Podczas walki, kiedy grupa Ricka już uciekała, bodajże sam Rick zawołał Daryla po imieniu. Może wtedy ktoś kto ogarniał, zlokalizował właściciela imienia i postarał się go złapać? Trochę naciągane, ale nie bez sensu.
Już sobie to wyobrażam...
- Jak się nazywasz?
- Daryl Dixon, Psze pana
Goście wymieniają się znaczącym spojrzeniem i JEP! No i tak Daryl się znalazł na arenie.
nagrali to źle. Daryl nie dałby się przekabacić, myślę żeby tak nie zrobili, a że wiedział Gubcio że to jego brat tak o ni stąd to trochę żenada... jeżeli Kirkman ma ostatnie słowo to żenada x2...
Dlatego tutaj wkrada się kwestia cięcia odcinka. Scenariusz scenariuszem, jednakże nie może on przekraczać 40 minut. Najwidoczniej teraz tak było. To samo np. w odcinku "When the dead com knocking", albo "Walk with me". Nie jest to wina Kirkmana. Scenariusze są przemyślane, aczkolwiek ile one mogą zająć? Tego nikt nie przewidzi.
No i okazało się, że prawdopodobnie miałam rację sadząc, ze to zdjęcie aktora robiącego sobie przerwę :D
Oj nie byłbym tego taki pewien :D Jeżeli popatrzymy przez pryzmat tego co w serialu pokazano, to owszem masz rację, jednakże istnieje coś takiego jak "materiał niewykorzystany" co daje również mojej teorii sporą dozę prawdopodobieństwa. Poza tym, jak już tutaj kilkoro osób wspomniało, wkradła się pewna niekonsekwencja, a mianowicie, jakim cudem Gubernator wiedział, że akurat ten człowiek jest Darylem, a nie np. Rickiem? Do przesłuchania raczej nie doszło, zważywszy na stan Dixona.
To jest jedna z niedorzeczności, od których roi się w tym odcinku. Aż pozwoliłam sobie założyć osobny temat, żeby się uzewnętrznić z moimi uczuciami :D
A to daje nam kolejny przykład na to, że moja może być prawdziwa :D Co do tematu, to się w nim na pewno wypowiem, aczkolwiek nie dzisiaj. Jutro na pewno.
Mi się zdaje, że po prostu wiedział od dawna jak on wygląda. Merle mu pewnie opowiadał itp. Z resztą niby bracia to są do siebie podobni zazwyczaj więc, tu mogła też działać taka opcja. Osobiście mi to nic nie przeszkadzało takie niedomówienie, bo uważam, że możemy sobie sami odpowiedzieć albo po prostu dowiemy się w nastepnym odcinku.
Czy się dowiemy? Oby, choć jestem dość sceptycznie nastawiony. Zresztą trochę mnie zdziwiło zachowanie Merla na arenie. O ile Daryl wyrażał po trochę strach, tak Merle nie był jakoś wielce zdziwiony na jego widok. Tak wiele zachodu, a on sobie stał niewzruszenie. Odniosłem wrażenie jakby już wcześniej Dixonowie zamienili ze sobą kilka słów. A wracając do Daryla, czy Ty też miałeś wrażenie, że on pokazuje lekki żal? Może właśnie za to, że Merle znowu ściągnął na niego kłopoty? Oglądałem ten odcinek kilkakrotnie i za każdym razem nasuwa mi się tej wniosek.
Mnie rozbawiła ta mina Merle'a jak Gubernator nazwał go terrorystą i jak wypchali go na środek areny. A ta mina na widok Daryla to była taka "We have screwe up (nie wiem czy dobrze napisałam) baby brother" .
Merle jest raczej dosyć powściągliwym typem i nie okazuje zbytnio emocji. A jeśli chodzi o Daryla, to ja to bardziej odebrałam, nie jako sam żal do Merle'a o tą sytuację, tylko lekki wstyd że dał się złapać, bo pewnie nie tak sobie wyobrażał spotkanie z starszym bratem.
Ja miałem w ogóle wrażenie jakby Daryl chciał się dać złapać oglądając ten odcinek. A co do miny, to może nie tyle co żal, ale smutek, spodziewanie się końca.
Kiedy gubernator był operowany było już po strzelaninie, w której uczestniczyli zarówno Merl jak i Daryl - zatem Merl musiał już go widzieć, a ta szopka na końcu to jakaś pokazówka pod publiczkę.
Wątpię aby Merle był na tyle dobrym aktorem, żeby tak pięknie pokazać szok po ogłoszeniu "wyroku" przez Gubernatora. A co do złapania i identyfikacji Daryla, to pomyślałam, że całkiem prawdopodobne jest, że Daryl specjalnie został z tyłu grupy, dał się złapać i sam przedstawił w nadziei, że w ten sposób najłatwiej odnajdzie brata a potem już się jakoś z tego wszystkiego wykpi przy jego pomocy. No nic, zobaczymy w lutym.
Popieram, też mi to przyszło do głowy. Cały ten wątek ze złapaniem Daryla był tak głupi, ze musiałam poswięcić mu trochę przemyśleń :) Może go złapali i Daryl sam powiedział kim jest i że chce się spotkać z bratem.
Pozostaje niewyjaśniony fakt, gdzie był Merle w tym czasie, kiedy pokazane jest wyraźnie, ze bracia nawzajem się ostrzeliwują. I kto go złapał, skoro Merle był cały czas na ulicy wśród obrońców?
Może Merle'a już tam wtedy nie było. Cholera wie, może jakoś to przybliżą w kolejnym odcinku, bo tak to trochę się z tym wypuścili.
Taka sama sytuacja jak z Andrew. Chcieli widzów zaskoczyć, a w efekcie pozostawili jedynie lekki niesmak.
nie było pokazanego złapania Daryl'a, być może go szybciutko przesłuchali albo sam się dopytywał o brata... nie wiadomo
To Cię muszę zmartwić. Andrea "nie zejdzie" tak szybko. Ba, w ogóle się jej nie pozbędą. Udało mi się wyczytać, jakoby Andrea razem z Rickiem, Carlem i Michonne weszła do stałej obsady aż do końca emisji serialu, czyli będziemy ją gościć na ekranie przez następne 5-6 lat.
5-6 lat? myślisz, że tak szybko to zakończą? A gdzie to wyczytałeś? szkoda że prick i sral też ;/ ehhh a resztę uśmiercą? Glenna, Meggie, Tyressa... wątpie, a na pewno jakoś baardzo późno
Skończ z tymi Swoimi kiepskimi "zamiennikami" imion, bo naprawdę aż szkoda czytać. Nie jesteśmy w piaskownicy wśród dzieci. To po pierwsze. Po drugie 5-6 lat wynika z faktu, że na dzień dzisiejszy jest plan na 8-9 sezonów.
Może i się nie znudzi, ale jeżeli o mnie chodzi, to zaczyna mnie już lekko męczyć. Za dużo tej akcji, która zaczyna spychać bohaterów na dalszy plan. Weźmy chociażby Tyreesa. Gdyby wszedł w drugim sezonie, to cały odcinek zostałby poświęcony jemu, a tutaj? Raptem kilka minut i finish, przez co ja nie mam co analizować, a głównie tego oczekuję od serialu. Zresztą zepchnięcie tyczy się większości postaci. Hershel, Carol, Axel itd. Liczę na jeden bądź dwa odcinki w którym choć na chwilę przystopują ale coś mi się wydaje, że raczej to nie nastąpi.
Powiem krótko - dopóki żyje Michonne serial jest super, bałem się, że zginie w tym odcinku, a skoro powyżej piszą, że dość długo tu zagości to jestem zadowolony. Mam nadzieję, że inne postacie znikną nie ginąć, np rozstanie - Herrscher, córki i Glenn postanowią się gdzieś ulokować i żyć w spokoju.
Uważam, że cała nasza pierwotna ekipa przeżyje najazd na więzienie. Jak widać twórcy dali dość sporą ilość "mięsa armatniego". Trochę kolokwialne określenie, ale pasuje idealnie. Do grupy powróci Merle, z Tyreesem przyszła trójka nowych bohaterów, jest jeszcze Axel. Dodatkowo w międzyczasie jakiś rezydent Woodbur może dołączyć do naszych, tak więc bilans strat przy oblężeniu będzie wyrównany. Poza tym Hershel przejął pewne wątki Dale'a więc powinien przeżyć najazd, Carol może być spiknięta z Darylem, Beth coś tam kręci z Carlem, Maggie jest związana z Glennem, a to aż się prosi o eskalację. Reasumując, na dzień dzisiejszy większość jest względnie bezpieczna.
Andrea nie 'zejdzie'. Wróci do grupy :P jest kluczową postacią i najlepszym strzelcem jakiego uniwersum Kirkmana widziało :)
Marnych strzelców w takim razie gości owe uniwersum, sai ;)
Ale już mniejsza o to, gdyby naiwność była jednostką chorobową, to Andrea byłaby jej podręcznikowym przykładem. Piersi opadają.
Zobaczymy jak się sytuacja obróci, kiedy Andrea zacznie działać na dwa fronty, w głównej mierze dla dobra grupy, narażając przy tym samą siebie. Może w końcu skończą się te wieczne narzekania.
Odcinek niesamowity oby tak dalej no i przerwa w następnym będzie się działo rozkręca się w dobrym kierunku oby tak dalej .
Odcinek świetny, ale twórcy strasznie mnie zirytowali... Czy to naprawdę taka łaska zachować w serialu więcej niż 2 Murzynów? Nie oskarżyłabym o rasizm, ale denerwuje mnie strasznie, że robią takie podmianki. Może nie przejęłabym się tym gdyby nie fakt, że naprawdę zdążyłam polubić Oscara. I o ile śmierć T-Doga w ogóle mnie nie obeszła, o tyle jego jak najbardziej. Powiem więcej, ten solidny odcinek wiele stracił w moich oczach właśnie przez jego śmierć...
Właśnie to jest lekko denerwujące. Chciałabym poznać bliżej niektóre postacie, takie jak Oscar, Beth, Jimmi'ego zanim zostaną odstrzeleni żeby jakoś przejąć się ich śmiercią, żeby miała dla mnie jakieś znaczenie, a tak? Wszystko mi jedno i zapominam o tych ludziach po 5 minutach. Np, śmierć Amy czy Jim'a , czy nawet samego Jennera była pamiętliwa bo wcześniej te postacie coś do fabuły wniosły i mogliśmy ich poznać. Teraz idą na odwal trochę....
Odcinek mega,pełno akcji,już się nie mogę doczekać Lutego. A co do argumentu,że są rasistami,kto wg. was mógł zginąć z grupy Ricka? Śmierć jednego z głównych bohaterów byłaby nieciekawa,a więzień był najmniej istotna postacią. Mogli wszyscy przeżyć,ale wtedy wyszłoby,że to grupa terminatorów chyba. A co do tego,skąd wiedzieli,mógł to być blef gubernatora albo dedukcja po imieniu.
To nie kwestia rasizmu tylko tego, że ktoś z grupy Ricka MUSIAŁ zginąć w Woodbury...przecież nie on sam, nie Daryl i nie Michonne...ale odcinek faktycznie mega, w końcówce niemalże się modliłem, żeby Daryl nie został zabity, bo to mój ulubiony bohater i radość z oglądania tego serialu spadłaby po tym czynie radykalnie...
Jak ci się nie podoba to nie oglądaj. Ja czytałem wszystkie tomy TWD. Rick oraz Carl jeszcze długo sobie pożyją. Lori już nie żyje więc jesteś jakimś kiepskim trollem.
Łeeeeee... ja chcę więcej! "Ludożerka chce cukierka!"
Czekać na 3x9 do lutego to za długo :(.
[spoiler]
A walka Michonne i Gubernatora była świetna. Scena jak siada i czeka na niego, jest dokładnie taka sama, jak w obecnym sezonie Dextera. Niestety razem z jego zarażoną córką Michonne zabiła wszelkie ludzkie uczucia w Gubernatorze. A Merle się może w końcu nauczy, że nie można Gubernatora okłamywać :). I ostatecznie wyszło, że scenarzyści serialu naprawdę są ze starej szkoły. Bo jak inaczej wytłumaczyć, to że grupa traci czarnego i zaraz zyskuje następnego. Tak jak kiedyś - czarni aktorzy to tylko Tokeny :). Ale twist, że to nie Rick a Daryl na razie trafił na arenę, należy pochwalić.
Walka była bardzo emocjonująca, niemniej Michonne popełniła fatalny błąd taktyczny. Zamiast ściąć obezwładnionego przeciwnika dała mu do rąk najgorszą broń - bersekerską desperację. Miałam o niej wyższe mniemanie.
A Andrea oczywiście nic, pewnikiem nawet gdyby Gubcio z uśmiechem obdzierał ją ze skóry nadal wpatrywała by się w niego ze swoim przymurowanym cielęcym uśmiechem, wierząc, że to dla jej dobra.
Ciii... Teraz mamy T-Dog v.3.0 :) Sadząc po promo Daryl przeżyje ,a ja rozważam możliwość poświecenia się Merle dla brata lub wspólna ucieczka z Woodbury .Ciekawi mnie jeszcze kto zginie z 9 lub 10 odcinku .Podejrzewam ,że Gubi zrobi odwet i może zginąć ten chłopak i jego ojciec z grupy Tyressa ,a wy co o takim odwecie uważacie ? Ogólnie do odcinka nie mogę się przyczepić ,świetny półfinał 3 sezonu.
Glenn mówi "what the hell is he doing here" czyli pewnie Daryl ucieknie z Merlem i wrócą do więzienia, a jak wiadomo Glenn zadowolony i szczęśliwy nie będzie jak Merl'a zobaczy. Zresztą nikt nie będzie lol...
Ja widzę to troszkę inaczej :) mam wrażenie że po "sztucznej walce" między Darylem i Merlem na arenie nasz drogi Gubernator straci cierpliwość i odstrzeli Dixona z jedną ręka ;p Andrea widząc tą sytuacje postanowi oswobodzić Dixona z obiema rękoma xd i postanowi wspólnie uciec po tym jak dowie się że 'grupa' wcale jej nie zostawiła. Przynajmniej ja to tak widzę :P pozdrawiam.