To jest serial dwóch aktorek. Nie ma co ukrywać, panie odwaliły kawał super roboty.
Reszta postaci przy nich blednie. Aczkolwiek, nie wiem czy to wina gry tych dwóch pań, czy tego że inni bohaterowie po prostu byli nijacy.
Jakkolwiek będę wychwala grę Robin i Olivii, tak Laura i Cherry nie dały się polubić. Większą sympatią zapałałam do Howarda czy też Brigitte. Te dwie to po prostu toksyczne baby.
Ubolewam nad tym, że mama Cherry dostała tak mało czasu.