieć co 14 letnia córka króla robi w moim mieszkaniu o tak późnej porze?
-Nie wiem do kogo się z tym zwrócić…
-Z takimi sprawami to do matki! –krzyknął mężczyzna przerywając dziewczynie.
-Przestań wuju. Przyszłam po miksturę. Na sen. Od trzech tygodni sypiam dziennie nie więcej niż trzy godziny. A kiedy sypiam… jest właściwie jeszcze gorzej.
- To powróciło?
-Tym razem jest jeszcze gorzej. Śniło mi się, że nad moim łóżkiem stał zakapturzony mężczyzna. W jego dłoniach widać było czerwonego ognika. Przypominał diabła, ale nim nie był. Gorzej z postacią która siedziała na krześle w kącie. Postać czarnego kozła. Jego jedyne oko było ogromne, świecące lecz nic nie oświetlało. To oko… czułam że ono widzi wszystko i potężnie przeraziłam się gdy utkwiło wzrok na mojej osobie. Obydwie istoty wprawiały mnie w demoniczny niepokój. Demoniczny! Czułam że to jest takie realne… Na koniec któryś z nich powiedział, że przed nimi nie ucieknę. I tak od trzech tygodni.
-Rain Man… -mruknął jakby do siebie czarodziej.
-Co?
-Postać czarnego kozła to diabeł, natomiast zakapturzony mężczyzna to zapewne inkubis… Obawiam się, że moje mikstury niewiele pomogą. Jeżeli za tydzień nadal to nie ustąpi mogę to spróbować zwalczyć wyższą magią. Ale nie teraz, tego używa się ewentualnie. Niepokoi mnie twój sen, słyszałem już o takich… realnych.
-I co z tego wynikało?
-Nic dobrego – rzekł czarodziej na myśl o Morganie, o której słuch zaginął 5 lat temu – Idź spać, weź iker [mikstura na sen] , ale tak jak mówiłem – wątpię aby to coś pomogło.
-Dobranoc.
-Miłego dnia.

Tess przechodziła właśnie obok świątyni kiedy rówieśnicy rzucili w nią pomidorami. Nigdy nie miała przyjaciół, trzymała ludzi na dystans. Właściwie to ostatnio zaczęła niektórych potężnie nienawidzić. Nie jeden raz zastanawiała się jaką karę poniosłaby za brutalne zabicie człowieka, jako córka króla. Albo za duchowe zamordowanie, za pomocą magii.
-Tessio, czemu nie zawołasz swojego tatusia?! –drwił herszt bandy tych pariasów.
-Pewnie dlatego, że nie jest pewna kto nim jest. Merlin czy…
-Ginewra! – dokończył ktoś inny, po czym rozległ się śmiech.
-Nienawidzę was! Jak ja was nienawidzę!!! Każę was spalić! Ale przedtem będą was torturować. Was i wasze rodziny wieśniacy! Niech was Dorochy pochłoną! –przeklęła dziewczyna cisnąc kamieniem w twarz jednego z chłopaków.
Zanim jednak kamień uderzył jego w twarz, zapłonął. Kilka sekund potem cała głowa płonęła jak nienawiść w sercu Tessi. W wyniku tej nienawiści całą ziemię na której stali chłopcy pochłonął ogień. Temu wszystkiemu przyglądał się Merlin z daleka. Teraz było jednak za późno, mógł tylko ugasić ziemię czarami. Nikt nie spodziewał się, że córka króla…. Ma moc.
Na szczęście było już późno i ciemno, nikt nie widział tragedii prócz Emrysa. Tessia zaczęła uciekać, nie do końca pewna co się stało, do swojej komnaty. Czarodziej minął spalone ciała i pobiegła nią. Dogonił ją w korytarzu królewskich komnat.
-Co to do krasnoluda było?! –krzyknął do dziewczyny.
-Nie mam elfiego pojęcia! To przeze mnie, ale nie wiem co się stało… Jestem potworem! –odparła Tess przerażona.
-Masz moc! Ale to nie to przesądza o tym czy jesteś potworem czy człowiekiem. O tym decyduje twoje serce.
-Co teraz?!
-O tej godzinie powinnaś już spać. Co tu jeszcze robisz? – zapytał ojciec dziewczyny wychodząc ze swej komnaty.
-Arturze, musimy porozmawiać. – odparł Merlin.

LadyMorra

Następna część dopiero w poniedziałek.

LadyMorra

Fajnie się czyta ;) Ćwicz, ćwicz i będzie git xD

LadyMorra

Miało być w poniedziałek, ale postanowiłam podzielić to na trzy części zamiast tej jednej - giganta. Tak myślę, że będzie lepiej czytać.

Część V:
-Na co czekasz?! Nie mamy czasu! –niecierpliwił się Artur.
-Tato… -na twarzy króla pojawił się uśmiech – Musisz wracać, jeszcze przyjdzie na to czas… Wracaj na Camelot.
Uśmiech na twarzy ‘’taty’’ szybko znikł. Spojrzał na nią pytająco z oburzeniem. Merlin natomiast był przedpewny, że Tessia będzie chciała szybko wrócić na zamek. Teraz nie wiedział jak zareagować. Dziewczyna nie wiedziała jak to wytłumaczyć swojemu ‘’ojcu’’. Dziwnie było jej go tak nazywać. Ostatnio zaczęła czuć więź z Bloodwayem, a nawet z Morganą. To ją niepokoiło, rozsądek mówił że to ściągnie na nią zgubę. Serce uśmiechało się na ich widok. Zastanawiała się czy ten uśmiech szybko nie przerodzi się w wołanie o pomoc. Ale zaczęła rozumieć Morganę. Ona po prostu idzie po swoje! No bo czemu Artur ma rządzić tylko dlatego, iż jest mężczyzną? Przecież Morgana to również dziecko Utera! Tessia teraz już nie wiedziała za kim stanąć. Czuła się z tego powodu nielojalnie wobec Artura, ale postanowiła te rozterki przenieść na później. Teraz musiała postąpić dwulicowo… Albo prościej: wolała tak zrobić. Tłumaczyła się przed samą sobą, że przecież to dobrze, że chce pomóż komuś kto wychowywał ją przez tyle lat. To dobrze. Tylko, że od ‘’dobrze’’ można zawsze ‘’lepiej’’…
-Posłuchajcie… Morgana ma płatnych zabójców – szpiegów śród rycerzy Camelotu. Nie znam ich imion, możliwe iż są inkubisami. Dowiedziałam się tego wszystkiego podsłuchując Blooda jak z kimś rozmawiał. Ale chyba jeszcze o czymś nie wiecie… -Tess zniżyła swój głos do szeptu– nie wybraliście odpowiedniego momentu aby zgrywać rycerzyków – Uśmiechnęła się do ‘’ojca’’ – Morgana wysłała kilka godzin temu armię jeźdźców na Camelot. Potężną armię! Część z nich jest magami! Gdzie wyście byli przez ten czas? Z daleka ich widać. Jak w ogóle się tu dostaliście?!
-Znaleźliśmy tunel. Nieistotne. Czemu po prostu nie pójdziesz z nami?! –Emrys wyprzedził w odpowiedzi króla. Dobrze wiedział, ż jeśli jego kompan będzie musiał wrócić na zamek, on też tak zrobi. Niebezpiecznie byłoby wracać samemu.
Tessia nie mogła znaleźć żadnej wymówki. Nie mogła znaleźć także żadnej wymówki na szukanie tej wymówki. Czemu ona w ogóle chciała tu zostać?! Poza tym jest jeszcze coś… ale postanowiła nie wspominać o tym ‘’ojcu’’.
-Musicie się spieszyć. Idźcie już. I ja też muszę wracać do komnaty – posłała Arturowi niejednoznaczne spojrzenie, ale on już od początku rozmowy rozpoznawał niezdecydowanie w jej głosie i oczach –Jestem pod stałym nadzorem. Dziwne, że teraz w ogóle z wami gadam. Dlatego nie zdziwiłabym się gdybyśmy teraz byli podsłuchiwani. Oni mi jeszcze tak nie ufają, ale może przez ten czas się czegoś dowiem. Powiadomię was kiedy postanowię dać nogę.
-Jak?
-Przyślę do was list za pośrednictwem jakiegoś kruka. Ale idźcie już!

Czesząc swoje czarne włosy Tessia odczuwała już zmęczenie. Nie nadążała za okolicznościami. Merlin powiadał, że jeżeli nie nadąża się za zdarzeniami to zaczyna się nie nadążać za myślami. A to twoje myślenie determinuje kim się stajesz. Więc nie nadążasz za samym sobą, a w wyniku – za łzami. I faktycznie – w jej sercu teraz trwał wyścig myśli.
Dziewczyna uświadomiła sobie, że niedługo będzie musiała wybrać pomiędzy Arturem a prawdziwym ojcem. A właściwie, to już to zrobiła, ale nie ostatecznie. Przypomniała sobie jej ostatnią rozmowę z Bloodwayem. Pytała się go czemu dopiero teraz się nią zainteresował. Powiedział tylko, że miał w tym plan i że tak lepiej. Ale ku zaskoczeniu jego córki, Blood mówił to z żalem i skruchą. Okazał się bardzo opiekuńczy. Był wielce poważany na dworze. Ze świadomością, że to on jest jej ojcem nie było jej łatwo ocenić wygląd czarnoksiężnika. Wydawał się przystojny. Tak jak ona miał czarne włosy, ciemne oczy i karnacje. Tessia słyszała parę plotek na jego temat od służek. Podobno przed związaniem się z Morganą był wielkim uwodzicielem. Ale dziewczyna wróciła do myśli o jego planie. I zrozumiała: To nie jest wcale jego plan, tylko jego partnerki. Przecież Tess była uważana za prawowitą dziedziczkę tronu. Morgana powinna albo ją zabić, albo ubiegać się o jej względy. Gdyby chciała zrobić to pierwsze zrobiłaby to już dawno. A może to ze względu na Blooda? Ale może Najwyższa Kapłanka chciała tylko nieoficjalnie objąć rządy nad królestwem zgładzając Artura, a prawne rządy pozostawi Tess? A jaka rola Bloodwaya albo Merlina?
Było jeszcze coś… Dziewczyna nie powiedziała ‘’tacie’’ o poszukiwaniu Dartmair [to ten stwór z drugiego odcinka 5 serii]. Dzięki niemu dowie się… gdzie jest Graal.

Artur ze swym kompanem dotarli na zamek, gdy już od kilku godzin trwała wojna. Upadły wieże. Na dziedzińcu leżały ciała rycerzy, chłopów czy mieszczan. Magowie Camelotu nie poradzili sobie z czarną magią. A więc żołnierze Morgany dostali się do cytadeli.
Król nie był pewien czy martwi się bardziej o królestwo czy o Ginewrę.

Nie miałam pomysłu jak to zrobić żeby Artur wrócił na Camelot, ale Kocurek_92 mi pomógł i za to dzięki. Dziękuję także wszystkim za rady;)
Myślicie, że ta część lepsza w jakimkolwiek stopniu, pod jakimkolwiek kątem od poprzednich?


ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Pisanie idzie ci już bardzo dobrze. Ta część jest już dłuższa i jakby bardziej rozwinięta od poprzednich. Podoba mi się i to bardzo :)
Mnie tutaj brakuje tylko jednej rzeczy: wydaje mi się, że niektóre sytuacje mogłabyś opisywać bardziej.. emocjonalnie. Np opis przerażenia, poczucia winy, bezradności u Artura, gdy wrócili na zamek- to by sprawiło, że opowiadanie czytałoby się z większym napięciem :) Nie jestem może specjalistką w pisaniu, ale przeczytałam już wieele książek i orientuję się co sprawia, że nie mogę się od nich oderwać, że mogłabym je czytać przez calutki dzień ;D Szkoda, że opowiadań z forum nie mogę mieć od razu w całości ;d

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Jest coraz lepiej. Ta część jest bardziej dopracowana: pojawiły się opisy wyglądu, przemyślenia Tess. Sama historia jest wciągająca. Takl więc - chcę kolejną część jak najszybciej ;)

LadyMorra

Część VI:

Wojska Camelotu ostatecznie poradziły sobie z saksonami. Mimo iż właściwie została jeszcze tylko jedna wieża to Merlinowi nie wydawało się żeby Morgana tego nie przewidziała. Jednak raczej nie szykowała kolejnej armii, nie z powierzchnią przebudowanego Grobu Ashkanara. Fascynujące, iż w ogóle pomieściła tylu ludzi. Ta wojna miała pewnie jedynie osłabić królestwo. Minie kilka lat zanim wszystko będzie odbudowane. Czarodziej zastanawiał się teraz jaki przymiotnik dopasować do Morgany. Wprawdzie zachowywała się okrutnie, ale Emrys unikał oceniania ludzi za ich czyny. Tylko kto normalny poświęcał by tylu ludzi żeby zniszczyć swojego brata?! Z drugiej strony – oni poszli na wojnę z własnej woli. Na pewno w jej sercu nie gościła tylko nienawiść. A co oprócz tego? Wprawdzie miała partnera. Czy to możliwe, że Morgana potrafiła kochać?! Ale ona szła tylko po tron. A może wcale nie chciała rządzić? Co z Tessią? Może chciała tylko zabić brata. Ale za co? Przecież magia była już zalegalizowana. Tylko że nie czarna, nie Stara Religia, której była kapłanką. A może tak naprawdę wcale nie zamierzała zabijać króla?! Emrys wiedział gdzie szukać odpowiedzi, ale z pewnością nie teraz.
-Znaleźliśmy Ginewrę, panie. Jednakże… Martwą. Popełniła samobójstwo…. Wisiała w komnacie.– zainterweniował sir Percival w stronę Merlina i Artura.
-Połóżcie ją obok pozostałych. –rozkazał drżącym głosem król.
-Tak panie.
-Czemu nie chcesz ją zobaczyć ostatni raz? Przecież teraz… Zapakują ją w worek. –powiedział czarodziej gdy rycerz odszedł, niezbyt wiedząc jak w tej sytuacji ubrać słowa.
-Cały ten związek to jedno wielkie bagno. Skoro zdradziła dwa razy i jeszcze dokładnie nie pamiętała z kim, tylko po prostu… To nie wiadomo ile tak naprawdę razy zostałem zdradzony. A teraz jeszcze popełniła samobójstwo. To nie ma sensu -oznajmił król twardo, ale bez przekonania. Przyjaciel dostrzegł w jego oczach łzy, ale oszczędził słów. Gorzkiej prawdy nie rozcieńczą słodkie słowa typu ‘’Wszystko będzie dobrze, chcesz piernik?’’.

Tessia siedziała teraz na łóżku obejmując kolana rękoma. Właśnie skończyła pierwszą lekcję nekromancji. Jej czarna magia różniła się od magii Lady Morgany nie tylko przez umiejętności, ale także przez duchowość magii Tess. Forma Ognika Śmierci Najwyższej Kapłanki przybierała raczej fizyczną materię. Natomiast ognik nastolatki rozprzestrzeniał się po pomieszczeniu i dopiero u celu złączył się w jedno. Pokój wypełniły wtedy uczucia. Poza tym uczucia przeradzały się w mgłę. Jednak nie było to powietrze-woda. Morgana nazywała to Wymiarem albo Perspektywą Uczuć. Przez tą perspektywę więcej było czuć i chociaż czas stanowił jedność z materią, więcej także się widziało. Tessia zagadnęła opiekunkę, że uczono ją, iż to miłość jest najpotężniejszym uczuciem. Więc jak wygląda mgła złożona z miłości? Czarownica odparła:
‘’Prawdą jest, że to miłość - o ile jest nieobłudna - jest ponad wszystko. Mimo iż to uczucie jest ślepe - serce widzi to czego nie poznaje rozum. Dlatego wśród miłości, we mgle można odnaleźć w niej myśli. Zmaterializowane. Dużo z tych myśli powstaje za sprawą wyobraźni i wiary, ale nadal patrzysz sercem. Wracając do tematu - tylko kiedy twoje serce, a nie umysł coś sobie wyobraża – wtedy widzisz i Oczami Miłości, i Oczami Wyobraźni. Przez wiarę natomiast – zmaterializowane myśli mogą przerodzić się w spełnione marzenie. To samo odczuwają osoby w pobliżu ciebie, tym bardziej jeśli tworzysz Mgłę Miłości dla konkretnej osoby. Namówię twojego ojca aby ci pokazał.’’
Tessia pomyślała, że Lady Morgana tyle wie przez to, iż Bloodway już to dla niej zrobił. Niemniej jednak swoimi słowy czarownica zaskoczyła dziewczynę. Skoro ona tak bardzo kocha to czemu tak bardzo nienawidzi?
Wtedy do komnaty wpadła Najwyższa Kapłanka z miną jakby najadła się Królewskiego Piołunu.
-To nie tak miało być. –oznajmiła.
-Ale o co chodzi?
Czarownica zawahała się. Usiadła naprzeciwko Tessi patrząc się jej prosto w oczy. Nastolatka ledwie wytrzymywała jej wzrok mimo iż dostrzegała w nim żal, a może nawet skruchę. To nie powinno już tak dziwić dziewczyny.
-Twoja matka nie żyje. Ale to nie nasza wina, nie myśmy ją zabili. Właściwie to sama to zrobiła… dotarły do nas wieści.
Nastąpiła chwila ciszy, ale teraz to nekromantka nie mogła wytrzymać wzroku siostrzenicy. Z kolei nastolatka nie chciała płakać przy Lady Morganie lecz jej serce już nie mogło powstrzymywać łez. I wybuchła, a wraz z tym powstała mgła. Jednak uczucia nie były jeszcze tak intensywne aby można było po mgle je rozpoznać. Czarownica przytuliła młodą magiczkę, ale oszczędziła słów. Widząc cierpienie siostrzenicy, którą tak bardzo pokochała nie była już dalej pewna czy naprawdę chce mordować…

Tymczasem Emrys opuścił Camelot pędząc w stronę Doliny Upadłych Króli. Do Kryształowej Groty.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Błąd pod koniec, córka brata to bratanica, a syn bratanek. A tak to coraz lepiej ci idzie to pisanie.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Aniech to! Powiadomienia mi nie działają i dopiero teraz widzę jak świetnie napisane (naprawdę są lepsze od poprzednich :) ) 2. części się tu znajdują :)

ocenił(a) serial na 10
monika1144

fanfiction.net/tv/Merlin/ nowe rozdziały w opowiadaniach nie chcą się wyświetlić wie ktoś o co w tym chodzi ?

ocenił(a) serial na 10
michal_12_filmweb

OTÓŻ TO.

Somebody help?

ocenił(a) serial na 10
Ascello

Niestety nie umiem helpnąć.
Jakie wgl znacie blogi-opowiadania na necie? Jakie polecacie?

ocenił(a) serial na 10
Katsa

A wolisz canon, czy modern au? Bo akurat się bawię w moderny więc od ręki mogę ci parę polecić, żeby znaleźć więcej niż kilka dobrych kanonicznych musiałabym zakładki przejrzeć. W ogóle już gdzieś dawałam link do wszystkich swoich zakładek. ;) Mam tego na tony, więc w sumie ciężko coś zaproponować, bez wiedzy jakie pary lubisz itp.

Dobra, ale parę ficków, które moim zdaniem przeczytać TRZEBA. Oba modern au, bo akurat w to się bawię, ale tak niesamowite, że... A no i przyjaźń Merlina z Arturem w roli głównej, czyli coś, co shipują wszyscy. ;D (Dobra, niby lekki pre-slash, ale skoro ja go przeżyłam, bo opowiadania są wspaniałe, to inni tym bardziej) Uwaga, po angielsku!

http://merlinxarthur.livejournal.com/2845229.html "And if your plane fell out of the skies, who would you call with your last goodbye?"
http://archiveofourown.org/works/575175 "Arthur and the Magic City Bus" --> tu mamy magię, choć dzieje się w czasach współczesnych.

Znam na tony świetnych opowiadań, a teraz wrzuciłam tylko swoje dwa ulubione, których linki miałam na wierzchu.

A i jeszcze mam NIESAMOWITE opowiadanie o więzach rodzinnych i przyjaźni (żadnych slashów, czy innych pierdół) (Merlin/Sherlock crossover), w którym Merlin jest bratem Sherlocka, a w którym to wszystko dzieje się po drugim sezonie "Sherlocka". CUDO.

http://archiveofourown.org/works/400773 "The Case Of The Unfortunate Brother"
http://archiveofourown.org/works/637935 "The Unfortunate Brother: Childhood (is the Kingdom Where Nobody Dies)" --> prequel do poprzedniego, ale lepiej czytać jako drugi. Zaufajcie mi. ;D

Dobra, to były moje ulubione na tę chwilę. A co tobie konkretnie zaproponować, to nie wiem, bo nie wiem co lubisz. Możesz sobie przejrzeć, o tu: http://previous.delicious.com/pestis/fandom%3A-merlin, moje wszystkie ulubieńce (przy każdym krótkie streszczenie i tagi). Ale jakbyś chciała coś innego (albo jakby brakowało), to pisz, czy coś, bo ja zawsze chętnie pomogę, bo mam jeszcze inne linki w różnych miejscach poupychane. xDDD

Ascello

Dzięki, na razie mi wystarczy, bo mam jeszcze kilka do sprawdzenia;)

LadyMorra

Podoba mi się xD kochająca Morgana? :) nieźle

ocenił(a) serial na 7
LadyMorra

Drugi akapit jest w porządku.
Co do pierwszego to powiem Ci tak...
Scena, w której Percival mówi o śmierci Gwen jest dziwna. Serio, dziwna.
1 Właściwie to tak ni z gruszki ni z pietruszki przeszłaś od opisu przemyśleń Merlina do sceny, w której Percival mówi o śmierci Gwen. To się tak zdeka kupy nie trzyma. (btw jak Percival mógł Arturowi coś 'zainterweniować'??? co to wgl znaczy?).
2.Reakcja Artura była w cholerę nienaturalna. Nawet jeśli ona go wcześniej zdradziła, to i tak nasz Artur przejąłby się tym o wiele bardziej. Nie pokazałaś tego. Nie było opisu przeżyć i emocji. Nie powinno zmieniać się charakteru jednej z głównych postaci.
3."Przecież teraz… Zapakują ją w worek. " Ja...Przyznam szczerze, że mnie to rozbawiło. Wręcz rozwaliło na łopatki. A chyba nie powinnam się śmiać, gdy czytam o czyjejś śmierci? Tekst Merlina strasznie nietaktowny i absolutnie nie na miejscu.
4. Opis wojny z fragmentu poprzedniego - bardzo krótki. Przecież to wojna, a Ty piszesz opowiadanie! To wręcz kluczowy moment, tak cholernie ważny dla akcji, fabuły... . Powinno to zająć o wiele więcej, ale przede wszystkim porwać czytelników, by chciało im się to czytać. Nie jest sztuką napisać dłuuugi opis, lecz trzeba też umieć zainteresować nim innych. Można było dodać np. dialog, w którym to jeden z żołnierzy przekazuje informacje głównemu dowódcy albo lepiej, opis jakieś kultowej walki między czarownikiem Morgany a magiem Artura (kurczę, to daje tak duże pole do popisu!)... Streściłaś to wszystko w zaledwie kilku zdaniach. Strasznie ubogo to wygląda.

Czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Brzmi banalnie, ale tylko dzięki temu można się nauczyć pisać :) I rozbudować wyobraźnie... Trzeba podłapać styl, zobaczyć co się z czym je i wtedy spróbować pisać. Sięgnij do jakiejś książki, np. Twojej ulubionej, i porównaj ją z Twoim opowiadaniem. Może w ten sposób znajdziesz złoty środek :)

PS Słuchaj, a może spisuj sobie w punktach po kolei te rzeczy, które chcesz zamieścić w akcji? Nie pogubisz się wtedy (jak np. nie wiedziałaś, co zrobić z ciążą Morgany) i Twoi czytelnicy też się nie pogubią. Mnie osobiście ogarnia lekki chaos, gdy przeskakuję z jednej akcji do drugiej, która kompletnie nie jest związana z tematem. Ewentualnie daj sobie większy czas na napisanie opowiadania i, jak już Nimfadora_2 wcześniej wspomniała, wrócić do niego za jakiś czas.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego, jako złej krytyki. Mówię to, co myślę :)

Ravennn

Hmm... z tymi punktami to całkiem dobry pomysł;)
A jeżeli chodzi o książki, to czytam całkiem sporo. Jednak trudno jest mi opisywać każdą okoliczność czy każde uczucie tak dokładnie jak w książce, gdyż taki pisarz książki która ma 800 stron nie musi to wszystko zwijać tak jak jest w przypadku opowiadań. Tym bardziej, że moje opowiadanie nie są zbyt długie, raczej dlatego iż ostatnio nie mam tyle czasu.Ale oczywiście postaram się już teraz to rozwijać i jakoś...uformować:).
Rzecz jasna, że nie przyjełam twojej opinii źle, wręcz dziękuję ci za uwagi;)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Sam dzisiaj zacząłem pisać książkę, a raczej trylogię, na razie jest połowa historii głównego bohatera w skrócie. Piszę o tym, ponieważ moja książka zahacza o Merlina. O to jak postanowiłem moją Trylogię, którą mam nadzieję, że kiedyś wszyscy na Świecie pokochają, napisać. Zaczynam od Głównego bohatera, opisuję jego historię, cechy charakteru, poglądy na życie i polityczne. To samo robię z resztą bohaterów. Następnie, gdy fabuła pokrótce została napisana w charakterystykach wszystkich postaci, zaczynam opis fauny i flory. Następnie opisuję konkretne miejsce, szczegół po szczególe. To wszystko piszę przed faktycznym pisaniem Trylogii, kiedy to zacznę pisać fabułę, poprzeplataną z opisami miejsc, krajobrazów, uczuć bohaterów, historiami związanymi z danymi miejscami bądź bohaterami.

Co do twoich opowiadań, dla mnie tam brakuje opisów miejsc i krajobrazów.

ocenił(a) serial na 10
ja547523

Oo, fajnie, że masz takie ambicje. W przyszłości będę się chwalić, że znałam autora najsławniejszej powieści świata już gdy zaczynał ją pisać xd Ja już gdzieś od 5 lat próbuję coś stworzyć, ale aż dotąd zawsze wena kończy mi się po kilku stronach. I mam tych krótkich fragmentów straszną mnogość xd Ale nie przejmuję się jakoś szczególnie, bo piszę raczej dla własnej satysfakcji ;)

ocenił(a) serial na 10
Rainbow_9

To nie jest ambicja, pomysł na Trylogię zrodził się parę miesięcy temu pod prysznicem. Dopiero teraz zacząłem spisywać pomysły i muszę powiedzieć jedno, nie sądziłem że spodoba mi się pisanie. To naprawdę sprawia mi przyjemność, a przecież w Liceum miałem problemy z napisaniem rozprawek nawet na 2 strony, a tu proszę masa pomysłów i mnóstwo wątków w ciągu jednego dnia. Mam tylko jedno marzenie co do tej Trylogii, że nie przebiję Tolkiena, którego podziwiam.

LadyMorra

Nie wiem kiedy wkleję następną część. Mam bardzo mało czasu ostatnio, a jutro wyjeżdżam na jakiś czas i wgl na jakieś 2 tygodnie rzadziej bd wbijać i nie dam rade tego napisać.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

A może jednak najdzie cię wena, znajdziesz chwilkę i coś nam napiszesz ;d A jeśli nie, to cóż, będziemy czekać :)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Mam nadzieję, że jednak coś się pojawi trochę szybciej. Twoje opowiadanie strasznie wciąga ;)

ocenił(a) serial na 10
Rosso17

Pisz jak najwięcej, z chęcią poczytam, i nie martw się, nie ściągnę twoich pomysłów do mojej Trylogii.

LadyMorra

Część VII:

Merlin mijał przeogromne posągi z myślą o potędze tego miejsca. Rozważał możliwość częstszych wizyt. Istniała mała szansa na spotkanie kogokolwiek w tym miejscu. Mimo, iż magia była teraz dozwolona, to ludzie obawiali się tajemnych, niewyobrażalnie wielkich mocy zaklętych w tym miejscu. Czarodziej na chwilę przystanął. Wcześniej nie dostrzegał piękna tego miejsca. Zdawało się, że wszystko tu miało intensywniejszy kolor.
Skrzywił się na myśl co się tu działo kilkanaście lat wstecz. Skojarzył też, że to co ujrzał wtedy w jednym z Widzących Kryształów, nie było zbyt napawające nadzieją. Ale te kryształy przepowiadały tylko możliwe alternatywy. Skierował więc swe kroki do Kryształowej Groty i podszedł do kryształu na piedestale.

Tessia już od kilku godzin męczyła oczy. Można zmusić się do snu, lecz nie w takich stanach rzeczy. Miała tyle pytań, a sen to nie odpowiedź. W takich sytuacjach nie przynosi także ulgi. Dziewczyna była dwulicowa nawet wobec samej siebie. Budowała labirynty wmawiając sobie, że szuka wyjścia. Nie umiała odnaleźć siebie ani w okolicznościach, ani w myślach. Nie wiedziała kim jest. Kim chce być. Kim powinna być. Nie wiedziała czy w ogóle ma jakiś wybór. Dopóki jest pod opieką Bloodwaya i Morgany nie ma zbyt wiele do gadania. Ale czy gdyby wróciła na Camelot to by się zmieniło? Chyba byłoby jeszcze gorzej, ponieważ młoda magiczka wcale nie chciała rządzić tym królestwem. I wcale nie musiała, bo nie jest córką króla, ale BYŁEJ królowej. Gdyby pochodziła od strony Artura musiałby objąć panowanie, ale w tym przypadku prawo Camelotu zakłada, iż tron należy się Lady Morganie. Ale wtedy też nie ucieknie przed tym, gdyż królem zostanie Blood. A ona jest jego córką. Aczkolwiek mogą mieć syna i to wtedy on przejmie berło. Stanie się to co ma się stać, przed przeznaczeniem się nie ucieknie.
Tess bardzo przeżywała śmierć matki. Samobójstwa popełniają tylko żywe trupy. Wypaczone w umyśle, w duszy, w sercu. Czy taka właśnie była rodzicielka nastolatki? Czy taka właśnie krew płynęła w jej żyłach? Ale ludzie to coś więcej niż pot, łzy, krew czy w przypadku silniejszej płci – sperma. Nie można oceniać ludzi na podstawie ich rodziców czy na podstawie pochodzenia.
Myślała jeszcze o Arturze i Merlinie. Tęskniła za nimi. Artur zapewne był teraz bardzo pogubiony, ale w odróżnieniu od niej – tylko w okolicznościach. Król ma kolana wytarte od doświadczeń. Na znak, że po kolejnych wstanie. A czarodziej? Dla Tessi zawsze był zagadką. Zastanawiała się, czy tylko ona to widzi. Merlin był wierny Arturowi, jako przyjaciel zarówno jak i jego poddany. Ale coś ukrywał. Być może siebie? Nawet kiedy wszystko się układało, on rzadko się uśmiechał. Dziewczyna wspomniała ten pięknye dni dla królestwa. Zasoby rosły, poddani przestali narzekać na jakikolwiek temat. Żadne stwory nie zakłócały spokoju już od dłuższego czasu w żadnej wiosce. Kilku wrogów zapragnęło pokoju. Magowie wykorzystywali magię w mądrych celach. Przybywało rycerzy. Nikt nie głodował, a dzięki magii leczenie najbardziej skomplikowanych chorób stało się możliwe. Wszyscy się uśmiechali i wtedy Tessia spojrzała na Merlina. Od razu widać, że on nie jest ‘wszyscy’, nie ma na imię Każdy. Uśmiechnął się wtedy lekko w stronę Artura, ale jego uśmiech niesięgający oczu szybko znikł. Radosny przyjaciel zapytał się go o co znowu chodzi. Odpowiedział ‘’O wszystko. Nigdy nie było gorzej. Magog nie jest fałszywym prorokiem, nic nie jest takie jak ci się wydaje.’’ Wtedy spojrzał głęboko w oczy Tessi. Nigdy wcześniej, ani później nastolatka nie miała tak ogromnego problemu z wytrzymaniem czyjegoś spojrzenia. To był miesiąc przed wykryciem mocy u dziewczyny. Merlin budził niepokój w dziewczynie, jakąś niepewność. Czymś jej imponował, ale nie umiała stwierdzić czym.
Wyjrzała przez okiennice. Wzięła głęboki oddech. Zbadała wzrokiem oświetlane kulami światła wieże, gargulce, ogród… Czerwone oczy tego pana nie wyglądały pocieszająco.

Magog przepowiadał drastyczny rozwój wydarzeń, ale nawet on nie podejrzewał takich tragedii. Ale Widzące Kryształy mają to do siebie, iż lubią martwić się, że kamień urodzi bazyliszka. Ale niektóre opcje wydawały się być bardzo realne. Kryształ przewidywał także sprzyjające alternatywy. Najbardziej Merlina niepokoiła jednak wizyta młodego, tajemniczego maga u Tessi. Ale zostawił te myśli na kolacje i wsiadł na konia. Jego przyjaciel powinien już zakończyć naradę ze swoimi śmiesznymi doradcami, którzy byli właściwie niepotrzebni. Bo i tak król słuchał się tylko jednego.
Siedzieli teraz w komnacie króla przy kominku popijając wino. Emrys nie chciał podejmować rozmowy o swojej wyprawie w Dolinę Upadłych Króli. Był inny temat, którego trzeba poruszyć mimo milczącego nastroju Artura.
-Nie udawaj. Dobrze wiem, że się przejmujesz. Chcesz oszukać mnie, czy siebie?
-Odejdź.
-Przecież wiesz, że nie posłucham. A więc?
-A więc się zamknij.
-Jak się otworzysz. Arturze, to nic złego – przejmować się śmiercią małżonki…
-Nie miała powodów by to robić. Problem więc nie leżał w okolicznościach, a w niej. Czemu tego nie widziałem?! I to się stało akurat teraz, gdy tak bardzo jej potrzebuję…
-Potrzebujesz czasu. Zburzyłeś tyle warowni. Pokonałeś tylu arcywrogów. A tak naprawdę największą warownię masz w sobie, a najbardziej niebezpiecznym wrogiem jesteś sam dla siebie. Za niedługo pójdziesz na własną egzekucję, pod swój własny topór.
-Zostaw mnie! Nie chcę o tym rozmawiać. Idź do tawerny jak niegdyś to robiłeś co wieczór.
Merlin oszczędził zaprzeczania, bo i tak nic by to nie dało. Rozumiał przyjaciela więc postanowił zostawić go samego.
-To może chociaż jutro wyruszymy na przejażdżkę? –zaproponował ostatecznie.
-Może.
Emrys wyszedł więc. W ten sposób zostawił swego przyjaciela z najpotężniejszym wrogiem w jednym pokoju. Ten pojedynek wymagał ogromnej odwagi. Jesteśmy tym, co myślimy. To jak myślimy determinuje kim się stajemy. Król stał się tym kim najbardziej nie chciał być. Tym kogo się najbardziej obawiał. Jego myśli – jakby miecz. Miecz, który właśnie wbił się w skałę, jaką jest serce. Miecz w skale. Król rozluźnił pięści, zacisnął powieki. Żal bywa cięższy od prawdy.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Zaglądam, a tu takie cudo! Świetnie rozpoczęcie mojego wieczoru! :)

LadyMorra

Cz. VIII:

-Chodź ze mną. – usłyszała w myślach młoda magiczka, co dowodziła w myślach tego, iż czerwonooki jest duchowym albo Widzącym, gdyż rozmowy mentalne są możliwe jedynie tych grup magów. Tylko że mag duchowy może rozmawiać w taki sposób jedynie jeżeli drugi mag też taki jest, w odróżnieniu od Widzącego. Tylko czemu jemu się tak bezczelnie świecą oczy na ten kolor?! –myślała Tessia poirytowana, ale także przerażona. Widok tego mężczyzny faktycznie był dość straszliwie specyficzny. A może raczej na odwrót… Dziewczyna nie wiedziała jak zareagować więc nerwowo brała pod uwagę różne reakcje i próbowała odnaleźć w tym siebie.
-Wyjdź na zewnątrz i nie zmuszaj do użycia mocy. – ponownie wysłał wiadomość mentalną do nastolatki. ‘Powiedział’ to tylko raz, ale dziewczyna teraz już wyraźnie przestraszona usłyszała to dwa razy, gdyż powtórzyło jej to serce. Które właśnie panikowało, a pomoc od rozumu nie przychodziła. Tylko czy dziewczyna się nie przesłyszała? ‘…nie zmuszaj do użycia MOCY.’ – a nie raczej siły? Tak wygodniej by było, gdyż rezydencji Morgany strzegą właśnie strażnicy. Ale chwila moment… czy grupa żołnierzy nie minęła właśnie nieznajomego przystając z nim na chwilę?! Co na drzewce?!
Dziewczyna zamknęła okiennice, próbując oszukać sama siebie że Lady Morganie odwaliło i nasyła na nią swoich magów aby ją sprawdzić. Ale nie dawała wiary w choćby w samą wiarę, gdyż dobrze znała swoją… ciocię [a może lepiej aktualnie pseudomatkę]. Po za tym była przekonana, że również zbyt dobrze znała siebie – co było oczywiście kłamstwem.

Merlin rozważał swój wielce szalony zamysł przy kominku z kielichem mocnego wina z myślami iż właśnie wypija krew. Wcale nie zaskoczył się samym aktem takich myśli, zastanawiał się tylko nad tym czemu te twierdzenia pojawiają się po tylu latach od ...tamtych wydarzeń. Przecież już od kilkunastu lat dobrze wiesz, że będziesz musiał odejść od Camelotu, że to nie twój azyl. Przecież wiesz że masz na tyle mocy, aby zostać mistrzem czarnej magii. Przecież wiesz co mógłbyś z tym zrobić?! Czemu ignorujesz tę wiedzę? Przecież wiesz, iż niewykorzystane sytuacje się mszczą. A ‘’rozpaloną świadomością można zmienić wszystko’’… Czarodziejowi widocznie podobała się zabawa w pustelnika, trwająca już kilkanaście minut. Ale teraz już naprawdę nadszedł czas. Ten stary druidzki prorok miał rację. Magog. A właściwie Ezechiel. Magog to raczej tytuł starej religii, który kapłani nadali temu czarnoksiężnikowi. Zabawne było to, że Ezechiel wcale nie dawał wiary w ich przekonania, jednak płynął tym samym prądem, mając całkowicie inne poglądy i swoistą teorię na temat starej religii. A może coś się od naszego ostatniego spotkania coś zmieniło – rozmyślał Merlin. Zaśmiał się z ironii losu, na przypomnienie sobie, że Ezechiel był bratem Uthera. Ale ten Artur jest dziwny.
Merlin mimo kolejnego kielicha, nie mógł sobie pozwolić na takie nieistotne myśli. Słyszał już nieraz jak nazywano go wielkim czarodziejem, najpotężniejszym ze wszystkich żyjących i takie tam głupoty. W rzeczywistości z czasem… a może raczej z doświadczeń, zdał sobie sprawę z tego, że prawdziwa moc i potęga, nie kryje się w żadnym z ludzi, a już na pewno nie z ich umiejętności magicznych. Czemu? Bo skoro on jest tym najpotężniejszym, a czuje się tak słabo i nieporadnie to musi to być prawdziwy koszmar. Wolał myśleć, że istnieje Ktoś potężniejszy. Ktoś kto jest uosobioną potęgą. Nie dawał natomiast wiary w część tych przekonań druidzkich, dlatego nie chciał już z nimi pogrywać. Mimo iż niektóre z ich proroctw się spełniają, nie pokładach w nich pewności ani tym bardziej nadziei. Są rzeczy nad którymi nie mamy władzy, które nie możemy racjonalnie wytłumaczyć. Gdyby było inaczej uczucia by nie istniały. A przecież są… niewytłumaczalne. Wcale nie jestem najpotężniejszy i dzięki temu mam na kogo liczyć. Ja jestem z kolei tylko małym, połamanym człowiekiem. Błędnie odstawił te myśli na potem. Nie chciał już dłużej zwlekać z praktyką. Odłożył wino, otworzył szafę i przeszukał ubranie przypominając sobie czemu odmówił posiadania własnego sługi. Niewielu ma takie szczęście co Artur.
Po kilku minutach w końcu znalazł tą szatę. Białą togę z symbolem czerwonego księżyca, a pod nim także czerwone kształty, niby krew. Merlin nie wiedział czy się uśmiechnąć czy raczej jeszcze raz to wszystko przemyśleć. Za oknem niebo nabrało równie intensywnie krwistego koloru, co symbol na szacie. Emrys jednak uśmiechnął się. Rewolucja została postanowiona. Czarodziej nie wiedział, mógł tylko przypuszczać jaka to będzie rewolucja. Nie wyciągał jednak wniosków, bo wcale nie wiedział czy to dobre i czy mądre. Nie mi to przyjdzie rozsądzać, a jak dotąd nie było mi dane poznać Tego, na którego – jak mówią – zawsze można liczyć. Mimo tego pozwolę sobie…
-Dobry Boże, mimo częstych nierozsądnych czynów mam dzisiaj czelność przyjść do ciebie i prosić… - czarodziej zakładając swoją dawno nienoszoną szatę rozpoczynał modlitwę. Kiedy skończył się przebierać, ukląkł karcąc samego siebie, że powinien zacząć od dziękczynienia. To była jego ostatnia rozmowa z kimkolwiek przed opuszczeniem zamku. Nie myślał raczej o hipotetycznych korzyści płynących z opuszczenia Camelotu. Widział za to straty. Ale wiedział, że jego przeznaczenie czeka gdzie indziej. Postanowił więc iść i otworzyć powołaniu drzwi, zobaczyć czego chce. Wczoraj jeszcze nie myślał o tym na poważnie. To jeden z tych dni, kiedy wstajesz i nawet jeżeli przypuszczasz, to nie wiesz co się dzisiaj skończy, a co zacznie. ‘’Otwierasz drzwi i nie wiesz co za drzwiami, anioły z dnia na dzień stają się demonami.’’
Z takimi myślami czarodziej opuścił raz na zawsze swą komnatę. Nie bał się nałożyć tej szaty przed opuszczeniem dziedzińca, ponieważ twarz doskonale zasłaniał mu kaptur. Oczywiście mimo tego i tak będzie unikać straży, a to już dla niego nie problem. Wziął na chwilę pod uwagę fakt iż z tym symbolem na ramieniu, może robić co mu się podoba, ale rozmyślił się kiedy zdał sobie sprawę, iż jeszcze jest w Camelocie.

LadyMorra

''Gdyby było inaczej uczucia by nie istniały. A przecież są… niewytłumaczalne. Wcale nie jestem najpotężniejszy i dzięki temu mam na kogo liczyć. Ja jestem z kolei tylko małym, połamanym człowiekiem.'' / ''Przecież wiesz że masz na tyle mocy, aby zostać mistrzem czarnej magii. Przecież wiesz co mógłbyś z tym zrobić?! Czemu ignorujesz tę wiedzę? Przecież wiesz, iż niewykorzystane sytuacje się mszczą. A ‘’rozpaloną świadomością można zmienić wszystko’’ NP. TE FRAGMENTY TO MYŚLI MERLINA, NIESTETY PISAŁAM TO INNĄ CZCIONKĄ I NIE ZAUWAŻYŁAM ŻE TEGO TU NIE ODCZYTUJE, GDY DODAŁAM. Następnym razem przemyślenia bohaterów będę pisać drukowanymi. Przepraszam, gdyż zdaję sb sprawę z tego, iż teraz powyższego opowiadania nie będzie się wam tak wygodnie czytać.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Nie było tak źle jak uważasz - było super! Nareszcie coś nowego :)

monika1144

Nie rozumiem, Monika, czemu ty jesteś taka bezkrytyczna do moich opowiadań. To jakieś dziwne.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Ależ się domagasz krytyki ;D Przepraszam, że się wtrącam, ale mnie się wydaje, że ty jesteś z kolei zbyt surowa dla siebie samej. A Monika, tak jak i wiele innych osób, po prostu docenia twoje opowiadanie :) Zresztą, wcześniej niektórzy już udzielili ci wskazówek i myślę, że stosując się do nich twoje opowiadanie będzie coraz lepsze i lepsze :)

Rainbow_9

Oj tam zbyt surowa;) Ja wiem, że się wam podoba, bo w przeciwnym razie byście powiedzieli. I doceniam że doceniacie;). Ale Monika całkiem nie ma 'ale'

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Jak będę miała jakieś 'ale' to napiszę. :)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Z 2 powodów:
- podobają mi się,
- i nie mam ochoty narzekać :)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Rzeczywiście, troszkę się w pewnym momencie pogubiłam, ale w końcu zaczaiłam :) Świetny fragment, czekam na ciąg dalszy :)

LadyMorra

Zamiast drukowanych [chociaż dzisiaj bardzo okazyjnie] będą cudzysłowie. Dzisiaj krótko, bo tylko o Tessi. Część IX:
-Sama tego chciałaś. – przypomniał o sobie nieznajomy.
Po tych mentalnych słowach, gdy dziewczyna zamknęła oczy, znowu ‘to’ widziała. Zakapturzony mężczyzna w jasnej szacie, postać czarnego kozła, krwisty ognik, świecące oko. Tym razem jednak oczy tego mężczyzny wyglądały znajomo. ‘’Zbyt znajomo…’’ I w odróżnieniu od tamtych snów, postacie wcale nie znikały tak szybko. Ognik zaczął dotykać ciała dziewczyny, które zaczęło płonąć – na szczęście na razie tylko w widzeniu – kolor oczu Tess zaczynał się zmieniać na chyba najbardziej tajemniczy kolor, bo na czarny. W powietrzu unosiła się tak gęsta ciemność, że można by ją dotknąć. Ta MGLISTA ciemność wraz z bólem przenikała ciało, serce, duszę nastolatki. W uszach słyszała krzyki. Powróciły demony. I one też wydawały się znajome. A Tessia jakaś siła zmuszała do trzymania oczu w rzeczywistości zamkniętych.
-Dosyć! Zrobię co każesz! –krzyknęła w końcu łapiąc z trudem kolejne oddechy.
W tej chwili otworzyła oczy. Widocznie przez duchowość jej magii pół pokoju zapłonęło żywym ogniem. Udało jej się szybko magicznie to przygasić. Wdziała buty i wybiegła przerażona z pokoju, schodami w dół. Drzwi były otwarte. Minęła dziwne, badawcze spojrzenia strażników ‘pilnujących’ rezydencji. Czerwonooki wskazał jej konia. Wyglądał na spokojnego, co jeszcze bardziej napawało Tessie strachem. Chyba nigdy się tak jeszcze nie bała. W niecałe półgodziny ten chłopak stał się uosobieniem strachu. ‘’To na pewno jakiś psychiczny morderca zaawansowanej czarnej magii’’
Zwolniła kroku i przymusiła się do uregulowania oddechów. Oboje wsiedli na konie , a wokół unosiły się magiczne kule światła. Tess mimo całej wewnętrznej paniki szybko zbadała wzrokiem czarodzieja. To nie jego oczy widziała w widzeniu, ale szata się zgadzała. Biała, z symbolem na ramieniu. Jasne włosy, blizna na skroni. Z rany na ręce kropnęła kropla krwi i znowu dziewczyna się wzdrygnęła. Wtedy zrozumiała, że młody mężczyzna uchwycił jej spojrzenie więc odwróciła wzrok.
Zastanawiała się jeszcze przez chwilę, czy może by go nie pokonała, a on tylko tak wygląda, ale szybko te myśli porzuciła. Bo przecież kilka minut temu dał doskonały popis mocy. Z tym jeszcze nigdy się nie spotkała i teraz była ciekawa, jej dawniejsze sny wywołane były przez to że jest Widzącą, czy była jakaś inna przyczyna. Przez chwilę ożywiła nadzieję, że może uda jej się mentalnie wezwać Blooda albo Lady Morganę. Rozmyśliła się, gdy zaraz minęli bramy zamku. Przystanęli na chwilę. Wtedy nieznajomy pochylił się nad mężczyzną i zaczęli po cichu rozmawiać. Tessia usłyszała tylko strzępki rozmowy.
-…pamiętaj, że masz ją chronić… Morgana postara się… nie może się dowiedzieć… - dziewczynie zamarło serce gdy rozpoznała głos swojego ojca.
- …nie ponoszę odpowiedzialności… Magog… rozmawiałeś z jego doradcą… co ze zgonem…
-…byłym doradcą… seria samobójstw… nie mów jej… będzie czekał na was… uważaj na niego…
Dziewczynę ewidentnie denerwowało to, że rozmawiali szeptem. ‘’Już nigdy mu nie zaufam’’. Poczuła wstręt do całego świata. Teraz ‘’wszyscy są tacy sami’’. Nie wiedziała jak ma zareagować na zatroskany wyraz twarzy swojego ojca, gdy do niej podszedł.
-Będzie wiele spraw, które zrozumiesz później. Nie bój się, postaram się o spotkanie – tutaj widocznie głos Blooda się załamywał – Gdyby coś poszło nie tak, zapamiętaj mnie po prostu. Tutaj nie jest bezpiecznie.
Tessia poczuła, że za chwilę łzy napłyną jej do oczu, mimo iż wcale nie chciała żadnych emocji.
-Z Bogiem, bo jak ktoś nie chce szczęścia, zbiera tylko nieszczęście. -dodał jeszcze tylko Bloodway.

LadyMorra

To koniec opowiadań . Rezygnuję, ale dzięki za czas i komentarze;)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Ale... dlaczego rezygnujesz? ... :(

monika1144

Za mało osób czyta.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Co za... łobuzy :)
Szkoda...
Może jeszcze kiedyś wrócisz do pisania... :)

monika1144

Pisać bd, nie bd publikować.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

A może jednak..
A jak nie teraz, to może jeszcze kiedyś opublikujesz ?:)
:)

monika1144

Wątpię, ale nie mówię, że na pewno nie;)

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Jest nadzieja :D

LadyMorra

Jak to koniec ?
Ja nie komentuje twoich opowiadań, ale przeczytałam każdą część :D Nie zawsze mam czas na komentarz, ale z ciekawością czytam kolejne części. Jestem ciekawa jak to się skończy. Szkoda...

LadyMorra

Ja także jak Athiusaa przeczytałam każde z twoich opowiadań, wiesz matura, nie mam czasu na ciągłe komentowanie czy coś ale czytało się miło. Chętnie zobaczyłabym tę historię opowiedzianą do końca.
Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
LadyMorra

Ja również czytam :-) Mam nadzieje że zmienisz swoją decyzję;-)

ocenił(a) serial na 10
ania2012_2

Ja też czytam twoje opowiadanie! I mi się bardzooo podoba, mam nadzieję, że jednak dasz się przebłagać i bedziesz dalej pisać :D

LadyMorra

Tak wiem, znacie mnie już od strony szybkiej zmiany zdania. Zastanowię się jeszcze nad tymi opowiadaniami, ale JEŚLI bd dalej pisać, to i tak będą się pojawiać rzadziej.

LadyMorra

To trzymamy kciuki żeby Ci się chciało :D

LadyMorra

Podjęłam ostateczną decyzję: Na razie nie wracam do publikowania, ale jeżeli wrócę to nie wcześniej jak w lato.
I pewnie was to wkurzy i pomyślicie że robię kolejne przedstawienie typu moje klasyczne ''Zmieniam zdanie!'', ale to już jest na serijo pewne. Ale przepraszam za moje regularne zmienianie zdań.