Jak wrażenia po nowym odcinku?
Jak dla mnie jest nawet, nawet w miarę ciekawie - chociaż oczywiście szału nie ma. Zły, cyniczny Ezra zniszczony wydarzeniami poprzednich lat to ciekawe posunięcie, ale... przyznam, że dobrze wspominam okres, gdy wszyscy myśleli, że to on będzie A - to było zaskoczenie, gdyby to okazało się prawdą to moje rozczarowanie finałem PLL nie byłoby tak wielkie. Oczywiście Ezra został wybielony i znów stał się postacią pozytywną, i teraz ten twist - "może to on zabił?" nie jest już dla mnie tak szokujący jak kiedyś - to już po prostu było.
Dostaliśmy jakieś strzępki informacji o tym, czemu Hanna i Caleb już nie są razem - wychodzi na to, że zostawił ją by pojeździć sobie po Europie. Trochę niespojne to z charakterem Caleba, jakiego poznaliśmy przez te kilka sezonów, no ale coż. Spencer zdążyla w ostatnich latach spotkać się z byłymi swoich przyjaciołek chyba częściej niż z nimi samymi ;)
Szykuję się pewnie kolejny rozmans z Emily w tle, bo nie wierzę, że nowa postać żeńska jest wprowadzona bez żadnego większego celu.
Co w tym dziwnego, że mieszka sama w rodzinnym domu? Matka Emily też mieszka sama w domu, podobnie jak matka Hanny. Nie wiem, skąd to zdziwienie i co tu jest do rozumienia. Dziewczyny kończyły liceum w poprzednim sezonie. Minęło 5 lat, więc zdążyła zarówno nadrobić dwa lata liceum, jak i skończyć studia licencjackie. Dodam jeszcze, że w USA nauka nie trwa jak u nas od września do czerwca, tylko w wakacje można przerobić cały semestr, żeby przeskoczyć o pół roku. U nich nie chodzi się do przypisanej klasy, tylko każdy idzie indywidualnym tokiem nauczania, może przeskakiwać poziomy w zależności od pracowitości i uzdolnień.
Gdyby byłą głupia - na jaką ci wygląda - nie zostałaby nauczycielką.
O ojcu nic nie wiadomo - piszesz. I co z tego? Nie zmienia to faktu, że wiemy, iż jest dziany.
Szczerze, to jest naciagane. Wiadomo, że nie jakoś super istotne, ale po prostu ciekawe. Robia z Alli taka inteligenta, madra i ogarnięta, ale jak ona się zachowuje w życiu prywatnym? Litości! Równie dobrze mogli z niej zrobić lekarkę albo prawniczkę, ale wiedzieli, że to by było przegięcie. Swoja droga, ile lat miał Ezra, kiedy zaczał uczyć w Rosewood?
Ezra był chyba zaraz po studiach.
Ja już dawno stwierdziłam, że nie ogarnę, jak mija czas w Rosewood. Przecież między połową 3 a połową 5 sezonu minęły dwa miesiące :P Matka Toby'ego cofnęła się w czasie do momentu, gdy CeCe miała 12 lat, tylko po to, żeby Bethany mogła ją zepchnąć z dachu, a potem magicznie pojawiła się w czasie, gdy Ali i Toby mieli jakoś po 13 lat. Ale co tu rozumieć, skoro Marlene sama odpiera te zarzuty mówiąc, że jakoś nikt się nie dziwi tego, że w kreskówce Simpsonowie od x lat wyglądają wciąż tak samo :P
Serio? Porównuje PLL do kreskówki? Hahaha, to w PLL wszystko możliwe! Ile razy Kenny zmarł w South Parku? Nikogo to nie dziwi! ;D
A mało to nauczycieli, którzy mają problemy osobiste, nałogi i różne odchyły? Podczas Twojej edukacji trafili Ci się sami geniusze? To, że człowiek jest specjalistą w jakiejś dziedzinie nie znaczy, że nie ma prawa postępować naiwnie/głupio/źle w życiu prywatnym. A Ezra? Oczytany, inteligentny facet a wdaje się w romans z nastolatkami i miesza w całą aferę. Mało to durnych rzeczy zrobił przez te wszystkie sezony?
Ezra miał 25 lat, gdy zaczął uczyć w Rosewood High School, co jest kolejnym dowodem na to, że może to równie dobrze robić Alison.
Jeśli chodzi o edukacje Alison to chodziła do pierwszej klasy liceum. Potem zagineła jak dziewczyny były w drugiej klasie. W trzeciej pojawiła się Mona jako A, a w czwartej wróciła w listopadzie-grudniu. Jeśli wszystko pozdawała powinna być po 3 roku studiów. Nie wiem czy w tym wieku można uczyć w USA, ktoś musiałby sprawdzić.
Konkret_filmweb W Ameryce studia to college, w Wielkiej Brytanii to coś jakby szkoła policealna i to tam nauka trwa mniej lat.
Zastanawiam się po co oglądam te głupoty. I tak okaże się, że A to Nicole która wróci w finale 9 sezonu i cały czas była żywa. Jej motywem będzie to, że laski nie szukały jej w dżungli, a powinni bo jest ona bratem któreś kłamczuchy. -.-'
Ona uczy w liceum, więc trochę słabo, ale co tam. Może przeniosła się w czasie. Swoja droga, kojarzy ktoś, czy końcowa scena z odcinka 6x10 już się wydarzyła czy to jakaś super przyszłość? Bo nie ogarnęłam, o co w niej chodzi.
Nieprawda. W USA masz dwa rodzaje szkół wyższych - college i uniwersytet. Nauka w college'u trwa jedynie dwa lata, to coś jak nasza polska dwuletnia szkoła pomaturalna.
Nauka na uniwerku trwa o wiele dłużej. I tak - dyplom z dobrego college'u uprawnia do wykonywania zawodu nauczyciela.
No High School kończy się w wieku 18/19, więc skoro minęło 5 lat to mają mniej więcej 24 lata. Nauka w Community college najczęściej trwa dwa lata i kończy się ją z dyplomem i uprawnieniami do wykonywania zawodu, co innego uniwerek - jest to bardziej renomowana szkoła, trudniej się do niego dostać i studiuje się dłużej.
Ich liceum kończy się w wieku 17/18. Z tego, co kojarzę, żeby potem uczyć w liceum, trzeba mieć ukończone studia wyższe, a college nimi nie jest. Dwuletni college, to bardziej takie technikum zawodowe albo wstęp na studia wyższe, takie jak medycyna czy prawo. Ale to też zależy od stanu.
Dobra, stwierdziłam, że poszukam: http://study.com/how_to_become_a_high_school_teacher.html
Czyli cztera lata na Bachelor's Degree i 1-2 na pedagogiczne coś tam, które pewnie można jakoś w trakcie robić, a do tego jakieś tam doświadczenie (Teaching Credentials).
Swoja droga, fajna fucha, szczególnie w takim względnie małym Rosewood. :)
17? To chyba w przyśpieszonym tempie, bez uwzględnienie przerwy zimowej i letniej. Ja kończyłam mając ponad 18 lat. College to nie technikum, bo do technikum idziesz po szkole gimnazjalnej (dawniej podstawowej), a do college'u po skończonym liceum (High School Diploma) i po egzaminie SAT.
Maturę w USA możesz zdać zaocznie - i zapewne tak zrobiła Alison, zdobyła certyfikat GED, co umożliwiło jej pójście do college'u lub na uniwerek.
Przecież nawet w Polce można uczyć w wieku 23 lat! Naprawdę nie rozumiem, skąd bierze się to niedowierzanie. Kończąc studia licencjackie ma się w Polsce 22-23 lata!
A "doświadczenie", o którym wspominasz zdobywa się w czasie studiów - przecież odbywa się praktyki.
Licencjat tak, ale po licencjacie można uczyć tylko w podstawówce. No, nie wiem, na siłę wszystko można tam wyjaśnić.
Skąd masz takie wiadomości? Moje dwie przyjaciółki uczą w gimnazjum, a mają jedynie licencjat.
Widzę, że nie odpuścisz i choć mieszkałam przez 7 lat w USA i kończyłam tam college, Ty wiesz lepiej. Myślę, że czas zakończyć tę dyskusję, bo przypomina syzyfową pracę.
Killa lat temu weszło coś takiego, jak zaczynałam licencjat z angielskiego, a byłam na specjalizacji angielskiego. A w liceum tylko z mgr. można uczyć.
Nie muszę mieć racji, po prostu mnie to ciekawi. A co widzowie w USA maja do powiedzenia, to nie wiem.
Przecież to samo napisałam powyżej hehe że w Polsce można z licencjatem uczyć w podstawówce i w gim, czyli że nie można w liceum.
Co do serialu - biorąc pod uwagę fakt, że 13- letnia Alison miała romans z chłopakiem siostry Spencer, a następnie uwiodła Ezrę - w fabule tego serialu nic mnie już nie zaskoczy hahahah
Oczywiście byłoby bardziej wiarygodne, gdyby Ali pracowała w przedszkolu, ale co tam ;-) Skoro nawet Hannah, która jak wiemy nie grzeszy inteligencją, dostała się do college'u - nie mam pytań :-)
Dziwne, że w USA nikt się nie czepia do 5-letniego przeskoku w czasie, a polscy widzowie tak - to oczywiste, że nie ogarniają amerykańskiego systemu edukacji.
Ile razy można powtarzać to samo? W USA nauka w liceum czy w college'u nie trwa ileś lat, tylko ileś semestrów. Można przeskakiwać i wyprzedzać program, nadrabiać zaległości zaocznie (nawet nie ruszając tyłka z domu!) lub na zajęciach organizowanych w ferie i w wakacje.
Czy naprawdę wydaje Ci się, że Amerykanie do banda debili a sprytne Polaczki znalazły błąd w scenariuszu? Jezu...
Nie wiem, dlaczego jesteś taka agresywna. To nie błąd w scenariuszu sensu stricto, tylko po prostu jeden z wielu absurdów PLL, moim zdaniem podobny do tego, jak w przypadku kariery policyjnej Toby'ego, który "stał się" funkcjonariuszem policji w kilka tygodni (pomijam już fakt, że siedział w poprawczaku, liceum też koniec końców chyba rzucił, a tu nagle wraca jako stróż prawa zajmujący się morderstwami i porwaniami). Nie chodzi mi już nawet o to, czy Alison mogła zaliczyć przedmioty zaocznie i czy zdążyłaby się wyrobić w 5 lat ze zdobyciem wykształcenia, ale ogólnie ten zawód pasuje jej jak kwiatek do kożucha, nie wiem, jakim cudem po tych wszystkich aferach z jej udziałem ktoś ją dopuścił do pracy z młodzieżą. No ale ok, może to tylko moja subiektywna opinia, a PLL jest najbardziej realistycznym serialem na świecie. Pozdrawiam, "sprytny Polaczek".
Agresywna? Po prostu bawi mnie to, że się czepiacie czegoś, co jest całkowicie wiarygodne i prawdopodobne. Oczywiście w PLL jest cała masa absurdów i głupot, ale akurat ten przeskok w czasie i fakt, że Ali jest nauczycielką do nich nie należą. Nie była karana, a to jedyne co mogłoby ją dyskwalifikować.
Jasne - Toby i jego policyjna kariera to jedna wielka fantazja - podobnie jak fakt, że sprawę prowadzili gliniarze powiązani z podejrzanymi (swoją drogą w ogóle zdaje się, że w USA jest czterech czy pięciu gliniarzy, do tego stanowią oni bandę nieudaczników). Spencer przejmuje się tym, że z racji eseju, który niegdyś napisała mama zawali wybory. A co z esejem który niegdyś ukradła siostrze -do czego się zresztą przyznała, z jej epizod z narkotykami, psychiatrykiem itp. To nikogo nie martwi.
No nie wiem, moim zdaniem nikt przy zdrowych zmysłach nie przyjąłby Alison do pracy w liceum w Rosewood, w zbyt wiele rzeczy była zamieszana (ok, niby siedziała w więzieniu niesłusznie, ale mimo wszystko w większości spraw takich jak prześladowania, zaginięcia, morderstwa, szantaże gdzieś tam się ona przewijała), do tego przez dwa lata tułała się Bóg wie gdzie i z kim, składała fałszywe zeznania, pogrywała z policją (chociażby przy sprawie Cyrusa), na pilną uczennicę, tym bardziej zainteresowaną literaturą i nauczaniem innych też raczej nigdy nie wyglądała. Do tego matka zamordowana w tajemniczych okolicznościach, siostra w psychiatryku z poważnymi zarzutami, długa lista mieszkańców miasteczka, którym Ali zalazła za skórę kłamiąc, manipulując, szantażując, etc. Aż tu nagle jak gdyby nigdy nic uczy dzieci w lokalnej szkole? Na pewno społeczność Rosewood byłaby zachwycona ;)
Zresztą ze Spencer i jej matką jest dość podobna sytuacja. Z tego co wiem (wystarczy chociażby obejrzeć The Good Wife ;)) kandydat na jakiekolwiek stanowisko w polityce jest prześwietlany od góry do dołu, a konkurencja ma sztab ludzi od wyszukiwania najbardziej pikantnych szczegółów z życia rywali politycznych, dzięki którym można by ich oczernić. A niestety rodzina Hastingsów ma wiele soczystych tajemnic, rozpoczynając od powiązań z państwem D., pobytem Spencer w Radley, jej uzależnieniem, aresztowaniami i innymi wybrykami, wynajmowaniem detektywa, który śledził Melisę, bo jej własny ojciec uważał, że mogła zabić Alison itp. itd. Ja się w ogóle zastanawiam, jakim cudem to małe miasteczko funkcjonuje - przez te dwa lata (od 1 do połowy 6 sezonu) tyle ludzi tam było prześladowanych, porwanych, niektórzy znikali w dziwnych okolicznościach, co chwila pojawiał się jakiś trup, do tego sfałszowane raporty, znikające ciała, podkładane dowody, armie ludzi w czarnych dresach z kapturami, pożary, wybuchy, zdemolowane budynki, wypadki samochodowe, oszustwa, kradzieże, w Radley to już chyba pół miasta siedziało... toż w Nowym Jorku się mniej dzieje niż w Rosewood xD dlatego dziwię się, jakim cudem ktoś dał Alison pracę i to taką odpowiedzialną, podobnie jak dziwię się odwadze pani H., która startuje w wyborach, chociaż powinna się liczyć tym, że rywale wyciągną wszystkie brudy jej rodziny i znajomych.
Matka hanny jest menagerem hotelu wiec moze stad darmowy pokoj,albo rodzinna znizka a jej chloppk chyba jest bogaty, byla mowa o weselu gdzies tam u wujka
Ja w tym odcinku nie widziałam za mocnego makijażu u Ali, właściwie przez większość scen miała być zapłakana i wyglądała, jakby jej tylko odrobinę tuszu na rzęsy nałożyli.
Kojarzę sceny, w których wygladała, jakby miała brudna twarz. Za dużo pudru, brazu? Nie wyglada brzydko, to za dużo powiedziane, ale trochę za sztucznie. Niepotrzebnie ukrywaja jej twarz i kragłości.
Nie przyglądałam jej się, nie kojarzę. Może ma jakieś plamy na twarzy w związku z tymi problemami hormonalnymi i starają sie to też zatuszować? Albo miała wyglądać na zapłakaną i chcieli uzyskać taki efekt, ale im nie wyszło :P
Możliwe. Ciekawe, jak one wygladaja bez makijażu :D Spencer chyba ma go najmniej, to ja bym może rozpoznała.
Młode dziewczyny? Przecież wszystkie one - poza Sashą Pieterse - są w wieku 26-30!
To wcześniej udawały 16-latki! Śmieszyło mnie, gdy w retrospekcjach musiały grać gimnazjalistki. To właśnie teraz - w końcu - wcielają się w kogoś w swoim wieku.
Co do Allison - ze względu na jej problemy z hormonami sporo przytyła w ostatnich dwóch latach i jej stylizacje nieudolnie mają to ukryć, stąd ten dziwaczny makijaż i ubrania, które - w moim odczuciu - wręcz przyciągają uwagę.
Uważam, że reszta KŁAMCZUCH wygląda pięknie.
A co do Alison masz rację - ja uważam, że to jak ją ubierają wręcz przyciąga uwagę i robi z niej jeszcze większą beczkę za przeproszeniem. Rozumiem problemy z hormonami, sama chuda nie jestem, ale to jak ją ubrali do pierwszej sceny, gdy rozmawiała z tym nauczycielem? Nie wiem, czy ja jestem dziwna, ale ubieranie długiej rozkloszowanej spódnicy, odciętej pod biustem W ŻADEN SPOSÓB nie odejmuje jej kilogramów, a wręcz wygląda jak ogromne monstrum.
Dla porównania - sukienka, którą miała, jak piekła ciastka dla Charlotte, ogólnie jak przygotowywała obiad na jej powrót (chyba coś takiego było w tej scenie, 6x11) - to był chyba kolor w odcieniach morskiego, w miarę luźna i odcięta w pasie - widać, że nie jest to Alison z 1 czy 3 sezonu, ale wyglądała naprawdę ładnie. Dziewczęco, naturalnie, jakby wagowo nic się nie zmieniło. Czasem sama próba maskowania wagi robi większą szkodę, niż cała waga. Przy tym pracuje kilku stylistów, a nie wychodzi im to najlepiej w tym wypadku x.x
Zgadza się. Poza tym skoro nie potrafią dobrze maskować nadprogramowych kilogramów, to niech ich nie maskują, po prostu niech wygląda ładnie, a nie jak ekscentryczna emerytka z kółka różańcowego.
Gdzie ejst opcja lajków na filmwebie?!?!?!?! Temu komentarzowi zdecydowanie się to należy :P
Dzięki :) Pisząc o tym myślałam o m.in. postaci Mercedes z serialu Glee - dziewczyna była solidnie przy kości, ale potrafili ją ubrać ładnie i dziewczęco, czasem nawet seksownie i z pazurem, nie starając się za wszelką cenę ukryć kilogramów pod babcinymi bolerkami i spódnicami maxi.
A dla ciebie osoba w wieku 26-30 nie jest młoda??? :/ Ja cały czas się tak czuję i też mogłabym grać nastolatkę :P
Na pogrzeb poubierały się jak własne matki??? Dla mnie, to one na wszystkie pogrzeby do tej pory ubierały się co najmniej niestosownie. Sorry bardzo, ale spódnice do ziemi z wycięciem niemal do majtek, dekolty do pępka i sukienki bez pleców, to nie są stroje na pogrzeb. A one zawsze ubierały się, jak na pokaz mody.
Dokładnie, w końcu widać, że chociaż w tej kwestii dojrzały. Z drugiej strony, ja na ich miejscu nie poszłabym na ten pogrzeb.
Akima, masz rację, nawet na pogrzeb odpicowały się jak szczur na otwarcie kanału.
Nie no jasne, że wcześniej ubierały się nieadekwatnie do sytuacji, ale teraz też przesadnie się wystylizowały. To już naprawdę nawet na pogrzeb trzeba zakładać szpilki????
Hanna zdecydowanie ładnie nie wygląda. Uwielbiałam jej postać, Ashley, a teraz od początku sezonu Hanna zaczyna powoli coraz bardziej mnie do siebie zniechęcać. A nowa Hanna to już w ogóle. To całe 5 lat poszło w złą stronę :c
(pewnie jestem odosobniona w tych rozważaniach, ale musiałam się uzewnętrznić)