Czyli wychodzi na to, że skoro wszyscy byli bez mocy po finale 3 sezonu, to na luzie wszyscy mogliby przeżyć, gdyby Ben nie podał im Merigold? Bo przecież od samego początku było jasne, że to właśnie Merigold razem z tym drugim czymś, musi się połączyć? Może ja nie jestem jakiś wybitnie inteligentny, ale to przecież tak kupy się nie trzyma, że to szok.
to akurat ma sens - oni wszyscy są anomialią i zawsze któryś z nich by coś odwalił. Ben istniał, widział marność zycia pozostałych i chciał to zmienić. Gdyby nie on to któreś z nich by coś odwaliło bo założeniem serialu było że że przez to że są jakoś świat zawsze się skończy. Ale... słabe to. Wymyślanie jakichś nowych "cząsteczek" itp to takie lazy writing. Zawód na maksa.
Ten sezon to porażka, totalna porażka. Nie trzeba niszczyć wszechświata, wystarczy ze sobą rozmawiać i udać się do poradni, do psychologa, terapeuty. Cała ta rodzinka i wszystkie postacie w ostatnim sezonie totalnie wyblakły z jakichkolwiek pozytywnych cech jakie posiadały. Ten sezon ma tyle samo sensu co jedzenie kapusty z grochem i popijanie gorącym mlekiem. Tak zrobiło dwóch twórców bez żadnego pozytywnego dorobku którzy prowadzili wszystkie odcinki tego sezonu. W efekcie mamy to co zaprezentowali w scenie w magicznie pancernym busie.