Tak, komiksowy Tyreese był "zajebistym madafakerem", ale wynikało to też z faktu, że pojawił się znacznie wcześniej i czytelnik miał więcej czasu, by zaznajomić się z postacią i ją polubić. W komiksie to był po prostu taki jakby "dobry Shane". Jeśli miałbym określić serialowego Ty'a w stosunku do komiksowego odpowiednika, to wbrew jego posturze użyłbym słowa ochłap. Rzucili tę postać ot tak, żeby fani nie narzekali, ale zrobili to tak, że mało kto teraz płacze (jeśli ktokolwiek w ogóle) po jego śmierci. Zrobili z niego na siłę paladyna zombie apokalipsy, tylko że śmierć paladyna w moim mniemaniu powinna polegać na poświęceniu się za kogoś, bliskich lub wybrankę, a nie na gapieniu się na obrazki obcych ludzi i dokarmianiu okolicznych zombie.
Nie znam komiksów, ale siedzę już trochę na tym forum i komiksiarze zapowiadali, że:
- ooo, ale Gubernator to będzie czad!
- ooo, ale Tyreese to będzie gość!
- ooo, a Abraham to dopiero szał!
Bo tacy są w komiksach.
A jak wyszło w serialu? Rozczarowanie równo wśród widzów znających i nie znających komiksy. I powszechne uczucie ulgi, kiedy wreszcie skończyło się Woodbury i cierpienia młodego pączkera. Ryży gra jak ten zegar na drodze - nieruchomy, porzucony i dumajacy co ja robię tu :D
Tak że tak to wygląda :) Szczerze, to najbardziej żal mi fanów komiksu TWD :/
UWAGA SPOILERY DOTYCZĄCE KOMIKSU!!!!!
Osada rodziny Noah wyraźnie została zniszczona przez jakąś inną grupę, a nie przez walkerów; widać to wyraźnie po spalonych od środka domach. Myślę, że scenarzyści pozostawili również widzom wskazówkę, kim byli ci agresorzy, a były nią korpusy ciał z wyciętym na głowie znakiem W. Czyżby Ricki znaleźli się na terytorium "The Whisperers" ?? Kij bejsbolowy to według mnie, już wyraźne nawiązanie do Negana i jego "lucile". :D
Obejrzałam, ledwo... Nawet nie miałam jakichś wielkich oczekiwań. byłam nastawiona od początku, że to może być słabe.
Największy emo guy na świecie - czyli Tyreese aka Pączuś. Wziął się i przekręcił. Tylko czemu tak dłuugggooo i dziwnie? Umierał sobie a ja siedzę i się śmieję. Potem leżę już znudzona strasznie i ponaglam ,,Szybciej, ileż można. Tam musi być światełko, idź za nim!''. Doszło do tego, że chciałam w niego czymś rzucić – aby w końcu padł.
Dzieciak zombie załatwił kawał chłopa, co potrafił młoteczkiem chmarę sztywnych porozwalać.
Nagle głuchy się zrobił czy chłopiec poruszał się niczym kotek – na paluszkach, po cichutku? Prawdziwy ninja.
Monologi wewnętrzne Pączka. Jakieś halucynacje... Mówiły coś ale sensu w tym nie było.
NO LUDZIE. Beth? Serio? A idź se precz. To on miał z blondyną jakiś emocjonalny związek? GDZIE, KIEDY, JAK? Coś mnie chyba ominęło. Spodziewałam się Karen a nie tej wyjącej Beci.
Rick i ekipa też mówiła ale to ani mądre nie było ani odkrywcze. Tanie dialogi, najgorszy writing jakiego doświadczyłam od niepamiętnych czasów. Dno i metr mułu. Serio, czy oni w ogóle się wysilili, gdy tworzyli ten odcinek?
Tylko jedno mnie zainteresowało: pocięte zombiaki. Chętnie bym jeszcze na nie popatrzyła i się czegoś dowiedziała....
Hej! Przecież to było ciekawe a olali to ciepłym moczem...
Postanowiłam udawać, że TEGO CZEGOŚ nie ma i tym bardziej - nigdy TEGO CZEGOŚ nie widziałam. Mechanizm wyparcia traumatycznych wydarzeń, których się było świadkiem, w prawdziwej postaci.
Wow, rzadko zdarza się, żebym tak po czymś jechała, ale ten odcinek sam się o to prosił.
Mam dokładnie te same odczucia. Tylko ja, niestety, spodziewałam się dobrego odcinka po tej przerwie.
Też ledwo obejrzałam cały odcinek i żałuję tych 40-stu straconych minut. Do tego było to strasznie męczące... Mogłam poprzewijać, tak jak inni, a cały czas czekałam na jakiś cud :p
I czemu wszyscy piszą, że on stracił Beth??? Każdy inny był bardziej związany z Beth niż on...
Ciekawe czy jeszcze wrócą do tych pociętych zombiaków, a może znajdą jeszcze takich gdzieś w innym miejscu?
WTF ? Co to w ogóle było? Masakra jakaś. Połowę odcinka przewijałem. Patrzeć się na to nie dało...
Wyborny odcinek.
Jedzie sobie nasz Mojżesz z wesołą gromadką, gdzie czarnych multum w arce jego. Jedzie sobie do ziemi obiecanej, morze lasu rozstępuje się przed kapitanem pączusiem który dziarsko kółkiem kręci i smęci, że radio nie gra. Zwiastuje to już nieszczęście.
Skład gromadki wskazuje na to, że większe szanse są na śmierć w odcinku ma któryś z tych mocno opalonych - pytanie tylko którego twórcy zechcą zgładzić i w jak bardzo idiotyczny sposób ?
Już samo wejście do miasteczka i podpatrzona u Maggie technika upadku po złych wieściach daje nadzieję, że to młodego wywiozą nogami do przodu. Niestety, zostaje z nim pączuś a to już grubsza sprawa - mamy dwóch kandydatów do Trofeum Czarnego Worka. I po chwili deja-vu - kulawy Noah biegnie szybciej od Pączusia, zaraz, zaraz, gdzieś to już było... Aaaa, w szpitalu podczas tajnej operacji z Becią gdy kulawy murzynek niczym U. Bolt spindalał z parkingu. No ale trudno, biegusiem dalej. do domku, miejsca początku śmierci Pączusia a końca jakiejkolwiek logiki w odcinku. Patrzę i oczętom nie wierzę... Pączuś ma objawienie, płacz fanów zostaje uciszony gdyż oto na ekranie pojawia się Becia.... I pirat jakiś ;)
No ale na poważnie...
Od tego momentu zaczęła się dobra zabawa. Tyresse jako kluczowa postać całego serialu, dostaje cały odcinek na swoje głębokie przemyślenia, monologi i majaki. Twórcy zapoczątkowali chyba nowy sposób kręcenia - bez ładu składu, damy tutaj trochę Beci, trochę niech pośpiewa, tutaj damy kogoś innego, pokażemy czyjąś pogrążoną w bólu i cierpieniu gębę, wrzucimy jakiś zupełnie bezsensowny dialog/monolog i koniecznie znowu Becia. I może jeszcze gubernatora albo kogoś z terminusa, kij w to, że w majakach będą mieli więcej czasu na ekranie niż podczas serialowej linii fabularnej w której te wątki nie są zupełnie ciągnięte albo zamykane zanim się rozpoczną na dobre.
Jeszcze trochę niejasnych wątków - trupy w kawałkach pod miastem, zapewne kanibalizmu się łajdakom zachciało, jeden w czerwonym pickupie na handel chyba wiózł resztę a którą to rychu nieopatrznie stuknął podczas ucieczki.
I koniecznie zegar, na środku ulicy. Bo powszechnie wiadomo, jak jest jakaś ewakuacja albo panika w mieście, to mieszkańcy wynoszą 200 kilogramowe zegary z XIX wieku na plecach i podczas ucieczki je porzucają, zapewne żeby zatrzymać czas i dać sobie go trochę na ucieczkę. Chyba, ze to zombie, hultaje jedne, go wyniosły z domu by zniszczyć na widoku publicznym, obniżając morale pozostałych przy życiu mieszkańców.
Seria trzyma poziom, nie ma co.
długo czekałem na ten odcinek , dupy nie urywa myslalem ,że będzie coś innego trochę mnie rozczarował , sam serial juz powoli jak by pod upada ale to tylko moje spostrzeżenie
Ej no, czy to nie jest czasem najlepsza recenzja tego odcinka na fw?.
"kogoś z terminusa, kij w to, że w majakach będą mieli więcej czasu na ekranie niż podczas serialowej linii fabularnej w której te wątki nie są zupełnie ciągnięte albo zamykane zanim się rozpoczną na dobre."
10/10
"powszechnie wiadomo, jak jest jakaś ewakuacja albo panika w mieście, to mieszkańcy wynoszą 200 kilogramowe zegary z XIX wieku na plecach i podczas ucieczki je porzucają, zapewne żeby zatrzymać czas i dać sobie go trochę na ucieczkę. Chyba, ze to zombie, hultaje jedne, go wyniosły z domu by zniszczyć na widoku publicznym, obniżając morale pozostałych przy życiu mieszkańców."
LOOOL
Zegary to poważna sprawa w TWD - na ten przykład wskazówki wskazują na Coś Ważnego. Teraz była chyba 4.10 na zegarze na makabrycznym radyjku - co oczywiście wskazuje na odcinek z Pączusiem i Karolcią :D Szał!
Ha ! Czyli zguba Pączusia już tu była wypisana. Karolci nie było w tym odcinku więc to na niego kostucha się zaczaiła pod zegarkiem. No, no, na to bym nie wpadł :D Od teraz patrzam na zegarki.
Ja to wiem bo czytałam teorie spiskowe o zegarze ze szpitala, wiszącym nad Becią, który to miał wskazywać jej zmartwychwstanie. Dlategom obeznana w temacie i teraz mogłam zadziwić e-kolegę tajemną TWD wiedzą :)
Dawno się tak nie uśmiałem. Aż mnie brzuch rozbolał. Zegarek mnie też zadziwił. Po co ktoś zostawia zegar na środku autostrady? Może myślał, że uda mu się go sprzedać na bazarku i trochę zarobić, lecz porzucił go, gdy dowiedział się, że teraz w cenie są ludzkie tułowia. Też bym tak zrobił. Zwłaszcza, że tułów można przewozić w samochodzie, a zegar trzeba taszczyć na plecach.
Hmm, hmm...
W serialu takim jak TWD myślenie mam w trybie OFF. Patrzę i nie myślę. Niestety nie wiem czy wynika to z braku myślenia czy z tego, że teksty w tym serialu to taka papka, ale nie pamiętam większości co oni tam gadali. Czy ludzie w tym serialu mogą rozmawiać jak my wszyscy - tak po prostu czy musi mieć to wydźwięk "wszyscy skończyliśmy filozofię i dzięki studiom umiemy wyrazić nasze uczucia podczas apokalipsy zombie poprzez sposób wysoce elokwentny". WTF.
Konkretnie odcinku: Pączek mnie zaskoczył, czekałam aż sięgnie po toporek i odciupie rękę. Ninja zombie to porażka na całego. Demony przeszłości nawet spoko, fajnie było zobaczyć Gubcia. W sumie tylko Gubcia. Symbolika jest ok, ale trochę z nią przesadzają.
Szczerze mówiąc chciałabym, aby zginął ktoś kogo lubię (oprócz Ricka oczywiście). Przy Pączusiu byłam jedynie zaskoczona. Nic więcej.
Czekam z niecierpliwością na ten super-truper-mocny odcinek, który tfurcy jak co sezon zapowiadają!
"Czekam z niecierpliwością na ten super-truper-mocny odcinek, który tfurcy jak co sezon zapowiadają!"
a to nie miał być ten?
Słuszna uwaga odnośnie mówienia jak normalni ludzie :)
A to sorry. Nie wczytywałam się za bardzo w nowinki, coś tam mi mignęło, że znów ma być coś super hiper, tak więc jeśli chodzi o ten odcinek to acha.
Ja też chciałbym, żeby zaczęli mówić tak, jak normalni ludzie. Na razie robi to tylko Tara i to bardzo nieśmiało. Pewnie jej żal, że nie ukończyła, jak inni filozofii i nie może rozmawiać z innymi na ich poziomie.
W serialu bardzo brakuje mi wątków dotyczących "technik survivalowych". Rozwiązywania jakichś logicznych zagadek i eksplorowania lokacji, szukania (choć chwilowego) schronienia. Zwykłego zdobywania prowiantu i innych zapasów. Skąd mieli benzynę do aut, krótkofalówki, jedzenie dla dziecka, itp. (można zakładać, że od ludzi ze szpitala, ale warto byłoby to pokazać).
Ciekawa byłam też sposobu w jaki przebiegło pożegnanie z tamtą grupą, czy może ktoś dołączył do Ricka.
Masz rację. Ostatnio zdaje mi się, że grupa potrafi tylko "jęczeć" i podejmować coraz głupsze decyzje. Nawet Michonne i Daryll stracili "pazury" i stali się mdli.
Logika tego odcinka była jak w jakimś kiepskim horrorze. Pierwsza zasada przeżycia NIE ROZDZIELAĆ SIĘ. Poza tym jak mogli zostawić Tyreesa samego z niestabilnym psychicznie chłopakiem.
Zdziwiłam się, że Tyreese dał się tak głupio podejść i miałam nadzieję, że będzie żył bez ręki, jak komiksowy Rick.
Mógłby ktoś wyjaśnić co oznaczały te audycje o napaści rebeliantów podczas halucynacji Tyrisa? ;p
Ja to odebrałam jako majaczenia Tajrisa o najbardziej podłych zachowaniach ludzi, do których był zmuszany do słuchania jako dziecko. Teraz się po prostu skumulowało wszystko w jeden wielki spis okropieństw, stąd rebelianci, kanibale, rzezie itd.
Ale oczywiście nie będę się upierać, może faktycznie była kiedyś taka audycja. Spiker miał w ogóle akcent jakby... brytyjski?
Uslyszawszy o rebeliantach w pierwszej chwili myslalem ze to jakies sluchowisko o Gwiezdnych Wojnach xD
A ja myślę, że to trauma z dzieciństwa. Jak wiadomo w Afryce źle się działo więc siedział sobie pączuś z tatusiem w lepiance i słuchali wieści które tam-tamy niosły. A z wiekiem mu się ubzdurało, że radyjko mieli ale to nie prawda jest.
Wszystko przemawia przeciwko niemu, nawet pseudonim! I umarł tuż tuż przed Tłustym Czwartkiem - kiedy je się co?
Tajris to przebrzydły pączkożerca :D
Bob: Tyreese! I am your father.
Pączuś: (smutne gały) Nooooooooooo! And you were my sister??? FTW?
Gdzieś wyczytałem, że spikerem jest Andrew Lincoln, tylko kwestie są czytane przez niego normalnie, bez zmieniania akcentu na ten bardziej redneckowy.
Wychodzi na to ze na dłuższą metę ilość czarnych w serialu musi się zgadzać zamienili postawnego przydatnego gościa na kolejną lebiegę przez którą tracą członka ekipy no cóż.
W momecie dziabnięcia (nie wiem czemu ale zabrakło mi wstawki "everybody hates chris") szkoda Tyreesea i tego ze podczas wizji nie ukazała mu się Karen(albo przegapiłem).
Wraca stare dobre TWD czyli zabijamy murzyna zastepujac go kolejnym :) ale fajnie bylo zobaczyc znowu gurbrnatora i trzeba przyznac, ze beth ladnie spiewa :D
Ten odcinek to porażka na całej linii ;). Ludzie cierpiacy na bezsenność mogą go spokojnie obejrzeć, zamiast łykać tabletki. I tak najlepsza scena to kiedy wszyscy co nie żyją nagle z Tyrysiem gadają. :D
Brak słów no to co obejrzałem w tym odcinku.Po długiej przerwie,chęć oglądania tego serialu dla mnie zmalała błyskawicznie. Jeszcze w odcinku "Coda" byłem 100% fanem tego serialu i
cały czas dawałem szansę na kolejne odcinki.To co zobaczyłem w 9 odcinku zmieniło zupełnie mój stosunek do tego serialu,sentyment pozostał,ale to wszystko.Ogólnie rzecz
biorąc nie mam ani ochoty ani siły na pisanie recenzji czy wrażeń po najnowszym odcinku TWD.Dla mnie osobiście jest to wielka porażka,a odcinek mnie najzwyczajniej załamał.
Może było tam trochę głębi,może trochę w innym stylu niż się spodziewałem,może miało być ciekawie i trochę inaczej,ale jak dla mnie to wyszedł taki gniot,że aż dupa boli.
Co to w ogóle miało być?"Z kamerą wśród trupów"?Po middle season spodziewałem się odcinka trochę bardziej ambitnego,ciekawszego albo nawet rewolucyjnego.
A tu 43 min. stracone,nic i powtarzam nic w tym odcinku nie było fajnie zrobione.Wiało brakiem pomysłu,przedłużaniem,rażącymi i nic nie wnoszącymi błędami fabuły,itd.
Jeżeli kolejne odcinki mają być najzwyczajniejszą kpiną w stosunku do odbiorcy to wróżę temu serialowi szybki i bolesny koniec.
Taki potencjał zmarnowany,a przecież jest w czym wybierać,bo komiks ma naprawdę wiele do zaoferowania.A tu, Tyreese umierał cały odcinek,chłop ma nie zdarte zdrowie,dwa ugryzienia,
a on nadal wśród żywych,grupa Rysiek-Noah (I hate this guy)-Glenn-Michonne to nic innego jak zlepek scen i gadania o niczym.Wizje,retrospekcje czy co to miało być,z osobami,które już nie żyją,
to po prostu wypełniacz czasu.Po za tym znowu pokazali tylko część bohaterów,zdaje się jedną z grup,bo druga była zdaje się z Carol.Jedyna rzecz,która mnie zaciekawiła,to korpusy bez kończyn (BTW
jak walnęli autem,to najpierw myślałem,że to wiewiórki wyleciały,ta scena coś źle była zrobiona),ale nie wiem czy to jest wystarczający argument,który mnie przekona do następnych odcinków.
Ogólnie bardzo słabo....a szkoda,naprawdę szkoda...
W tym serialu ludzie niedługo będą umierać na depresje, tyle jest w każdym odcinku użalania się nad własnym losem i smutnych jak psia d&*#pa dialogów. Do tego bohaterowie giną w tak absurdalny sposób, że mam wrażenie, iż autorzy scenariuszy inspirowali się mocno kartonową śmiercią Hanki Mostowiak. Uśmiercanie bohatera to typowy zabieg na zwalczenie wkradającej się w fabułę nudy, ale na litość, niech to chociaż wygląda jakoś sensownie. Oczywiście nie ma co na to liczyć, bo amerykanie kręcą swoje kino wg. wąsko określonych schematów i czyjaś śmierć w "nieoczekiwanym momencie" w sposób dalece odbiegający od logiki, jest w to w pisana.
Niechaj śmierć będzie typowym zabiegiem na zwalczenie nudy, ale błagam - kto tak naprawdę będzie tęsknić za tym gościem? W komiksie Tajris był spoko, było mi przykro jak zginął. A tutaj? Serio? Czy ta śmierć ma jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek? Bo co zabraknie dennych gadek? Swoją drogą reszta zaczyna już gadać jak on.
Może pomyśleli, że my tu wszyscy płakusiamy wciąż po Beth to nas dobiją kolejnym trupem i to będzie TAKIE EPICKIE!
Miałem nadzieje że w tym odcinku pojawi się Morgan, fajnie gdyby dołączył na stałe do ekipy np. po śmierci Ricka i razem z Darylem prowadziliby grupę
a mnie się ten odcinek nie podobał. NIC się w nim nie działo, wiało nudą przez 40 minut i tyle, cały czas czekałam, aż się akcja rozkręci... a się doczekałam napisów końcowych.
Podsumowanie:
"Powolne zdychanie Tyrees'a, daliśmy mu jakąś schizę bez głębszej myśli przed wysłaniem go do Magicznego Królestwa, a żeby było ciekawie pokażemy kto tam już trafił, dla przypomnienia, np. taki Gubcio, będzie lepiej, a no i poszlachtujemy owc... manekiny i damy korpusy na zup... mechaniczne (pamiętajcie! zabierzcie swoim dzieciom te durne zabawki na baterie - które chodzą - i wsadzimy je do zeszłorocznych masek Halloween'owych! Wspomnieliśmy o męczarniach tego czarnego, którego tak zrypaliśmy, bo w komiksie wydaje się być o wiele ciekawszą postacią, a tak to kupa z tego wyszła, o, to przecież rozpoczęcie drugiej tury sezonu, musimy go trochę rozciągnąć i napchać tam powtórzonych scen, np. patrzcie, ludzie nagrałem moim smartfonem takie ujęcie w samochodzie, o, że widać trochę słońca za szybą - powtórzmy to ujęcie z parę razy, aha, no i Beth coś nam klasycznie zaśpiewa, dobra, ten odcinek będzie pasował widzom, fanom itd? Z resztą - nieważne! Ważne aby Coleman nie marudził że spie********my mu bohatera! Dobra Tyreese, dawaj wytrzeszcz, aby była smutna scena, no już, to twój ostatni - w pełni poświęcony odcinek, jesteś gwiazdą, dobra ludzie! Koniec zdjęć! Do Windows Movie Makera i do telewizji!"
Hmmm... Tak, nie jestem zadowolony...
W sumie to.. fajne omamy: GUBERNATOR, yeah!!!!! No i najważniejsze: 'Tajris is dead' :) Dobra, koniec z zachwytami o Gubernatorze... zajedwabiste, że pojawił się, nawet jako omamy :D:D Dobra, koniec już.. czemu go uśmiercili w zasadzie? xP Dobra, kończę. Pytanie więc teraz pozostaje otwarte: kto tym razem padnie ofiarą scenarzystów? Ktoś nam już znany z ekipy Ricka (Ricka za dobrze 'pisali', jest moim ulubieńcem więc na niego nie stawiam :D) czy może nowy nabytek w serialu? Pożyjemy zobaczymy.. xD
Ja stawiam na tą z dużymi cyckami, jej nie ma w komiksie, nie wiem po co ona jest w serialu, wydaję mi się, że ona zginie następna :)
Dla mnie kolejnym do odstrzału byłby Noah.Gość od niedawna się pojawił,ale tak mnie wpienia,że już mam go dosyć.Kolejną kandydatką byłaby Sasha,chyba,że się z nią coś polepszy.
Potencjalnymi kandydatami są też:Ford,Eugene i Rosita.
!!!!UWAGA SPOILER!!!!
A tak naprawdę,amerykańskie źródła spoilerowe mówią o Maggie i Glennie (Aktor ponoć się żegnał już z ekipą filmową). Tak się jakoś składa,że w ostatnim czasie często te źródła są trafne,czego byliśmy świadkami w kwestii Beth.
!!!!UWAGA SPOILER!!!!
Osobiście bardzo mi szkoda tego serialu,bo coś mam wrażenie,że się stacza,a nawet stoczył.Tego czegoś co powinno być w TWD coraz bardziej brakuje i w praktyce mamy serial,który coraz bardziej
odpycha.Z pewnością ubywa fanów tego serialu,więc możliwe,że koniec nastąpi w Alexandrii jeśli w ogóle bohaterowie tam trafią.100 mil wystarczy na to,żeby w połowie 5 sezonu i w kolejnym 6 sezonie zakończyć serial faktem dotarcia do Alexandrii,a biorąc pod uwagę,że się strasznie ociągają to jest to realne.
CHyba tak byłoby najlepiej i najmniej boleśnie.
Wiesz co w TWD jest najlepsze ? Że można sobie pooglądać naprawdę dobre odcinki z pierwszych sezonów bez tygodniowego czekania. I na filmwebie poczytać opinie które są w 100% zgodne z własnymi spostrzeżeniami z odcinków. A każdy lubi słuchać/czytać jak ktoś mówi dokładnie to, co sami mamy na myśli, że tak zacytuję niedokładnie e-koleżankę z jej wypowiedzi o kolesiu z bandy Garetha który punktował jaki z pączusia idiota.
A co do meritum, Noaha chyba tak od razu nie odstrzelą, świeżak jest i musi jeszcze trochę powkurzać fanów. Sasha chyba też nie odpadnie, wszak to by była pośmiertna zbrodnia na pączusiu. Co do Glenna i Maggie - to już jest chyba strzał w 10. Glenn zaczął coś tam gadać filozoficznie a to już wskazówka, że koniec jego jest bliski. Do tego jeszcze ten kijek... Złe czasy nadchodzą na azjatów w TWD.
Sam bym chciał pożegnania się z Carlem ale to nierealne raczej niestety. Carol też mogliby uśmiercić. Za to zdecydowanie nie mogą pozbyć się Tary - jej dżołki są boskie, to jedyne na co czekam w nowym odcinku.
O Maggie i Glennie były już informacje na początku 5 sezonu w necie.Osobiście wydaje mi się to jak najbardziej realne.Oboje zgubili się w tle serialu,nic nie wnoszą,a ich gra jest bardzo drętwa.Bejsbol jest tutaj jak najbardziej zapowiedzią czegoś,choć nie wiadomo dokładnie czego.
!!!!UWAGA SPOiLER!!!!
Kto czytał komiks wie,że Glenn zostanie zmasakrowany bejsbolem przez Negana.Jednak jest to bardzo brutalna śmierć i na 100% zostanie w serialu ocenzurowana lub pokazana w inny sposób.
!!!!UWAGA SPOiLER!!!!
Podobnie było w kwestii gubernatora i michonne.W komiksie to była między nimi taka jazda,że nie pokazaliby nigdy tego w serialu.Na Carol bym raczej na razie nie liczył,a Carl ma szanse zarobić kulkę,ale to chyba jeśli dotrą do Alexandri.Chyba,że będzie happy end ;)
Ogólnie po wizji 9 odcinka miałem wrażenie,że oglądam niskobudżetowy horrorek bez skład i laku.Chciałbym,aby kolejne odcinki były lepsze,ale obawiam się,że nie mam co na to liczyć.
A jakby tak większość grupy na raz padła i zostało tylko kilka osób? Co wy na to? Żeby trochę przewietrzyć w serialu? Np. żeby wreszcie była porządna akcja z zombi, ale wiecie, taka prawdziwie horrorowa i epicka, która by wymazała z pamięci świrów, czołgi i petardy i ustawiła serial na stare tory surwiwalu, grozy i dramatu? Żeby choć na chwilę wrócili do czasów sprzed Gubernatora?
Pomarzyć można :)