Nie chodzi jedynie o dokonane przez scenarzystów wybory ale o fakt jak to jest podane. Położono nacisk na melodramatyzm i cały klimat nagle wziął i wyszedł. Twórcy uznali widza za idiote, który musi mieć wszystko wyjasnione i te wyjaśnienia stoją w sprzeczności ze skrupulatnie budowanym nastrojem. Holoubek okazał się dobrym graczem, który blefowal przez całe rozdanie i potrafił widzów utrzymać przy produkcji posiadając tak słabe karty. Te karty zostają odsłonięte i nie sposób poczuć się oszukanym. Tak budowany nastrój a serial w finale banalna wtdmuszka. Szkoda.
Kasa jest najważniejsza, ale jestem bankowo przekonany, że Seweryn i Ogrodnik po Beksińskich nie wzięli by tych ról gdyby miało być tak prosto.
To nie kryminał, to nie melodramat to zamaskowany King. Drugi sezon oglądajcie w towarzystwie i w dzień.
Co do aktorstwa mam inne odczucia, bo zdecydowanie bardziej przekonywujący od Ogrodnika był dla mnie Seweryn. Podejrzewam jednak, że na mój odbiór mógł wpłynąć brak konsekwencji i logiki w budowaniu postaci, która w przypadku bohatera granego przez Ogrodnika kuleje szczególnie. On jest niczym uciekinier z psychiatryka ze zdiagnozowaną osobowością mnogą. Takie skojarzenie nasuwa się zwłaszcza w ostatnim odcinku, w którym scenarzyści wcisnęli mu do ręki nóż i postanowili zrobić z niego bad boya pełną gębą, który ostrzem wymachuje byłej kochance przed nosem. No litości, totalnie tego nie kupuję.
Mam wrażenie, że obejrzałam pięcioodcinkowy trailer drugiego sezonu, a nie jakąś spójną historię.
Jestem świeżo po finale sezonu i zgadzam sie w zupełności. Cytując klasyka: "Miała być bomba, a wyszedł kapiszon... i to podmokły".
niedoróbka. Trzeba było zrobić więcej odcinków, a nie wrzucić wszystko do jednego wora w ostatnim 5 . Podobno morderca wg. patologa był leworęczny, a Kulik nie był leworęczny , wystarczy się przyjrzeć, jak wyciąga broń i w której ręce trzyma znak (czerwonego lizaka) którym zatrzymuje Haśnika. Scenariusz lepiej by wypadł, gdyby z młodego Karola zrobili zabójcę, gdyby dziewczyna mu powiedziała, co robił z nią Grochowiak też by miał motyw. Najpierw zabójstwo a później samobójstwo przed więzieniem. Generalnie tam każdy miał motyw: wdowa, ojciec Justyny. Szkoda, zapowiadał się bardzo dobrze, Seweryn klasa, ale koniec rozczarował.
ale w innych odcinkach prawą ręką m.in. trzyma klucz otwierając drzwi, trzyma papierosa przy paleniu, trzyma torebkę, etc. ?
a tak troszkę offtopem - w co wpatrywał się Wanycz w ostaniej scenie? Co było na tej ścianie?
powiesił wyrwaną kartkę z albumu malarstwa z obrazem Koepke z postacią w lesie. Cały wątek tego lasu był idiotyczny. Co zabici Niemcy w 1945 roku mieli wspólnego z mieszkańcami miasteczka i całą tą historią w latach 80 BEZSENS
Co widziała Ewa Koepke? Wielkie g****. Twórcy wprowadzili wątek lasu, ponoć taki ważny i tajemniczy, a rozwiązali go na szybkiego, bez ładu i składu.
Może ktoś przy okazji tego tematu mi pomoże w okiełznaniu ostatnich iwentów, bo trochę się pogubiłam.
*spoilery*
Że żonka zaplanowała morderstwo, a prokurator nad nim czuwał, to było dość jasno przedstawione. Ja natomiast zgubiłam mocno wątek w czasie las-rzeźnik-strzelanina. Czy finalnie Grochowiaka i dziwkę zabił jednak rzeźnik czy zrobił to ktoś inny (było mówione, że miał to być ktoś silny lub kilka osób)? Skąd ten motyw pozorowanego samobójstwa z nożem w ręku - co miał dać na tym etapie? Jak w sprawę był wmieszany gość w okularkach? Po co żonce był potem ten nóż w szafie i w ogóle po co podmiana tego noża na bagnet?
Przepraszam, jeśli jakieś banalne te pytania, ale trochę to przeszło za szybko i chyba zaskoczyło mnie od tej strony :D
1.Żonka nie zaplanowała morderstwa. Ona go jedynie chciała, ale z planem jako takim nie miała nic wspólnego.
2. Rzeźnik nie mógł zabić Grochowiaka i kochanki bo jak go zawinął Kulik z kolegą i wytłumaczył, że 'jesteśmy na polanie gdzie zabiłeś Grochowiaka i dziwkę', to krzyczał 'ja tego nie zrobiłem, przysięgam', a Kulik odpowiedział 'wiem, wiem' Wychodzi więc na to, że morderstwa musiał dokonać Kulik. Tylko, że tu jest problem bo morderstwo było wcześniej, a nóż Zarzycki ukradł bokserowi znacznie później. Czyli co? Kulik ukradł Haśnikowi nóż, a potem mu oddał po kryjomu żeby go wrobić? Bez sensu, szczególnie, że w morderstwo wrobili zupełnie inną osobę, a Haśnikiem nawet się nie interesowali dopóki Zarzycki nie przyszedł do prokuratora z nożem w ręku i oznajmił, że to dowód. Fakt oddania noża żonie jest po prostu debilny. Po jaką cholerę było jej dawać ten nóż zamiast go np wyrzucić do rzeki? No chyba że prokurator chciał go zatrzymać, a obawiał się go trzymać we własnym domu, ale naprawdę...to się nie trzyma kupy. Motyw samobójstwa z nożem w ręku też się kupy nie trzyma, no chyba że prokurator chciał uwolnić oskarżonego, który się przyznał i potrzebował sprawcy, ale to też jest bez sensu bo wiadomo, że gdyby to zrobił to by skompromitował siebie i swój urząd.
Gość w okularkach czyli Kulik był najprawdopodobniej sprawcą tego wszystkiego i inicjatorem. To znaczy prokurator mu powiedział o sprawie, a on działał po swojemu tak jak chciał i robił to co chciał. Zdaje się, że był tam najgroźniejszą postacią i nie słuchał się nikogo, o czym świadczy również jego zachowanie podczas strzelaniny kiedy nie usłuchał prokuratora i zamiast odłożyć broń, strzelił do niewinnego milicjanta.
Wiedziała. Mówiła, że prostytutka nie miał zginąć.
Las opętał Kulika doszczętnie, jego postępowanie nie było racjonalne. Ale nie wykluczam, że za jego plecami stoi ktoś znaczniejszy, prokurator a nawet Helena by pasowali.
Narzędziem mordu był bagnet prawdopodobnie Kulika.
Postać Haśnika jest nieoczywista, mieszka w lesie siły mające tam swą siedzibę mogły go posiąść i w jakiś sposób będzie istotny dla dalszej części historii, albo wątek jego i jego córki może opóźnionej a może przerażonej był tylko wybiegiem scenarzysty. Wydaj się jednak zbyt mocno zarysowany by go porzucić.
Drewicz i Wanycz mają jakieś niejasne wspomnienia z lasu. Ten film idzie w kierunku Miasteczka Salem a nie Sherlocka.
Ja nie mówiłem, że nie wiedziała, tylko że nie zaplanowała. Zaplanował prokurator, a wykonanie zlecił Kulikowi. Nie zgodzę się natomiast z żadną kwestią opętania przez las bo nie było ku temu żadnych przesłanek. W lesie kiedyś doszło do tragedii, żadnych duchów,ciemnych mocy czy opętań tam nie było. Kulik był niebezpiecznym psycholem jak wielu ubeków/gliniarzy w tamtych czasach i nadużywał swojej władzy wiedząc, że i tak nic mu nie grozi bo działa jakby nie patrzeć na zlecenie przełożonego.
Zlecenie morderstwa aktywisty partyjnego jak Grochowiak mógł wydać Kiszczak, a nie prowincjonalny prokurator.
Jeśli miał to zrobić po znajomości oddawał się w ręce Kulika. Na to by nieposzedł. Chcesz zrobić coś dobrze, zrób to sam. Jest leworęczny ?
Po pierwsze to nawet Kiszczak nie o wszystkim wiedział bo były okresy kiedy ubecja panoszyła się na potęgę i ciężko ich było okiełznać nawet wyższym przełożonym. Po drugie wszystko zaplanował prokurator, być może prosił o pozwolenie kogoś z góry, ale nie ma ku temu żadnych przesłanek bo gdyby wiedział o tym ktoś pokroju Kiszczaka to czy naprawdę bawili by się w podrzynanie gardła w lesie jemu i prostytutce? Prędzej by zaaranżowali nieszczęśliwy wypadek Grochowiaka. Kulik był podwładnym prokuratora. Jest dość oczywiste, że podwładny, szczególnie w tamtych czasach robił co mu kazano. Kulik był pożyteczny i lubił to co robił. To nie pierwsza tego typu postać w tego typu produkcjach.
Finał po najmniejszej linii oporu. Żona chce się pozbyc meża, który ją regularnie zdradza. Wykorzystuje do tego kochanka prokuratora, który z racji zajmowanego stanowiska może to zatuszować .
Wątek metafizyczny jeszcze nie wybrzmiał . To dopiero przygrywka. Zło wypełza z lasu i opanowuje ludzi - Kulika, parę samobójców, może Haśnika, Grochowiaka, prokuratora, Helenę a i Zarzycki wyszedł z lasu jakiś Inny.
Właśnie piąty odcinek z prostymi odpowiedziami jest zasłoną dymną. Zarzycki i Wanycz Coś dostrzegają w finałowej scenie.
I postać Teresy jak z Dziecka Rosemary. Szaleństwo Woźniaka, może tortury a może Kulik przestraszył go czymś innym...
W tym filmie tkwi głębsze zło i dyrektor hotelu, postać dopiero zarysowująca się dostrzega jego przejawy.
Pozostaje pytanie czemu zakatowani Niemcy wyciągają swe macki zza grobu, podczas gdy dusze milionów pomordowanych ofiar nazizmu śpią spokojnie.
Może będzie i trzecie dno.
Ostro się czegoś naćpałeś oglądając ten serial. Nic nie jest przygrywką bo i nie będzie 2 sezonu. A jeżeli nawet będzie to nie z tymi bohaterami.
Właśnie po to aby zaintrygować widzów, stworzyć pozory. W lesie nie ma nic nadprzyrodzonego, żadna scena tego nie sugeruje. Ot, kiedyś wydarzyła się tam zbrodnia, którą na sumieniu ma większość przodków obecnych mieszkańców, o czym zresztą wspomina Wanycz w rozmowie z milicjantem. Ta historia buduje klimat, ale do niczego nie prowadzi. Wątek ten w ogóle nie był rozwijany, a w ostatnim odcinku wyjaśniło się o co chodziło.
Za dużo tych porzuconych w półtaktu wątków by nie było to zamierzone. Zarzycki i Wanycz w ostatniej scenie doznają olśnienia, my musimy poczekać i to pewnie długo by dowiedzieć się jakiego.
Z tego miejsca można podążyć w stronę horroru i połączyć wątki. Zło może jako siła psychiczna może jako zjawa wypełza z Lasu. Lub w stronę thrillera politycznego gdzie zło ulokowane jest w aparacie partyjnym, i coś im się posypało.
Nastrój grozy sukcesywnie budowany od początku serialu a znajdujący jak dotąd kulminację w scenie błyskawicznie podnoszącej się mgły otaczającej spanikowanego Zarzyckiego błąkającego się po Lesie według mnie wskazuje kierunek metafizyczny. Oczywiście mogę się całkowicie mylić, ale wolę dobrze myśleć o Rojście. W innym przypadku to było źle zainwestowane 260 minut mojego życia.
z uwagi na ten kiepski finał obniżyłem ocenę całego serialu do 6 - góra urodziła mysz....
Scenarzyści nadmiernie obniżyli temperaturę akcji przed końcem serialu. To pozory, ale może troszkę niezręczne. Każdy koniec sezonu Breaking Bad zostawiał oglądającego na szpilkach, tu tego zabrakło.
Przerost formy nad treścią. Oprawa robiąca wrażenie, a cała zagadka na poziomie W-11 Wydział Śledczy. Zawiedziony jestem. Takie 5,5/10
Ostanie 10 minut faktycznie troszkę drażni, ale i tak uważam że historia świetnie opowiedziana i właściwie wszystko gra oprócz końcówki.
Zgadzam się w stu procentach. Finał rozczarowuje. Scenariusz jest kaleki. Na początku rośnie wielka bańka, która pęka a w środu nie kryje się nic. Wszystkie wątki się rozmywają, rozczarowują. Wątek nastolatków jest wręcz żenujący. Mam wrażenie, że tajemnica i metafizyka są tylko po to, aby przyciągnąć uwagę. Nic nie kryje się za wątkiem lasu. Buduje się metafizyczną oprawę a pod jej płaszczykiem przemyca się oczywisty kryminał z dziurami jak ser szwajcarski.
Nie zgadzam się. Piszesz „banalny” , „rozczarowujący” – po prostu życie jest banalne. Historia pokazana w tym serialu jest po prostu PRAWDZIWA – i może dlatego banalna. Ja rozumiem, że oczekujesz od serialu, aby w każdym odcinku był jakiś twist, a w finale to powinno się okazać, że Wanycz jest duchem, Zarzycki i żona Grochowiaka to rodzeństwo, Teresa jest w ciąży z własnym teściem a misternie poprowadzona akcja spowodowała, że nikt nie domyślił się że zabójcą Grochowiaka jest barman z hotelu… Nie masz się do czego przyczepić to piszesz, że banalny finał… Litości! Serial moim zdaniem bardzo dobry, lepszy niż Kruk, Wataha, Belfer, Pakt…
Czlowieku serial wspolpisala Anna Kazejak. Obejrz "Obietnicę" a zobaczysz jej kiepski styl pisania tam i w Rojst
To może i ja podzielę się z Wami swoimi odczuciami po obejrzeniu Rojsta.
Podzielam zdanie większości tu opiniujących że rozwój fabuły i budowanie dramaturgii w pierwszych 3 a nawet 4 odcinkach jest na prawdę przekonujący. Motyw samego zabójstwa, tajemniczy las i ludzie z nim związani, Grochowiak i jego persona i wreszcie sprawa samobójstwa nastolatków w tle stanowią razem ogromny potencjał na świetną, skomplikowaną i mroczną historię. Czy owy potencjał został wykorzystany? W mojej ocenie nie. Tak jak większość z Was uważam że finał i rozwiązanie wątków były katastrofalne. Ale po kolei - Sama kwestia zabójstwa i rozwiązania jego zagadki - zbyt banalna, zbyt oczywista i zbyt łatwo podana widzowi, strzelanina zakrawa o parodię, zabrakło mi motywu tego zabójstwa, zabrakło konspiry, za dużo niedopowiedzeń.
Kolejna sprawa, samobójstwo nastolatków. Przyznam że wraz z zbliżaniem się tej feralnej dyskoteki odczuwałem niepokój że stanie się coś bardzo złego. Scena gwałtu w łazience mocna, ohydna ale czy do końca realistyczna? W mojej ocenie w obliczu takiego zagrożenia człowiek broni się wszystkimi siłami a tutaj mamy dwie obserwatorki, napastniczkę i brak jakiekolwiek desperacji ze strony Justyny? Ani krzyków, wołania o pomoc ani walki. Scena mocna kontrowersyjna. Skoro jednak już tak postanowił reżyser to zabrakło dopowiedzenia co ostatecznie wpłynęło na ten akt desperacji obojga a zwłaszcza chłopaka? Wrażliwy romantyk? Poczucie winy? Czyż nie lepiej było by pociągnąć ta historię dalej gdzie chłopak w akcie rozpaczy i gniewu, pod wpływem żądzy zemsty morduje tą dziewczynę, np. wrzuca pod pociąg i mści tym sposobem Justynę. Oboje wtedy maja powód, chcą być razem, ona skrzywdzona, on mordercą - skaczą razem. Osiągają pewne katharsis. Wątek uważam że spartolony po całości.
Co do Grochowiaka, mogli w finale ujawnić więcej szczegółów jaką gnida był, co wyprawiał z dziewczynkami, niby było wiadomo że je zapraszał, że płacił za ich negliż ale można to było nieco bardziej dopowiedzieć widzowi, uzasadnić że zasłużył na śmierć, że jego zabójstwo nosi znamiona wymierzenia mu kary.
Ostatni wątek jaki chciałem podjąć to las i jego sugerowana nadprzyrodzona natura. Wątek mocno ale to mocno olany a szkoda. Zabrakło mi wyjaśnienia, olano całą tą tajemniczość tego miejsca, nawet Zarzycki spędzając tam noc praktycznie nie pokazuje że wywarło to na nim jakieś piętno. Nijak to wszystko ma się do zabójstwa i innych tragicznych wydarzeń. Domysły, domysły i jeszcze raz domysły że las mógł powodować szaleństwo ale mocno to wszystko jest naciągane.
Świetny trailer, sugerował że będzie to gruba historia, emanował kapitalnym klimatem PRLu, i jeszcze ten Fronczewski! Można było oczekiwać konkretów. Niestety serial zwieńcza finał wydmuszka, Fronczewskiego jak na lekarstwo w jakiś drugoplanowych rolach, masa niedopowiedzeń. Trochę szkoda.
Co Wy się tego chłopaka czepiacie? Ciął się (jawny objaw depresji), nie radził sobie ze stratą matki, z ojcem, który ich zostawił - jedyna iskierka to dziewczyna...która sama miała dość - więc skoczyli razem - zupełnie mnie to nie dziwi i nie zastanawia. I nie jest to naciągane. Ludzie popełniają samobójstwo z różnych powodów - często zupełnie nie zrozumiałych dla otoczenia więc dyskusja na ten temat dla mnie nie ma zupełnie sensu.
Jak dla mnie serial rewelacyjny - w ogóle nie oczekiwałam zjawisk metafizycznych związanych z lasem - to by dopiero wyszedł naciągany gniot. Czasy PRL, klimat, muzyka - super.I nie kumam tego "braku" Fronczewskiego - świetny aktor - no i?? Jak dla mnie nikt w tym serialu nie zagrał źle - wszyscy byli świetni - a Jacek Beler najlepszy...Zakończenie mnie nie rozczarowało. Cały wątek z rzeźnikiem jak dla mnie bomba.
zgadzam się. Kalka innych kryminałów. A pierwotnie tytuł miał być "Co widziała Elsa Koepke". Nie wiem który lepszy.
Panie
JohnTheBrave , pięknieś Pan to podsumował. Metafora z kartami jak najbardziej uzasadniona. Fabularnie Rojst jest niewyraźny jak kampania wyborcza Trzaskowskiego. Ale wizualnie pięknie to wygląda. A epizodyczne istnienie w tej akcji Dyjaka jest świetne i warte obejrzenia do momentu, gdy go wieszają. Tak jak napisałem - dla coveru bodaj cyborgicznej Trojanowskiej, dla występu Dyjaka oraz świetnej wizualizacji scenariusza warto obejrzeć.
ja po pierwszym odcinku nie mam takich odczuć. Na razie akcja się rozkręca i wydaje mi się, że nie można nic zarzucić
Końcówka mnie nie rozczarowała, może dlatego że zaczytywałem się książkach Zygmunta Zeydler-Zborowskiego i telewizyjnych Kobrach. Takie były właśnie finały ówczesnych kryminalnych akcji. Myślę, że współczesne seriale przyzwyczaiły nas do wodotrysków i zaskoczeń. To był PRL.
Moim zdaniem reżyser nie dał rady. Bo to las miał być głównym bohaterem. To taki grzech pierworodny, który ciąży nad mieszkańcami (w domyśle nad Polakami w ogóle). Grzech, który zatajamy, wyrzut sumienia, który ciąży. To miasteczko nigdy nie będzie szczęśliwe bo jest ukradzione, nie swoje. Nad mieszkańcami ciąży klątwa, która nie daje im żyć. Bo co to za życie? Nikt tam nie jest szczęśliwy, nikt się nie uśmiecha. Nawet Pewex nie wygląda jak Pewex tylko jak wiejska spółdzielnia w czasach Gomułki. To bagno z którego nie ma wyjścia. A jak ktoś próbuje walczyć to jest przez to bagno jeszcze bardziej wciągany. Jeśli mieszkańcy (czyli Polacy) nie przepracują tej swojej winy to nie osiągną szczęścia. Muszą to zrozumieć, muszą się przyznać.
Niestety (a może na szczęście) reżyserowi nie wyszło. Zrobił gniota, którego opakowanie oszukuje widza, a finał żenuje.
Dokladnie. Zaczynając oglądać serial byłam zachwycona muzyka i kadrami, ogólnie klimatem, i te lata 80. Niestety scenariusz ... poprostu zawiódł.
Kto mnie wyjaśni dlaczego nastolatka ktora skrzywdziła i pobiła w toalecie na dyskotece dziewczynę ( ktora mozei miedzy innymi z tego względu popełniła samobójstwo )
NIE PONIOSŁA ZADNYCH KONSEKWENCJI ????
Przeciez to jakaś porażka , ze jej to uszło na sucho , jaki to przykład to jest dla młodzieży w obecnych czasach ???
ja mierzę jakość serialu, tym, czy go pamiętam po długim czasie, fabułę, postaci, wątki. Z tego serialu poza głównymi aktorami nie zapamiętałam nic... Zaczęłam oglądać drugi sezon i mam problem, żeby odnaleźć się w odniesieniach do pierwszego sezonu. Tak, że tego...
Sam serial jest niezły i miał potencjał, ale ileś wątków jest zupełnie niepotrzebnych np ten z Else i Niemcami. To się nadaje na osobny serial np młody dziennikarz z Krakowa odkrywa zbrodnię w lesie, wszyscy milczą i mataczą, a sprawcy żyją i knują. Mi przede wszystkim nie pasował Seweryn i Fronczewski jako za starzy na te role. To dziadki chyba pod 80tkę, więc to mnie wkurzało przez cały serial. Po drugie wątek samobójstwa, zwłaszcza chłopaka bardzo nierealistyczny. Molestowanie też raczej byłoby skrywane, a nie że jedna koleżanka drugiej koleżance opowiada jakie to tam nic takiego. A jakby każdej dawał dolary to by kolejki miał pod gabinetem. Taki gwałt łazienkowy to już tak dalece patologiczny jest, że mało realny. Już bardziej napuściła by na nią jakiegoś chłopaka, tak żeby poeta to zobaczył. No i sorry ale takiej patoli podobał się jakiś poeta zniewieściały z wyglądu, z fryzurą nie z tamtych lat? Sam wątek kryminalny nawet fajny, ale strzelanka to aż śmieszna tak nierealna. Ogrodnik, sama nie wiem taka ciapa, a odkrył jak naprawdę wyglądało morderstwo, był u boksera, był świadkiem jego zabicia. Nie no, on od terapeuty nie powinien wychodzić po czymś takim. Przez większość czasu wyglądał jakby miał się rozbeczeć, a nie facet co się staremu urwał i sam rozwiązuje kryminalne zagadki.