ale dlaczego biedny?, masz na myśli to, że przemieniona w zombie Beth wygryzła pół załogi, a on jako prawie jedyny został sam?
P.S.
Odznaczaj na drugi raz opcję spojler:)
to żaden spoiler. skoro dyskusja jest na temat odcinka 9, piszemy tutaj CO się w nim wydarzyło. Ktoś, kto go nie oglądał, niech nie wchodzi w temat, bo zawsze natrafi na coś, czego wolałby nie przeczytać.
Co do samego odcinka - artystycznie świetnie zrobiony, tak jak mówił Andrew Lincoln w jakimś wywiadzie na dniach. Myślałem, że pogrzeb z początku odnosi się do Beth, a tu proszę... Nie spodziewałem się, że padnie też nasz człowiek z toporkiem. W tym serialu to lubię - nie ważne, jakie masz doświadczenie i ile siły w łapie - wystarcyz chwila nieuwagi i koniec. Teraz ruszą do Waszyngtonu... no i liczę, że w końcu doczekamy się zalążku Aleksandrii lub Negana. Ten kij basebolowy, który wziął Glenn... hmmm, dla tych którzy czytali komiks może to być pewna poszlaka.
Na premierę s5B nie było źle, a wręcz przeciwnie. Dosyć... surrealistyczny [?] odcinek i jestem za tym, by częsciej taki klimat występował.
Też myślałam, że to pogrzeb Beth. a to niedobre... tak w maliny wpuścić ;) Pączka mi nie jest szkoda, bo taki nijaki był ale jak zostali z Noah sami, to myślałam, ze Noah zakończy swój żywot. No cóż... move on.
A ten surrealizm mi nie pasuje, ja lubię jak to prosty człowiek - po ludzku i na temat a nie "weź się człowieku domyśl o co nam chodziło" ;)
Spoiler
Negan rozwali łep Glenowi swoja "lucile" - kijem bejsbolowym owiniętym drutem kolczastym
oby nie ? jak nie pokażą tej sceny w serialu to całkowicie już tracę w niego wiarę ;)
no nie wiem, dla mnie strata Glenna to będzie przelanie czary goryczy. Ta postać jest obecna od początku serialu, strasznie szkoda byłoby gdyby Glenn opuścił grupę Ricka z wiadomej przyczyny ; (
Dla mnie też strata Glenna byłaby...powiedzmy, że bardzo trudna do przebolenia.
Spolier (komiks):
Według mnie, nie pokarzą śmierci Glenna, a jak już to na pewno w inny sposób. Sugerowanie się komiksem jest nie do końca dobre.
1. W komiksie Carol jest bojaźliwa i ginie przed śmiercią Tyreese
2. W komiksie Tyreese jest zabity przez Gubernatora (On już dawno jest martwy)
Dodatkowo:
3. W komiksie nie istnieją postaci jak Daryl, Beth itp. Prawdopodobnie zamiast Beth w tym szpitalu powinna zginąć Carol.
W komiksie nie ma ręki, bo jak rozmawiali wtedy twarzą w twarz z gubernatorem to mu ją odcięli, coś mówili że pozbawią Rick'a ręki w innych okolicznościach, no i jeszcze żyje Andrea (w serialu martwa) i jest w związku z Rickiem... Boże, dobrze, że tego nie zrobili w serialu.
Kirkman mówił, że pozbawienie Ricka ręki było błędem i nie zrobią tego w serialu, bo nawet trudniej będzie mu dawać jakąś akcję.
Wiadomo dlaczego :D BO TO BYŁ BŁĄD ;)
Jak dla mnie mega bez sensu. Tym bardziej, że popitala i wspina się jak każdy.
Kirkman mówił potem, że gdy tworzy się komiks, wpada się na różne pomysły i spontanicznie się je realizuje, myśląc "o, ale to będzie fajne". Z perspektywy czasu odcięcie tej dłoni było błędem... logistycznym, chyba tak to można nazwać. Tworzenie serialu jest już znacznie bardziej "przemyślanym" przedsięwzięciem.
Zresztą CGI dla odciętej dłoni Ricka byłoby drogie i o tym też Kirkman wspominał.
Toć jedyne, co Carol i Tyreese mają wspólnego ze swoimi pierwowzorami, to płeć i kolor skóry, pełnią zupełnie inne role w fabule i mają kompletnie inny charakter. Glenn jest już dużo bardziej podobny, tyle że nie jest już taki nijaki. Poza tym, to zbyt legendarna scena, by ją zupełnie pominąć (zwłaszcza, że bez niej nie byłoby rozwoju Maggie). Gdy ukazał się pamiętny zeszyt #100, Steven Yeun napisał zresztą do Letter Hacks list (ukazał się w #102), w którym w żartach "obraził" Kirkmana za to, co zrobił z Glennem. :)
Nie sądzę, by w telewizji - i to bodajże jeszcze publicznej - pokazano tę scenę w 1:1 (zdecydowanie zbyt brutalna - to zresztą jeden z nielicznych przykładów tej mitycznej brutalności komiksu w porównaniu do serialu), ale liczę na to, że będzie chociaż podobna.
A mnie się odcinek nie podobał, takie surrealistyczne klimaty mi kompletnie do TWD nie pasują. Szkoda Tyreese'a, ale prawda, że się już wypalił nieco. Mnie tylko niesamowicie wnerwiło to, że KOMPLETNIE olano wątek Beth - żadnego opłakiwania, żadnego pogrzebu, nic, żałosne po prostu, a postać była w serialu od sezonu drugiego. No cóż, ale ja nadal mam jakąś tam malutką nadzieję, że wróci _^_
Zdecydowanie się zgadzam, szczerze spodziewałem się czego dobrego po przerwie , a dostałem odcinek w którym przewinąłem chyba z 15min łącznie. Słabiutko;/
Żadnego opłakiwania? Przecież 1/4 odcinka poświęcona była sprawie Beth i skutków jakie wywołała. Do tego nasza szanowna Becia pojawiła się ni z gruchy ni z pietruchy w halunach Tyreese zawodząc niczym kot na puszczy, mimo tego że chłop miał z nią nikły związek. Dostała o wiele więcej niż cała reszta głównych bohaterów. Z Andreą, Merlem, Hershelem czy nawet T-dogiem nie obchodzili się tak jak z Becią, a oni tak się składa przez cały swój czas grali pierwszoplanowe role. No może za wyjątkiem T-doga. Beth dopiero w piątym sezonie weszła na pierwszy plan i dziwię się, dlaczego obchodzą się z nią jak z jajkiem, zważywszy na to że reszta postaci jej pokroju przyszła i poszła i tyle ich widzieli.
Za dwa zdania powiedzieli na jej temat i na tym się skończyło. Bosz, jak mi się te halucynacje nie podobały...
No nie wiem czy ze dwa. Całe dialogi pomiędzy Rickiem, a Glenem dotyczyły sprawy Beth, a tych tak się składa, że trochę było....Na moje, aż nadto bo nie ma tu nad czym deliberować. Becia była postacią na doczepkę, która już dawno powinna gryźć piach. Opłakiwanie jej byłoby niezłym przegięciem bo podczas całej swoje miernej aktywności nie zrobiła nic co obligowałoby grupę do rozpaczania po jej śmierci. Mam nadzieję, że ten odcinek był pierwszym i ostatnim, który w jakikolwiek sposób dotyczył tej dziewczyny.
Halucynacje były jednym z lepszych stron tego odcinka. Wg. mnie jednak nie nadaje się on na otwarcie drugiego półsezonu. Mi tam troche szkoda Tyreesa. IMO zamiast niego powinien zginąć Judżin albo ktoś inny z grupki Forda...
Człowiek się ledwo po Beth pozbierał, a tu taka akcja... Nie no, żeby odcinek po odcinku tak ich wybijać? Ja rozumiem, że była przerwa i chcieli jakoś mocno zacząć, ale i tak nie jestem zadowolona do końca, choć muszę przyznać, że wrażenie odcinek robił. Sam klimat mi nie przeszkadzał, ale też wielką fanką nie jestem. Od czasu do czasu mogą zmieniać formę, bo to taki powiew świeżości, ale TWD takie jakie do tej pory było jest jak dla mnie idealne. Pojawienie się Gubernatora to mistrzowski pomysł, chyba mi nawet typa troszkę brakowało
Też wybijanie bohaterów mi się nie podobało ale już sobie założyłem z góry, że twórcy i tak wszystkich wybiją, więc jakoś już mnie to nie rusza ;)
"Pojawienie się Gubernatora to mistrzowski pomysł, chyba mi nawet typa troszkę brakowało" - z szokiem przyznam, że mnie też :)
i bardzo dobrze, grupa jest za liczna ;) a Tyresse był pewniakiem do odstrzału jak nikt. Strasznie miałki i cpelutki w serialu, dobrze, że już go nie będę musiał oglądać :D
Też jestem zaskoczony, tym bardziej, że przed WD obejrzałem Banshee tam ginie ktoś ważny, rozniosło mnie z nerwów. Włączam WD i myślę tu dopiero Beth zginęła, więc nikt nie zejdzie, a tu masz. Postanowiłem włączyć coś lekkiego, gdzie nawet można się pośmiać – na bank nikt nie zginie, padło na Mentalistę, i ubili... kogoś - żeby nie spoilerować. Jeszcze nigdy nie oglądałem jednego wieczoru trzech seriali, gdzie giną naprawdę ważne postacie. Moja psychika tego nie zniesie, idę spać :/
do grupy dołączył Murzyn, więc poprzedni zginął- nie wiem dlaczego ale twórcy stosują taki zabieg od samego początku