Pierwszy sezon lepiej trzymał w napięciu, więcej się działo. Jest to podobny przypadek jak nie tak dawno wypuszczony film El Camino, czyli po prostu ładne zwieńczenie niedomkniętej historii. Dzięki Bogu, że zakończenie nie jest aż tak otwarte jak to na plaży :)
Złe porównanie, bo El Camino niczego nie domknęło. Losy Jessego nadal są tak samo otwarte jak przed El Camino, nie przechodzi on w nim żadnej drogi. Sezon drugi F...ing World jest słabszy od pierwszego, ale jednak bohaterowie dojrzewają w nim i czegoś o sobie się dowiadują.