Irytuje mnie Michonne. Taka jakas mdla, strasznie sztuczna postac. Katana pomacha od przypadku do przypadku i to w malo widowiskowy sposob, w ogole murzynka z katana to jakies dziwactwo. I jest brzydka jak noc (zwlaszcza niecierpie fryzur afro, jak oni mija wlosy? fuj!). Juz lepiej mogli dac stara ale sprawdzona klisze i wstawic w te role jakas fajna Azjatke. Szkoda, ze popularnosc postaci Saeko z HSoD nie zainspirowala tworcow TWD!
Dla mnie to nie jest inna sprawa, po prostu jest sobą niezależnie od innych to się ceni
No i ja ją rozumiem ja też wiele nie mówię, więcej myślę niż mówię podczas gdy większość pieprzy aby pieprzyć, dlatego ją lubię jest twarda nieobliczalna i nie ufa ludziom, a grupa Ricka to powinna ją po piętach całować to raczej oni robią jej problemy. Nie myl problemu z wyartykuowaniem myśli z ignorowaniem innych ludzi, widać że jest szczera i w porządku podczas gdy taki gubernator jakże pięknie się wysławia szkoda tylko że od razu widać jednym wielkim manipulotarem... a Rick? To jeden wielki poj*b ale jego też nawet lubię.
Niestety, ale to Michonne była czynnikiem wielu problemów, czy się tego chce czy nie. Pierwsza z brzegu jest sama Andrea, która podjęła próby nawiązania z nią jakichkolwiek relacji, jednakże Mich była zamknięta na wszelkiego typu bodźce. Chorobliwie strzeże swojego życia jak i swojego charakteru, co w zaistniałym świecie nie jest dobrym zabiegiem. Andrea stała się jej najlepszą przyjaciółką, co widać chociażby po odcinku "I ani't a Judas" i pierwszej jej reakcji na widok Blondyny, jednakże problemy z kooperacją, chęć górowania, oraz potrzeba prowadzenia wszystkich według swojego toku myślenia sprawiła, że relacja ta stała się jeszcze bardziej niestabilna, choć i tak była już nader wątła. Druga rzecz to samotna wyprawa do Gubernatora, podczas pierwszego ataku na Woodbury. Zabicie Penny wyciągnęło z Blake'a jego najczarniejszą stronę natury. Do czasu ataku był on jeszcze w miarę stabilny, a teraz stał się bezwzględnym sadystą rekrutującym niewinne osoby do walki przeciwko równie niewinnym ludziom. Z jej wyprawą wiąże się również druga sprawa, a mianowicie opuszczenie Ricka w momencie największego rozgardiaszu w mieście. Mając dwójkę rannych ludzi, poszła ona sobie na prywatne wojaże. Kolejna rzecz to przemilczenie kwestii Andrei, co doprowadziło do ostatecznych kroków. Gdyby wyjawiła że Blondyna jest w mieście, całą akcję można by rozegrać całkowicie w innym kierunku. Następna sprawa ma się tak, że sama Michonne jest odrobinę kłamliwa. W ostatnim odcinku stwierdziła, że powiedziała grupie całą prawdę o Andrei, co jest stwierdzeniem całkowicie bezpodstawnym ponieważ to Merle wyjawił to co Mich taiła.
Haha wielkie mi problemy :D Dlaczego ona ma się komukolwiek tłumaczyć, to że nastała apokalipsa zombie nie znaczy by być miłym i się otwierać na innych ludzi, ona nie jest niczyją właśnością niezależna twarda mająca wyj*bane na innych samurajka, do mnie ta postać przemawia... a w ogóle ty jakiś zakochany w Ricku? Dlaczego ona miałaby szanować Ricka i się mu tłumaczyć?
Dla tego, że chłopak zapewnił jej dom i opieką medyczną, kiedy ta wręcz prosiła się o to, stojąc pod bramami więzienia. Kiedy inni byli zbywani, ona przeszła w miarę gładko. I skoro dla Ciebie postawienie 14 osobowej grupy nie jest problemem, to chyba możemy zakończyć na tym rozmowę.
Mogliśmy w ogóle jej nie zaczynać śmieszne te twoje zarzuty w stosunku do niej... ona przyniosła mleko dla dziecka, powiedziała że porwali tamtych a nawet ich tam zaprowadziła jak dla mnie to rick ma dług w stosunku do niej a od początku był dla niej niemiły i irytujący jakby Rick do mnie też tak z mordą wyskakiwał to też miałbym go w dupie.
No sorry, ale Michone przyszła pod więzienie stojąc pod siatką z miną zbitego psa, a kiedy grupa jej pomogła to zamiast okazać jakąś wdzięczność jeszcze zaczęła stroić jakieś fochy "Nie prosiłam się o pomoc", oh wielka księżniczka...ja się nie dziwię Rickowi że ją trzyma na dystans, tym bardziej jak się dowiedział że ta znała Andreę i zamiast zachowywać się jak człowiek i normalnie porozmawiać, to ona tylko się patrzy jak by była brzydko mówiąc niepełnosprytyna i daje po sobie jeździć, jak to jedna użytkowniczka trafnie ujęła "jak po łysej kobyle". Komiksowa Michonne by od razu postawiła sprawę jasno, nie wspominając już o tym że wygarnęła by Blakeowi co myśli o nim i o Woodbury. Niezależność, niezależnością i nieufność, nieufnością, ale nie można się zachowywać jak dzik.
Nie chcę nawet wspominać o tym, że w komiksie Michonne gotowa była wskoczyć w ogień za ludźmi na których jej zależało i to już przy pierwszym spotkaniu. Pamiętasz Otisa jak jechał do więzienia? Później mimo tego, że nadal nie darzono ją zaufaniem i tak robiła wszystko by z tą grupą zostać. A co mamy w serialu? Reprezentuje ona postawę "ja jestem najważniejsze, reszta się nie liczy".
nie czytałem komiksu więc nie wiem, dla mnie komiks w ogóle nie istnieje więc wiesz, mówimy o serialu. Jej postawa mi się podoba, twarda skryta w sobie wydaje się inteligentna, rozumiem ją też bym się nie przyjaźnił z kimś tylko dlatego bo jesteśmy w tej samej grupie. Może z kimś tam się polubi zobaczy się
OCH JACY WY CYWILIZOWANI I NORMALNI I W OGÓLE... idźcie w ch*j wszyscy, ja nie mam apokalipsy zombie i nikomu właściwie nie ufam a co by było dopiero po takowej apokalipsie, mówicie to z taką łatwością jakby relacje ludzkie nie był najtrudniejszą rzeczą na świecie. A czy prosiła o pomoc? Pomogli jej to spoko, co miała niby zrobić? Oni też jakoś jej nie całowali po stopach jak im pomogła jeszcze rick miął pretnesje że od niego oddaliła, przecież wszyscy podlegają jego dyktaturze... nie miała powodu by ufać i cokolwiek mówić nieznanej grupie od swojej do niedawna wydawałoby się przyjaciółce. Owszem można zachowywać się jak dzik ,wszystko można. A komiksu nie czytałem więc wiesz, może w komiksie jest ciekawszą postacią ale w serialu dla mnie też jest spoko i na serio była jedną z moich ulubionych bohaterek nie spodziewałem się że tyle osób jej nie lubi... ale myślę że Ricka więcej osób nie lubi a jego dzieciaka to w ogóle
Nie spinaj się tak, bo Ci żyłka pęknie. Wystarczyło zwykłe "dziękuję", a nie jeszcze jakieś fochy, bo się okazało że jednak nie jest taka niezależna na jaką się kreuję i na dłuższą metę, nie pociągnie sama. Dziwi Cię to że się wkurzył? Wymknęła się gdzieś chyłkiem nic nie mówiąc, Rick i reszta się po prostu wystraszyli czy aby nie będzie działać na ich niekorzyść i czy to nie jest jakaś pułapka. W końcu jej nie znają, a jej zachowanie i wzrok z pode łba nie wzbudza ufności.
Czy Ricka więcej osób nie lubi? No nie wiem...wiem za to że Michonne nie wzbudza zbyt wielkiej sympatii, przynajmniej na razie.
A czemu uważasz że moja żyłka jest twoim problemem? A co Rick łaskę zrobił że ją uratował? Jak taki to był dla niego wielki problem to mógł jej nie ratować raczej by jej to nie przeszkadzało bo by nie żyła już, od początku wyleciał do niej z mordą więc i tak się dziwię że mu nic nie pocisnęła, w ogóle zostawienie ją na pastwę zombiaków byłoby w stylu tego wspaniałego Ricka... ogólnie Rick mnie zadziwia co chwilę ale w końcu jest chory psychicznie więc jest usprawiedliwiony, a niby on wzbudza zaufaenie? Bitch please... ona jest wolną istotą i ma najlepszą broń ze wszystkich więc czemu miałaby się komukolwiek tłumaczyć.
A ja wiem Ricka średnio da się lubić, ale ja lubię ogólnie psychopatów i złe charaktery więc go lubię, Michonne jest moją ulubioną postacią i głównie ze względu na nią oglądam 3 sezon, to że nie wzbudza ona sympatii u tych wsyzstkich "normalnych" ludzie twojego pokroju tym bardziej sprawiło że ją lubię, niewielu jest w stanie ją zrozumieć, mam nadzieję że będzie więcej mówić ale że będzie chamska i sarkastyczna
Nie, ale nie chcę Cię mieć na sumieniu. Gdzie do niej "wyleciał z mordą"? Czy on gdzieś tam na nią wrzeszczy? Nie! Jedynie chciał się dowiedzieć kim jest i jak trafiła do więzienia, to chyba normalne w takiej sytuacji. Rick ma dobre powody do tego żeby być nie ufnym. Rick nie jest chory psychicznie, facet się po prostu załamał po stracie bliskiej osoby, gdzie dodatkowo zjada go poczucie winy, że nie pogodził się z Lori przed jej śmiercią.
Michonne nie jest jakimś herosem - to jest taki sam człowiek jak Rick, Daryl i ktokolwiek inny. Ma swoje słabości i na dłuższą metę nie jest w stanie być zdana tylko i wyłącznie na siebie, bo to ją prędzej czy później zgubi, z czego doskonale sobie sama zdała sprawy nie tylko stojąc pod siatką więzienia, ale w Woodbury gdzie wprost błagała Ricka żeby ją przygarnął, mówiąc że jest mu potrzebna. Michonne na pewno nie będzie "chamska i sarkastyczna", to nie tego typu postać.
Ta ta na pewno byłabyś fantastyczną parą z Rickiem, nie wiedziałem że jesteś dziewczyną inaczej bym z tobą gadał, większość kobiet ma dziwne podejście do wielu spraw więc darowałbym sobie tą czczą dyskusję
choć jak na dziewczynę to lubisz dobre filmy i widzę że też przypadła ci do gustu gra żywe trupy... owszem Rick jest chory psychicznie a Michonne jest sarkastyczna
Gdyby nie ona i MEERRYL DEERYYL to nie wiem czy w ogóle bym oglądał ten serial
dokładnie mimo wszystko odnoszę wrażenie że nie jesteś takim idiotą, mimo twoich dziwnych poglądów
Przyniosła mleko dla dziecka, ponieważ miała w tym interes. Michonne po zostawieniu Andrei stała się po prostu słaba. Ona dobrze wie, że potrzebuje czynnika ludzkiego obok siebie, aby przeżyć i nie ulec dehumanizacji. Poza tym była na skraju wyczerpania. Argumentowanie "bo przyniosła mleko" jest śmieszne. Równie dobrze to mleko mógł przynieść Gubernator.
No taaa niech ci będzie mądralo... ale jak dla mnie są co najmniej vice versa a już na pewno ona nie jest nikomu nic winna... pewnie i poradziłaby sobie nawet sama, zawsze lepiej mieć jakieś towarzystwo ale nie trzeba się od razu przed nimi otwierać i zaprzyjaźniać bez jaj.
'' Michonne po zostawieniu Andrei stała się po prostu słaba''
Michonne stała się słaba, bo polowali na nią i zranili ludzie Gubernatora. Obecność Andrei nie ma tu nic do rzeczy.
Tak, bo Rick i jego cudowna zonka tak malo w grupie problemow narobili swoimu melodramatami. Michonne wydaje sie calkowicie normalna w takim swiecie, Twarda, surowa i zamknieta - byc moze dlatego jeszcze nie zeswirowala,
Ale czy ja powiedziałem, że Lori nie robiła problemów? Nie wyciągaj rzeczy, które mają się nijak do tematu. Rick zostawił kwestię farmy daleko za sobą. Stała się dla niego przeszłością, a w grupie wprowadzić względną stabilność. Tak było do czasu porwania i oczywiście mogłoby to tak zostać, jednakże milczenie Michonne i przeświadczenie o własnej wielkości, doprowadziło do wiadomo czego. Niestety, ale duża wina w takim obrocie spraw leży po jej stronie. Stąd też zaczyna się u niej proces zmian by pokazać się od lepszej strony.
Wina jest przedewszystkim Merla, poniewaz on ich porwal.
Michone jest nowa w grupie, niby czemu mialaby im nagle zaufac i nie myslec, ze ja zostawia tak jak zostawili Merle i Andrea? Za opatrzenie rany powiedziala im co sie stalo i pozwolila sie dostac do miasta. Wiecej nie obiecywala. Cos za cos. Niby czemu miala opuscic swoja misje i dolaczyc sie do misji grupy, ktora czescia jeszcze wtedy nie byla?
Problem polega jednak na tym, że Michonne wiedziała z jakimi ludźmi ma do czynienia. Miała świadomość kim są i jak kierują się w życiu. Przecież Andrea wyśpiewała jej wszystko ja kanarek podczas tej ośmiomiesięcznej podróży. Myślisz, że dlaczego skierowała się właśnie do więzienia? Gdyby nie miała zielonego pojęcia kogo Merle porwał, to poszłaby sobie w drugą stronę bo i po co angażować się w rzeczy, z którymi nie miałaby żadnego połączenia?. Co za tym idzie miała określony cel. Zastawienie Andrei czy Merla. A co to za argument? Andrea została na farmie opanowanej przez trupy. Uciekła z niej, a grupa nie była w stanie wysłać kogokolwiek ze swoich na poszukiwanie. Merle został w Atlancie na swoje życie, co wygarnął mu sam Daryl. Wracając jednak do Michonne. Owszem miała dziewczyna swój własny plan, ale ten plan doprowadzić do obudzenia w Gubernatorze najgorszego z najgorszych zsyłając przy tym na Ricka i resztę jego represje. Był to krok przez nią kompletnie nieprzemyślany i tyle. Z jej strony zabrakło kooperacji. Gdyby współpracowała uniknięto by śmierci Oscara, gniewu Gubernatora, śmierci Axela itd.
Niesłusznie obwiniasz Michonne o śmierć Oscara i Axela. To tak jakbyś powiedział, że gdyby Rick nie ześwirował wszyscy by żyli, a gubernatora sam by już dawno załatwił. A co do Michonne lubie ją najbardziej, bo uważam, że jej postawa i nieufność w stosunku do ludzi jest jak najbardziej odpowiednia. Nie zauważyłeś co ona robi? najpierw obserwuje innych, potem działa - z nimi albo sama. Obserwacja pomaga zrozumieć zachowanie ludzi, poznać ich, wyciągnąć wiele wniosków. Michonne nie ufa ludziom na ślepo jak Andrea. Docenia na pewno w głębi duszy pomoc, ale nie wierzy, że ktoś kto zapewni jej łóżko i 4 bezpieczne ściany jest dobrym Bogiem.
Idąc tym tokiem rozumowania można napisać iż śmierć Axla jest winą Andrea, gdyż nie pozwoliła Michonne, aby ta zabiła Gubernatora.
To też ma w tym swój udział czemu nie zaprzeczę. Tak samo jak mogę jasno stwierdzić, ze wahania Andrei odnośnie zamordowania Gubernatora również pociągnął za sobą konsekwencje w postaci ofiar.
Jak weszla do jego mieszkania, usiadla na niego czakajac. Nie wiedziala o Penny. Zrobila to niby dla Andrei, wiec nie calkiem dla siebie. Co do Ricka i reszty - oni byli skazani w momencie porwania (gdy gubernator dowiedzial sie o kolejnej grupie,wiadomo co bedzie ich czekalo), Michone o tym wiedziala- widziala co sie stalo z zolnierzami. Gubernator nie zaleznie od tego czy Michone zabila Penny czy nie i tak by probowal pozbyc sie grupy w wiezieniu.
Michone nie wiedziala detali o "zostawieniach", wiedziala, ze w razie czego nie beda sie po nia (obca) wracac. Skierowala sie tam. gdzie wiedziala, ze otrzyma pomoc - za karte przetargowa, mogla udawac przeciez, ze znalazla wiezienie przypadkiem, poprosic o pomoc i nic nie wspominac o Glenie i Maggie, Skoro wiedziala od Andrei, ze to dobzi ludzie, wiedziala ze by ja pozszywali i puscili. Ale potrzebowala ich do swoich planow a oni jej, by uwolnic Glena i Maggie. Quid Pro Quo.
Jesli juz rozkladamu wine, to winmy Ricka, ze pozbyl sie 4 tej czworki z Tyreesem - zdrowi, silni przydali sie by do obrony. Ale Rick, nie chcial byc za nich odpowiedzialny - teraz sa u przeciwnikow. Winmy go, ze zamknal dzieciaka na zewnatrz na pozarcie - przez to stracili T-Doga, Laurie i noge Hershela.
Otóż to, Merle zarobił wiele złego, ale widocznie większość woli o tym zapomnieć, bo jest fajny, dowcipny i wygadany. Ludźmi (widzami) łatwiej manipulować pokazując mu fajną postać robiącą złe rzeczy, niż na odwrót.
emm sie nie zgadzam ja manipulowany nie jestem po prostu lubie Bad Assów , tych złych, psycholi czy jak to ich nazwać dają czystą magie ;)
Napisałam, że łatwiej nimi manipulować, a nie, że wszyscy dają się manipulować.
a to zwracam honor Frankensteinie ;D zawsze w obronie złych bede stawać haha ;D
Spoko. Pamiętaj tylko, że ci źli są fajni tylko na ekranie i naprawdę nie ma się czym ekscytować. Ludzie zafascynowani ''złymi'' są najbardziej przewidywalni i typowi ;p
Nigdy nie myslalam, ze Marle jest "fajny" :D Nawet nie jest anty-hero ani badd-ass. Jest po prostu gnojkiem.
A ja go i tak lubię i wcale przy tej sympatii nie zapominam o tym całym szajsie, którego był przyczyną.
Mnie najbardziej irytuje to, że w komiksie Michonne miała powód, by tak nienawidzić Governora. W serialu ona jest wręcz negatywną dla mnie postacią i nie darzę jej nawet krztyną sympatii - nie znoszę jej a aktorka tylko mi to ułatwia(co nie znaczy, że jest zła, broń Boże!).
Dlatego że jest negatywną wręcz postacią ją lubię, Meryla też w sumie ale ją jednak bardziej, dla mnie to najciekawsza postac
Nie ma jak twierdzić że się kogoś lubi i nawet nie potrafić napisać imienia tej postaci poprawie...
No bez kitu to niesamowite się nie zesraj :D Tak jakby miało to jakiekolwiek znaczenie, wiesz o kogo mi chodzi mógłbym napisać poprawnie ale piszę tak jak mi się chce bo mogę... masakryczne problemy macie
Tak ma znaczenie, Ty taki tam potworku z pomarańczowym czymś w avatarze piszący jak dzieciak z ADHD...
Widać że zdrowy nie jesteś. Myślę że to by wiele wyjaśniało. Może pomyśl o jakieś terapii, zamiast przesiadywać na forum, bo jak widać po tym ujadaniu jakie zaprezentowałeś wyżej, nie bardzo Ci to służy. Mam nadzieję tylko że się nie potniesz, czy tam nie wyskoczysz z okna z tej złości w którą Cię nie wątpliwie mój post wprawił, bo naprawdę nie chcę Cię mieć na sumieniu, nawet jeśli jesteś tylko zwykłym czubkiem.
Dzięki za komplement, największą obelgą dla mnie jest jak ktoś mnie bierze za normalnego człowieka, wierz mi lub nie ale to się niestety zdarza. Terapia nie jest dla każdego , nie znam psychologa który mnie przegada, jak ktoś idzie na terapię to przede wsztstkim sam musi chcieć sobie pomóc, w sumie ujadanie na forum mi służy może dzięki temu dlużej nikogo nie zamorduję więc błędna jest Twoja hipotez ogólnie. Haha akurat na ciebie to mam wyj*bane poza tym że fajnie by było jakby coś ci się stało :D A poza tym gdybym wyskoczył z okna i się zabił to byś się o tym nie dowiedział idioto, dla mnie to ludzie "normalni" są czubkami... nie wiem może naucz się tak irytująco nie wpi/rdalać w światopogląd innych szczególnie w realu bo dostaniesz kiedyś nauczkę, jak będę chciał to się potnę i nic ci do tego, ale na pewno nie z twojego powodu, z twojego powodu mółbym co najwyzej pociąć ciebie
Hahahaha zabawny człowieczek z Ciebie. Masz ode mnie wirtualne poklepanie po głowię. Więcej luzu, peace.
Dzięki wiem o tym,że jestem zabawny, wiecej luzu? haha większość ludzi mówi że nie zna bardziej wyluzowanego człowieka ode mnie, choć w sumie nie mają racji, mam po protu specyficzne poczucie humoru, ale denerwująca jest ta twoja maniera raczenia innym, jak chcę to przecież mogę być wiecznie wk*rwiony, mam rozregulowany czy tam upośledzonu układ współczulny nerwowy więc nawet jak spokojnie siedzę to wydziela mi się adrenalina, w realu nie doszłoby miedzy nami do tak długiej wymiany zdań... a na ch*j mi poklepanie po głowie?