Serce mi się kraja, niczym Brando w Ojcu chrzestnym "zobacz co zrobili z moim chłopcem", twardy, archetypowy samiec alfa płaczący jak mała dziewczynka. I drewniany skrzat, twardy niczym brudny Harry rozstawiający chłopa po kątach. To już nie jest śmieszne, jest po prostu żałosne.
Do tego cała osada bawiąca się w psychoanalizę, nie wiem w jakiej chorej głowie się to urodziło, aczkolwiek cytując Sznuka "domyślam się".