Wcale mnie ten gniot nie śmieszył-obejrzałem co prawda tylko jeden odcinek,ale i tak się
wymęczyłem niemiłosiernie-nie umywa się do "Big Bang Theory" a nawet bez tego porównania
wypada blado...szkoda,bo liczyłem na coś śmiesznego.
bo to jest typ serialu w który trzeba się wczuć. mi się pierwszy odcinek nie podobał raczej, wydawał mi się dziwny i raczej mało śmieszy, ale już drugi był całkiem całkiem. Trzeci odcinek jest bardzo śmieszny, czwarty i piąty jest 'masakrycznie' śmieszny. Daj temu serialowi drugą szanse. Ja kończę trzeci sezon i póki co ciężko mi ocenić, który z tych dwóch seriali jest lepszy
Mnie się wydaje, że w ogóle w każdy serial trzeba się wczuć. Pierwszy odcinek jest zawsze jak wejście do zupełnie nowego świata. Trzeba dać sobie czas, żeby poznać bohaterów, zainteresować się akcją, rozpoznać typ humoru, wciągnąć się w serialową rzeczywistość. Mnie się wprawdzie podobał już pierwszy odcinek "IT Crowd", ale prawdziwą miłośniczką serialu stałam się dopiero w okolicach odcinka 4. :)
"Big Bang Theory" to niestety jest masakra. Bardzo, bardzo zły i nieśmieszny tyle, że ja też nie za bardzo przepadam za amerykańskim poczuciem humoru.
Świetna scenka była w jednym z odcinków Family Guy. Griffinowie oglądali w tv Dharme i Greg. Dharma mówi -Greg spójrz stoje na stole haha. Greg -ok ja też wejde. Z offu śmiech. W amerykańskim sitcomie powiedzą byle co i ich to śmieszy.
Dokładnie. Jak wiele amerykańskich sitcomów. Popularnemu 'How I met your mother' to samo mógłbym zarzucić.
Dla mnie i jeden serial i drugi są świetne. Big Bang to nie serial na siłę- to najlepszy sitcom jaki mi było dane widzieć. Po prostu to jest kwestia gustu, a jeśli ktoś twierdzi, ze Sheldon to bohater na siłę to niech spojrzy na Mossa z IT -.-
Zgadzam się The Big Bang Theory rządzi! Serial jednak nie jest dla wszystkich, tylko dla fanów Marvela, DC Comics, Star Treka, Stargate i Star Warsa. Nie wystarczy oglądać te filmy trzeba je dobrze znać. Oczywiste jest że serial nie będzie śmieszył osób które o tych rzeczach nie mają pojęcia, albo ich pojęcie jest mdłe. No i przede wszystkim nie oceniam czegoś po obejrzeniu jednego odcinka?!?! Jak ci się nie podobał to trudno, ale nie mów że cały serial jest do kitu jak tylko jeden odcinek obejrzałeś. Rozumiem, że się może tobie nie podobać i ok, nie rozumiem tylko jak można wyciągać opinię po obejrzeniu pilota?
zwyczajnie,ekstrapolując :D człowiek w miarę ogarnięty jest w stanie się domyślić,że prezentowany poziom i rodzaj humoru będzie charakterystyczny dla większości odcinków. Poza tym BBT jest raczej dla ludzi mających szeroki zasób słownictwa jak również wiedzę ze ścisłych dziedzin nauki niż dla fanów wymienionych filmów i komiksów
Fakt wiedza z fizyki tez się przyda, o tym zapomniałem napisać, ale większość gagów odnosi się do komiksów i filmów science fiction...Oglądnij sobie jeszcze jeden odcinek i skorzystaj z interpolacji...
Moim zdaniem za używanie słów typu "oglądnij" powinno się odcinać dostęp do internetu... Gwoli ścisłości należało użyć słowa "obejrzyj"...
Poprawnie czy nie poprawnie...pamiętajcie że tutaj komentujemy film, a nie ortografię. Ja się nie przyczepiam to błędów innych, ważne żeby sens wypowiedzi był jakiś. Interpunkcja też pozostawia sobie wiele do życzenia, ale o tym nikt nie pisze. Zajmiecie się czymś innym, najlepiej związanym z filmem bądź serialem, który jest oceniany. Ale najpierw sobie go dobrze OGLĄDNIJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja mam blade pojęcie o wspomianych rzeczach ale "Big Bang Theory" to jnajzabawniejszy serial jaki widziałam. Nieraz pękałam ze śmiechu. Natomiast "technicy magicy" to nuda i silenie się na to, żeby było zabawnie - a nie jest.
P. S. To nie jest Bazinga.
Nie obejrzałem żadnej części "Star Treka" ani "Gwiezdnych Wojen". Nie przeczytałem również żadnego komiksu wydanego przez Marvela. Na świecie fantastyki i sci-fi nie znam się w ogóle. Mimo to rodzina ucisza mnie, kiedy śmieję się na kolejnym odcinku "The Big Bang Theory", który jest moim ulubionym serialem komediowym.
Big Bang akurat nie powiedziałbym, że jest na siłę. Fajnie właśnie to zrobili. Coś podobnego do IT Crowd. Natomiast How meet Your Mother nie wiem w którym momencie ma być śmieszne.
Ja z początku nie trawiłem tego serialu, wydawał mi się mało śmieszny i po oglądnięciu połowy pierwszego odcinka dałem sobie spokój z nim. Dopiero jakoś tak przypadkowo obejrzałem odcinek kiedy Roy i Moss wybrali się do teatru nie wiedząc że to sztuka dla gejów, kiedy zobaczyłem, jak przez przypadek Moss został tam barmanem, a Roy skończył jako...(to trzeba zobaczyć) to po prostu podałem ze śmiechu. Kiedy Jen to zobaczyła, te jej zdziwienie WTF? to trzeba to zobaczyć! Dziwię się sobie, jak mogłem od początku nie zaskoczyć bo dla mnie to obecnie najśmieszniejszy wśród sitcomów.
To samo, co wyżej - nie mówi się "po oglądnięciu", tylko "po obejrzeniu", czy to takie skomplikowane?
Podobnie jest z The Office czy South Park. To są bardzo specyficzne seriale trafiające do stosunkowo wąskiej widowni - jedna osoba może płakać ze śmiechu, a druga będzie na nią patrzeć jak na skończonego idiotę, bo albo nie zrozumie kompletnie żartu, albo ją to po prostu nie śmieszy.
Grunt to szeroki światopogląd. Skoro IT Crowd śmieszy wiele osób, to znaczy że w tym coś musi być, a jeżeli dla ciebie to jest dziwne, to jest to wina odmienności twojego/ich gustu, a nie tego, że serial jest marny. Gdyby wszyscy gnoili ten serial i nie miałby fanów, to można by go nazwać gniotem. W przeciwnym wypadku warto ruszyć makówką i się zastanwoić przed napisaniem czegoś takiego.
Do ciebie nie trafia - OK, ale nie przesadzaj z bezdyskusyjną krytyką, bo to świadczy o braku tolerancji i zrozumienia innych gustów.
"obejrzałem jeden odcinek i okazało się że jest inny niż mój ulubiony serial - napiszę na filmwebie że to gniot" :D
Ja właśnie skończyłem oglądać pierwszy sezon.
Ciężko go ocenić. Pierwsze dwa odcinki były słabe.
Są momenty gdzie można pęknąć ze śmiechu, ale są też momenty gdzie zastanawiam się "co w tym śmiesznego".
Ale przeważają te momenty z bananem na twarzy. Także daje 8/10.
ps The Office od piątego sezonu tez schodzi na psy.
Angielski humor jest bardzo specyficzny i albo się go lubi-czuje albo nie. W moim przypadku "IT Crowd" mogę oglądać godzinami. Dawka absurdu, ironii i sarkazmu, które serwuje ten serial mnie "rozkłada na łopatki";) Pozdrawiam wszystkich zwolenników jak i przeciwników, a w szczególności moją drugą połówkę, która nie podziela mojej pasji oglądania Mossa;)
Kwestia poczucia humoru. Ja mam odwrotnie. Co prawda Big Bang Theory nie nazwę gniotem, ale ten humor na dłuższą metę mnie nudzi, za dużo tych geekowych żartów...w IT Crowd bawi i zaskakuje mnie nieszablonowy humor a geekiem jest tylko Moss bo Jen i Roy to bardziej pierdoły życiowe :-)
zgadzam się ze stwierdzeniem ze trzeba się wczuć. ja próbowałam kiedyś ale stwierdziłam że się nie da. ale presja otoczenia zmusiła mnie po jakimś czasie do podjęcia kolejnej próby. pierwszy odcinek super, następne jakoś przeżyłam. 1odcinek 2giej serii mnie zauroczył i teraz juz jestem mega fanką :D
a 8 dostaje za to że 4ty sezon jednak troszkę mnie zawiódł :(
nygga please... porównujesz serial brytyjski z amerykańskim? porażka :D ja i jeden i drugi mega lubię, jako że i brytyjski humor mnie śmieszy i amerykański, ale tylko ten prezentowany w the big bang :P
Big BIang jest starsznie nudne i beznadziejne - nie da sie tego ogladac - It crowd mozna ogladavc w kolko
Mówienie, że TBBT jest lepsze od TIC to jak porównywanie jabłek i pomarańczy. Z pozoru może i podobne, ale przecież to dwa różne gatunki. Teoria wielkiego podrywu to casulowa opera mydlana z humorem na siłę. Technicy-magicy pomimo całego swojego brytyjskiego absurdu, jest bliższe rzeczywistości.
Tutaj nikt do nikogo mówi cytatami ze Star Treka, tylko wciska kit ignoranckim zwierzchnikom, próbuje się uspołeczniać ze zwykłymi Brytyjczykami czy też odwala szajs by zaimponować jakiejś dziewczynie.
Nie ma w tym nic wymuszonego i każdy odcinek jest na swój sposób inny. Czy to samo możesz powiedzieć o The Big Bang Theory? No tak średnio. W tym serialu wszyscy zachowują się jak Moss... chociaż nie, on był bardziej złożoną postacią, a nie tylko się śmiał z lutów na płycie głównej.