Jeśli mieliście okazję zagrać w The Last of Us Part II, to wiecie, że jednym z jej największych mankamentów jest ogromny dysonans między fabułą a segmentami gameplayowymi. Cutscenki ukazują zniszczenie, traumę i bezcelowość przemocy oraz to, jak śmierć poszczególnych osób wpływa na bohaterów (czasem w bardzo tani sposób), ale sama rozgrywka gloryfikuje tę przemoc, często zachęcając gracza do brutalnych działań. Nie ma opcji ogłuszenia przeciwnika — Ellie automatycznie wbija nóż w gardło i czeka, aż wróg się wykrwawi.
Uważam, że serial ma tutaj duże pole do popisu, bo fabuła Part II może o wiele lepiej wybrzmieć w formie serialowej. W grze gameplay musi być angażujący, więc przemoc „sprzedaje się” jako rozrywka — w serialu ten problem może zostać całkowicie wyeliminowany.
W nowym odcinku bohaterki zabijają dwie osoby i już teraz obawiam się, że serial pójdzie w tym samym kierunku co gra: przerysowane sceny akcji dla uciechy widzów, setki bezimiennych trupów, a potem nagle śmierć jednej postaci związanej z fabułą i… bum — wszyscy mają nagle refleksję moralną. I znów przeżyjemy ten sam bullshit co w grze.
Chętnie dowiem się, co wy o tym myślicie.