PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526554}

Spartakus: Krew i piach

Spartacus: Blood and Sand
2010
8,0 79 tys. ocen
8,0 10 1 78712
7,4 10 krytyków
Spartakus: Krew i piach
powrót do forum serialu Spartakus: Krew i piach

3/10 jak dla mnie

ocenił(a) serial na 3

Nie kupuję takiej formy w filmie. W "300" jeszcze dało się to oglądać bo mimo wszystkich tych udziwnień i komiksowości film spajał jednak swoisty klimat. Ale w "Spartakusie" przesadzili i poszli drogą, która prowadzi do nikąd. Zrobił się serial fantazy, gdzie sprzedaje się jakąś wymyśloną wizję świata starożytnego spreparowaną komputerowo w tak absurdalny sposób, że nie zdziwią mnie w ostatnim odcinku szwadrony Talibów desantujące ze śmigłowców na Koloseum.
Acha, i wszystko dosłownie ocieka krwią. Gdyby w filmie przewidziano scenę, w której bohaterowi robią manicure i łamie się przy tym paznokieć, całą scenerię z kamerą i kamerzystą włącznie utoczyli by twórcy filmu we krwi ...

ocenił(a) serial na 7
jabu

Ano ostrzę… Tym bardziej, że „Kompania Braci” spełniła z nawiązką moje oczekiwania a „Pacyfik” zrobiła ta sama ekipa. Tylko się odrobinę martwię (może niepotrzebnie). W „Kompanii Braci” wszyscy główni bohaterowie byli zasadniczo anonimowi (czytaj – fikcyjni). „Pacyfik” natomiast ma opowiadać o ludziach z krwi i kości: Robert Leckie, Sledge (słynny moździerzysta), Basilone (Terminator ze Wzgórza Edsona).

Wyświetla mi się jako post Twojego autorstwa. Jeżeli mam problemy z przeglądarką albo z czytaniem ze zrozumieniem to z góry przepraszam.

ocenił(a) serial na 3
na_gumie

Aaa…
Już rozumiem. Musiałem być chyba pijany, że tak napisałem.
A mówił mi wczoraj hydraulik, który co prawda niczego nie naprawił zostawiając z potopem samemu sobie, ale przynajmniej życzenia na święta złożył dodając:
„i proszę z alkoholem nie przesadzać. Najwyżej litr czystej dziennie a ponad to szus…”.
Należą się w takim razie przeprosiny i to zarówno Tobie, jak i Trolikowi, którego post opacznie zrozumiałem.
Oczywiście, że napisałem wierutną bzdurę – biję się w piersi i okładam lagą z pokrzyw po włosienicy na znak pokuty!
Chciałem powiedzieć, że „Kompania Braci” opowiada o bohaterach anonimowych dla szerokiego odbiorcy (a napisałem głupotę) podczas, gdy „Pacyfik” traktuje o żołnierzach, których kojarzy się zw USA szerzej, dodatkowo często jako posągowych bohaterów (taki Basilone jest już przedmiotem lekcji na poziomie szkół podstawowych, ma nazwane swoim nazwiskiem szkoły, ronda, place, uniwersytet. Ma od cholery pomników swoim rodzinnym stanie Nowy York.
Reasumując: chciałem powiedzieć, że trochę się boję, czy Amerykanie mający skłonności do niepotrzebnego patosu (jak w sumie wszyscy zresztą) będą w stanie zmierzyć się z tak wielkim mitem/ideałem pokazując jak było naprawdę.

ocenił(a) serial na 3
jabu

Tym samym to ja przepraszam i dodam, że po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków "Pacyfiku" nie jestem rozczarowany, ale też nie czuję się powalony na kolana. Zwłaszcza brak jakiegokolwiek wstępu. W Kompanii - było jednak całe pierwsze 1,5 odcinka na poznanie bohaterów serialu, w "Pacyfiku" nawet nie zdążyłem sobie zakonotować kto jest kto a już cała obsada znalazła się na Guadalcanal w samym sercu wojny. To mi trochę zaburzyło odbiór bo oczekiwałem czegoś innego po pierwszym odcinku. Ale może to tylko takie moje widzimisię...

ocenił(a) serial na 7
jabu

Cóż, każdemu zdarza się palnąć głupstwo, ale co innego jeżeli jest to ktoś nieobeznany w temacie, a co innego, jeżeli ktoś tytułuje się specjalistą od wojskowości. Z drugiej strony masz zdrowe podejście do sprawy więc nie warto drążyć tematu.

Wiem, że to dyskusja o Spartacusie ale... Pacyfik od strony technicznej daje rade. Jeżeli chodzi o scenariusz, ja będę oceniał po obejrzeniu wszystkich 10 epizodów. Wydaje mi się, że reżyserka postawiła na retrospekcje i bohaterów oraz ich motywy będziemy poznawać wraz z kolejnymi odsłonami. Od ogółu do szczegółu:)

ocenił(a) serial na 3
na_gumie

Mam zdrowe podejście bo jak się zbłaźnię pisząc pośpieszny post to mam odwagę się przyznać.
Ta dyskusja o serial;u „Spartacus” już dawno przerodziła się w ogólną dyskusję na temat kina jako takiego, więc wątek poświęcony serialowi „Pacyfik” niczego już nie zaburzy. Co do retrospekcji to może i idziesz właściwym tropem, ale w dwóch pierwszych odcinkach żadnej zdaje się nie było, więc szanse maleją z każdą chwilą.
Ale, pożyjemy – zobaczymy.
Ja też na razie wstrzymuję się od ewentualnych ocen zostawiając je na po emisji ostatniego odcinka. Uczę się na błędach i nie chcę oceniać serialu po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków, tak jak to zrobiłem ze „Spartacusem”.

ocenił(a) serial na 7
jabu

Właśnie to zdrowe podejście miałem na myśli.

Zwiastuny Pacyfiku ukazywały nie tylko jatkę w dżungli ale również sceny z życia osobistego bohaterów. Być może nie będzie retrospekcji jako takich, ale na pewno poznamy bliżej kilku marines.

Btw, nie jest przypadkiem tak, że scena z Browningiem strzelanym z "łapy" powinna się rozgrywać za dnia?

ocenił(a) serial na 3
na_gumie

"Btw, nie jest przypadkiem tak, że scena z Browningiem strzelanym z "łapy" powinna się rozgrywać za dnia? "

Nie. To akurat pokazali zgodnie z faktami. Sierżant Paige (chiński marine) zasłużył sobie na Medal Honoru, jeśli wierzyć relacjom Jego i Jego kolegów między 3.00 a 4.00 rano 26 października. Czyli bili się w kompletnych ciemnościach. Gudadalcanal leży niemal na równiku, więc świt wstaje tam co prawda w jednej chwili (w ciągu 12-15 minut ma miejsce przejście od kompletnego mroku do pełnego słońca), ale niemal równo z godziną 6.00 rano.
A japoński atak odparto definitywnie do 5.40 - walczyli więc w kompletnych ciemnościach, na dodatek w dżungli.
Jeśli twórcy ustawiając scenę pominęli jakiś drobiazg to była nią wielka ulewa jaka się rozpętała tuż przed bitwą (tak z błyskawicami co chwila o czym wspominają weterani)i trwała przez większą jej część (co zresztą starali się wyzyskać atakujący Japończycy).
Dziwne, ze tego nie wyzyskano, bo to by dodatkowo podkręciło klimat.
Natomiast fakt, że Paige prowadził ogień ze swego ckm-u wz. 1917 jest w pełni udokumentowany, choć trudny do uwierzenia (strzelał bez podstawy, ale w sumie tylko przez chwilę). Na Westerplatte odnotowano podobny przypadek jak jeden z Polaków obsadzających wartownię (zdaje się Baran, ale nie jestem pewien) też się porwał na podobny wyczyn próbując z dokładnie tej samej broni strzelać bez podstawy). Skutek - omal nie pozabijał wszystkich swoich kolegów broniących się na wartowni bo Mu broń zatańczyła na wszystkie strony, tylko nie w kierunku atakujących Niemców).

ocenił(a) serial na 7
jabu

Nie mam aż tak szczegółowej wiedzy na ten temat, po prostu kiedyś oglądałem jakiś dokument w którym wspomniano o podobnym przypadku i scena rozgrywała się w dzień. Swoją drogą, z ręki strzelał chyba Basilone. Paige również otrzymał Medal Honoru w bitwie o Guadalcanal ale za samodzielne odparcie szturmu Japończyków (bodajże utrzymując się na wyrżniętym stanowisku CKMów).

Co do Westerplatte to ta historia obiła mi się o uszy. Cóż, wygląda na to, że Jankesi to jednak tęgie chłopaki były.

Chętnie obejrzałbym podobny serial ale opisujący losy jakiejś kompanii Waffen SS czy choćby Wehrmachtu na froncie wschodnim. Materiałów jest sporo, ciekawych postaci również. No ale ze względu na korzenie Spielberga raczej nie ma na co liczyć...

ocenił(a) serial na 3
na_gumie

Z ręki bez podstawy ogień prowadził Paige z batalionu Hannekena

http://www.usni.org/store/item.asp?department_id=63&item_id=1406

Miało to miejsce na tym samym wzgórzu, na którym zaszalał Basilone.
Tyle, że Paige zapracował na medal w październiku a Basilone 6 tygodni wcześniej, we wrześniu.

>Co do Westerplatte to ta historia obiła mi się o uszy. Cóż, wygląda na >to, że Jankesi to jednak tęgie chłopaki były.

Nie no - nie róbmy z siebie łazęgów.
Paige walił wkoło siebie bo wiedział, ze wszyscy z jego sekcji padli na ziemię. Jemu było łatwiej. Strzelec Browninga na strażnicy w Westerplatte oparł lufę cekaemu o parapet okna i z takiej pozycji spróbował prowadzić ogień seryjny. Nic dziwnego, ze go podrzuciło i wygarnął po suficie i ścianach schronu. Szczęśliwie tylko po nich ...

ocenił(a) serial na 3
jabu

Sorki, znowu się zagalopowałem. Obaj dostali Medal of Honor za to samo starcie i w tym samym miejscu (Wzgórze Edsona, lub tzw. Krwawa Grań).
Tylko z Basilone było ciutkę inaczej.
On siedział w 2 osobowym okopie obsługując Browninga wz. 1917 (czyli ten sam typ broni co Paige). Podczas japońskiego ataku wszyscy wokół niego zasadniczo poginęli, lub stracili przytomność od ran. Został odcięty, bo większość kompanii wycofała się na północ. Basilone nie zdążył, nie zdołał, czy jak chcą Jego apologeci - nie miał zamiaru. Przez cała noc strzelał ze swojego okopanego stanowiska na przemian z trzech broni: cekamemu wz. 1917, erkaemu BAR (który ściągnął z sąsiedniego stanowiska, gdzie zabito granatem jego obsługę) oraz przydziałowego Colta wz. 1911.
Jak mu się rozgrzewał cekaem (woda w chłodnicy już wyparowała, oddawać moczu bez końca nie był w stanie) to się przerzucał na erkaem. Jak nie zdążył przeładować jednej, czy drugiej broni a ktoś d niego dobiegał - prażył z pistoletu na którego miał Experta (podobnie zresztą jak na BAR-a).
Japończycy go osaczyli, ale nie za bardzo jak mogli się doń podsunąć. Rzucali granaty ręczne, próbowali wymacać z granatników kal. 50 mm, ale o dziwo - nie dali rady.

ocenił(a) serial na 3
jabu

W sumie pamiętajmy, ze jak się marines wycofali z poołudniowej części Wzgórza to jankeska artyleria obłożyła to miejsce ogniem haubic 75-105 mm i moździerzy 81 mm. Basilone się bronił strzelając stacjonarnie. Japończycy próbowali Go dopaść, ale (poza faktem, że strzelał do nich jak wariat z wszystkiego co miał pod ręką) wszystko wkoło omiatał solidny ogień amerykańskiej artylerii.
I teraz dochodzimy do ciekawostki. Są dwie wersje jak wśród żywych odnalazł się Basilone. Jedna mówi, że samodzielnie, wraz ze świtaniem wycofał się do swoich z Coltem w ręku w samym tylko hełmie, butach i podkoszulku (bliska detonacja granatu zerwała mu część spodni).
Druga - bardziej wiarygodna - że jak koledzy zaczęli ostrożnie powracać na południowy stok wzgórza to Go znaleźli wypatrującego w okopie otoczonego ciałami zabitych Amerykanów i Japończyków.

Niektórzy uważają, że po tym wydarzeniu (prosty chłopak z fabryki, pracujący całe życie przy taśmie montażowej stał się z dnia na dzień bożyszczem. Obwożono go po Stanach, robiono sobie z Nim fotki, każdy polityk chciał się ogrzać w ciepełku Jego sławy)
woda sodowa uderzyła Basilone do głowy.
Ponoć chwalił się kolegom, że zostanie pierwszym w historii amerykańskich sił zbrojnych żołnierzem, który za życia dostanie Medal of Honor DWA RAZY i przeżyje (chodziło o powszechnie znany fakt, że medal ten, stanowiący najwyższe amerykańskie odznaczenie, przyznawano z reguły pośmiertnie. Im niższy stopień przedstawionego do odznaczenia, tym bardziej pewnym było, że to pośmiertnie).
Może to tylko złośliwe plotki, ale faktycznie na Iwo Jimie (cokolwiek by nie pisali Jego apologeci) zachowywał się z jednej strony odważnie (czyli tak, jak zawsze) z drugiej - skrajnie nieodpowiedzialnie - próbując, wraz z cala sekcją dopaść atakowanego w jego sektorze lotniska. W otwartym terenie, dźwigając 40-kilogramowy cekaem, obwieszeni taśmami amunicyjnymi stanowili idealny cel - wszystkich rozerwał jeden celny pocisk, prawdopodobnie wystrzelony z granatnika 50 mm, czy jak chcą inni z moździerza 81 mm (Japończycy byli w nich wstrzelani z całej masy broni stromotorowej). Mnie osobiście dziwi nie fakt, że wszyscy polegli, ale że stało się to dopiero pod koniec dnia.
Paru (co odważniejszych) znawców tematu uważa, że Basilone (będący dla młodych żołnierzy autorytetem i niepodważalnym wzorem do naśladowania) naraził swoją brawurą całą czwórkę.
Lotnisko zdobyto i utrzymano dopiero cztery dni później.

ocenił(a) serial na 7
jabu

Dzięki za wyczerpujące info. Byłem przekonany, że to właśnie Paige bronił się na opuszczonym umocnieniu, a Basilone walił z łapy:)

ocenił(a) serial na 3
na_gumie

Proszę.
Paige został następnego dnia przydzielony jako jedyny (poza jeszcze jednym marine) ocalały z całego plutonu (reszta poginęła, oszalała, albo była ranna) przez z-cę batalionu do innego plutonu 5. Pułku / 1. Dywizji Marines.
Przez cały dzień uczestniczył w odpieraniu ataków piechoty japońskiej w ciągu dnia, także w charakterze celowniczego CKM-u. Może więc o to Ci chodziło, gdy wspominałeś o walce w dzień.

A co do Basilone: zanim Go odcięli biegał jeden, czy dwa razy na tyły i pakował na siebie taśmy amunicyjne do CKM-u (dziwne, że on a nie któryś z młodszych żołnierzy, ale ponoć był sporej postury, więc to może dlatego ). Potem, co najmniej raz, wycofując się, zmieniali stanowisko zanim zalegli w miejscu, gdzie bronił się do rana. Może w czasie tego odskoku też pokazał, że nie jest gorszy od Paige'a i prowadził ogień z Browninga w ruchu.
Miesiąc temu zamówiłem sobie dwie niezależne biografie Johna Basilone (jedną sprzed 10 lat, drugą nową). Idą z USA, więc powinienem je dostać w tym tygodniu, lub w następnym. Jak przeczytam, to się podzielę z miejsca tym, co tam o tym zdarzeniu napisali.

ocenił(a) serial na 10
jabu

@jabu
Drogi kolego.
Nie czytałem postów waszej 2-ki :)
Więc odniosę się do Twojego pierwszego postu.
To nie jest obraz HISTORYCZNY. To jest ROZRYWKA.

,,Zrobił się serial fantazy, gdzie sprzedaje się jakąś wymyśloną wizję świata starożytnego spreparowaną komputerowo w tak absurdalny sposób, że nie zdziwią mnie w ostatnim odcinku szwadrony Talibów desantujące ze śmigłowców na Koloseum.''
-dziwne bo właśnie to jest opis pasujący do 300!!!
(zmutowani persowie itd...)
Wierzę Ci na słowo, że nie czujesz klimatu, ale zapewniam Cię, że jest!

Co do krwi to nie wydaję mi się by autorzy, aż tak bardzo tego nie dopatrzyli.
O co kaman-wszystko wygląda świetnie, tylko ta krew taka słaba....hmmmm daję do myślenia;) ???
Myślę, że to efekt zamierzony. Serial jest tak brutalny, że gdyby pokazali kruszone kości, kikuty, flaki i te sprawy;) byłaby jeszcze większa nagonka społeczniaków!
Tak jest bardzo komiksowo i bardzo w stylu 300.

Podsumowując nie zmienię Twojego zdania.
Szanuję je, ale 3/10 to przesada;/
Ile dasz milionowi gniotów jakie zalewają sieć??
minus 4??
To tyle pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 8
turboszczotka5

Jabu, zagadaj do mnie na Gadu. Czas pogadać:)

ocenił(a) serial na 3
turboszczotka5

Drogi turboszczotko5 (fajny nick, nie to co mój…)

Doceniam fakt, że przeczytałeś mój pierwszy post i się do niego odniosłeś. Gdybyś przeczytał mój kolejny post znalazłbyś następujący akapit:
OK. – mało w nim realizmu, jest naiwny, niezgodny z realiami i naciągany. Na dodatek krew i golizna to główny napęd serialu, poprzez który stara się trafić do lubiącego to widza. Ale zamiarem twórców nie było stworzenie jakiegoś superrealistycznego dzieła z ambicjami na morze nagród, tylko wartki film akcji, przy którym można się zrelaksować. Dobre tempo, brak dłużyzn, liczne sceny walk, bogata aranżacja kostiumów i uzbrojenia (powiedzmy …) – tego tu jest pod dostatkiem.
Zapewne wówczas nie napisałbyś:

"To nie jest obraz HISTORYCZNY. To jest ROZRYWKA."

bo nie było by to już potrzebne…

"Myślę, że to efekt zamierzony. Serial jest tak brutalny, że gdyby >pokazali kruszone kości, kikuty, flaki i te sprawy;) byłaby jeszcze >większa nagonka społeczniaków!"
I kto by się tą nagonką przejął? Przecież nie producenci serialu. Zresztą wszystko co wymieniasz i tak w serialu pokazali: kruszone kości (odcinek pierwszy), kikuty (zdecydowanie odcinek pierwszy), flaki (odcinek … trzeci (?) – walki w podziemiach.
Te sprawy … - poczekaj na drugi sezon.



"Szanuję je, ale 3/10 to przesada"

Moja ocena (a co za tym idzie pierwszy post) została wystawiona na podstawie obejrzanych wówczas – na przełomie stycznia i lutego – dwóch pierwszych odcinków. Do dziś dałem radę obejrzeć pierwsze cztery. Następnie straciłem zainteresowanie serialem a dyskusja żyje swoim życiem, głównie dzięki wymianie ciekawych postów z Nick filmweb (przyznaję, że nie na temat, ale jakoś tak samo wyszło). Nie śledzę już serialu, ale zaglądając do wątku zauważyłem, że entuzjaści podkreślają, iż co odcinek ma miejsce tendencja zwyżkowa. Jeśli tak jest istotnie to nie wykluczam, że oglądając wszystkie 10 odcinków pierwszego sezonu dałbym na koniec wyższą notę.

"Ile dasz milionowi gniotów jakie zalewają sieć??
minus 4??"

Zadowala mnie ocena 1 a w skrajnych przypadkach – terroryzowanie na Filmwebie fanów tychże gniotów upierdliwymi postami.

Też pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
jabu

hmmm no tak, powiedzmy, że sobie wszystko wyjaśniliśmy ;)
To co Tobie przeszkadza mnie się podoba!
A jesteś surowym odbiorcą, stąd 3/10.
Jak dla mnie lepsza pozycja do oglądnięcia od jakiegoś czasu.
Nie jako kino ambitne tylko rozrywka.
Obczaiłem Twoje ulubione filmy i pośród wielu fajnych, mądrych filmów były
też w moim odczuciu filmy kiczowate(np: maska) ;D

ocenił(a) serial na 3
turboszczotka5

Po prostu mam wyraźna słabość do Jima Careya (dawnego) i sposobu w jaki rozśmiesza. Nie uważam Go za szczególnie uzdolnionego aktora, ale doceniam moc Jego mimiki i potencjał niespożytej energii. A "Maska" to film, przy którym zawsze wypoczywam, podobnie zresztą jak przy pierwszej części "Ventury". Nie ma tam cycków, stosu trupów i hu... w co drugim zdaniu dlatego wolę ten wymiar zabawy niż naparzankę w "Spartacusie".

ocenił(a) serial na 10
turboszczotka5

Bo widzisz zapomniałem podsumować mojego ostatniego posta;)
Nie chciałem pisać, że maska jest kiczowata tylko, że każdy lubi coś innego! I tak jest dobrze;)

Do czego zmierzam, jaka jest idea polemizowania na forum na temat dowolnego filmu?
Jeśli dla mnie on jest czarny, dla kogoś biały to i tak obie strony wyszukują nowe argumenty, z każdym postem coraz bardziej utwierdzają się w swojej racji:)i nie ma, żadnej szansy, że druga strona przyzna racje!
I czy do czegoś to prowadzi??
Ja osobiście unikam komentarzy na filmweb. Są niesamowicie rozbieżne.
Na szczęście oceny są bardziej obiektywne;)
( chociaż są wyjątki! 8.6 dla avatara to śmiech na sali;D ale trudno, musimy z tym żyć;p)
dobranoc!

ocenił(a) serial na 3
turboszczotka5

Wiesz,
mi jest o tyle ciężej/trudniej, że jako historyk nie zawsze potrafię się wyłączyć/zdystansować do produkcji umocowanych w realiach historycznych.
Prosty przykład: 2-3 dni temu decyduję się na obejrzenie kolejnej produkcji o bandyckim duecie Cassidy/Kid (mam taki niedosyt, że chciałbym jeszcze, po obejrzeniu po tysiąckroć majstersztyku z udziałem Newmana i Redforda).
I co? I siadam, i w pierwszej scenie widzę model Winchestera, który wprowadzono w 1912 roku. I koniec. I mam focha na resztę filmu, bo twórcy w sumie niskobudżetowej produkcji nie wysilili się, aby wydać grosze na konsultanta, popełniając tym samym w moich oczach zbrodnię przeciw ludzkości.
To tak pół żartem/pół serio, ale faktem jest, że jestem mało wyrozumiałym widzem.

Dobrej nocy.

ocenił(a) serial na 10
jabu

:D no to masz ,,przesrane'' oglądając większość współczesnych produkcji.
Lubię filmy kostiumowe, taka moja słabość;) (ostatni mohicanin, ost samuraj, gladiator, braveheart, Rob Roy, Wzgórze nadziei, Viking sagas i wiele innych) a pewnie z historią mają tyle wspólnego co władca pierścieni;)

Butch Cassidy i Sundance Kid widziałem ten film dawno temu, z przyjemnością jeszcze raz obejrzę. Ostatnia scena chyba jak wpadają w pułapkę i chowając się w jakiejś małej komórki strzelają się z policja:)
Ta scena utkwiła mi w głowie.
O Winchester'ze wiem tyle co powiedział mi wujek-myśliwy i kolekcjoner broni.
Ze broń ta może na swoje czasy była bardzo dobra, ale można włożyć pomiędzy bajki sceny gdy ktoś trafia jeźdźca z 500m!!
Tak jak i pojedynki w samo południe. Zawszę ,,ten dobry'' wyciaga broń jako drugi, a udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że strata w szybkości reakcji jest tak duża, że na świecie nie było by dobrych kowbojów;)

A teraz Cię zapytam:
Pomimo dopiero 23l uwielbiam filmy historyczne z lat 50-60
głównie traktujące o Rzymie, dziki zachód:), Japonia, Anglia i rycerstwo, i troszkę o wikingach.
Może mam klapki na oczach bo wychowałem się na tych filmach, ale tam to dopiero była fikcja szczególnie widoczna w kostiumach. A jednak do tych filmów zawszę chcę mi się wracać;)
Zmykam na seminarke, miłego dnia!!!

ocenił(a) serial na 9
turboszczotka5

Witam

Po przeczytaniu wszystkich postów jestem zszokowany...
Mi osobiście ten serial bardzo się podoba i nie rozumiem tych ludzi co oceniają ten serial bo nie jest podobny do rzeczywistych realiów Rzymu.
Skoro nie przypada wam do gustu to nie oglądajcie go. Ale nie możecie zniechęcać ludzi bo WAM się on nie podoba, jak również nie oceniajcie go 3/10 czy 1/10 bo na 100% nie zasługuje on na to!!

Następnie to jest Ludus przedstawiane w serialu a nie progi senatu w samym Rzymie ! jak by ktoś tego nie zauważył.

Motyw z krwią to faktycznie czasem lekka przesada ale wzorowanie na "300" osobiście przypadło do mi gustu.

I na koniec małe słówko do jabu. To że jesteś historykiem wcale Cię nie usprawiedliwia. Powinieneś wiedzieć, że filmy teraz robi się pod widzów im więcej nagości,sexu,krwi tym szybciej trafia to widza aczkolwiek ważne jest aby nie przesycić filmu którymś z tych elementów.

Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 3
_ARYAN_


Witam,

>Po przeczytaniu wszystkich postów jestem zszokowany...

Ten serial ma szokować. Jesteś na dobrej drodze …


>Mi osobiście ten serial bardzo się podoba i nie rozumiem tych ludzi co oceniają >ten serial bo nie jest podobny do rzeczywistych realiów Rzymu.
>Skoro nie przypada wam do gustu to nie oglądajcie go. Ale nie możecie >zniechęcać ludzi bo WAM się on nie podoba,

Z reguły opinie o obejrzanych filmach zamieszczają dwa typy widzów, których zdania są biegunowo odmienne:
ci, którym się bardzo podobało i ci, którym się bardzo nie podobało. Ci, których film obszedł na zasadzie: może być, ani ziębi, ani grzeje – wypowiadają się znacznie rzadziej.
Tego nie zmienisz. Tak już jest.
Gdyby zadośćuczynić Twojej prośbie/sugestii zostali byśmy na Filmweb z samymi optymistycznymi opiniami, bo tych negatywnych by w ogóle nie było – żeby nie zniechęcać ludzi – że pozwolę sobie powtórzyć za Tobą.
Ja się cieszę, że serial Ci się podoba – i już – ale to nie jest żaden argument. Argumentem jest linia przyjęta przez Nick filmweb, czy turboszczotkę5:
- Stary wyluzuj. To tylko kino akcji.
Taka argumentacja do mnie trafia i z taką nie polemizuję.
Natomiast argument w stylu: nie zniechęcaj ludzi bo MI się on podoba – czyni mnie bezradnym w takiej dyskusji.
Jak dostrzegam, że Kuribayashi jeździ po wydmach Iwo Jimy radzieckim gazikiem
http://listy.z.iwo.jimy.filmweb.pl/
a trio Eastwood/Savalas/Sutherland ugania się wokół banku za Tygrysami
http://www.filmweb.pl/f6718/Z%C5%82oto+dla+zuchwa%C5%82ych,1970
przerobionymi z powojennych Cometów – to o tym sygnalizuję.
Jednych to obchodzi, innych nie.
Czasami to absolutnie nie zaburza odbioru filmu (patrz obie produkcje wymienione powyżej) a czasami poraża widza in minus niczym niesprawna wanna kolegę Wassermana.
Dlatego mam prawo dzielić się moimi obserwacjami i nie ma tu mowy o pisaniu, że film mi się bardzo nie podobał. Przytaczam argumenty i przykłady. Można się z nimi nie zgadzać, ale wypadałoby wysunąć kontrargumenty.
Argumentu w stylu – Mi osobiście ten serial bardzo się podoba – nie można za bardzo poddać pod dyskusję i wymianę poglądów o filmie, bo o gustach się nie dyskutuje.


 jak również nie oceniajcie go 3/10
To do mnie.

 czy 1/10 bo na 100% nie zasługuje on na to!!
To też do mnie?


>Motyw z krwią to faktycznie czasem lekka przesada ale wzorowanie na "300" >osobiście przypadło do mi gustu.
A mnie nie i mam pełne prawo o TEM NA-PI-SAĆ.

>I na koniec małe słówko do jabu. To że jesteś historykiem wcale Cię >nie usprawiedliwia. Powinieneś wiedzieć, że filmy teraz robi się pod >widzów im więcej nagości,sexu,krwi tym szybciej trafia to widza >aczkolwiek ważne jest aby nie przesycić filmu którymś z tych >elementów.

W obliczu takich argumentów jestem bezradny.
Wczoraj w nocy odświeżyłem sobie „Dzień świstaka” – mimo, że film nie spełnia żadnego z trzech powyższych wymagań – i tak do mnie trafił. Po raz któryś już z rzędu…

Pozdrawiam wszystkich entuzjastów serialu „Spartakus”. Dyskretnie podpowiadam, że jak nikt już nie będzie się ze mną wdawał w polemikę to mój temat stoczy się w dyskusji na szary dół. Dzięki temu na stronce z filmem widnieć będą wyłącznie pozytywne opinie co nie będzie się kłóciło z fajnym wizerunkiem kreowanym dla serialu.

ocenił(a) serial na 9
jabu

Witam

Ale o Iwo Jimme zostawmy w spokoju bo nad tym można polemizować :)

 jak również nie oceniajcie go 3/10
To do mnie.

 czy 1/10 bo na 100% nie zasługuje on na to!!
To też do mnie?

(to napisałem ogólnie)

Co do dnia świstaka to tak zgadzam się, lecz ja mówię o ogóle. Większość filmów opiera sie na tym teraz (nagość,sex,krew).

Mylnie mnie odbierasz. Ale ja nie mowię żebyś nie pisał negatywnie tylko jeśli napiszesz złą opinie kilkakrotnie to ktoś ją weźmie do siebie i chcąc nie chcąc jednak się zniechęci.

ocenił(a) serial na 3
_ARYAN_

>Ale ja nie mowię żebyś nie pisał negatywnie tylko jeśli napiszesz złą opinie kilkakrotnie to ktoś ją weźmie do siebie i chcąc nie chcąc jednak się zniechęci.

Spoko - wyrobiony, wartościowy widz z tzw. jajami zamiast wydmuszek, tak, czy inaczej zasiądzie w fotelu i obejrzy. Negatywne opnie może go nawet wręcz zaintrygują.
Taka już nasza natura...

ocenił(a) serial na 3
turboszczotka5

 no to masz ,,przesrane'' oglądając większość współczesnych produkcji.

Ale jak już mi się któraś spodoba to promienieję jak dziecko…

>Lubię filmy kostiumowe, taka moja słabość;) (ostatni mohicanin, ost >samuraj, gladiator, braveheart, Rob Roy, Wzgórze nadziei, Viking sagas >i wiele innych) a pewnie z historią mają tyle wspólnego co władca >pierścieni;)

Nie jest tak źle.
Ostatni Mohikanin – mnie po prostu przed laty zahipnotyzował. Są tam nie tyle błędy, co celowe przeinaczenia (np. walka z brytyjskim garnizonem opuszczającym Fort Henry – żadnej walki nie było bo garnizon puścili bez broni - i parę innych, podobnych).
Ale poza tym film jest tak barwny, klimatyczny, kolorowy, że oglądając go widz wciąga w powietrze zapach kanadyjskiej puszczy tak bajecznie Mann zapodał na tacy swój obraz.

Ostatni samuraj – nic nie piszę, bo mnie krew zalała. Świetne kostiumy, kapitalna aranżacja oraz trzymająca poziom muzyka Zimmera, ale cała reszta… brrr… american popcorn…

Gladiator – ma swój równomierny klimat i mimo wielu przegięć (kawaleria atakująca w lesie, jakieś greckie ognie niespotykane w walkach w polu u Rzymian itd.) broni go świetna ścieżka dźwiękowa, profesjonalne wyczucie weterana podobnych produkcji – Ridleya Scotta i dobra gra Russela, oraz więcej niż dobra – Phoenixa, który dla mnie zaistniał właśnie po tym filmie.

Rob Roy, Wzgórze Nadziei – bardzo oba lubię, ale w obu grali aktorzy, których traktuję ulgowo, bo ich lubię (ten dawny, aktywny Tim Roth, Stoltz i Jude Law a w tle wypróbowani, choć nie do końca wykorzystani Brendan Gleeson i Ray Winstone).

Viking sagas
Kurcze, tego nie kojarzę.
To o tym mowa?
http://www.filmweb.pl/f33528/Saga+Wiking%C3%B3w,1995


>Butch Cassidy i Sundance Kid widziałem ten film dawno temu, z >przyjemnością jeszcze raz obejrzę.

Doskonałe, wypróbowane kino, które nie daje się upływowi czasu.


>O Winchester'ze wiem tyle co powiedział mi wujek-myśliwy i kolekcjoner >broni.
>Ze broń ta może na swoje czasy była bardzo dobra, ale można włożyć >pomiędzy bajki sceny gdy ktoś trafia jeźdźca z 500m!!

Podpuszczasz mnie.
To nie do końca tak. Winchestera opracowano z myślą o walce, lub polowaniu na małym dystansie. 60 metrów, może 100. Coś trochę na zasadzie XIX-wiecznego pistoletu maszynowego, który da ci dużą siłę ognia na "wyciągnięcie ręki". Zasypiesz cel gradem ołowiu, ale pod warunkiem, że cel się podsunął blisko.
A do rażenia na dużych dystansach, w tym nawet na tak odległych jakie przytaczasz były dalekonośne Sharpsy, czy Remingtony (fenomenalny, choć chyba najzwyczajniej farciarski strzał podczas walki o osiedle łowców bizonów – Adobe Walls, który położył, choć już nie zdołał zabić - pocisk wytracił moc - Komancza z dystansu blisko 1,5 km – bynajmniej nie bajka, bo rzecz potwierdzona przez obie strony).

>Tak jak i pojedynki w samo południe. Zawszę ,,ten dobry'' wyciaga broń >jako drugi, a udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że strata w >szybkości reakcji jest tak duża, że na świecie nie było by dobrych >kowbojów;)

A to już taki wymóg gatunku, jakim jest western. Ale z drugiej strony nie każdy był strzelcem na miarę Hickoka. Goście potrafili opróżniać prażąc do siebie pełne, sześciostrzałowe bębenki do czysta i, mimo małej odległości żaden nie trafiał. Myślę, że nieźle pokazano to w jednej ze scen filmu, który mnie zmęczył i rozczarował
http://zabojstwo.jesseego.jamesa.przez.tchorzliwego.roberta.forda.filmweb.pl/


>Pomimo dopiero 23l uwielbiam filmy historyczne z lat 50-60
>głównie traktujące o Rzymie, dziki zachód:), Japonia, Anglia i >rycerstwo, i troszkę o wikingach.
>Może mam klapki na oczach bo wychowałem się na tych filmach, ale tam >to dopiero była fikcja szczególnie widoczna w kostiumach. A jednak do >tych filmów zawszę chcę mi się wracać;)


Ale wówczas przywiązywano wagę do kompletnie innych priorytetów niż obecnie.
Już dokładnie ten wątek poruszaliśmy powyżej dyskutując z Nick filmweb.
Nie było konsultantów, grup rekonstrukcyjnych, armii szajbusów oceniających czy dane guziki mają właściwy któj, czy też nie. Prawie nie było fachowej literatury a X Muza sama w sobie była wciąż tworem tak młodym i magicznym, że widz w swojej masie cieszył się z samego faktu, że jest i nie wybrzydzał (tak jak teraz –Winchester nie taki jak trzeba – a fe! Bojkot! Nie oglądam!).
Połowa lat 80-tych zaczęła przynosić zapowiedź tego, że coś się zmienia, ale przełom i ustalenie (czytaj: podniesienie) poprzeczki nastąpiło jakieś 10 lat później. Takie produkcje jak Braveheart, Black Hawk Down, Private Ryan – wyznaczyły nowy trend.
Nie wystarczyły już 1-2 kamery do filmowania sceny i statyści ściągnięci na żywca ze stadniny, czy jednostki wojskowej. Jak Ridley Scott kręcił tytułowy upadek śmigłowca bojowego to rzecz filmowało 15 operatorów z każdej możliwej strony a Scott dalej kręcił nosem i miał niedosyt.
Aktorów, ba statystów nawet zaczęto poddawać kilkutygodniowym szkoleniom wojskowym (Private Ryan, Aleksander, Black Hawk Down, Troya), żeby tylko wiarygodnie wypadli w ujęciach.
Kiedy Scott ustawiając rozpoczynającą Gladiatora scenę ostrzału Germanów w lesie zrugał konsultanta próbującego odwieść reżysera od maczania strzał łuczników w łatwopalnej substancji – pisano o tym w czołowych pismach z branży filmowej. 15 lat wcześniej incydentu nie zauważono by na samym planie zdjęciowym o mediach już nie wspominając.
Teraz wszystko już jest inaczej.
Dlatego do starych (ale często jarych) produkcji warto podchodzić z przymrużeniem oka. Poza tym zawsze będziemy do nich wracać czując swoistą miętę, bo filmy te stanowią najlepszy wyrywek wspomnienia po nas samych. Po tym, jacy byliśmy. Nas z okresu dzieciństwa, młodości (więc chętnie do tego wracamy). Dlaczego tak lubię „Highlandera” z Lambertem? Przecież to zwyczajna bajka, na dodatek podłe romansidło i cepelia trącająca kiczem. Ale mając te 16-17 lat tak tego nie postrzegałem. Zachwycały mnie krajobrazy szkockich wyżyn (kręcone w Irlandii – che, che), goście w kiltach, odziani w skóry i machający claymorami jak teściowa warząchwią. Connery, Clancy Brown rewelacyjny jako Kurhan, nawet zniewieściały Lambert wyglądał jakoś tak fajnie. A wszystko, jak smakowita czekoladka zwinięte w klimatyczne uderzenie zespołu Queen…
Miodzio. Jak teraz siadam i oglądam na nowo, to się zachwycam dalej, nie tyle samym filmem, co bardziej wspomnieniem o tym, jaki byłem piękny i młody kiedy to go oglądałem po raz pierwszy w kinie (chi, chi…).
No i się rozmarzyłem.
Kończę przynudzać i włączam sobie „Obcego – decydujące starcie”. Zamiast usypiać Córę i przytulać Żonę…
Przez Was … bo mi apetytu narobiliście przez tą całą dyskusję …

ocenił(a) serial na 3
turboszczotka5

Dziwne. Wkleił mi się post nie tam gdzie chciałem, więc wklejam drugi raz:

 no to masz ,,przesrane'' oglądając większość współczesnych produkcji.

Ale jak już mi się któraś spodoba to promienieję jak dziecko…

Lubię filmy kostiumowe, taka moja słabość;) (ostatni mohicanin, ost samuraj, gladiator, braveheart, Rob Roy, Wzgórze nadziei, Viking sagas i wiele innych) a pewnie z historią mają tyle wspólnego co władca pierścieni;)

Nie jest tak źle.
Ostatni Mohikanin – mnie po prostu przed laty zahipnotyzował. Są tam nie tyle błędy, co celowe przeinaczenia (np. walka z brytyjskim garnizonem opuszczającym Fort Henry – żadnej walki nie było bo garnizon puścili bez broni - i parę innych, podobnych).
Ale poza tym film jest tak barwny, klimatyczny, kolorowy, że oglądając go widz wciąga w powietrze zapach kanadyjskiej puszczy tak bajecznie Mann zapodał na tacy swój obraz.

Ostatni samuraj – nic nie piszę, bo mnie krew zalała. Świetne kostiumy, kapitalna aranżacja oraz trzymająca poziom muzyka Zimmera, ale cała reszta… brrr… american popcorn…

Gladiator – ma swój równomierny klimat i mimo wielu przegięć (kawaleria atakująca w lesie, jakieś greckie ognie niespotykane w walkach w polu u Rzymian itd.) broni go świetna ścieżka dźwiękowa, profesjonalne wyczucie weterana podobnych produkcji – Ridleya Scotta i dobra gra Russela, oraz więcej niż dobra – Phoenixa, który dla mnie zaistniał właśnie po tym filmie.

Rob Roy, Wzgórze Nadziei – bardzo oba lubię, ale w obu grali aktorzy, których traktuję ulgowo, bo ich lubię (ten dawny, aktywny Tim Roth, Stoltz i Jude Law a w tle wypróbowani, choć nie do końca wykorzystani Brendan Gleeson i Ray Winstone).

Viking sagas
Kurcze, tego nie kojarzę.
To o tym mowa?
http://www.filmweb.pl/f33528/Saga+Wiking%C3%B3w,1995


>Butch Cassidy i Sundance Kid widziałem ten film dawno temu, z >przyjemnością jeszcze raz obejrzę.

Doskonałe, wypróbowane kino, które nie daje się upływowi czasu.


>O Winchester'ze wiem tyle co powiedział mi wujek-myśliwy i kolekcjoner >broni.
>Ze broń ta może na swoje czasy była bardzo dobra, ale można włożyć >pomiędzy bajki sceny gdy ktoś trafia jeźdźca z 500m!!

Podpuszczasz mnie.
To nie do końca tak. Winchestera opracowano z myślą o walce, lub polowaniu na małym dystansie. 60 metrów, może 100. Coś trochę na zasadzie XIX-wiecznego pistoletu maszynowego, który da ci dużą siłę ognia na "wyciągnięcie ręki". Zasypiesz cel gradem ołowiu, ale pod warunkiem, że cel się podsunął blisko.
A do rażenia na dużych dystansach, w tym nawet na tak odległych jakie przytaczasz były dalekonośne Sharpsy, czy Remingtony (fenomenalny, choć chyba najzwyczajniej farciarski strzał podczas walki o osiedle łowców bizonów – Adobe Walls, który położył, choć już nie zdołał zabić - pocisk wytracił moc - Komancza z dystansu blisko 1,5 km – bynajmniej nie bajka, bo rzecz potwierdzona przez obie strony).

>Tak jak i pojedynki w samo południe. Zawszę ,,ten dobry'' wyciaga broń >jako drugi, a udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że strata w >szybkości reakcji jest tak duża, że na świecie nie było by dobrych >kowbojów;)

A to już taki wymóg gatunku, jakim jest western. Ale z drugiej strony nie każdy był strzelcem na miarę Hickoka. Goście potrafili opróżniać prażąc do siebie pełne, sześciostrzałowe bębenki do czysta i, mimo małej odległości żaden nie trafiał. Myślę, że nieźle pokazano to w jednej ze scen filmu, który mnie zmęczył i rozczarował
http://zabojstwo.jesseego.jamesa.przez.tchorzliwego.roberta.forda.filmweb.pl/


>Pomimo dopiero 23l uwielbiam filmy historyczne z lat 50-60
>głównie traktujące o Rzymie, dziki zachód:), Japonia, Anglia i >rycerstwo, i troszkę o wikingach.
>Może mam klapki na oczach bo wychowałem się na tych filmach, ale tam >to dopiero była fikcja szczególnie widoczna w kostiumach. A jednak do >tych filmów zawszę chcę mi się wracać;)


Ale wówczas przywiązywano wagę do kompletnie innych priorytetów niż obecnie.
Już dokładnie ten wątek poruszaliśmy powyżej dyskutując z Nick filmweb.
Nie było konsultantów, grup rekonstrukcyjnych, armii szajbusów oceniających czy dane guziki mają właściwy któj, czy też nie. Prawie nie było fachowej literatury a X Muza sama w sobie była wciąż tworem tak młodym i magicznym, że widz w swojej masie cieszył się z samego faktu, że jest i nie wybrzydzał (tak jak teraz –Winchester nie taki jak trzeba – a fe! Bojkot! Nie oglądam!).
Połowa lat 80-tych zaczęła przynosić zapowiedź tego, że coś się zmienia, ale przełom i ustalenie (czytaj: podniesienie) poprzeczki nastąpiło jakieś 10 lat później. Takie produkcje jak Braveheart, Black Hawk Down, Private Ryan – wyznaczyły nowy trend.
Nie wystarczyły już 1-2 kamery do filmowania sceny i statyści ściągnięci na żywca ze stadniny, czy jednostki wojskowej. Jak Ridley Scott kręcił tytułowy upadek śmigłowca bojowego to rzecz filmowało 15 operatorów z każdej możliwej strony a Scott dalej kręcił nosem i miał niedosyt.
Aktorów, ba statystów nawet zaczęto poddawać kilkutygodniowym szkoleniom wojskowym (Private Ryan, Aleksander, Black Hawk Down, Troya), żeby tylko wiarygodnie wypadli w ujęciach.
Kiedy Scott ustawiając rozpoczynającą Gladiatora scenę ostrzału Germanów w lesie zrugał konsultanta próbującego odwieść reżysera od maczania strzał łuczników w łatwopalnej substancji – pisano o tym w czołowych pismach z branży filmowej. 15 lat wcześniej incydentu nie zauważono by na samym planie zdjęciowym o mediach już nie wspominając.
Teraz wszystko już jest inaczej.
Dlatego do starych (ale często jarych) produkcji warto podchodzić z przymrużeniem oka. Poza tym zawsze będziemy do nich wracać czując swoistą miętę, bo filmy te stanowią najlepszy wyrywek wspomnienia po nas samych. Po tym, jacy byliśmy. Nas z okresu dzieciństwa, młodości (więc chętnie do tego wracamy). Dlaczego tak lubię „Highlandera” z Lambertem? Przecież to zwyczajna bajka, na dodatek podłe romansidło i cepelia trącająca kiczem. Ale mając te 16-17 lat tak tego nie postrzegałem. Zachwycały mnie krajobrazy szkockich wyżyn (kręcone w Irlandii – che, che), goście w kiltach, odziani w skóry i machający claymorami jak teściowa warząchwią. Connery, Clancy Brown rewelacyjny jako Kurhan, nawet zniewieściały Lambert wyglądał jakoś tak fajnie. A wszystko, jak smakowita czekoladka zwinięte w klimatyczne uderzenie zespołu Queen…
Miodzio. Jak teraz siadam i oglądam na nowo, to się zachwycam dalej, nie tyle samym filmem, co bardziej wspomnieniem o tym, jaki byłem piękny i młody kiedy to go oglądałem po raz pierwszy w kinie (chi, chi…).
No i się rozmarzyłem.
Kończę przynudzać i włączam sobie „Obcego – decydujące starcie”. Zamiast usypiać Córę i przytulać Żonę…
Przez Was … bo mi apetytu narobiliście przez tą całą dyskusję …

ocenił(a) serial na 3
jabu

Rety! To nie ja!
Pokazał mi się napis na Filmweb, że jest awaria a jak zajrzałem po chwili drugi raz to się okazało, że moją odpowiedź wkleiło ... trzy razy...

ocenił(a) serial na 10
jabu

Witam, ale ciężki dzień;/
Z tym Winchesterem nie żartowałem :)
Taka jest moja wiedza na ten temat;) Ogólnie w westernach był rewolwer( colt) i strzelba z której trafiali zawsze i wszędzie!
Tak w tych filmach z lat 50 jest coś osobistego i zawsze będą oceniane z przymrużeniem oka.
Ogólnie widzę, że lubimy podobne filmy!
Tak samuraj zdjęcia super ale tego sztucznego patosu dużo za dużo!!
highlander też super film, ale tylko jedyneczka i chyba jeszcze tylko jedna część przypadła mi do gustu;)
Swoją drogą dlaczego tytuł- nieśmiertelny w polskiej wersji;/?
Obcy też spoko:) część 1,2 reszta już słabo.
Pomimo podobnych gustów
tym bardziej dziwi 3 dla Spartacusa;p
Idę spać, jutro też długi dzień;/
dobranoc

użytkownik usunięty
turboszczotka5

zgadzam sie ze straszna zenada, szczegolnie jesli chodzi o sceny walki to tylko sie smiac w 300 wszystko bylo chociaz elegancko zmontowane a bryzgajaca wszedzie krew to smiech na sali, caly serial ma fabule jak jakas gra komputerowa i podobnie wszystko wyglada, chociaz wiele gier ma lepszy scenariusz bo niektore dialogi sa poprostu kretynskie, sie zastanwaiam czy oni nie chcieli zrobic przypadkiem jakies pornusa z durza iloscia przemocy

ocenił(a) serial na 9

"szczegolnie jesli chodzi o sceny walki to tylko sie smiac w 300 wszystko bylo chociaz elegancko zmontowane" To co napisałeś sulinar to śmieszne. niewiem gdzie ty masz oczy. Sceny walki wcale nie są złe... i nie odbiegają wcale tak bardzo od "300". Co do krwi zgadzam sie czasem lekka przesada.

Fabułę serial ma jak bys nie zauważył, może nie pierwszej klasy ale ma. i wszystko sie trzyma całości i o to głównie chodzi !!

To że są sceny erotyczne to oznacza porno??pomyśl troche.....

ocenił(a) serial na 8
_ARYAN_

W mordkę jeża! Ale mnie ominęło. Jabu, dałeś chłopie popalić, naturalnie nie mam nic przeciwko, po prostu myślałem, że w tym temacie zostało tylko dwóch a tu "patrz pan". No i dobrze.

Przeczytałem wasze posty, szczególnie to co napisał Jabu.
Co prawda nie jestem historykiem i nie potrafię rozpoznać takiego to a takiego modelu Winchestera czy innej pukawki; jednak nie raz oglądając po raz wtóry film, który wcześniej bardzo mi się podobał w każdym niemal aspekcie śmieję się z nieporadności, czy może raczej zwyczajnego braku wyobraźni jego twórców.

Pamiętacie "Aliena" Scotta? No, jasne, że tak. Pytanie czysto retoryczne.
Owszem, film świetny wręcz, klaustrofobiczny klimat, pełna zrącego kwasu bestia z kosmosu a na ochłodę majteczki Ripley:) Kto oglądał ten wie o jakiej scenie piszę:):) A jednak...

Supernowoczesny kosmiczy prom, technologia, że "Panie ty mój i full wypas, pełna hibernacja do tego możliwość podróżowania bez żadnego "ale" po gwiezdnych układach w niezgorszym wydaniu niż bohaterowie Star Treka i... komputery pokładowe Nostromo wyglądające jak poczciwe Commodore 64, kineskopowy, BIAŁO CZARNY! szklany ekran i PLASTIKOWA! klawiatura! No, ja bardzo przepraszam.

Jestem przekonany, że jeżeli film Scotta będzie wyświetlany za... no, powiedzmy te 50 lat to widzowie potraktują ten tytuł jak... komedię, właśnie przez te idiotyczne, technologiczne wpadki

I nie obchodzi mnie, że w czasie kiedy powstawał Obcy nie było komputerów jakie mamy dzisiaj. Jakoś Stanisława Lema było stać na to aby tworzyć technologiczne wizje nie na zasadzie czystego małpowania tego co akurat było w owych czasach dostępne.

I jeszcze "Matka". Scott normalnie pojechał po bandzie. Główny komputer statku, który składa sie z miliona mrugających, kolorowych światełek.
Wręcz zabójczy przykład dalekosiężnej wyobraźni.

Dlatego za najlepszy film o Obcym nie uważam trochę "poronionego" działa Scotta lecz świetny sequel w wydaniu Camerona w którym w znacznej mierze obyło się bez w/w kwiatków.

A teraz nieco z innej beczki:

Jabu, widziałeś już może pierwszy odcinek "Pacyficu"?
Jestem bardzo ciekaw jak oceniasz tę produkcję? Wszak jest to opis starć gdzie jedną ze stron zajmują Japończycy.

ocenił(a) serial na 3
Nick_filmweb

Cześć Nick Filmweb,

tak - widziałem. Właśnie jestem w trakcie projekcji drugiego. Nie pisałem na razie o serialu, bo jestem zawalony robotą. Ale poza kilkoma, na prawdę małymi drobiazgami, które były nieco ... chmm, jak tu napisać ... naciągane - jest OK.
Tak na serio mam tylko jedno zastrzeżenie, rzecz, która od razu mi nie przypadła do gustu:
- o ile w "Kompanii Braci" (który to serial bardzo lubię) miałem cały, pierwszy odcinek do wprowadzenia się w klimat, poznania bohaterów, oswojenia się z nimi i ich problemami - itd. o tyle tegoż samego zabrakło mi w pierwszym odcinku "Pacyfiku".
Odcinek się zaczyna, pięć minut na poznanie bohaterów, którzy dopiero co się zaciągają, po czym łubudu! Od razu dopłynęli do Guadalcanal i jest środek wojny. Dla mnie to było za szybko. Nie miałem się czasu się w to wszystko wczuć, oswoić się z opowiadaną historią i zaciągnąć jej klimatem.
Uważam, że w "Kompanii" poświęcając cały pierwszy odcinek na szkolenie w Anglii zabrano się do opowiadania historii dużo mądrzej.
Więcej napiszę pewnie niebawem, ale już raczej na stronce poświęconej "Pacyfikowi", jak się tylko wygrzebię z zaległości jakie mam w pracy,

pozdrawiam,
jabu


jabu

"W „Kompanii Braci” wszyscy główni bohaterowie byli zasadniczo anonimowi (czytaj – fikcyjni)." chyba musisz ten serial obejrzeć jeszcze raz...pleciesz bzdury

ocenił(a) serial na 9
trolik_filmaniak

Sam jesteś anonimowy trolek :D obejrzyj sobie jeszcze raz "kompanie braci"
i nie pleć bzdur

ocenił(a) serial na 3
trolik_filmaniak

Trolik - z choinki się urwałeś? Anonimowi? A którzy z nich są Twoim zdaniem anonimowi?
Winters żyje do dziś (ma obecnie 92 lata). Poza Nim do obecnej chwili żyje jeszcze czterech weteranów z kompanii E 506. pułku.

Martin zmarł na ranczu w Montanie w 2008.
Lodge zmarł na Long Island w 1986 roku.
Rowe w Luizianie w 1998 r jako kierownik firmy stawiającej baraki z prefabrykatów.
NaccConti został w Chicago kasjerem w kinie a zmarł jako listonosz w 2009 r.
Libgot był najpierw taksówkarzem a potem szefem małej firmy przewozowej w San Francisco. Zmarł w 2005 roku.
Randellmann otworzył w Arkansas firmę budowlaną do prac na wysokościach. Zmarł w 2008 r na raka krtani.
Moore zszedł tragicznie w 1958 roku, gdy Jego auto zderzyło się z tirem przewożącym drzewo.
Webster zginął także w wypadku samochodowym w 1961 r (była to nieodżałowana strata - absolwent Harvarda, wykładowca literatury angielskiej, ale przede wszystkim jeden z najlepszych II-wojennych pamiętnikarzy o kapitalnym piórze).
Lipton był hutnikiem a potem wziętym biznesmenem W Pd Karolinie. Zmarł w zeszłym roku.
Wells - dyrektorem collegu w Pensylwanii (uczelnia nosiła zresztą nazwę Johna Basilone - taka ciekawostka).
Spearce zmarł jako pułkownik w stanie spoczynku w 1983 - pochowany w Arlington.
Berconte dorobił się sieci restauracji w Nowym Yorku. Jedgo synowie prowadza je do dziś.
Nickson, przyjaciel Wintersa (dowódcy kompanii E, a potem 2. Batalionu w 101.) zmarł w 1995 na powikłania związane z przewlekłą malarią, która ciągnęła się za nim prze kilkadziesiat lat.

Trolik - wybierz sobie chłopca do bicia z niższej półki bo tu masz do czynienia z inną, niż Twoja ligą.
Ja nie muszę odświeżać sobie "Kompanii Braci", aby Ci recytować życiorysy bohaterów opisanych w tym serialu. Tylko kompletny abnegat mógł wyskoczyć z tekstem, że w "Kompanii Braci" opartej na wydanych wspomnieniach trzech weteranów: Wintersa, Webstera i Alexandra,
wszyscy główni bohaterowie byli zasadniczo anonimowi.

A nie zapamiętałeś Trolik takiego drobnego szczegółu jak relacje żyjących wciąż weteranów poprzedzające i kończące każdy odcinek "Kompanii Braci", których nazwiska ZAWSZE pokrywają się z nazwiskami bohaterów serialu?
Wystarczyło skojarzyć fakty.
I który z nas dwu powinien obejrzeć ten serial jeszcze raz?



ocenił(a) serial na 9
jabu

Skoro tak jesteście na temacie Kompani Braci to czy wie może ktoś gdzie znajdę 11 i 12 odcinek ?? (dodatkowe)

Byłbym wdzięczny za pomoc. (lub podanie linków)

ocenił(a) serial na 3
_ARYAN_

Witam,

AYRAN - za godzinę - dwie prześlę Ci link gdzie dokładnie widziałem ostatnio oba ostatnie odcinki w jednym pliku (ok. 700 MB), o które pytasz,

pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) serial na 3
jabu

Zaraz, zaraz.
Jak to 11 i 12 odcinek?
Przecież serial liczy 10 odcinków?

ocenił(a) serial na 9
jabu

Tak zgadza się ale obiło mi się o uszy że wyszły też dodatkowe 2 odcinki 11 i 12. Stąd moje pytanie.

ocenił(a) serial na 8
_ARYAN_

Następny projekt Hanks-Spielberg to powinien być wietnam. Oj, tam to się działo.

ocenił(a) serial na 3
Nick_filmweb

>Następny projekt Hanks-Spielberg to powinien być wietnam. Oj, tam to się >działo.

Wietnam - fakt.
Ale i walki w Korei. Zwłaszcza pierwsze 12 miesięcy. I atrakcyjna z perspektywy filmowców była by historia "hekatomby" 1. Dywizji Marines jaką jej pododdziały przeszły w śniegach Korei podczas odwrotu (przypadki kanibalizmu...)
Myślę jednak, że nie ma się co rozmarzać.
Kręcenie "Pacyfiku" zapowiadano już bez mała 10 lat temu. Możemy się wszyscy mocno zestarzeć zanim trio Goetzman-Spielberg-Hanks zrobi podejście do trzeciego serialu.
Ale pomarzyć - dobra rzecz.

ocenił(a) serial na 3
_ARYAN_

Ale niby o czym miałyby być te dwa odcinki. 506 pułku w końcu nie wysłano do inwazji na Japonię a wojna się skończyła. Nie bardzo rozumiem o czym miałyby być te dwa odcinki? Zresztą widziałem kilka wydań z oferowanym kompletem w jednym zestawie. I nigdzie nie było dodatkowych dwóch odcinków, 11 i 12. Dodatki nie ujęte w całości, wycięte sceny - to tak.
Ale nie dwa dodatkowe, pełnometrażowe odcinki.
Taka wiadomość jest intrygująca, ale ... nie obraź się, chyba nie ma pokrycia w faktach.

ocenił(a) serial na 9
jabu

Nie no obrażać się nie ma co. Po prostu słyszałem o nich i znajomy na jakimś forum mi pokazywał że niby są. Dlatego chciałem sie zorientować i podpytać :)

A co do pacyfiku obejrzałem 2 odcinki i powiem że to przedstawienie bohaterów to marne a wręcz praktycznie brak ... tylko strzepki informacji.
A o ile mi wiadomo wojna nie zaczęłą się od Guadacanal więc nie wiem dlaczego pominęli wcześniejsze zdarzenia.

Jak narazie tylko to raziło mnie w oczy.

ocenił(a) serial na 3
_ARYAN_

A może po prostu odcinki 11 i 12, o których wspominasz to jakieś dodatki do 10-odcinkowego serialu?
Bo ja wiem?
Odcinek 11 - dajmy na to pokazuje dzieje kompanii E z jej szlakiem bojowym w formie dokumentu.
A 12 - to może jakieś zestawienie usuwanych przy montażu scen, albo gawędy obsady aktorskiej i ekipy co to się działo podczas realizacji serialu.
Stawiał bym raczej na taką opcję.
Coś by było szerzej słychać, gdyby faktycznie dokręcono dwa dodatkowe odcinki. Za dużo fanów serialu chodzi po tej planecie, aby im taki smaczek umknął.
Dwadzieścia kilka lat temu TVP puszczała jeden australijski serial cieszący się wielką oglądalnością (mąż rzuca żonę na pożarcie krokodyla, ona się jednak ratuje, zmienia twarz i tożsamość, po czym wraca, aby dokonać na gościu zemsty.
TVP nie wykupiła ostatniego odcinka a potem udawała przed Polakami, że wcale go nie dokręcono.
Nie było takiego przekazu informacji jak teraz, internetu, komórek, granic, które sobie przekraczasz niemal jak chcesz. A mimo to jeden z drugim jakoś przemycił ten ostatni odcinek i rzecz zaczęła krążyć po wypożyczalniach video.
Wtedy to wytropili i rozpowszechnili a teraz, przy tylu zdobyczach techniki nie?
Nie wierzę w dwa dodatkowe odcinki "Kompanii Braci". A jeśli są, to w takiej formie jak sugerowałem powyżej - dokumentów z czasu wojny, lub relacji z planu zdjęciowego.




ocenił(a) serial na 9
jabu

Pewnie masz rację ... bo jak by były to zapewne było by o nich głośno i chociażby łatwiej było by je znaleść.

_ARYAN_

Do założyciela tematu:

"wymyśloną wizję świata starożytnego spreparowaną komputerowo w tak absurdalny sposób, że nie zdziwią mnie w ostatnim odcinku szwadrony Talibów desantujące ze śmigłowców na Koloseum"
Właśnie o to tutaj chodzi, czytałeś kiedyś jakieś powieści ? Spartacus to LEGENDA, (na dalszy plan schodzi to czy realna czy nie), legenda o Gladiatorze który zabijał dziesiątki innych wojowników! To całe ubarwienie klimatu jest GENIALNE ! A Film rewelacyjny, tutaj chodzi o rozrywkę, poczuć dreszczyk legendy, przygody itp.
Zapewne po filmie "Starcie Tytanów" napiszesz że to strasznie badziewny film bo tam takie stwory były...

ocenił(a) serial na 3
pmp2811

>Zapewne po filmie "Starcie Tytanów" napiszesz że to strasznie badziewny film bo tam >takie stwory były

Ja wiem, że chciałbyś mnie sprowadzić do poziomu moherowych beretów, ale musisz włożyć w to więcej serca i inwencji.
„Starcie Tytanów” Letteriera traktuje o przygodach Perseusza a więc, jak to w mitologii bywa, co drugi tam będzie półbogiem, czy stworem – jak to poetycko ująłeś.
A Spartacus jest LEGENDĄ nie tylko w sensie definicji, którą podałeś. Jest legendą bo gówno o Nim wiemy. Postarali się o to sami Rzymianie zacierając po Nim ślady na wszelkie możliwe sposoby, bo to był nieopisany wstyd, że taki mały misio ze statusem pogardzanego niewolnika wyrósł Im wewnątrz podwórka na militarnego geniusza, który przez dwa lata rozbijał jedna armię konsularną za drugą.


>Właśnie o to tutaj chodzi, czytałeś kiedyś jakieś powieści ?

Nie, nigdy żadnej. A możesz mi polecić to, co Ty czytasz? Może po lekturze przejrzę na oczy i zacznę się delektować każdą sceną serialu.

>A Film rewelacyjny, tutaj chodzi o rozrywkę, poczuć dreszczyk legendy, przygody itp.

Ale ja czuję ten dreszczyk.
Powiem więcej: aż mi ciary po plerach buzują jak widzę te kikuty i flaki fruwające w morzu krwi. Zaraz potem się uspokajam, bo z ekranu atakuje mnie dziesięć par cycek a to widok kojący dla każdego mężczyzny.
A przy końcu każdego odcinka mam już głębokie przeświadczenie, że każdy bez wyjątku w państwie rzymskim, czy to niewolnik, westalka czy senator, czy to w rozmowie, czy w modlitwie rzucał hu...ami w co drugim słowie, bo tak tam było w zwyczaju. I tylko jeden Spartacus, kompletny ewenement na ich tle, wysławiał się zawsze bez posiłkowania mięchem, zapewne po to … aby nie łamać mitu swojej LEGENDY, na której budowanie przewidująco pracował już za życia.
Czekam na polecany spis lektur.

ocenił(a) serial na 8
jabu

Jabu, masz dużo racji i nie do końca. Czepiam się tego jak pijany płotu ale raz jeszcze napiszę o "Gladiatorze". Tam też jest dowolność w przedstawieniu faktów, co więcej, faktów, które ktoś interesujący się starożytnym Rzymem zna na pamięć a jednak film Scotta wielu bardzo się podobał i co ważne, również krytykom.

Ty odpisałeś, że, no tak ale "Gladiator" broni się klimatem, kreacją Crowe'a itd to w takim razie twórcy "Spartacusa" powinni byli pomyśleć, "no, nie mamy w głównej roli aktora na miarę Russela i niestety przedstawiając naszą historię musimy ściśle trzymać się znanych faktów, inaczej się nie da".

Spartacus Blood and Sand to też jest pewna wizja jego autorów do której, moim skromnym zdaniem mają pełne prawo a sam serial naprawdę się rozwija, owszem jest to hardcore, rzeźnia ale ogląda się to nieźle.

A co "chujów i pierdolenia", wiesz, Spartacus jakby nie patrzeć był wyjątkowy, jeden na milion? Zatem inni często gęsto wylewał się rynsztok z gęby a u Spartacusa była pełne kultura wypowiedzi.

ocenił(a) serial na 3
Nick_filmweb

Wiesz - mi już nawet tak bardzo nie przeszkadza brak umocowania w realiach historycznych tego co pokazali w serialu - zresztą to mnie uderzyło głównie w pierwszym odcinku (w sumie obejrzałem pierwsze cztery, stwierdziłem, że dałem serialowi szansę, ale mnie nie wciągnął i sobie odpuściłem).
Ciąg dalszy rozgrywa się już w szkole gladiatorów a tam realia nie maja już większego znaczenia bo nie o nie w całej tej zabawie idzie, tylko o dostarczenie zwykłej rozrywki.
Jeśli bronię mojej oceny filmu (3/10) to przede wszystkim dlatego, że konwencja serialu jest dla mnie niesmaczna (jeśli nie kiczowata). Już o tym pisałem - więc nie chcę się powtarzać.
Myślę, że zrobiono to celowo, nie gwoli oddania ducha czasów w jakich toczy się akcja, ale ze zwykłej chęci zwiększenia szans na zysk jaki przyniesie produkcja: kontrowersyjną produkcję zechce obejrzeć, choćby z ciekawości każdy).

Zwróć uwagę jaki format odbiorców (choć nie wszyscy) chwali i wysoko ocenia "Spartacusa".
Mnożą się posty w stylu: "
daję mu 10/10 - bo jest zajebisty. Cały odcinek się pieprzyli. Mam nadzieję, że w następnym będzie to samo, tylko więcej."
Albo: „widzieliście jak zajefajnie rozwaliła łeb tamtej pacjentce? Czekam na ciąg dalszy”.
Pokarz mi jeden, jedyny post, który chwali serial za dbałość ekwipunku, zwraca uwagę na właściwy typ pilum i scutum używanego w tym przedziale czasowym, wiernie przedstawionych Auxilla w pierwszym odcinku, czy pierwsze typy kolczug wypierające z użycia powszechnie stosowane przez gladiatorów skórzane, czy ołowiane phylaxy.
Nie ma ani jednego takiego postu...
Ja wiem, że "Spartacus" z założenia nie miał być adresowany dla odbiorców pokroju Matki Teresy, ale granice dobrego smaku w nim przekroczono - to moje prywatne zdanie.
Ten serial nie jest dla wyrobionego widza, który posiłkowany posiadana wiedzą, pragnie jej odbicie znaleźć na szklanym ekranie.
Ten serial adresowany jest w pierwszej, jeśli nie jedynej kolejności do widza, który oczekuje WYŁĄCZNIE przysłowiowych igrzysk i niczego ponadto. Ma być dużo naparzanki (najlepiej na okrągło), dużo golizny a wszystko okraszone bluzgami. Może spłycam, ale zbyt wiele zamieszczanych tematów chwalących serial koncentruje swoje pochwały właśnie na rzeczonych „igrzyskach”.

Może i druga część pierwszego sezonu jest lepsza od pierwszych odcinków, które ja obejrzałem. Często podkreśla się, że ma tu miejsce tendencja zwyżkowa i to nie umknęło mojej uwadze.
Niemniej, jak już pisałem – poczekam na sezon drugi i przekonam się, czy tendencja zwyżkowa faktycznie ma miejsce. Wybuchnie bunt, który przerodzi się w powstanie. Opowieść zacznie krążyć wokół wypadków, które w odróżnieniu od tematu pierwszej części (losów Traka w szkole w Kapui, o których nie wiemy nic, więc możemy sobie do woli fantazjować) zostały jakoś udokumentowane i z tymi faktami twórcy filmu będą musieli się już choć odrobinę zmierzyć.