SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE (OR NOT).
Forumowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat drugiego odcinka siódmego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu.
Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- negocjacje dalszej współpracy handlowej pomiędzy Aleksandrią i Sanktuarium;
- pokaz wybijania z aleksandryjskich głów niefortunnych pomysłów przez Negana;
- R.I.P. Abraham & Glenn.
Ja Ci serio nie próbuję wmówić, że ten odcinek był ciekawy. Odrobinę błędny tok myślenia. Weź pod uwagę, że TWD jest jednak ekranizacją i mimo że twórcy telewizyjnej wersji zmieniają niektóre elementy względem pierwowzoru, to główne wydarzenia były, są i będą takie same jak w komiksie. To trochę tak jakbyś napisała, że narada u Elronda w LOTRze nic nie wniosła do fabuły, ponieważ była nudna. Pewnych rzeczy nie można ominąć, bo mają wpływ na kolejne, kluczowe wydarzenia, które są podyktowane przez oryginał, albo po prostu służą jako wyjaśnienie lub wprowadzenie do kolejnych etapów fabuły. W TWD wprowadzają wątek walki różnych obozów- muszą je więc przedstawić, nawet jeśli jest to dla kogoś nudne. Taka kolej rzeczy :P Najpierw jakiś wątek może wydawać się nieciekawy, ale każdy czyn niesie za sobą jakąś reakcję łańcuchową.
W sumie podziwiam, że chce Ci się dalej oglądać TWD, skoro od paru sezonów Cię nudzi. Ja miałem chwilę zwątpienia w ten serial w okolicach (chyba) 4 sezonu, jak były te ludki w szpitalu i mocno się zastanawiałem czy nie przestać oglądać, ale potem znowu mnie wciągnęło :D
narady u Elronda nie przewijałam ani nie poszłam robić śniadania. Siedzieli i gadali ale krótko i treściwie. Tu się wszystko wleeeecze
Poza tym jak powiedziała emo - nowa miejscówka jest identyczna jak poprzednie. Zaraz skumają się z Rychem i szlag wypracowywaną latami idylle szlag trafi.
Ha, bo Drużyna Pierścienia to film, a nie serial- dlatego było treściwie xD A tak serio- to samo co pisałem Emo- chodzi o wpływ na rozwój fabuły, a nie o to, że coś się komuś podoba lub nie, czy o to, że przewijasz. Nie mieszajmy do dyskusji gustu, bo wtedy rozmowa może ciągnąć się w nieskończoność.
Coś jednak musi być w komiksach, skoro jeszcze się nie spotkałam z komiksiarzem, który narzekałby/ porzuciłby komiks TWD z tych samych powodów, dla których został porzucony serial TWD :)
Porównanie do narady Elronda jest absolutnie chybione, zarówno książkowa, jak i filmowa wersja są ciekawe, dają mnóstwo odpowiedzi, zarysowują przyszłe konflikty jak i ustawiają praktycznie każdego uczestnika w odpowiednim miejscu w historii, widzimy zalążki fabularne dla każdego z bohaterów. Narada jest płynną kontynuacją dotychczasowej fabuły i z niej wychodzi dalsza historia. Narada - choć jako scena jest statyczna - jest absorbująca, ważna dla opowiadanej historii, jej "obecność" w narracji jest uzasadniona i niepodważalna.
TWD w większości mnie faktycznie nudzi, ale jednak wciąż jakoś tak lubię Rycha, Carla i teraz Jezusa. No i wciąż liczę na to, że popełnią coś na miarę odcinków After lub A :) odcinki są krótkie, w sam raz do wieczornej kawki lub piwka :D
No i na forum jest wesoło, to jest bardzo ważny argument za obecnością w fandomie, takie oglądanie dla beki :P
Błagam no... ;-; Ale cały czas schodzisz z tematu i mówisz o tym co jest ciekawe, a co nie, a ja mówię o tym co jest ważne dla rozwoju wydarzeń. To, że coś jest interesujące to pojęcie względne i nie ma sensu polemizować na tym podłożu. Ja też lubię naradę u Elronda, wgl jestem fanatykiem uniwersum Tolkiena, ale to był najzwyczajniejszy w świecie przykład.
No, ostatni argument jest mocny, nie powiem xD Ja nie jestem taki wytrwały. Zacząłem kiedyś oglądać The Strain, ale miało tak upośledzoną fabułę i bohaterów, że poddałem się po pierwszym sezonie. TWD to jeden z niewielu seriali, które tak długo mnie przy sobie trzymają :>
ale dlaczego treściwe nie może być również ciekawe?
Co z tego czy film czy serial. Ma być zrobione z sensem i w sposób, żeby widza zaciekawić a nie zanudzić na śmierć: trzeba przetrwać bo informacje. Może w ogóle puścić panią, niech czyta scenariusz i "co poeta miał na myśli"
Proste- bo każdy ma inny gust i nigdy nie utrafisz w każdy. Jest odcinek o Morganie- połowa biadoli, że nic się nie działo, połowa się cieszy, że można było nad czym porozmyślać i zgłębić charakter postaci. To co Ciebie zanudza na śmierć, innemu może się podobać. Tak jest w każdej dziedzinie i nie ma się co czepiać. Chill.
Na początku odcinka Krystyna Czubówna mówi swoim aksamitnym głosem, że jest taka osada, z takim sekretem, którą rządzi taki gościu z takim zawodem wyuczonym, a przez resztę odcinka oglądamy Shivę grzejącą futerko na ganku, z radyjka w oknie leci Alan Rickman czytający Wichrowe Wzgórza.
9 punkcików za czil, 1 punkcik za brak Siwej i Kijkowego, razem 10 punkcików, czyli odcinek doskonały, a wnosi dokładnie tyle, co ten bezjajeczny badziew!
Czytam pierwszy komentarz, w którym narzeka się na reakcje widzów na ostatni odcinek TWD, przewijam i kończę na dyskusji o naradzie Elronda we Władcy Pierścieni? WHAT THA FUK?
O tym, czy "The Well" wniosło coś wartościowego do fabuły TWD przekonamy się za jakiś czas, gdy sezon się rozkręci. Na tę chwilę mam wrażenie, że ten odcinek jest typowym "fillerem" lub po naszemu "zapychaczem", który ma dać chwilę oddechu po zeszłotygodniowych atrakcjach ;)
A pro po komiksu - wbrew pozorom, tam też raz na jakiś czas zdarza się Talking Dead :) Co jest o wiele bardziej frustrujące niż w przypadku serialu, bo show w TV ma emisję co siedem dni, a nowy numer komiksu - co miesiąc ;]
Strach pomyśleć na jakie tory zejdzie dyskusja po kolejnych dziesięciu komentarzach.
Hm, schodzę? Ja ci cały czas odpowiadam na twoje posty:
"Nie wiem, może to kwestia tego, że jeśli ktoś czytał komiks, albo nałykał się spojlerów to potem wszystko, co dzieje się na ekranie wydaje mu się nudne i oczywiste."
tu ci odpisałam podając swój przykład, że osoba nie czytająca komiksów również może narzekać na ten odcinek
"Mam na myśli sam zarzut, że odcinek rzekomo nic nie wniósł do fabuły, a to nie jest prawda."
na twój powtarzający się zarzut, że tobie chodzi o wniesienie czegoś do fabuły, powtarzam ci w odpowiedziach, że w sumie to nic nie wniósł
Poza tym sam piszesz o nudzie, dziwisz się, że ktoś to ogląda, kto się na tym nudzi itd. :)
To żeby nie było:
- odcinek wprowadził to samo, co kilka razy wcześniej tylko w nowym opakowaniu
- uważny widz doskonale pamiętający poprzednie sezony uzna to za nudę, bo dostrzeże nużącą wtórność
zamaskowaną dla niepoznaki puszystym kotkiem
Dla porównania jeden sezon Z nation daje ci tyle typów ludzkich i rodzajów społeczności w zombi apokalipsie napotykanych przez grupę bohaterów, jakich w TWD nigdy nie było i PRZENIGDY nie będzie. Skoro serial robiony za kasę, za jaką pewnie opłacają panią kręcącą loki Andrew Lincolna potrafi stworzyć zróżnicowaną menażerię postapokaliptycznych osobników, to chyba nie jest to takie trudne? :)
"uważny widz doskonale pamiętający poprzednie sezony uzna to za nudę, bo dostrzeże nużącą wtórność" - żeby tego uniknąć, scenarzyści musieliby całkowicie oderwać się od fabuły pierwowzoru, a wtedy... to by nie było The Walking Dead. Idą za schematem komiksu i wprowadzają powoli nowy wątek- powielają wcześniejsze motywy, owszem, ale nie mogą nic innego zrobić. Chyba że nakręcić inny serial, który nie będzie ekranizacją.
"Poza tym sam piszesz o nudzie" - cały czas piszę, że nie chce pisać o nudzie, bo każdy ma inne pojęcie na ten temat...
Te konkrety można było zamknąć w milszej dla oka formie. Ja komiksu nie znam, spojlerów nawet nie chce mi się słuchać. A przebrnąć przez całość nie dałam rady
W następnym odcinku Jezus ratuje Daryla i żyją długo i szczęśliwie. Daryl się wreszcie umyje.
SPOILER!
a co, ma? kurcze, nie jestem fryzjerką, to się nie znam, a chyba tylko specjalista uwidzi w tym kołtunie grzywkę. dla mnie to jest krótsza fryzura kuzyna Kuzyna It, te kudły zaczynają się gdzieś na czubku głowy i kończą na brodzie wisząc tłusto i smętnie
Wishful thinking...
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/e7/03/ff/e703ff8de489ba39fad4d4479dcc1 ef6.jpg
jak czytałam komentarze i oglądałam odcinek nr 1 tego sezonu, to jednogłośnie wszyscy stwierdzili że był kompletnie przegadany, bez fabuły i nudny. Nie wiem skąd wniosek, że była tam "konkretna fabuła"
Ja się spotkałem z różnymi opiniami. Fakt, na oko 1/3 sumowała odcinek jako dobry, ale zbyt przeciągnięty, reszta była zachwytami pt. "wreszcie coś ciekawego w TWD". Z jednej strony rozumiem, bo mi np. podobała się ta zabawa Negana psychiką Ricka, ale z drugiej przerażają mnie ludzie, dla których definicją wartościowego odcinka jest dżem z Abrahama i wypadające oko Glenna... xD To jest trochę creepy...
Po odcinku nie czuję się natchniona.
Król Czarujący wprowadził poważny element obyczajowy. Naszły mnie też refleksje na temat cosplay, larp itp.
Inaczej: Król Czarujący pozwala swoim poddanym żyć w bajkowej bańce. Co innego im pozostało, gdy dookoła dzieje się apokalipsa. Chodzi o to, żeby życie było dla ludu na tyle atrakcyjne, żeby lud z łaski swojej życie owe z własnej nieprzymuszonej woli kontynuował. A miła fantastyka zawsze jest bardziej sympatyczna niż ... Negan :/
W zeszłym tygodniu zaserwowano obrzydliwą miazgę, w tym mamy chóry anielskie. Gdzie jest środek? Czy jest złoty?
Samo-sonda: Wybierz osadę. (Bo osada była w centrum, tak?) - W Hilltop nie ma tam białych domków, ani bajek mydlanych, ani kija owiniętego drutem. Jest hipstersko ... nie no, jest swojsko. Jest poważny Fort Osobliwego Grzegorza, są prowizoryczne chatki, są również obowiązkowe elementy drewniane. No to Hilltop. No i Daryl stylistycznie bardzo tam pasuje (czy to już jest odpowiedni moment na mój "coming out"?).
Przewiniętych scen: jedna. Konkretnie - rozmowa Morgana z młodym przy kolacji.
Co mi się podobało: Richard i jego akcent oraz całkiem bajkowy podstęp z mięsem (chociaż na świnki przykro było patrzeć); Myślę co to będzie jak się okaże, że Negan ma testera żywności ... i dla pewności odczeka te kluczowe 24h ..
Za wyborem Hilltop przemawia koronny argument a mianowicie obecność pewnego Jezusa.
To może jest i czas na mój coming out, jak wszyscy to wszyscy.
Larpowanie w czasie apo to bardziej klimaty Z Nation, nie podejrzewam tfurcuf TWD o taką wyższą formę sztuki, aczkolwiek tak jak zauważyłaś wszystko wskazuje na to, że przypadkowo im tak wyszło :)
Jesus! Oczywista oczywistość. Ktoś wszak musi w Hilltop dobrze wyglądać. Wówczas słońce jaśniej świeci, woda zamienia się w wino, a dzieci częściej się rodzą.
Jeśli idzie o coming out to z Jesusem nie ma problemu. Do tego można się śmiało przyznać. A Daryl? Kto chciałby, żeby taki Daryl przysiadł się doń ... dajmy na to w dusznym autobusie w upalny lipcowy dzień ... bo ja nie.
Prawdopodobne jest, że Daryl ma więcej wad niż zalet. Jak zachowuje się niestosownie do okazji, jak ma plamę na krawacie, jak nie zrobi manicure to ja to wszystko widzę i oczami w odpowiednich momentach grzecznie przewracam. Ma on jednak urok mrukliwego barbarzyńcy, który potrzebuje pomocy, a ja wobec potrzebujących nie umiem przejść obojętnie ;)
Daryl ma swoje "momenty", w których jego niechlujność jakoś tak znika, a przynajmniej nie rzuca się w oczy. Kiedy pocieszał Ricka, kiedy spiknął się z Aaronem, czy kiedy ganiała się z Rychem i Jezuskiem po krzakach, to autentycznie nie zwracałam uwagi na jego wygląd.
Coś musi w tym być, bo przecież Rychu jest za przeproszeniem uyebany syfem gros czasu spędzanego na antenie, a jakoś tak ten jego syfek nie wywołuje grymasu obrzydzenia, a wręcz dodaje mu uroku badassowości. Gdyby Daryl miał porządny wątek, fajne sceny i ciekawe interakcje, pewnie mało kto zwracał by uwagę na to, jaka to fleja :D
Daryl jest potrzebujący, szkoda, że scenarzyści uznali, że najbardziej pomocne okażą się jakieś głupie pindy.
Od czasu, gdy Wikingowie ostatecznie zawiedli mnie czwartym sezonem przestałam traktować jakiekolwiek seriale poważnie. Rzadko mnie coś wciąga, bawi i satysfakcjonuje zakończeniem (np. w SoA, który uwielbiam, w ostatnim sezonie czołgano się po dnie słabej symboliki i durnych romansów).
Twd zaczęłam niedawno (trafiłam w tv jakiś epizod z więzienia i był słaby - chcąc przekonać się dlaczego to jest takie popularne włączyłam sobie s1 ...), więc jeszcze nie występuje u mnie, bardzo charakterystyczne dla zaawansowanych widzów zmęczenie materiałem. Niby seriale powinny optymalnie trwać ok. trzy sezony żeby utrzymać poziom. Wówczas nie będzie czasu na odcinki o niczym, bo w pierwszej kolejności trzeba opowiedzieć fabułę. (Z nowych słyszałam, że Narcos i Westworld dają radę.)
A Daryl ... tak, miałam o nim, a nie o kondycji współczesnych seriali ... ja go przyjmuję pozytywnie nawet z olejem we włosach. Zupełnie mi to nie przeszkadza (na Daryla oczami przewraca mi się z przyjemnością). Z tym nieumytym nieco żartowałam, bo forum zdaje się bardzo zafiksowane wokół higieny osobistej pana Dixona (z czystej sympatii oczywiście).
Podpisuję się zdecydowanie pod stwierdzeniem, że D. znajduje się od dłuższego czasu w potrzebie interesującego wątku (dłuższego) - nawet ja nie jestem w stanie wysiedzieć przy tdw bazując jedynie na ponurych mruknięciach. Doprawdy.
Road trip z Rickiem pozostaje do dnia dzisiejszego jednym z lepszych odcinków imo; a do Jesusa Daryl również dość pasuje, więc widzę szansę na nieco więcej humoru w życiu Darlene (zwidy z Merlem to kolejny z jaśniejszych momentów). Pora wyjść z cienia i przestać robić za tło. W końcu to s7.
Ależ się rozpisałam. Cóż. Dopowiem tylko, że co do Carol (wspomniałaś na kobity w życiu Darcia i ja muszę ...) to mam stosunek niezdecydowany. Kiedyś bardzo ją lubiłam (osobliwą żałobę po śmierci dziecka tłumaczyłam sobie tym, że na początku miała być ona postacią do odwalenia, więc się twórcy nie skupili w ogóle), ale od kiedy dano jej komiksową rolę Andrei (którą w całości przewijałam tak samo jak Gubernatora) ostatecznie odczułam niesmak. Czuję się oszukana, ale nadal podejmuję heroiczne starania, aby jakoś zrozumieć nową sytuację kobiety, która żyje na cmentarzu. Na śmierć Beth czekałam (dzięki spoilerom wiedziałam, że jest na co), bo dziewczę było niesympatyczne.
Ja wciąż mam w sobie wiarę w dobre seriale, ilekroć ktoś próbuje ją we mnie zabijać jakimiś Sansami, czy innymi Siwymi Wariatkami, pojawia się takie Narcos, czy Westworld i świat znów staje się piękny :)
Daryl wywołuje mieszane uczucia bo jest grany przez bardzo atrakcyjnego aktora ;) jest z zasady fajną postacią, tylko jest wg mnie prowadzony dość głupio i na odwal się. Co w sumie można powiedzieć o wszystkich postaciach TWD, tylko jedni mają więcej szczęścia do mniejszej ilości idiotyzmów ;)
Nie wiem kto wpadł na pomysł, żeby umieszczać Daryla w scenach z osobami, które robią z niego ciężkiego idiotę, lub tępego, bezwolnego muła, skoro Daryl w nielicznych dobrych scenach (z innymi bohaterami) jest w stanie wypaść dość "ogarniętnie".
Daryl ma pecha, bo został już dawno zaklasyfikowany jako "ulubieniec widowni", "super badass, co to czołgom się nie kłania" itd. i przez to wydaje się tfurcom, że mogą z nim robić co chcą, a Darylek i tak będzie uwielbiany.
A tak naprawdę dochodziło już do tego, że na forum ludziska pisali, że jakby teraz umarł, to nikogo by to nie obeszło, ba! że to by była dla niego łaska.
Tak że miejsce dla Daryla jest, ale błagam, nie znowu z jakąś idiotką, przy której będzie się snuł po ekranie jak smród po gaciach.
Chyba największym problemem twd jest siłowe przeciąganie opowieści w nieskończoność (bo kasa). Motywy się powtarzają, fabuła kręci się w kółko, guma w tych majtach dalej się już nie naciągnie.
Śmierć Daryla przyjmę ze spokojem. Pod warunkiem, że będzie miała sens fabularny. Na wakacjach u Negana może się to zdarzyć, tam będzie sens. Z systemu jednak wynika, że guzik. Bo tak jak piszesz, do Daryla wzdychają tłumy widzów (nie lubię tłumów, ale cóż ...).
Z Daryla zrobili (chorobliwego) samotnika i z tego wynika jego częściowy zastój fabularny, moim zdaniem. Daryl już raz dokonał zmiany w sobie (zmieniając uprzednio brata). Twórcy być może faktycznie stwierdzili, że oto dzieło się dokonało i teraz może on ci już do końca smętnie mruczeć i wyglądać. Ja doceniam w nim introwertyka, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jest to ciężki fabularny materiał.
Hot njuz, tak gorący, że aż parzy w oczy od czytania.
http://www.strefawalkingdead.pl/hot-news-czyli-maria-bello-z-angazem-do-osmego-s ezonu-the-walking-dead/
Zastanawiające... skoro Bello pisana jest rola Alphy, to oznacza, że wyrobią się całą wojną z Sejwiorsami w jeden sezon? Zwłaszcza że jeden odcinek poświęcono już Karol i Donatello?
O rany, mam nadzieję, że nie :/ Co do tej Alphy, to szczerze wątpię... TWD nigdy nie było znane z pośpiechu (pamiętasz ile trwał wątek Woodbury w komiksie? A w serialu dobre 1,5 sezonu), więc z All Out War mogliby zrobić przynajmniej 2 sezony. Chyba że walnęli by Alphę w ostatnich minutach 8x16 jako taki foreshadowing xD
A potem taki statysta ma w portfolio: "tył głowy głównego złego w czwartym sezonie TWD" i oferty ról leco!!! :)
Nuda - tyle można napisać. Serial schodzi na psy co raz bardziej, jedyne co mi się spodobało to karmienie świń zgnilakami. Może z tego coś będzie.
Aa pitolicie, ja osobiście nawet jak nic konkretnego się nie dzieje to lubię obejrzeć odcinek tak po prostu ;)