Fajny serial a najciekawsza postac dla mnie to Cameron :) Podoba mi sie gra aktorki i charakter tej postaci. Ale nie rozumiem jednego - ona jest robotem a wydaje sie ze posiada ludzkie uczucia, przynajmniej czesciowo. Co bedzie sie z nia dzialo w pozniejszych odcinkach? Jestem strasznie ciekawa jak potoczą sie jej losy itp.
Cameron jest cybernetycznym organizmem. Jest nowym modelem TOK715. Jej mózg stanowi chip z bardzo zaawansowaną siecią neuronową, która jest w stanie bardzo szybko się uczyć. Na podstawie analizy zachowania ludzi, przyczyn i skótków potrafi samodzielnie wywnioskować pewne rzeczy chociaż często potrzebuje do tego pomocy.
Takie rzeczy już po części istnieją w rzeczywistości tylko w bardzo prymitywnej odmianie w stosunku do serialu. Podobno stworzono już SI, która potrafi skompotować taki utwór muzyczny, że nawet krytycy nie potrafią zauważyć, że nie został stworzony przez człowieka.
Gdzieś czytałem teorie, żę Cameron jest odmianą modelu TX znanego z T3. Jednak jest bardziej zaawansowana. Nie chodzi o zmiany kształtu, czy napakowanie pił, miotaczy ognia itp, a o zdolność "uczłowieczania się" :) Co jest równie ważną bronią:) Zresztą Cameron jak na "klasyczny" (nie płynny jak panna ruda:) ) model jest wyjątkowo groźna.:) Zwinna, szybka, silna i... bardzo ludzka :), bardziej niż Cromartie, czy nawet ruda:). Świetnie to pokazuje odcinek w którym straciła pamięć, i scena gry w piłkarzyki. Sam John był w szoku widząc jak się zachowuje. Poza tym Cameron zrobiła chyba to czego nie zrobił przed nią żaden inny terminator. Sama zadecydowała.:) Sama unieważniła dyrektywę - zabij Connora:) Jest po jego stronie bo chce, nie dlatego, że jest przeprogramowana:D. Przekora i działanie wbrew jest cechą bardzo ludzką :)
Zastanawia mnie tylko dlaczego straciła pamięć i miała wspomnienia Allison Young. Co do decyzji to w Terminatorze 3 Arni właściwie też zdecydował. Został przeprogramowany przez TX ale chyba nie do końca. Jakiś procesor był chyba nie tknięty i umożliwił mu wyłączenie się. Cameron po wybuchu samochodu ma lekko uszkodzony chip więc może dzięki temu będzie się też zachowywać nieco inaczej niż nawet ten sam model.
"Zastanawia mnie tylko dlaczego straciła pamięć i miała wspomnienia Allison Young"
Dlatego, że ją skopiowała, po to właśnie powstała kiedy schwytano Allison, miała :skopiować" jej wnętrze, aby gdy wróci do obozu nie rozpoznano, że to cyborg. Cameron pytała się o jej włosy, podziwiała je, wypytała się o każdy szczegół aby stać się dokładnie taka jak Allison. Tak samo jak jej chip uszkodził się, powiedziała że jest infiltratorem i nawet zaczęła powoli utożsamiać się z tą dziewczyną z która byłą w więzieniu, jakby przejmować jej osobowość, szkoda, że scenarzyści zapomnieli o tym wątku, bo było to bardzo ciekawe, szkoda też, że nie kontynuowali tego co później stało się z Cameron, jak weszła do obozu Connora, czy ją rozpoznał i w jakich okolicznościach ją przeprogramował, to mógłby być świetny odcinek...
Heh, Cameron nadal ma bzika na punkcie włosów. Zresztą nie stroni od malowania się, lakierowania paznokci,itp( w odcinku, w którym zostali okradzeni, namiętnie poszukiwała swojej kurteczki :D ). Jak na terminatora to raczej jest zwyczajne zachowanie. ;)
W Terminatorze 3 Arniemu też nie spodobały się różowe okulary w kształcie gwiazdek :) Tak więc już te starsze maszyny miały swoje gusta, a co dopiero najnowszy model.
Ja bym sie jednak zatrzymal przy Cameron kiedy miala przejmowac osobowosc Alison. Nie wspomnialem tego kiedy o tym pisaliscie, ale moim zdaniem te retrospekcje byly wspomnieniami Alison, ktore nie mialy nic wspolnego z Cameron, byly poprostu pokazane nam jako wspomnienia Alison przejete przez Cameron, jednak uwazam ze to byl zabieg rezyserski i mial wprowadzic tylko chaos, tzn uwazam, ze nalezy rozdzielic te dwie sprawy jako calkowicie oddzielne i wszystko stanie sie bardziej jasne. Cameron miala swoj udzial i Alison, z czego ukazano nam to rownolegle w jednym odcinku. Faktycznie szkoda, ze nie byl kontynuowany ten watek bo byl bardzo ciekawy, ale kto wie, moze pozniej.
Zgodze sie, Cameron jako najciekawsza i najbardziej zaskakujaca postac serialu ;)
Martiness, no ja dokładnie tak właśnie traktowałem te retrospekcje, jak napisałeś.
Jest problem. Serial odrzuca T3:) Uznaje linię czasową, zaproponowaną przez T1 i T2.:). Nigdy więc nie zaszły wydarzenia z T3:). Cameroon jest mimo wszystko pierwszym Terminatorem, który sam zadecydował:). Owszem, Możemy uznać decyzję T 801 z T2, gdy zdecydował się poświęcić. Jednak jest to raczej założenie programu (misji). Zrobić wszystko by John Connor ocalał.:). Cameron robi to bo chce :),bo... polubiła Connora:). Gdyby była terminatorem typu Arniego, strzeliła by. :D. Bez, chociażby podstawowych uczuć, nie jest możliwa sytuacja, jaka zaszła.:). Zatłukła by go:D I mielibyśmy tekst:D "Connor is death. Machines- wins" :D:D
Heh. Moje sympatie rozkładają się raczej, na równi:). Tyle samo Cameron i Ruda:D. I co najśmieszniejsze, w ostatnich odcinkach, ze wskazaniem na rudą:D:D
Z tego co wyczytałem, w którymś z odcinków ma być nawiązanie do tego co powiedziała Cameron do Johna, kiedy była przygnieciona między ciężarówkami, a on wyciągał jej chip (S2E01) czyli "I love you". Będzie to odcinek bodajże 13 lub 14. Jeśli to prawda to może rozwiną jakiś ciekawy wątek. Być może będzie w nim nawiązanie do Allison oraz do tego kim była dla Johna. Tak więc do Cameron na pewno wrócą.
psq- i to jest ciekawostka.:) W I serii, John można by powiedzieć, ze nawet zaczynał się w Cameron podkochiwać.:). W II serii jest raczej odwrotnie. Chłopak traktuje ją bardziej obojętnie, wręcz jak przedmiot:) Natomiast twórcy serialu wymyślają akcję jak gdyby John był wręcz zakochany w Cameron :). Zresztą, nadal nie rozumiem dlaczego zrezygnowano z wątku tej laski (córki wojskowego) z I serii i kolego Johna (tego, który zapraszał Cameron:) ). Zamiast tego wciśnięto wątek, beznadziejnej Riley (dla mnie, kompletna porażka). Mamy, więc całkowicie nieprzekonywującą bojowniczkę z przyszłości, której zadaniem jest odbicie z sideł terminatorki Cameron, Johna, który,jak na złość,:) przestał traktować Cameron jako obiekt swoich zainteresowań:) ) Poza tym, ja będąc na miejscu Connora. Mając wybór pomiędzy Cameron i Riley, wybrałbym Cameron. Nawet wiedząc, że jest maszyną, nadal uczącą się zachowań ludzkich.:). Wiele razy pisałem i napiszę jeszcze raz. Riley to, porażka.:) Nigdy nie chciałbym takiej towarzyski. Już wolę maszynę :D Zwłaszcza wyglądającą jak Cameron :D:D
Leven Rambin (Riley) została narzucona przez Foxa, w skrypcie 2 sezonu Friedmana miała być Sheri(czy jak jej tam było) ale Tv Fox narzuciła, że ma zagrać Leven, jest bratanicą dyrektora wykonawczego, czy dyrektora jakiegoś działu Foxa, czytałem to jeszcze przed początkiem 2 sezonu.
"Już wolę maszynę :D Zwłaszcza wyglądającą jak Cameron :D:D". Nie tylko wyglądającą, ale o takim oryginalnym charakterze :D.
Bracie Bartku, jesteśmy z Wami! Cameron forever! :D
Czy zastanawiał się ktoś w jaki sposób Cameron uroniły łzy w 4 odcinku "Allison From Palmdale"? Jak wiadomo jej endoszkielet pokryty jest syntetycznym materiałem podobnym do skóry. Być może to w nim zawarte też są jakieś gruczoły łzowe. Moim zdaniem terminator w żadnym filmie czy serialu nie powinien potrafić płakać z łzami. Pewnie ten fakt nie zostanie wyjaśniony w późniejszych odcinkach, no chyba, że zapłacze znowu. Tak więc uważam to za nie do końca przemyślane przez reżysera.
hmmm. To jest bardzo "ludzki" terminator:) Taki ma cel. Przedostać się do obozu John'a, poprzez stu-procentowe udawanie Allison. Dlatego powinna mieć wszystkie szczegóły. Ja już bardziej bym się zastanawiał, co z psami, które wyczują blaszaka.
Hehe szczerze to po wybrykach Cameron z pierwszego odcinka drugiego sezonu bałbym sie jej zaufac... i to chyba tez robi john a w sumie to wszyscy... Zd drugiej strony Skynet coraz bardziej uczłowieczajac swoje nowe maszynki moze nie odniesc zamiezanego rezultatu a mnianowicie jesi beda mialy duza swobode mogą sie buntowac i dowaolnie zmieniac strone konfliktu.. A nie wydaje sie wam ze Cameron podrywa Johna i ze go faktycznie kocha!! w odcinku gdy rozwalaja Cromartiego rozpacza ze musi uratowa johna za wszelka cene!!! Panikuje!! Martwi sie o niego!! Oraz gdy wchodzi do jego pokoju aby porozmawiac zostawia kurtke i odsłania swoje walory...
Zufał byś Riley? Pannie, która delikatnie mówiąc zachowuje się dziwacznie, ślini się z pierwszym lepszym gostkiem na imprze, kradnie, i sprawia wrażenie lekko niezrównoważonej psychicznie? Przyczepia się do Ciebie nie i wręcz nachalnie wpycha Ci się w życie.? Bo ja nie. Wg mnie ryzyko związane z zaufanie dla Cameron czy Riley jest podobne.
Heh, myślę, że Cameron jest nawet jakby zazdrosna o Riley. :) Nawet scenka z końcówki 11 odcinka mogła by to sugerować.:)
To ja ku uciesze ogółu coś Wam napiszę.....
Ale to będzie SPOILER...................
Więc kto chce cieszyć się kolejnymi odcinkami serialu bez wiedzy co w nich będzie proszę nie czytać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odcinek 13 będzie ostatnim w którym wystąpi Leven Rambin (Riley)....zostanie skasowana...prawdopodobnie przez Cameron:-))))
Hehe o dzieki Ci Panie ta panna mnie denerwuje dobrze ze nikt nie skasuje Cameron inaczej dalszy los tego serialu stanie sie niepewny... Z drugiej strony zazdrosna maszyna tak potezna... starch sie baC:)Ciekawe czy pomiedzy Cameron a johnem dojdzie np do jakiegos pocałunku??!! To byłby Ciekawy watek...
Do Tofika, wypowiedź z 3-go grudnia 2008 23:04.
Te przykłady "podrywania" i "miłości", które przedstawiasz, są moim zdaniem, tylko sprytnymi wybiegami, mającymi na celu emocjonalne przywiązywanie Johna do Cameron. Ona jest bardzo przebiegłą bestią, wykorzystuje emocje ludzi, żeby uzyskać "osobistą" korzyść, czyli wykonać swoje priorytetowe zadanie: ochraniać Johna. I wtedy wszystko zależy od interpretacji: czy jako maszyna potrafi ona kochać, czy też ową "miłość" należy sprowadzić do chłodnej kalkulacji, przewidywania i - wreszcie - do szeregu zmiennych latająch z lewa na prawo (i vice versa ;), które oznaczają kolejne stany wewnętrzne i zewnętrzne. Tak było z panem brodatym z jedenastego odcinka - ja na początku myślałem, że oprócz konieczności wykonania zadania, rzeczywiście, nazwijmy to jakoś, Cameron poszukiwała towarzystwa, czyjejś uwagi. Przecież jak dostała to pranie na początku odcinka ("ty nigdy nie śpisz") to miała taki smutny wyraz twarzy, że aż zacząłem z żalu zsuwać się z wyra... a laptop za mną, ale to inna historia :P. A potem okazało się, że (raczej niechcąco) bezceremonialnie wcisnęła brodaczowi swoją onkologiczną diagnozę, czym go zraniła, zaniechawszy nawet przeprosin. Kiedy na następną noc typa już nie było na miejscu pracy (niezależnie, gdzie się podział - czyżby samobójstwo, o którym mówiła Cameron?), niczym się nie zraziła, a pączusie wykorzystała jako łapówkę dla babki pracującej na zastępstwie - tylko po to, aby osiągnąć swój cel i móc dalej myszkować w archiwach.
Inną sprawą jest to, że ona rzeczywiście zdaje się czuć coś więcej do Johna. To, że "zostawiła kurtkę i odsłoniła swoje walory", nic nie znaczy - to był ewidentny wybieg strategiczny (z resztą ona nierzadko pokazuje różne swoje walory;), mający na celu przyciągnięcie jego uwagi (swoją drogą, nie wiem czy mi się dobrze wydaje, John fajnie spoglądał od czasu do czasu na biust Cameron, he he he he, znam skądś takie lookanie :D). Inną sprawą jest jej stosunek do Riley (11 odcinek, po tym jak obczaiła, że ta blondi go obcmokała: "łańcuch węglowy C24" - Cameron mnie rozbraja tą swoją szczerością) oraz inne momenty. Tutaj nawet nie ma mowy o zazdrości. Tu jest coś więcej - ona zdaje się czuć ból odtrącenia przez ukochaną osobę - widać to w jej oczach (przynajmniej tak to interpretuję). Tylko znowu wracamy do początku: czy ten "ból odtrącenia" znów jest tylko odruchem strategicznym wynikającym z nadrzędnej dyrektywy obrony Johna, czy też jest przejawem funkcjonowania układu limbicznego, a zatem również istnienia specyficznie pojmowanej miłości? I mamy błędne koło, czy cokolwiek takiego :P.
Swoją drogą powiem jeszcze jedną rzecz. W pierwszym sezonie podobała mi się relacja Cameron-John, gdyż można w niej było dostrzec wzajemność. Szczególny przejaw tego zjawiska można było obserwować w odcinku o tym, gdy mikroprocesor Cameron został podłączony do sieci sygnalizacji świetlnej celem zniszczenia potencjalnego zarodka Skynetu. Wówczas to właśnie John zamontowawszy procesor na powrót w slocie czuwał przy niej w oczekiwaniu na restart systemu. Jego kontakt z Cameron był chyba wtedy najbliższy spośród wszystkich chwil, gdy byli razem, co unaocznione zostało poprzez jego troskliwe spojrzenie i delikatne dotknięcie jej włosów (z resztą speszył się co nieco, gdy się 'przebudziła', co świadczy o zaistnieniu wyższej emocji). W drugim sezonie, po tym, gdy John zaniechał spalenia Cameron i "dał jej ostatnią szansę" na wykazanie poprawnego funkcjonowania, jego uczucie nagle prysło, a wręcz pojawił się antagonizm. Od drugiego czy trzeciego odcinka traktuje ją jako zło konieczne, kolące żądło, które tkwiąc w skórze uniemożliwia normalne funkcjonowanie i sprawiające dyskomfort, ale niezwykle trudne do usunięcia. Powiem więcej: strasznie żal mi się jej zrobiło. Od tamtej pory chodzi w tę i nazad, odtrącona przez wszystkich, traktowana co najwyżej jako pomoc domowa (no i może od czasu do czasu jako właściwy terminator), ciągle smutna, ciągle przygnębiona... Ja na jej miejscu rozpierdzieliłbym tę budę, w której wszyscy mieszkają, w drobny mak, he he, cholerni nieczuli niewdzięcznicy ;))))).
Inna sprawa związana z emocjami - gdy John w 02x01 zabierał się do wyciągnięcia mikroprocesora przygwożdżonej przez dwie ciężarówki Cameron. Ekspresja uczuć jaką można było wtedy u niej obserwować była wprost zniewalająca - i to nie tylko słowna, poprzez dodanie silnego zabarwienia emocjonalnego do wręcz rdzeniowych komunikatów systemu ("Jestem naprawiona. Przeprowadziłam test" - szczególnie mnie to poruszyło) aż do wyznania miłości - jak również mimika i sposób zachowania. Za tą scenę (chyba jedną z najlepszych w serialu) dla Summer Glau należą się wielkie brawa (klasku-klasku:)).
A teraz najśmieszniejsze: chwytam się za głowę i zastanawiam się, jak można tyle filozofować na temat serialu? Przecież to tylko gra aktorów, scenariusz, efekty specjalne... No, ale filozofowanie często jest przyjemne, he he :D. Zwłaszcza w przypadku omawianej produkcji.
Pozdrawiam.
Bardzo ładne sprostowanie jednak nie zggadzam sie z nim do końca!! To o czym piszesz te zimne kalkulacje to sa właśnie uczucia Cameron, ona właśnie czuje w ten sposób co nie znaczy ze nie czuje(scena gdy wraca z Johnem do Meksyku po ciało Cromartiego, Cameron tlumaczy johnowi conieco o swoim odczuwaniu ze jest ono troche bardziej zaawansowane niz mu sie to wydaje).bezposrednosc Cameron porównałbym z zachowaniami malych dzieci te zazwyczaj tez mowia co im do glowy przzjdzie zreszt niekórzy dorosli tez tak maja:)Podejzewam ze im dluzej Cameron bedzie "zyc" bedzie stawac sie bardziej ludzka, ona poprostu jest ciekwa poto chodzi do archiwów, nierozumiała Ediego czemu ten pomimo niepełnosprawnosci chce zyc, powiadomienie nawrocie choroby niemiało zdołowac Ediego lecz bylo powiedziany w zbyt bezposredni sposób ale niebylo zlośliwe Cameron mówiła ze jesli pojdzie do szpitala to moze uda sie go wyleczyc,chciała dobrze ale poprostu niewyszło...Cameron potrzebuje informacji wiec poto przekupiła babke w archiwum aby mogla dalej poznawac swiat Niewiem czemu John odwrócił sie od Cameron ale Riley ma tu wiele swojej zasługi przestal sie interesowac Cameron bo ta wydaje mu sie sztuczna i mało zabawna:) To ze nikt nie traktuje Cameron jak kogos tylko cos jest bardzo przykre a njikt niezdaj sobie z tegosprawy bo niejes człowiekiem wiec mozna ja olac dac pranie a samemu laniuchowac bardzo niestrawiedliwe!! Fajnie ze mozna z kims na poziomie pofilozofowac na temat takiego fajnego serialu. Co do gry Summer niewidze aby ktos mógł zagrac carmen lepiej najlepsza aktorka w serialu..
Masz słusznośc odnośnie sprowadzenia uczuć Cameron do zimnych kalkulacji. Podobnie jak człowiek odczuwa emocje na podstawie złożonych fizjologiczno-anatomicznych zależności (sprzężenie thalamo-limbo-strio-pallidarne tak gwoli konkretu), które można rozłożyć na czynniki pierwsze, czyli potencjały mknące po neuronach mózgu, rdzenia i po obwodzie, tak i uczucia maszyny trzeba odnieść do programu komputerowego - wręcz poszczególnych poleceń, nawet tak prostych jak BASIC'owy 'print' czy 'input'. Zastanawia mnie jednak inna rzecz: czy ona czuje BEZINTERESOWNIE, jakoby z potrzeby serca, co stanowiłoby o rzeczywiście, jak to ująłeś, wysokim zaawansowaniu jej emocjonalności(chociaż w specyficznym, 'mechanicznym' ujęciu), czy też mimo wszystko jej uczuciowość podlega i generuje się pod wpływem wspomnnianej przeze mnie w poprzednim poście nadrzędnej dyrektywy. Czasami nawet trudno jest mi dojść do konsensusu na ten temat. W jednej chwili mam wrażenie, że ona naprawdę czuje, ale zaraz scenariusz odcinka pokazuje obraz, który zaburza ten status a wręcz całkowicie odczłowiecza Cameron i pozbawia ją uczuć. No cóż, pewne jest to, że poruszany przez nas temat nie jest łatwy. Inną rzeczą jest to, że reżyser widzi serial swoimi oczami, a każdy z nas - odbiorców - widzi go inaczej. Jedni czują sympatię do jednych postaci i interpretują ich zachowanie w swój sposób, inni znowu mają odmienne poglądy i wyrokują pod kątem własnej psychiki, własnych doświadczeń. I to chyba właśnie jest najpiękniejsze w literaturze i kinematografii - własny osąd i wyobraźnia oraz to, że mamy poczucie, iż każdy bohater (czy to książki czy to filmu) staje się nam mniej czy bardziej bliski, że obcujemy z nim bezpośrednio, niejako sam na sam.
Kilka słow jeszcze odnośnie dalszej części Twojej wypowiedzi. Napisałeś, że zachowanie Cameron jest podobne do zachowania małych dzieci. Uważam, iż trafiłeś tutaj wręcz w dziesiątkę. Sam właśnie czasami rozważałem jej zachowania pod takim kątem. To "dziecięctwo" psychiczne (emocjonalne) znowu można odczytać z jej postawy, z jej mimiki, z jej oczu (czego z nich nie można wyczytać, he he?), z zadawanych przez nią pytań i częstego braku rozumienia zjawisk uczuciowych zachodzących między ludźmi. Ona wręcz, mimo stanowienia wysoce zaawansowanej technologicznie konstrukcji, zachowuje się czasem jak dziecko - wydaje się, że brak jest jej miłości i ciepła, które potrzebne są każdej rozwijającej się psychice, że czuje się samotna pośród tych, których ma chronić. Powiem więcej: ona tęskni za uczuciem i ciepłem, a dyrektywa ochrony Johna za wszelką cenę jest dla niej nawet balastem, którego nie może zrzucić ze swoich ślicznych barków, gdyż jest ustanowiona odgórnie. Nie można przy tym też zapomnieć, że owa dyrektywa poniekąd kształtuje jej uwarunkownanie emocjonalne do Johna, tak jak dziecko instynktownie przywiązuje się na jakimś podstawowym poziomie do matki tuż po urodzeniu.
Odnośnie uczłowieczania, Arnold w Dniu Sądu powiedział kiedyś: "moja jednostka centralna to sieć neuronów, mogę się uczyć - im więcej przebywam z ludźmi, tym więcej się uczę". Kwestia ta dotyczyła również uczuciowości. A myślę, że każdy zgodzi się, że T-800 z drugiej części filmu w jakiś sposób pojął uczucie Johna względem niego i odczuł wzajemność, choć była ona na niskim poziomie - ostatnia scena w hucie, po pozbyciu się T-1000: "już wiem czemu płaczecie (w sensie ludzie), ale ja się nigdy tego nie nauczę". Również gest wzniesionego kciuka skierowany do Johna tuż przez stopieniem się rdzenia mikroprocesora T-800 w płynnej stali stanowi niejako pierwowzór wyznania miłości dokonanego przez cyborga, które można było w znacznie bogatszej wersji zaobserwować u Cameron w odcinku pierwszym sezonu drugiego. Oczywiście te miłości są inne: w przypadku filmu jest to relacja typu dziecko-ojciec (którego przecież John faktycznie nie miał), zaś w serialu jest to uczucie mężczyzna-kobieta. Przynajmniej ja to tak interpretuję, he he :D.
A jeszcze na koniec, odnośnie charakteru Cameron, to uważam, że jest wręcz cudowny. Pamiętam stwierdzenie Johna wobec kumpla z klasy (a w przyszłości towarzysza z wojska po wojnie atomowej) w sezonie pierwszym, odnośnie właśnie jej charakteru: "to prawdziwa gotka" :D. Kurde, rozwaliło mnie to i rozmiękczyło do koniuszka serca (apex cordis). Normalnie strzał w dziesiątkę. Uwielbiam jej stonowane usposobienie, pokorę, cichość, wręcz usuwanie się w cień połączone z, można powiedzieć, milczącym adorowaniem osoby Johna. Po prostu git. Ja bym przed taką dziewczyną po prostu padł na kolana i umarł z uśmiechem na ustach :D. Swoją drogą odtwórca roli Johna musi mieć stalowe nerwy, że zachowuje spokój w scenach bezpośrednich z Summer :D. Stalowe nerwy i stalowe serce. Może sam jest terminatorem, he he he ;)).
No, jeśli dobrze pamiętam, to powyżej modelu prototypowego (T-100 bodajże) cyborgi Skynetu były pokryte żywą tkanką (nie licząc maszyn ze "stopu mimetycznego" - cz. druga i trzecia filmu). W jedynce "Terminatora" Reese powiedział Sarze, że pierwsze modele infiltracyjne były łatwe do wykrycia, gdyż miały "skórę z gumy". O T-600 (czyli Arni) powiedział, że pokrywa go żywa tkanka, że "poci się, miewa nieświeży oddech". Z resztą Cromartie regenerował swój integument (powłokę) z substancji organicznych - w wannie, jeśli dobrze pamiętam, przy użyciu odpowiednio spreparowanej hemolimfy (bez el. morfotycznych). Dobrze to pamiętam, bo oglądałem wersję z rosyjskim lektorem - Cromartie miał śmieszny głos (jak Microsoft Samc:D) - nieźle się wówczas uhahahałem.
Jeżeli Cameron nie jest pokryta żywą tkanką (nabłonek + tk. łączna wiotka, tłuszczowa i inne), to ja już nic nie wiem. Przecież jej rany się goiły, szybciej niż ludzkie, ale się goiły w sposób charakterystyczny dla kręgowców. Sprostujcie mnie, Bracia i Siostry, jeśli kłamię. :D
T-600 to był model z gumową skóra, a Arnold w jedynce i dwójce był modelem T-800(z serii 101), w trójce natomiast był modelem T-850.
Cameron pokryta jest żywą tkanką która jest nowszej technologi niż to było w poprzenikach filmowych, skóra ma zdolność do bardzo szybkiej regeneracji....zacytuje tu fragment z 02x02...
John(podchodząc do Cameron) "Healing quikly"
Cameron(bez zastanowienia) "Quikly then your"-))))
Hmmm... W takim razie dzięki za sprostowanie :). Dawno już nie oglądałem pełnometrażowego "Terminatora", to mogło mi się pokićkolić :). Co by jednak nie było, doszliśmy do dobrego konsensusu, Towarzyszu :D.
Pozdrawiam.
I tu jest ciekawostka, Cameron jest numerycznie modelem niższym od Arniego "tylko 715":D, w takim razie duże znaczenie musi mieć przydomek TOC:D
Prawdopodobnie całkiem inna seria, właśnie jak TX:D
Zresztą, z tego co wyszukałem ,serial ma mieć połączenie z nadchodzącym wielkimi krokami T4. Zobaczymy:)
T - to być od słowa terminator
Ciekawe zatem co oznacza OC. OverClocked? :)
715 - być może dlatego, że nie jest to finalna wersja. Gdyby ją Skynet ukończył to może byłaby 800 czy coś w tym stylu.
Może w serialu zostaniemy zaszczyceni jakąś nową porcją informacji w którymś odcinku mam nadzieję.
Mamy już zalążek endoszkieletu przyszłych terminatorów :P
Pod poniższym linkiem można obejżeć film pokazujący mechaniczny jakby zewnętrzny szkielet, który nawet pięciokrotnie zwiększa fizyczną siłę mięśni człowieka.
http://www.youtube.com/watch?v=ynL8BCXih8U
Od 3 minuty filmu zaczynają pokazywać jak ten skafander działa jak by komuś się nie chciało oglądać ;)
A tutaj mamy kolejny mały kroczek - element zbliżający nas do stworzenia naszej Cameron :D Zastanawiałem się jak to wyjaśnić, że maszyny w serialu potrafią naśladować mimikę twarzy. Zwłaszcza Cameron przytrzaśnięta między ciężarówkami. Cała jej twarz pracowała gdy zaczęła płakać. Tak przy okazji to scena kiedy Allison płakała również mnie zachwyciła. Nie mogę pojąć jak Summer potrafi się tak bardzo zmarszczyć. Ale nawet wtedy jest piękna :)
A oto filmik:
http://www.tvn24.pl/0,1572901,0,1,robot-z-ludzka-twarza,wiadomosc.html
Szukałem długo jeszcze innego filmu (czego wynikiem są te poprzednie) , który kilka lat temu widziałem na Discovery ale niestety nie znalazłem. Znalazłem za to temat na forum, w którym ktoś idealnie opisał to co chciałem Wam pokazać. Oto link:
http://www.goldenline.pl/forum/a-i/108629
Pozwolę sobie jeszcze zacytować treść tamtego posta:
"na mnie największe wrażenie zrobił oglądany ze 3 miesiące temu na którymś Discovery program o robotach które mnie poprostu rozwalały. Wszystkie potrafiły bez problemu rozpoznawać otoczenie, potrafiły wykazywac zainteresowanie przedmiotami, przyglądac się interesującym je przedmiotom, potrafiły z ludźmi rozmawiać, ale nie tak jak większość "robotów" w necie. To była prawdziwa rozmowa człowieka z czymś jakby dziecko. A już najbardziej rozwaliło nie to, jak naukowiec rozmawiał ze swoim robotem zdając mu pytania "czy mnie lubisz?", "dlaczego mnie lubisz?" itd a robot nagle odwrócił trochę głowę i spojrzał w górę i mówi "oooo", na co naukowiec mówi, "spodobały ci się światełka?" a robocik mówi "tak" i tak z zaciekawieniem się przygląda tym światłom na suficie :) Muszę dodać że ten robot miał 2 oczu i symulował mimikę twarzy :) to było naprawdę suuper :)"
Dodam do tego jeszcze, że gdy robot przyglądał się żarówce to naukowiec w pewnym pomencie pomachał mu ręką przed oczami. Wtedy robot znowu popatrzył się na niego z uśmiechem i naukowiec znowu mu zadał jakieś pytanie. Robocik coś odpowiedział ale zaraz znowu zaczął się przyglądać żarówce.
We wspomnianej scenia ona była szczególnie piękna :D.
Odnośnie kolejnego postu - trzeba przyznać, że to zaskakująca i dobrze rokująca nowina. Zatem SI i emocjonalność maszyn rozwija się bardziej, niż zdawałem sobie z tego sprawę.
Hell-yeah, ave Tawariść!
Niektórzy się cieszą, a niektórzy mówią "cholera, zbliża się dzień sądu" czy inny matrix :P
Dzień Sądu i tak się zbliża. Prędzej niż Matriks moim zdaniem, he he ;). Więc póki ów nie nastąpił, trzeba się cieszyć :D.
Panowie, te nowinki mimo wszystko radziłbym traktować z nieco większym dystansem. Póki co są to wszystko sytuacje czysto syntetyczne, laboratoryjne. Jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim nadejdzie Cameron i jej kumple :D. Nie sądzę abyśmy tego doczekali:)
No właśnie "Póki co". Pewnie i tego nie dożyjemy ale nasze pokolenie dołoży swoje ziarnko piasku na pustyni i zostawi po sobie jakiś postęp. Mogą minąć jeszcze setki lat zanim człowiek stworzy coś konkretnego, a może rodzi się właśnie w tej chwili człowiek-geniusz, który ten postęp wielokrotnie przyspieszy.
Cóż ze powstaniem maszyn typu Cameron, jest trochę podobnie jak ze spotkaniem z inteligentnymi istotami (tak zwanymi kosmitami: ) Szanse są, ale realnie patrząc tak małe, że prawie nie możliwe:) Chociaż gdybym miał obstawiać pieniądze, to postawiłbym na terminatory:):)
No to ja traktuje z dystansem. Przecież tylko żartuje, a jak widzisz jeszcze chipa w swoim kompie nie niszczyłem. Schronu też nie wybudowałem :P A masa konserw w lodówce to nie zapasy na wojnę, tylko studencka dieta :D
Konserwy w lodówce? Studencka dieta?
Ha ha! Skąd ja to znam! Stos paprykarzy z Biedrony w mojej lodówie rządzi, he he!!! ;))))))))) Może by wybudować zatem jeszcze jakiś mały schronik w podziemiach akademika?? :D
Kurde, no, mnie zupki chińskie się skończyły, ale mam jeszcze kilka litrów soku jabłkowego za 1,69 zł i pięciopak parówek. Dorzucę się zatem jeszcze jakoś do naszego Vaulta :D.
A ja już robię zapasy, hoduję psy:, przygotowałem sobie zdjęcia Rudej, i Cromaritego, że niby byłem im pomocny. W drugiej walizeczce mam podobny zestaw tylko z Cameron i Derkiem:D. Nigdy nie wiadomo, który się przyda. Schron w budowie...
Nie zapmnij wyłożyć schron ołowię, żeby Cię nie napromieniowało :P
Pod poniższym linkiem jest ciekawy artykuł również z filmikiem o mężczyźnie, który zbudował robota-kobietę :D
http://www.thesun.co.uk/sol/homepage/news/article2023392.ece
No wiesz, ale schron przeciwatomowy jest już raczej z założenia tak skonstruowany by chronił także i przed promieniowaniem :D
PS:
Oglądałem, kolejną reklamówke T4, jest tam wzmianka o różnych liniach czasowych:) No i plącze się tam jakiś przerośnięty robot, coś rozmiaru budynku :D
Gdzieś wyczytałem taką wzmiankę, że w T4 ma być również Allison. Ale czy to ta sama co w serialu i czy to prawda to już nie jestem w stanie powiedzieć. A tego robota chyba widziałem na jakimś zwiastunie. Tak jakby wstaje, składa działo i czymś strzela. Ale wielkie bydle.