Mam nietypowe pytanie do fanów serialu.
Mianowicie mam takiego kolegę, który jest również fanem i strasznie chwali ten serial, wręcz ubóstwia. Jednak powiedział coś z czym nie zgodzę się przenigdy. Jednak zadam wam fanom serialu ten spór do rozstrzygnięcia. Moje zdanie jest takie, że nie należy porównywać filmów i seriali bo to co innego, ale nie mogę się zgodzić z tym, że ten serial ( nawet jeśli jest najlepszym serialem jaki jest) jest lepszy np. od klasyki takiej jak nie wiem "Ojciec Chrzestny". Po pierwsze serial ten nie jest kultowy, a takie filmy jak Godfather to kult. Nawet jeśli jest lepiej zrealizowany, to klasyka zawsze pozostanie klasyką, a tego serialu za klasykę jakoś nie uważam, bo gdyby nią był to pewnie bym go znał.
A więc czy waszym zdaniem serial Six Feet Under jest lepszy od filmu Ojciec Chrzestny.
proszę krótko tak/ nie i dlaczego?
Ja to już tylko teraz szamie popcorn cieciu i lukam jak patologicznie próbujesz wydostać się z sytuacji.
"Powiem Ci tak! Ten wątek jest idiotyczny! Przekaż koledze, że ma poronione pomysły."
Tenkuje.
Temat do zamknięcia.
Serial ma tą przewagę nad filmem, że może trwać kilkadziesiąt razy dłużej. Godfather-dla mnie to czyste 10/10. Six Feet Under-11/10. Dlaczego? Oglądałem wiele filmów i seriali aczkolwiek aż takiego wpływu na moje życie jak Six Feet Under nie miał absolutnie żaden. Można się z tego śmiać, ale moim zdaniem po obejrzeniu całości wielu ludzi ma takie zdanie jak ja.
Widzę, że kolega zaczął ja może coś jeszcze dodam od siebie. Po pierwsze do Pana - lia_7 jak już masz zamiar coś porównywać i oceniać zacznij od zapoznania się z tym. Jak możesz w ogóle stawiać na szalę serial, którego nie widziałeś i o którym mógłbyś diametralnie zmienić zdanie (i ten wątek wtedy byłby zbędny). Całkiem możliwe, że tak by się stało (mimo, że twardo próbowałbyś się bronić przed jego odbiorem). Rozumiem że chodzi o to, że szkoda twojego czasu, w takim wypadku trzeba było go pożałować również na pisanie na tym forum. A propos samego wątku, należałoby zacząć od definicji serialu. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego jest to cykl filmów. Można zatem go oceniać odrębnie lub jako całość, co moim zdaniem jest jak najbardziej wykonalne biorąc pod uwagę całkowite przesłanie i zamysł twórców. Porównywanie go do filmu jest zatem możliwe. Czy potrzebne i przydatne? Nie wiem. Wydaje mi się jednak, że różnica jest mniejsza niż jak kolega lia_7 zasugerował pomiędzy rysunkiem z kreskówki Disney'a, a "Damą z gronostajem". Co do samego serialu, to uważam że jest on co najmniej klasykiem i zdziwiło mnie bardzo, że twierdziłeś inaczej. Co więcej nie wydaje mi się, żeby fakt czy coś oglądałeś czy był tego wyznacznikiem. Serial ten był pionierem innych współczesnych. A to, że dla niektórych niestety poprzeczka była zbyt wysoka to już inna sprawa. "SFU" wpłynął na rozwój kinematografii (to nie tylko moje zdanie ale postaci kina) i kto wie jak by wyglądał dzisiejszy film bez tej historii. Powiesz pewnie, że mógłby lepiej, ja uważam że nie, bo sam fakt że wielu ludzi straciłoby szansę na obejrzenie tego serialu już jest bardzo dramatyczny. Sam mówiłeś, że do niektórych rzeczy czuje się szacunek bo są "kultowe" czy "klasyczne", "Six Feet Under" jest co najmniej kultowy bo budzi wiele innych głębszych emocji niż tylko szacunek. Twoje stwierdzenie, że seriale są produkowane po to żeby przyciągnąć widza i zarobić dla kogoś pieniądze jest dla wielu twórców na pewno krzywdzące. Głównie dlatego, że często tworzą coś dla ludzi, a przy okazji zarobią - bo taka jest ich praca (mają to robić za darmo?), a nawet jeśli jest odwrotnie to jest to nieistotne w momencie gdy odwalają kawał dobrej roboty. Mało tego, na jakiej podstawie twierdzisz, że twój guru kina "Godfather" jest w tym wypadku lepszy? Myślisz, że on był robiony charytatywnie żeby ludzie mogli się zachwycać boskim objawieniem? Śmiem twierdzić, że nie... Fakt, że wielu ludzi go ubóstwia i ocenia ponad miarę (nie ujmując mu niczego) jest właśnie spowodowany ślepym podążaniem mas za twoim "kultem". Jakże zaściankowe jest trzymanie się tak jednej rzeczy skoro jest tyle owoców kina. Kolego, nie obrażając Ciebie otwórz się trochę na świat pod tym kątem. Nie uważam siebie za wielkiego kinomana ale przynajmniej niczego dyskredytuje z niewiadomych przyczyn. Obejrzyj serial, podobał się - super, nie będziesz żałował, nie podobał się - nic straconego, na pewno coś z niego wyniesiesz (gwarantuję Ci, bo jeśli tak nie będzie to "ostro" nie dostrzegasz wartości). Ale żeby od razu go eliminować bo "seriale są z góry poziom niżej od filmów"? Co to w ogóle znaczy? Wiadomo, że to twoja decyzja, nie musisz go oglądać, ja jestem daleki od zmuszania Ciebie do tego, ale w tym wypadku nie rozpoczynaj takich dyskusji bo tylko niektórych prowokujesz i irytujesz (ale pewnie takie było założenie, a ja się tylko złapałem). Osobiście uważam, że serial ten jest świetny (jak wiele ze stajni HBO, np. "The Wire", kolejny WIELKI serial). Zakładam, że twoje zdanie wyrobiło się na różnych gniotach które powstawały od zawsze i zawsze będą powstawać (to niestety efekt uboczny). Nie sztuką jest dyskryminować coś ze względu na te ubytki. Sztuką jest odnaleźć perełki i się nimi zachwycać. Nie miałem zamiaru Cie urazić jeśli tak się poczułeś. Po prostu chciałem Ci przedstawić moje zdanie. Trochę się rozpisałem ale cóż... Pozdrawiam
Według mnie różnica pomiędzy filmem i serialem jest znacząca, chociażby z tego powodu, że jak kolega wyżej wspomniał serial trwa xxx godzin a film na ogół dwie. Różnic jest dużo więcej, dla których nie należy wg mnie ich porównywać, ale nie będę ich po raz któryś wymieniał.. (patrz wcześniejsze wypowiedzi)
"Serial ten był pionierem innych współczesnych. A to, że dla niektórych niestety poprzeczka była zbyt wysoka to już inna sprawa. "SFU" wpłynął na rozwój kinematografii (to nie tylko moje zdanie ale postaci kina) i kto wie jak by wyglądał dzisiejszy film bez tej historii."
Nie wątpię. Powiedz jednak w jaki sposób wpłynął na ten rozwój (kinematografii a nie osobowości widza) i czy ten rozwój jest adekwatny ażeby porównywać go z wpłynięciem Ojca Ch. chociażby na rozwój filmów gangsterskich, na które była albo jest moda do dziś.
Napisałeś, że serial jest kultowy bo budzi wiele głębszych emocji. Skoro już posługujemy się słownikiem to wg niego słowo kult oznacza uwielbienie, ubóstwianie, oddawanie wręcz przesadnej czci komuś lub czemuś i tutaj 'przesadne' jest słowem kluczem i o tym czy jest kultowe czy nie, nie decyduje jakie emocje wywoła ani to w jaki sposób zostało zrealizowane, albo na jakim poziome była gra aktorska.
Pozwolę sobie zacytować jakiś fragmencik, który znalazłem bo sam lepiej tego bym nie ujął:
"Zjawisko kultowości zawiera w sobie pewien element bezkrytycznej wiary w doskonałość podziwianego dzieła. We fragmencie wymyślonej na potrzeby kabaretu krytyki filmowej „recenzent” opowiadając fabułę jakiegoś niezwykle dziwacznego dzieła filmowego, które jest po prostu nudne, mówi w końcu: Widz normalny wychodzi, widz kultowy zostaje."
Nigdzie nie napisałem, że guru jest lepszy, tylko to że serial dla mnie (DLA MNIE ! ) nigdy nie będzie lepszy od kultowego filmu, choćby nie wiem ile łez wycisnął. Pozostanie świetnym serialem. To wszystko co mam do powiedzenia.
"...nie rozpoczynaj takich dyskusji bo tylko niektórych prowokujesz i irytujesz (ale pewnie takie było założenie, a ja się tylko złapałem). .." Dokładnie tak :) i dlatego nie zamierzam tutaj więcej dyskutować. Temat jest czystą prowokacją. To wszystko.
Dziękuję, dobrze się tu bawiłem nie tracąc przy tym 80h na obejrzenie ośmiu sezonów jakiegoś serialu, choć z pewnością emocje tej rozrywki są nieporównywalne z emocjami po obejrzeniu serialu. Mimo wszystko ja nie jestem zainteresowany.
Pozdrawiam i przepraszam fanów serialu jeśli czują się urażeni tym głupim tematem( z wyjątkiem mojego pazia, który jeszcze musi dużo rzeczy obejrzeć :P ).
Fakt, że serial trwa 60 godzin a film 2, może też świadczyć o tym jak dużo ciężej jest mu zjednać sobie widzów i fanów. W tym wypadku ma to jeszcze większe znaczenie, bo "Six Feet Under" jest specyficzny i tylko oglądając go uważnie i wczuwając się w fabułę odczujemy efekt zakończenia. Nie posiada on za bardzo bardzo popularnych w dzisiejszych czasach cliffhangerów. Z tego powodu wiele osób rezygnuje z dalszego oglądania. Jak uważasz czym spowodowana jest różnica w ocenach pomiędzy dobrym filmem a DOBRYM ( chciałbym podkreślić) serialem. Popatrz na ilość głosów. Zresztą nie ma co za bardzo na tą ocenę zwracać uwagi. Dziwi mnie cały czas, że jesteś taki niesprawiedliwy w stosunku do seriali. Nie wiem dlaczego od razu stawiasz je niżej jakby to była niższa klasa. Może jak już wcześniej wspomniałem opierasz się na złych przykładach. Zauważ ile więcej pracy muszą poświęcić aktorzy przy jej produkcji. Ile trwa cała produkcja. Co do pojęć "kultowy", czy "klasyczny" to może odstawmy je już na bok, bo są różne definicje niektóre bardzo różniące się od twojej, w których nie ma słowa "przesadny". To Ty je pierwszy wprowadziłeś do tematu ja ich użyłem do porównań. Tak na marginesie serial nie ma 8 sezonów i nie trwa 80 godzin, co więcej nie pamiętam żebym oglądał podobny kiedykolwiek. Widzę, że nie ma sensu Cie namawiać do oglądania czegokolwiek bo jesteś zbyt uprzedzony ale może sprawdź w takim wypadku coś co trwa krócej? Np. "Kompania Braci" . To raptem 10 odcinków. W tym wypadu nie ma tak drastycznej różnicy. Może wtedy ujrzysz, że serial tak naprawdę to nic gorszego, a może nawet być lepszy od zwykłego kinowego dzieła. Jak SFU wpłynął na rozwój kinematografii? Mówiłem że nie jestem znawcą kina, więc nie będę robił elaboratu na ten temat, przytoczyłem tylko fakty które czytałem. Chcesz to poszukaj wypowiedzi na jego temat, google nie boli. Nie mam zamiaru tego robić za Ciebie. Zrobiłem takie samo stwierdzenie jak Ty na temat "Ojca Chrzestnego", że wpłynął na dzieła o podobnej tematyce. Nie musisz mi przytaczać tutaj argumentów bo wiem, że tak jest. Może ja Ty byś obejrzał "SFU" powiedziałbyś to samo. Ale nie widziałeś... Największy paradoks tego tematu jest taki, że cały czas się spierasz, że nie należy porównywać filmu do serialu, w momencie gdy po 1: Ty to sam zaproponowałeś i po 2: piszesz, że z góry serial jest skazany na porażkę z filmem. Pozdrawiam
Stawiam je w odrębnym miejscu bo to co innego. Dlaczego nie powiedzieć, że komiks jest lepszy od książki. To jakaś hipokryzja, jesteś tak zaślepiony fabułą serialu, że nawet nie próbowałeś odpowiedzieć na pytania, które zadałem. Pisałem też, że to czy jest kultowe nie ma wpływu ciężka praca reżyserka itd., ale nie dotarło. Odstawmy je na bok, bo są inne? Podaj je. Czytałeś te fakty, gdzie? Kto je powiedział? Opierasz się na słowniku, a piszesz fakty. Sprawdź w tym słowniku, co znaczy fakt. "Słyszałem, że... ale nie wiem gdzie..." i jeszcze sam sobie mam poszukać w google oparcia Twojego argumentu.... No sorry, ta dyskusja nie ma sensu. Bo to jest Twoja opinia, i wąskiego grona odbiorców serialu. a nie żaden fakt.
Boże kochany. Ludzie, to była prowokacja, chęć dania satysfakcji małolatowi, który wszystko porównuje mam lepszy telefon, lepsze buty... zaczynacie już na mnie warczeć bo nie podoba wam się, że założyłem temat na forum waszego serialu, to nie odpowiadajcie... olejcie to ! Ciekaw jestem jak wyglądałaby dyskusja gdybym założył to na forum filmu Godfather i stanął po stronie serialu. Cały czas macie, żal że wg mnie ( jeszcze raz MNIE!) wasz serial mimo swej wszechobecnej zajebistości, nie jest kultowy i to tylko moja opinia. Za chwilę mi napiszesz jak pozostali, że jest taki świetny, fantastyczny a ja znów Ci napiszę, że nie przeczę. Więc dajcie na luz i trochę dystansu do siebie życzę.
Rzucam na prawo lewo bo, ale potrafię to czymś poprzeć ,podaję kontrargumenty, a np disturbed_filmweb nie ma żadnych, zwyczajnie zakłada że nie mam pojęcia, podczas gdy sam nic konkretnego nie powiedział. Przeczytałem biografię, ale Clinta Eastwooda i mam w nosie Ciebie i to co o mnie myślisz razem z Twoim ukochanym serialem. Czy tak trudno to dostrzec po innych postach, że to była prowokacja?! Disturbed jesteś taki/a naiwny, czy tak zdenerwowany, że ktoś podważył wyższość serialu nad filmem (mimo ciągłego przytakiwania nad jego zajebistością) ?
Paradoks tego tematu, już wyjaśniałem. Po raz kolejny patrz wyżej i po raz kolejny niech dotrze do Was wszystkich, że dla mnie jest skazany na porażkę, bo tak chcę, jestem p******y no i? Zamknąć mnie za to do więzienia, że tak śmiem myśleć.
Mój ulubiony serial to Świat Według Kiepskich, nie ma lepszego!
Dawajcie argumenty! Poważnie ! Chyba nie myślicie, że teraz to nie prowokacja?!
Mimo wszystko fifarafabongo, dziękuję za dyskusję, Twoje argumenty, które z początku napisałeś są jedynymi trafnymi i godnymi uwagi w tym temacie. Jedyny argument pozostałych to.. bo się nie znam !
Kończę ten wywód, bo to już żenujące jak napisał disturbed. ( tu się zgadzam)
Miłego oglądania !
Przejdź się po targu i poszukaj stoiska z koszulkami z nadrukami. Znajdziesz swój serial czy Godfathera? Na tym polega kult, a nie wkład reżyserki i inne rzeczy które w kółko przytaczacie. Tyle na temat kultowości. Nad zajebistością serialu nie będę się spierał bo jak słusznie zauważyłeś nie oglądałem, ale nie znaczy to że nie wiem co jest kultowe a co nie.
Do 21 roku życia nie oglądałem Taksówkarza Scorsesego a od dziecka, wiedziałem że to kultowy film. Czaisz to, że tak brzydko się wyrażę?
To wszystko co mam do powiedzenia.
Darujcie sobie wywody na temat SFU, kompletnie mnie to interesuje.
To co mówiłem o wkładzie i pracy nie miało nic wspólnego z tytułem "kultowej" rzeczy. Czytaj ze zrozumieniem. Mówiłem Ci żebyśmy te pojęcia odstawili na bok. Nie zadałeś mi żadnego pytania więc nie wiem na co miałem odpowiadać. A co do opinii na temat wpływu na kinematografię, nawet nie postarałeś się widzę żeby przeczytać o serialu chociażby krótki opis na wikipedii. Co już jest naprawdę szczytem (bo akurat nie jest to największe osiągnięcie)... To nie jest mój serial, jak stwierdziłeś, nie staram się ukazywać jego wszechobecnej i bynajmniej nie jestem zaślepiony. Oglądałem na prawdę dużo seriali i filmów i wśród tych topowych z tej pierwszej kategorii jak i z tej drugiej nie mam za bardzo odwagi mówić który był lepszy od którego. Wydaje mi się, że nie na tym to wszystko polega. Szczerze mówiąc wisi mi to jakie koszulki ujrzę na targu bo i tak wszystkie były produkowane w Chinach przez małe rączki po to żeby zarobić właśnie na pojęciu "kultu" za którym idzie ślepa masa bo to jest "cool". To do mnie nie trafia. Próbowałem Cie w jakiś sposób przekonać ale niestety odrzucasz wszystko. Możesz uważać co chcesz to nie mój interes. Co do tego kto tu jest zdenerwowany to wydaje mi się, że jedyną osobą zdenerwowaną tutaj wydajesz się być Ty. Nie wiem po co te nerwy. Pozdrawiam
A co do reklam, serial był produkowany i emitowany przez HBO, gdzie reklam nie ma. Nie wiem w czym rzecz?
"Oglądałem na prawdę dużo seriali i filmów i wśród tych topowych z tej pierwszej kategorii jak i z tej drugiej nie mam za bardzo odwagi mówić który był lepszy od którego."
No i brawo. O to mi chodziło.
Mieszasz do tego rączki Chińczyków bo nie potrafisz przyznać racji, że kult, popularność i pieniądze to bardzo powiązane ze sobą rzeczy, a przy tym ja nigdzie nie stwierdziłem, że to DOBRE zjawisko.
Nie wchodzę czytać opisów SFU na wikipedii bo mnie to kompletnie nie interesuje, do nie dawna nie wiedziałem co to jest.
Do dziś nie obejrzałem ani jednego filmu z Marylin Monroe, a od zawsze wiedziałem, kto to jest i ile znaczy dla kinematografii, ale Ty tego nie łapiesz.
A jak napiszę, że serial Baywatch jest bardziej kultowy od SFU to od początku zaczniesz mi wymieniać zalety serialu i potwierdzać że kult to nic dobrego.ja też tak uważam, ale choćby nie wiem jakim kiczem trącało to nie potrafię odmówić temu Baywatchowi kultowości.
O to Ci chodziło jednak to TY od początku wątku twierdzisz który jest lepszy od którego... Co do tego powiązania tych pojęć sam tak uważałem od początku, więc nie wiem skąd twierdzenie, że ciężko mi to przyznać? Wciąż się czepiasz tego pojęcia. Takie rzeczy to bardzo skomplikowany problem, jak już wcześniej napisałem wszystko zależy jaki kontekst danego słowa ktoś obiera. Widzę, że Ty masz bardziej na myśli popularność. Bo pojęcie kultu które opisałeś jest bliskie temu słowu. Nie mam nic do Baywatcha, chociaż jak wiele ludzi osobiście uważam że to kicz. Mimo to jak najbardziej się zgodzę, że jest dużo bardziej popularny. Nic w tym dziwnego. I po raz kolejny chciałbym Ci uświadomić czy to czy coś wiedziałeś czy nie nie jest wyznacznikiem rzeczywistości. Nie tylko ty żyjesz na tym świecie. Jeżeli nie wiedziałeś że ten serial dużo zrobił dla kinematografii to nie znaczy że tak nie jest. Widocznie musisz się douczyć.
Jeszcze raz powtarzam PROWOKACJA ! ! !
Był popularny w swoim czasie. Teraz SFU może być zdecydowanie popularniejsze. Kult to słowo dużo mocniejsze od popularności.
Dziękuję za uświadomienie, tak nie tylko ja. Idąc tą drogą jeśli Ty to wiesz co zrobił, nie uczyniło go kultowym jeśli taki prostak filmowy jak ja tego nie wie...
Muszę się jeszcze douczyć.
Dobrze tato, będę się uczył !
"Jeżeli nie wiedziałeś że ten serial dużo zrobił dla kinematografii to nie znaczy że tak nie jest. "
Bardzo możliwe, jednak wciąż nie powiedziane zostało co takiego? Jak dużo? Oto były moje pytania w poprzedniej wypowiedzi. Cały czas powtarzasz to, a tak naprawdę nie wiadomo co takiego zrobił.
Co takiego zrobił? Jak już mówiłem był to serial nowatorski. Po raz pierwszy w sumie pokazano prawdziwe i realne w swojej postaci życie. Bardzo często seriale obyczajowe pokazują wszystko w naciągany i sztuczny sposób. Ten serial przełamał pewne konwenanse. Oglądając go to się czuje. Proste życie ukazane jest z wielu perspektyw i podzielone na różne warstwy o innym znaczeniu. Wiele seriali czerpie z niego to co on już pokazał. Czyli to, że można zaciekawić i poruszyć widza w naturalny sposób, pokazując życie normalnego człowieka a nie tylko szaleńczą akcje, pościgi czy strzelaniny. W serialu było dużo "nowinek" dla odbiorcy, jak np. homoseksualne relacje, związki i rodziny (co dziś w serialu czy filmie jest już dużo popularniejsze), czy temat przewodni śmierć, w tym wypadku ukazana w niecodzienny sposób. Ze strony pracowników domu pogrzebowego wygląda ona bowiem dużo inaczej i widz ma szansę to zjawisko zobaczyć. Z nikogo nie robi się herosa, każdy jest normalnym prostym człowiekiem a my tylko widzimy jego życie. Mimo to SFU zyskał ogrom nagród i nominacji, które ciężko by było nawet wymienić, a myślę że to jest też pewien wyznacznik jego wpływu na świat kina. To jest tylko parę słów ode mnie. Jak już mówiłem nie jestem człowiekiem pracującym w tym zawodzie. Mogę tylko powiedzieć co widzę od strony widza. Poczytaj recenzje i opinie ludzi, którzy się tym zajmują na co dzień bądź krytyków. Ich zdanie powinno być dla Ciebie cenniejsze. Pozdrawiam
I to czyni go rewelacyjnym serialem czy kultowym serialem ? Jak mówiliśmy słowo kultowe może mieć znaczenie negatywne.
To nie są nowinki, widziałem to już wcześniej chociażby w Ostrym Dyżurze.
Napisałeś, że po produkcji tego serialu rzeczy, które wymieniłeś są dziś dużo popularniejsze również w filmie. Muszę jednakże zaprzeczyć, ażeby serial ten był w temacie realizmu życiowego jakimkolwiek mentorem dla filmów fabularnych, jeśli za takowego go uważać to być może, ale tylko w gatunku seriali. Nawet w bardzo starych filmach ukazane są relacje homo, albo motyw śmierci postrzegane z punktu widzenia normalnego człowiek, a świetnym przykładem może być chociażby wspomniany Taksówkarz.
I wszystko co napisałeś naprawdę nie czyni tego kultowym. I tu jak wspomniałem wcześniej będziemy krążyć w nieskończoność, dlatego że mijamy się w znaczeniu tego słowa kult. Dla Ciebie to coś ponadprzeciętnie dobrego i tutaj się mylisz podając mi znów te zalety serialu. A ja na Twoją interpretację tego słowa jak i pozostałych osób, nic nie poradzę. Mogę jedynie odesłać do słownika i podkreślić, że nie zaprzeczam świetności owego serialu!
A czy ja pisałem, że to go czyni rewelacyjnym czy kultowym serialem? O co Ci w ogóle chodzi? Prosiłem żebyś czytał ze zrozumieniem. Ja piszę o jednym a Ty o drugim. Daj sobie spokój z tym kultem bo fanatycznie wracasz do tego słowa, kiedy ja w ogóle się do niego nie odnoszę od momentu gdy powiedziałeś co przez nie rozumiesz. Pisałem o tym jak ten serial wpłynął na kino. A to czy to samo widziałeś w "Ostrym dyżurze" mnie nie za bardzo interesuje skoro nie oglądałeś "SFU". Na jakiej podstawie możesz pisać że tam widziałeś to samo. Motyw śmierci jest w co drugim filmie, ale sposób w jaki jest przedstawiony to już inna sprawa. I nie chodziło mi tylko o homoseksualne relacje ale o ukazanie całej rodziny. Moje słowa nie mogą oddać tego co filmowe klatki, powiedziałem w skrócie i zwróciłem uwagę, że nie jestem specem. Ty jednak dalej domagasz się ode mnie argumentów jakbym był autorytetem w dziedzinie. Jeżeli temat tak Cię intryguje to zapoznaj się z opiniami ludzi kina, pracujących w temacie albo krytyków. Myślę, że ich opinia będzie bardziej wartościowa. Jeżeli jesteś zbyt leniwy to trudno, ale w tym wypadku mnie tym nie męcz. Prosiłbym też byś ponownie nie przytaczał słowa kult w kontekście mojej wypowiedzi, bo kult był jeden i śpiewał w nim Kazik. Pozdrawiam
Dokładnie ja o jednym Ty o drugim.
No to po co to mi wszystko mówisz, skoro ja od początku mówiłem, że to może być świetny serial. Po co ta dyskusja, po co to nerwy?
Czytanie ze zrozumieniem to kłania się ale Tobie. Po raz trzeci piszę, że to jałowa dyskusja bo mnie nie interesują argumenty przemawiające za nowatorstwem tego serialu, a jeśli to są rzeczy które miały zmienić kino, to jak to się ma w kontekście zmian po takich filmach jak Ojciec Chrzestny...
Bez sensu, na razie.
A jakie to zmiany wprowadził "Ojciec Chrzestny"? Kino w 3D? I nie odwracaj teraz kota ogonem bo sam mnie o to pytałeś, a teraz twierdzisz, że Cię to nie interesuje. Nie interesują Cię argumenty przemawiające za nowatorstwem serialu? Przecież właśnie o tym rozmawialiśmy. Jak ten serial wpłynął na kino. Właśnie swoim nowatorstwem. I nie rób z siebie ofiary, bo to Ty rozpocząłeś ten skazany na porażkę wątek a teraz wypierasz się własnych słów. Trochę konsekwencji...
Pisałem, to już na samym początku:
"Jak to nie zmienił. Film, który wypromował na szeroką skalę Pacino i De Niro uznawanych dziś za najlepszych aktorów, uhonorowanie kariery Marlona Brando, mnóstwo nagród, kultowe teksty, melodia przewodnia, sprzedawanie koszulek z wizerunkiem The Godfather, powstanie dwóch gier komputerowych na podstawie filmu, parodie filmowe, kabarety i wiele innych ... jednym słowem jeden z ważniejszych filmów w kinematografii, który przeszedł do historii, a jego fenomen wciąż trwa."
Te zmiany w SFU o których mówiłeś, nawet do pięt nie dosięgają temu w jaki sposób Godfather wpłynął nie tylko na kinematografię, ale szeroko pojętą sztukę.
Dlatego film ten jest kultowy, a serial tylko świetny...
Koniec rozmowy.
Wpływ na kinematografię? Z tych argumentów które wymieniłeś żaden się do tego nie odnosi. Jedynie promocja Pacino i De Niro, która rzeczywiście przyspieszyła ich karierę. A reszta z tych naciąganych rzeczy? Co mają koszulki, gry komputerowe i inne pierdoły do kina? Mówimy o jednym to o tym mówmy, bo co ma piernik do wiatraka? Chodzi mi o postęp i przełamanie pewnych barier. Właśnie nowatorstwo i odwaga umożliwia pójście na przód. I nie wiem o co Ci chodzi z tym kultem, skoro sam się upierasz że to pojęcie negatywne. Co więcej skąd możesz wiedzieć jaki jest serial gdy go nie oglądałeś? Powtarzam to po raz kolejny bo widzę, że nadal nie chwytasz. A co do "Ojca chrzestnego" osobiście uważam że to wielki film, ale na pewno nie z tych powodów które Ty wyżej tu wymieniłeś...
I wszystkich tych samych argumentów można jeszcze raz użyć zakładając twierdzenie, że do kultowości dalej waszemu serialowi niż wyśmiewanemu przez wszystkich Baywatchowi. Ale tego nie zrozumiecie, bo toż to zwyczajne bluźnierstwo wobec Waszego fenomenalnie skonstruowanego serialu. Przykre, ale prawdziwe. Za chwilę znowu się posypią posty i zostanę zjedzony bo jak to możliwe że Baywatch jest lepszy od SFU, podczas gdy ja piszę tylko na temat kultowości, ale to jest zbyt trudne do przełknięcia dla fanów serialu i doskonale to rozumiem.
Pozdro.
Czy masz w tych wszystkich wypowiedziach jakikolwiek konkretny cel, czy tylko podbijasz rozmowe by twoj chamowaty kolega mial radoche?? Druga, czy trzecia osoba podaje ci te same trafne argumenty, a ty dalej swoje. Mam propozycje, zapisz się na kurs reżyserski, warsztaty literackie albo aktorskie, przeczytaj biografie Scorsese'go, cokolwiek!! Rzucasz słowem kult na prawo i lewo, a nie wiesz dokładnie o czym mowisz, troche zenujace. Caly ten temat jest zenujacy.
Mam.
Taki, żeby nie dać satysfakcji pewnemu małolatowi, który wymyślił to porównanie.
A taka naiwna osoba jak Ty właśnie to czyni... broniąc wszechmajestatu Twojego ulubionego serialu ;)
znajdz definicje naiwnosci w SJP. Serial nie należy do moich ulubionych, ponownie pudło. Wszechmajestat, hmmm wysublimowane slownictwo nie uczyni cie madrzejszym, jesli nie wiesz jak go uzywac.. Apropos malolatow, banalna gierka, oparta na "zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza".., pozbawiona konstruktywnego przyjmowania krytyki, argumentow i sensu. Oto czym jest ten temat. Mimo usilnych prob uzmyslowienia wam tego przez kilku juz uzytkownikow, nadal brniecie w temat, nie wnoszac przy tym nic nowego do dyskusji, a jedynie nieudolnie odpierajac cenne uwagi.
znajdz definicje naiwnosci w SJP. Serial nie należy do moich ulubionych, ponownie pudło. Wszechmajestat, hmmm wysublimowane slownictwo nie uczyni cie madrzejszym, jesli nie wiesz jak go uzywac.. Apropos malolatow, banalna gierka, oparta na "zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza"
100% racji, dołączyłeś do gry, na tym polega naiwność.
Naubliżaj mi bo założyłem głupi temat !
Piernięcia muchy nie robią na mnie wrażenia.
GAME OVER !
nie ublizam ci, stwierdzam fakty. Copy - Paste tez nie robi na mnie wrazenia..Po raz kolejny, zero argumentów z twojej strony, zero ustosunkowania sie do wysunietych argumentow. Bieda az piszczy.
Dla wydobycia emocji z widza, z pewnością przewaga twórców, a dla mnie to wada.. bo szkoda mi czasu na reklamy.