Osobiście nie mam słów - wyśmienity.
A końcówka...
Co sądzicie? Co dalej? JAK ? DLACZEGO?
Czyli pewnie dostaniemy w 4 sezonie "w pakiecie" rozwiązanie zagadki śmierci Sherlocka i Moriartiego. <moje spostrzeżenia>
No nie zasnę teraz ;x aaa nie mogę się doczekać aż odcinek będzie online, żeby znowu Andrew zobaczyć <3
SESJA JEST CO PÓŁ ROKU. "SHERLOCK" RAZ NA DWA LATA. Totally worth it!
OMFG! Co to było?! Co to do cholery było! Ja wiedziałam! Wiedziałam, że Moriarty przestanie być martwy. Ale nikt mi nie wierzył!!!
Ale serio, czy tylko ja jestem... dziwnie zawiedziona, że nikt (kogo lubimy) nie umarł? Nieważne, to i tak było mega!
Taką miałem zacieszke, że ktoś umrze, ale musiałem obejść się smakiem :P. Jedyny minus odcinka
Dla mnie to strasznie dziwne( i niesamowite jednocześnie :D) ,że pokazali go w ten sposób jakby rzeczywiście żył. Szczególnie po tym jak Moffat wyśmiał na Comic Con'ie, teorie że Moriarti przeżył po strzale w głowę ( wówczas cała scena na dachu szpitala nie miała by sensu)
Może to nawet i lepiej ,że nikt nie umarł. Ja miałam nadzieję, żę Mary nic się nie stanie. :)
Chyba nie tylko Ty.;) byłam trochę zawiedziona, że postrzelono Sherlocka, bo przecież musiał przeżyć.
Chryste Panie to było GENIALNE. Nareszcie stary dobry serial powrócił. Nie no muszę ochłonąć, szok szok szok co za trolle. Odszczekuję wszystko - ten odcinek przywrócił chwałę! Myślałam, że tu będzie nowy czarny charakter a tu taki mindfck. Ten serial mnie wykończy
dzięki ale chyba przydałoby się coś mocniejszego albo jakieś ogromne ciasto :D
W trakcie prawie płakałam, teraz śmieję się od 10 minut i jestem nienaturalnie pobudzona. Ten serial zdecydowanie mnie wykończy. Trolling roku :D
GENIUSZE!!!! Moja przyjaciółka powiedziała, że bez Moriarty'ego przestaje po 3 sezonie oglądać Sherlocka. Proszę bardzo!!!
Moffat to małpa!!!!:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=698943660146553& set=gm.590473157689864&type=1&theater
Małpa powiadasz ? :D ww w.flickfilosoph er.com/wptest/wp-content/uploads /2013/07/howsherlocksurvived.jpg
Widać brak pomysłów i jakiejkolwiek inwencji, Magnussen był mistrzowski, ale w ogóle nie wykorzystany, a na sam koniec wracanie do strych motywów... Serial został przekształcony w pożywkę dla fandomu, nie jest już tak mocną pozycją jak przez pierwsze dwa sezony. Ostatnia scena to po prostu impotencja twórcza Moffata. A najwspanialszy odcinek w historii serialu stał się bujdą, którą można wyrzucić do kosza.
I teraz mamy tak- szczęśliwa rodzinka Watsonów (ludzie, gdzie kanon?), starego wroga (no bo po co wprowadzać zajebistego Mikkelsena, lepiej zabić go strzałem w głowę i odgrzać kotleta w postaci Scotta) i w ogóle The Reichenbach Fall to bujda na resorach, bo oboje przed sobą udawali. Co za debilizm.
Albo podobało mi się w tym serialu co innego niż wszystkim, albo mam zły humor... Ale 2 sezony są genialne, z kolei trzeci to parodia- mimo większego budżetu.
W zupełności się zgadzam. Poza jednym. CAM miał być zabity, tak jak w książkach. Tylko że przez kobietę, którą Sherlock krył.
Tez się zgadzam. Jesli chodzi o cam: moffat i gatiss napisali że dlatego zostal zastrzelony przez sherlocka bo oni uwazaja ze tak moglo byc w oryginale tylko watson zatail prawde chroniac przyjaciela.
No chyba że tak. Tak ma sens :D
No, ale jeśli Moriarty naprawdę żyje to po tak długim czasie bronienia Moffata poprę tych którzy mówią że wszystko niszczy.
Mam jednakowoż nadzieję że to blef.
Każdy ma inne wymagania ;)
Ja tam się bardzo cieszę, że Scott wrócił (choć w sumie nie wiemy czy ktoś się tylko nie bawi...) - bądź co bądź to Moriarty był "głównym złym" a dostaliśmy go nie za wiele ... Z ocenianiem Reichenbach Fall powstrzymam się do czasu jak dadzą nam jakąś sensowną teorię - kto wie, może uda im się to wytłumaczyć?
Co do sezonu- fakt, fabuła mogła być lepsza, ale aktorstwo i chociażby praca kamer są na naprawdę najwyższym poziomie :)
Ubolewam nad nie wykorzystaniem potencjału Magnussena, gość jest stworzony i zagrany genialnie. Za to powrót starego, zabitego bad guya jest jak mówisz odgrzewaniem kotleta i brakiem kreatywności. I nie ważne, że prawdopodobnie okaże się, że to jest ktoś inny. Takie zakończenie sezonu jest głupie, naciągane i ma na celu tylko podkręcenie fanek na tumblru (jak dziś tam weszłam, to zauważyłam więcej gifów z M, niż z samym Szerlokiem, wtf?).
Moriarty na telebimach na Piccadilly Circus i włamanie do wszystkich stacji tiwi? Poważnie? Ale poważnie.. poważnie?
Ale poza tym ten sezon mi się wyjątkowo podobał. Gdyby nie zakończenie, to nie napisałabym o nim złego słowa.
Najlepsze, że sam Moffat mówił wszędzie w wywiadach, że Moriarty na pewno nie wróci, bo nie chce, zęby Sherlock był serialem z jednym przeciwnikiem. I teraz zdałem sobie sprawę, że to nie trolling. Po napisaniu odcinka Moffat pomyślał, żeby zrobić nic innego jak tylko wywołać największy możliwy szok. Mam nadzieję, że to blef a Moriarty nie wróci, bo to będzie oznaczało że ten serial (pomimo przerysowania i wieeeelu przegięć) to po prostu głupiutka bajka.
Najpierw Moff dał mi wiarę w niego (scena postrzelenia Sherlocka- co jak co, ale tutaj miałem opad szczęki i taki szok w zupełności by mi wystarczył), a potem sam ją odebrał debilną ostatnią sceną.
Nie, nie tęskniłem...
A za Magnussena... Nie można było zakończyć odcinka na scenie przed jego domem, na przybyciu sił specjalnych? Jak dla mnie ten cliffhanger byłby tak mocny jak scena na basenie w "The Great Geme"... No bo co teraz, sytuacja bez wyjścia, Mycroft przeciwko bratu, celują do nich uzbrojeni żołnierze a Magnussen śmieje im się w twarz. Mielibyśmy i świetnego przeciwnika w kolejnym sezonie, i bardzo duże pole do popisu dla scenarzystów... Strzał w głowę to rozwiązanie siłowe, a Sherlock jest niby geniuszem. Pojedynek dwóch geniuszów mógłby być równie ciekawy co pojedynek z Moriarty'm... No ale tumblrowe dziewczynki "tęskniły"... Coraz bardziej wątpię w ten serial ;/
Właśnie to staram się wytłumaczyć - że takie skrajnie siłowe rozwiązanie za cholerę nie pasuje do Sherlocka. Gdzie się podział jego geniusz i finezja, ja się pytam? Nie dość, że szybko ubili fajnego villaina, to jeszcze w taki głupi sposób. Odsyłam do sceny na basenie, gdzie Moriarty mówi Sherlockowi, że gdyby go po prostu zastrzelił to byłoby to rozczarowujące... Z tego wniosek że Jim M. wie, co mówi ;)
Moim zdaniem zabił go bo:
- to co było z Moriartym to była "zabawa", koleś był generalnie przy całym złu, które czynił niezrównoważonym dzieciakiem siedzącym na beczce prochu z pudełkiem zapałek. W porównaniu z nim Magnussen to prawdziwe zło, takie, jakiego należy się naprawdę obawiać. I Szerlok to WIE. Zwróć uwagę, że nazywa go najniebezpieczniejszym bad guyem, z jakim miał do czynienia. Mówi to dwa razy!
- Szerlok mógłby się "bawić" finezyjnie z tym gościem, gdyby był sam. Ale nie jest. jest jego brat, jest John, jest Mary. Holmes zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i wie, że nie może sobie na to pozwolić, bo TYM RAZEM ktoś zginie naprawdę.
- obiecał sobie i Johnowi, że zawsze będzie chronił jego i Mary. W tym momencie, stojąc na tym tarasie wiedział już, że nie da rady ich inaczej obronić.
Tak myślę :)
Witaj Emo, miło Cię spotkać z dala od rickowej ekipy :P
Ja rozumiem to wszystko, o czym piszesz. Super-zły Magnussen był świetny w swoim evilness i przegrywający z nim Sherlock był naprawdę super. Ale czegoś mi zabrakło w tym wątku. Za mało wycisnęli z tego Pana Zuo. Nie dali szansy by cała rozgrywka między bohaterami nabrała tempa, żeby napięcie sięgnęło zenitu, jak w wątku z Moriartym, który był oszczędnie dawkowany przez dłuższy czas, po czym miał kilka wejść smoka. Wiem, że za nim nie przepadasz, ale chodzi mi o sam rozwój fabuły.
Może gdyby Magnussen podręczył Sherlocka i spółkę jeszcze przez jeden odcinek, atmosfera osaczenia stała by się wyraźniejsza i zabójstwo jako rozwiązanie wypadło by o wiele lepiej. Byłoby rzeczywiście wynikiem rozpaczy - osaczony ze wszystkich stron Sherlock poniekąd nie wytrzymuje nerwowo, traci kontrolę. Niby wszystko potoczyło by się podobnie, ale na lepszym fundamencie. W tym wypadku jest to trochę na pół gwizdka.
Takie moje zdanie ;)
Które w całości popieram! Magnussen jest villainem jakich mało, jego ODRAŻAJĄCY, bez cudowania i bez zbędnych cyrków i teatralności. Dlatego nie rozumiem, dlaczego wprowadzono go na jeden odcinek (te parę sekund z 1 odcinka się nie liczą, pffft)i pozbyto się od razu, bez porządnej eksploatacji.
Chętnie pooglądałabym wojny fanów Hannibala i Sherlocka na braci :D Mój Mikkelsen jest lepszy od twojego! Nie bo mój jest lepszy! :D
Szkoda mi trochę Larsa... widać, że postać świetnie opracował, a poza tym, tak go zapowiadali, nowy arch-enemy, fajerwerki, nie wiadomo co... po czym go olali :/
Wszystkie Mikkelseny to fajne chłopaki, spór o nich mógłby się przerodzić w zamieszki ;D
Jest taki, jak go Szerlok opisał - rekin z martwymi oczami. Dreszcze.
To byłaby skandynawska wojna domowa, przy czym nie wiem, po której stroni bym się opowiedziała. Hm. Ograniczyłabym się do podjudzania i trollowania stron nihihihi, w cichości oddając cześć obu, składając ofiary na moich domowych poświęconych im ołtarzykach :D
Omujborze gdzie moje maniery! Witam, witam, padam do nóżek!
Z dala od Rickowej ekipy, byle z dala po ostatnim :D
Coś w tym jest... Np. w "Doctorze Who" moim zdaniem Moffat pisał najlepsze scenariusze, gdy nie był jeszcze głównym scenarzystą i nie miał pełnej kontroli nad serialem. Chyba jest trochę tak, że gdy Moffat bryka swobodnie, to próbuje przechytrzyć sam siebie i różnie to później wygląda.
Coś w tym jest. Słyszałam same negatywne opinie o jego cudowaniu z Doktorem Who, nawet dziś czytałam życzenie fanów, żeby to Capaldi pisał scenariusz zamiast Moffata :D
Ja tam nie sprawdzam tak dokładnie kto i co pisał w serialach, więc się nie wypowiadam i piszę "chyba", ale tak długo potykałam się na wściek fanów na Moffata z różnych fandomów, że nawet ja coś załapałam :)
Nie szalejmy tak z tym Moriartym (i mam na myśli zarówno zachwyty jak i płacze, że powrócił) bo najprawdopodobniej to jest jakiś kolejny trik.
Co do szczęśliwej rodzinki, to znowu, nie cieszmy się tak lub nie lamentujmy bo jeszcze nie wiadomo co z tego wszystkiego wyniknie. Osobiście nie wyobrażam sobie opcji z dzieckiem... w książkach Mary ponoć umiera przy porodzie... Bardzo polubiłam Mary (od początku liczyłam na to, że będzie miała jakiś sekret i nie przeliczyłam się) ale dzieciak nijak mi tu nie pasuje... nie lamentuję jednak na zapas, zobaczymy co wymyślą w 4 serii.
Ogólnie odcinek mi się bardzo podobał, irytuje mnie lekko naiwność Sherlocka, on ma być super inteligentnym gościem a tak jakoś łatwo dał się nabrać Magnussenowi... ale tak podobno było w książce, więc może tak miało być.
Oglądając miałam nadzieję, że Sherlock rozszyfrował Magnussena, kiedy oglądał okulary, że stwierdził, że on musi mieć to wszystko w głowie, skoro okulary były zwyczajne, że przewidział, że żadnego skarbca nie będzie, albo przynajmniej zakładał taką opcję, ale niestety mina Sherlocka w momencie otwierania sejfu mówi jasno: dałem się wykiwać i sam w to nie wierzę... Trochę szkoda, chociaż rehabilituje go fakt, że przewidział, że rzeczy mogą nie pójść wg jego planu i kazał Watsonowi zabrać pistolet.
Mimo, to odcinek uważam za bardzo udany: wartka akcja, dialogi, aktorstwo na najwyższym poziomie, praca kamery, montaż. Mało jest seriali, które trzymają taki poziom.
Luzik, luzik... Będzie historycznie, to właściwie pierwszy serial kontr-serial napisany przez reakcje na fandom.
Zwróć uwagę, ileż tu uwagi fanom poświęcono, ile fanowskich teorii zabłysło, a jednak, tego, ostatecznie kota ogonem odwrócono.
I człowiek się łapie nie na rozwiązywaniu zagadki, ale na odgadywaniu kontrreakcji twórców na twórczy i bezlitosny fandom... To jest nowa sztuka, masz film, masz internet, myśl i myśl... A potem się śmiej.
Reality show, wersja
Sherlock.
Zawał.. zawał po prostu.. zawał.. nic więcej.. powoli, bardzo powoli dochodzę do siebie.. Sherlock.. tak oto umarł po raz drugi...
Odcinek mocno popieprzony, nie powiem.
http://www.dailymotion.com/video/x19lhai_sherlock-his-last-vow-s03e03-pt1_tech
Gdzieś tam z boku powinien być link do drugiej części.
dwa lata zastanawialiśmy się ciężko jak Sherlock przeżył .. teraz następne dwa lata będziemy się ciężko zastanawiać jak Moriarty przeżył ;)
w sumie jak Ben zacznie grać Hamleta i będzie stacjonarnie w Londynie i nie będzie miał pokończone wszystkie obecne projekty to jest szansa, że na jesieni będą kręcić ... choć w przypadku 3 serii odcinki były kręcone w marcu, kwietniu i chyba końcówka sierpnia, a wrzesień trzeci odcinek i post produkcja pozwoliła nam oglądać całą serię dopiero 1 stycznia.
Co do Martina to sytuacja wygląda nieco lepiej, bo z tego co słyszałam nie ma na dzień dzisiejszy żadnych większych planów filmowych ... no może oprócz promocji 3ciego Hobbita koło połowy roku.
Ja mam nadzieję, że też na wiosnę zaczną kręcić (bo zastanawiam się, czy wtedy nie pojechać do Londynu:P:P), poza tym wydaje mi się, że jakby zaczęli dopiero na jesień, to do grudnia się nie wyrobią....
Martin z tego co wiem gra jeszcze w jakimś nowym serialu, "Fargo" bodajże;)
do Londynu nie ma co ... prędzej do Cardiff ;) zresztą jak tylko zaczną gdzieś kręcić to już armia fanek ogłasza to na Twitterze ... pamiętam jak kręcili tą scenę z ogniskiem z 1go odcinka w Bristolu ... ekipa dopiero zaczęła rozkładać sprzęt a już każdy kto obserwował #setlocka wiedział co się dzieje minuta po minucie włącznie ze zdjęciami i filmikami przez co coraz więcej ludzi tam napływało i coraz ciężej kręciło im się sceny
a do Londynu można pojechać na wycieczkę pt. "Śladami Sherlocka" ;) Na stronie Sherlockology wskazane są wszystkie miejsca gdzie kręcili w Londynie i nie tylko ;)
jakby coś służę pomocą ;)