SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE (MAYBE).
Forumowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat czwartego odcinka siódmego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu.
Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- nieudana próba nawrócenia Daryla na Neganizm z użyciem muzykoterapii;
- nieudana próba ucieczki Dixona z Sanktuarium;
- nieudana próba sprowadzenia dezertera żywcem przez Dwighta.
Jak to Rick się wyżył na Spencerze. Było raczej odwrotnie. Spencer próbował odreagować na dość już udręczonym "wizytą" Ricku ale przecholował gdy zasugerował, że ten jest winny śmierci Glenna i Abrahama.
mając już dość upodlania się Rick postanowił gdzieś odreagować. nie mówię, że Spencer w odpowiedzi zachował się jak dżentelmen. obydwoje byli nerwowi. górą był Rick - przez moment świat tdw kręcił się we właściwym kierunku. ten fragment mojego postu pisałam żartem.
Zupełnie mi nie pasuje aktor grający Negana. Gość się giba jak pier*olony rezus i ma niedowagę. Przecież on ma wzbudzać respekt a wygląda jak lamus którego by nawet Eugene wyruchał przy bramie. Reszta jego ekipy to też by za cweli na haremie robiła. Kurczę, ricki zabijali kanibali, gubernatorów z czołgiem a tutaj takiemu lamusowi ssą pałkę. Śmiesznie się robi.
Wiesz, życie lubi paradoksy. Pamiętaj też, że Ricki raz już z drużyną Negana walczyli no i jakby przegrali, Toteż teraz musi być zmiana. Faktem jest, że serial i tak jest mocno naciągany jak wszelkie tego typu produkcje. Co by się np. stało gdyby w momencie kiedy Negan podchodzi pod bramę Aleksandrii mając w ręku tylko bejsbola, ktoś z ludzi Ricka strzelił mu w ryj z pistoletu? Pozostała banda pewnie mocno by się zastanowiła co dalej począć. W realnym życiu pewnie by tak było, no ale w realnym życiu szef bandy złoczyńców nie podchodził by pod siedzibę swoich potencjalnych wrogów uzbrojony tylko w kij bejsbolowy. Serial jest oglądany więc musi być kontynuowany toteż wymyśla się różne mniej lub bardziej nierealne rzeczy. Tak czy owak ta produkcja jest naprawdę niezła.
No właśnie- co by było, gdyby Niigan oberwałby między oczy "przypadkowo wystrzeloną z pistoleciku znalezionego pod podłogą, która to podłoga skrzypnęła ostrzegawczo Rickowi pod stopą kulą" ?
Czy inne Niigany dostałyby kociej mordki i w ataku szału zemsty zaciukały alexnandryjczyków z Rickiem na czele?
Czy też by im rury momentalnie zmiękły?
Cała ta zbieranina czuje się mocna, bo Niigan czuje się mocny. Ale jakby im lidera nie starczyło, to te wszystkie chłopy i ta babeczka - Aza coś tam- ciekawe, czy by nie zaczęli łkać nad truchłem i nie daliby się obezwładnić brudną pieluchą Judith?
To nie była walka, tylko wpadli w pułapkę, którą by ominęli (choćby parkując gdzieś w lesie i poszli by sobie pieszo z dala od drogi), gdyby Madzia nie zaczęła rodzić. Teraz mieli szansę na walkę, broni mieli tyle, że 3 razy więcej Aleksandryjczyków mogli uzbroić.
No wiadomo, że tak ma być bo to w sumie jakaś adaptacja komiksowa jest ( luźna momentami ale generalnie ważniejsze wydarzenia się w miarę pokrywają)- tego nie neguję, tego też, że produkcja jest niezła. Tylko po prostu wybitnie mi serialowy Negan tutaj nie pasuje. Taki Dwayne Johnson by znacznie bardziej pasował ale pewnie ich na niego nie było stać ;) A serialowy Negan jest taki ciotowaty wujaszek z upośledzoną funkcją błędnika. O braku fu*ck w każdej możliwej odmianie to nawet nie wspomnę.
Serialowy Negan po prostu nie wygląda na zakapiora, a już na pewno nie na największego ze swojej bandy i te przydługawe przemowy wcale mu nie pomagają w poprawieniu tego wrażenia. Jedyne momenty, kiedy czuć w nim prawdziwego bandytę, to kiedy uśmieszek mu znika z buźki i robi się na 5 sekund wkurzony, ale od razu wraca do strojenia głupich min.
Tak, zgadzam się na chwile na jego twarzy pojawił się taki zimny, bezduszny wyraz ze aż mnie zmroziło. Pierwszy raz pomyślałam o nim jak o mordercy a nie jak o facecie który nadal kijowi baseballowemu imię.
Chyba sobie robisz jaja. Jaki Dwayne Johnson????? Podejrzewam, że jest dokładnie na odwrót. "The Walking Dead" to produkcja ściśle mainstream'owa a Dwayne jest wciąż aktorem filmów klasy B. I założę się, że gdyby tylko taka propozycja padła to zgodziłby się zagrać Negana za ćwierć swojej stawki byleby tylko zaliczyć jakąś bardziej ambitną rolę.
Rzecz w tym, że rasowy psychol przed którym wszyscy drżą wcale nie musi wyglądać jak obżarty sterydami koks.
Chyba w Hollywood nadal panuje przekonanie że granie w serialach jest dla lamusów i bezrobotnych. Filmy (nawet klasy B- choć nie nazwałabym tak filmów z Johnsonem) maja większy prestiż (i pensje chyba tez)
Rock jest najlepiej zarabiającym aktorem wg Forbesa ( $65 mln) na świecie. Więc wątpię żeby AMC było na niego stać, pomijam też fakt, że filmy jednak mają znacznie większą widownię i zwrot zainwestowanego papieru niż seriale.
Chodziło mi o jego posturę która by idealnie pasowała, Negan komiksowy nie wygląda jak strach na wróble. IMO ten serialowy jest źle przedstawiony i obsadzony.
Rock najlepiej zarabiającym aktorem?????????????????????????????????????????????????????????
Nie uwierzę. Jeżeli tak to jest to mega popier....one. Jedyne co ten facet posiada to potężną zrobioną na koksach (bo przecież nie na ćwiczeniach) posturę. Zero jakiegokolwiek talentu dramatycznego.
Po takich serialach jak "Games of Thrones", "Breaking Bad" nie sądzę aby seriale traktowane były przez holułud po macoszemu.
Dwayne posiada pewne predyspozycje, które ciężko zastąpić. Wielu rzeczy można się nauczyć przygotowując do roli, ale niektórych ról po prostu nie dadzą komuś, kto nie posiada odpowiedniej postury. To takie moje dwa grosze do dyskusji.
Co do występu The Rocka w TWD, moim zdaniem byłoby to zbyt komiczne. Aktor raczej nie grywa czarnych charakterów, to po pierwsze - ciężko byłoby mu pewnie wywołać poczucie grozy (no chyba że tylko by milczał i rozrywał ludzi na pół :D), po drugie jest zbyt znany i charakterystyczny, więc np. mnie bardzo by rozpraszał i wybijał z klimatu serialu.
Ciężko w to uwierzyć ale masz tutaj linki:
http://www.ign. com/articles/2016/07/16/forbes-names-dwayne-the-rock-johnson-worlds-highest-paid -actor
https://www.theguardian. com/film/2016/aug/25/dwayne-johnson-top-earning-actor-hollywood-pay-gap-forbes
spacje przed com usuń ;)
Nie chodziło mi konkretnie o osobę Johnsona, tylko takiego wiesz, przypakowanego gościa z wredną mordą który samym wyglądem już wzbudza respekt na tle chuderlawej reszty.
@Valdoraptor23: zgadzam się, że jest zbyt charakterystyczny i ciężko by mu było się z tym uporać. To prawie tak jak jest z Atkinsonem ;)
"przypakowanego gościa z wredną mordą" the Rock jest przypadkowany, ale wredna morda? Przecież jest zbyt milusi :>
Gdzie Ty widzisz niedowagę? To Rick, Daryl, czy choćby Dwight wyglądają dość marnie, przy postawnym Neganie. A się giba, bo jest Bossem. Jest górą, od dawien dawna, to i kozaczy. Ma sprzęt, ma ludzi, ma respekt, no i ma cojones. Jakoś do tego doszedł. Gdy zaczynał, pewnie był mniej wesoły, a bardziej brutalny.
Dwight to już w ogóle ułomek fizyczny.
Z całym szacunkiem, ale nie tylko Dwight i Rick są bardzo słabi fizycznie, ale też Negan.
Mogli wybrać jednak lepiej zbudowanego aktora, bo komiksowy Negan nie jest takim chuchrem :)
Nie chcę się przechwalać, ale taki Dwight, Rick czy Negan po jednym strzale w pysk ode mnie, by padli jak muchy.
Moim zdaniem Negan jest bardzo słabo zbudowany jak na takiego bossa :)
jeśli mowa o statycznych celach to jak najbardziej. jest jednak różnica między działem na ryj, a działem na ryj. wcale by mnie nie zdziwiło jakby przyszedł taki "Dwight" i zostawił Ciebie leżącego jak kłoda na posadzce. jeśli jesteś taki mocny to chyba po 2 bomach w pysk, będziesz w stanie nawiązać z gościem walkę?
Tylko raz w życiu byłem świadkiem, kiedy ktoś o dużo mniejszych proporcjach rozłożył znacznie silniejszego, znacznie wyższego i bardzo wysportowanego. Na oko 1,65cm 55kg wygrał bójkę z kimś 1,90cm 87kg. Tyle, że raczej zadziałało zaskoczenie, mocna i szybka seria, a potem ten większy przegrał ze strachem :)
Jest tylko problem. Apokalipsa zombie kiedy nadeszła w serialu? Nie jestem pewien, ale lata już chyba minęły? Taki Rick wraz z ekipą mieli okresy, gdy naprawdę żarcia nie mieli, to śmiesznie by wyglądało jakby ktoś z jego ekipy był za bardzo przypakowany(tak jak było z pączusiem) no bo niby jak to miesiącami niedojadasz i ciągle trzymasz masę? Także może i by zeszli od twojego jednego strzała, ale ciekawe jakbyś wyglądał po latach z minimalną ilością żarcia, walcząc o przeżycie z zombiaczkami, bez lekarstw na wszędobylskie choroby itp. Jak dla mnie wręcz w serialu każdy zbyt dobrze wygląda, taki Negan może dobrze wyglądać bo jako szef zagarnia wszystko dla siebie
Tu racja. Po kilku latach większość byłaby znacznie szczuplejsza niż przy dobrobycie.
Ludzie potrafią wiele przetrwać. Słyszałem kiedyś historię o człowieku, który utknął gdzieś w kanionie i przeżył ponad miesiąc na swoim moczu.
Waga mu spadła z 95kg na 63kg.
Nie no to wiadomo, że ludzie przetrwać mogą dużo, ale w tym jeszcze sęk - po latach takiej zombie apokalipsy przeżyją prawie wyłącznie tacy, którzy umieją przetrwać, bo reszta zginie. Tak jak z twoją historię o człowieku w kanionie. Przeżył miesiąc, a pewno to jest przypadek 1 na 10 albo na 100, bo reszta umiera. Podobał mi się podręcznik do gry RPG Neuroshima(taki świat jak w Falloucie, tylko jeszcze bardziej beznadziejny dla ludzi), gdzie jasno było powiedziane, że apokalipsę przeżyli tylko młode zakapiory po 20, 30 lat bo dzieci, starsi, chorzy to pierwsi, którzy by padli. I tutaj Walking Dead ma ułatwione zadanie, bo nie muszą wprowadzać nie wiem cukrzyków żeby to wygląda realistycznie bo 99% ludzi przewlekle chorych na choroby potrzebujących leków/zabiegów już nie żyje. Ale i ci zdrowi by się zmienili fizycznie. Zamiast pączusiów, było by masę chudzielców, ale takich "wyżyłowanych". Na masę mogliby pozwolić sobie tacy jak Negan czy Gubernator, którzy mieli zasoby dla siebie. No i ewentualnie ich osobiści "bodyguardzi".
mi tam Daryl wcale nie wygląda marnie, nawet sponiewierany... popatrzcie państwo na jego muły (w poprzednim odcinku miały się dobrze) :))) no a że jest niższy, to nie ma zbyt dużo do rzeczy... z kolei Negan cienki jak patyk. za to Ryku i Dwight zgadzam się chudopachołki ;)
Negan swych mięśni jeszcze nie miał okazji zaprezentować. Choć fizycznie od kiedy ma taką armię, pewnie za wiele pracować nie musi. Od czasu do czasu pogra sobie w baseball, i tyle. Wedle mnie aktor dobrze dobrany.
po seansie Supernatural po prostu aktor wygląda mi mizernie ;) ale możliwe że coś skrywa pod tą kurtką ;)))))
To nie oglądaj proste nie istnieje serial ani film co by się każdemu spodobał.
No proste - nie oglądaj ale chyba prawo do krytyki czy wyrażenia swojego zdania jeszcze istnieje? Nie mówię, że mi się serial nie podoba tylko mi tutaj aktor grający Negana nie pasuje pod względem fizycznym.
Za chudy? a kogo chciałbyś? grubego spaślaka jakiegoś czy może pakera. Bycie szefem nie zależy od wyglądu, no ale cóż prawo do swojego zdania masz, nie neguje tego.
Kot jeszcze oprócz mnie na widok uśmiechniętego Negana myśli sobie: "o, Tim Curry"?
A propos przewidywań:
po obejrzeniu tego odcinka pomyślałem, że cały ten terror (dość w sumie nieprzyjemny w oglądaniu ale w przeciwieństwie do dwóch ostatnich odcinków nie nudny) pewnie zakończy się wyprowadzeniem naszych bohaterów z Alexandrii i (to akurat jest nieuniknione) sposobieniem się do okrutnej zemsty. I może mam rację bo ósmy epizod obecnej serii nazywa się "Exodus". Ponieważ ósmy odcinek będzie ostatni przed kilkumiesięczną przerwą, to jak to bywa w TWD pewnie ktoś z "naszej" ekipy zginie by zemsta była jeszcze bardziej upragniona. Tak o tym myślę po wczorajszym odcinku. Pozdrawiam
Spencer za to, że będzie starał się nakłonić lidera Zbawców Negana do zabicia Grimesa i przekonywać, że sam będzie o wiele lepszym liderem. Negan nie będzie zainteresowany i zabije Spencera.
A Rosita mam podejrzenie, że może zająć miejsce komiksowej Holly czyli staranować ogrodzenie Sanktuarium i wedrą się na ich teren zombie i za to została zabita.
Wg komiksu SPOILER:
Jezusowi udaje się namierzyć siedzibę Zbawców. Tymczasem do Aleksandrii przybywa Negan aby odebrać swoją część zapasów. Okazuje się, że Carl zabrał karabin i ukrył się w ciężarówce Zbawców. Gdy wracają do domu, młody Grimes zabija kilku z nich. Jednak szybko zostaje obezwładniony. Negan nie zabija go. Wręcz przeciwnie, pokazuje mu swoją siedzibę, Sanktuarium. Rick zdaje sobie sprawę ze zniknięcia Carla i rusza na jego poszukiwania. Gdy ze swojej wyprawy wraca Jezus, udają się w kierunku siedziby Zbawców. Negan wyjeżdża im na spotkanie. Mężczyźni wdają się w bójkę. Jednak Negan oddaje Rickowi Carla i odjeżdżają, każdy w swoją stronę. Jezus prowadzi Ricka na spotkanie z Ezekielem, liderem Królestwa, osady która również płaci Neganowi haracz. Okazuje się, że Ezekiel ma tresowanego tygrysa o imieniu Shiva. Rick i lider Królestwa dochodzą do porozumienia. Są gotowi się sprzymierzyć do walki z Neganem. Ezekiel przedstawia Grimesowi niespodziewanego sojusznika. Jest nim Dwight, Zbawca który zabił Abrahama.
Eugene zaczyna produkcję amunicji. Tymczasem Rick udaje się do Królestwa większą grupą aby sprawdzić ilu ludzi może wystawić do walki Ezekiel. W Hilltop Jezus również gromadzi ludzi. Podczas nieobecności Ricka, Negan przybywa do Aleksandrii aby odebrać zapasy. Spencer stara się nakłonić lidera Zbawców do zabicia Grimesa. Monroe przekonuje, że sam będzie o wiele lepszym liderem. Negan nie jest zainteresowany i zabija Spencera. W międzyczasie z Królestwa wraca Rick. Negan tłumaczy mu dlaczego zabił Spencera po czym odjeżdża. Grimes zauważa, że Neganowi towarzyszy niewielka obstawa. Uważa, że to dobry moment aby zaatakować i otwiera ogień w kierunku jego ciężarówki. Okazuje się, że nieopodal była ukryta większa ilość Zbawców, którzy ruszają na pomoc swojemu liderowi. Udaje im się obezwładnić Ricka i jego ludzi. Negan wysyła też jednego ze Zbawców na dzwonnicę, aby zabił stacjonującą tam Andreę. Mężczyzna bije ją dotkliwie. Andrea jest na skraju śmierci, ale udaje jej się strącić napastnika z wieży. Ricka z opresji ratują Jezus i Ezekiel ze swoimi ludźmi. Negan musi salwować się ucieczką.
Zjednoczone siły Aleksandrii, Hilltop i Królestwa ruszają na Sanktuarium. Rick proponuje Neganowi poddanie się. Ten nie jest zainteresowany. Okazuje się, że ma po swojej stronie Gregory’ego, który nakazuje wszystkim ludziom z Hilltop wracać do domu. Odchodzi jednak tylko kilka osób. Ludzie Ricka rozpoczynają ostrzał. Ich celem jest zwabienie jak największej ilości zombie. Gdy to się udaje, Rick planuje staranować ogrodzenie. Jednak zamiast niego robi to Holly, dziewczyna Abrahama. Szwendacze wdzierają się na teren Sanktuarium, a Holly zostaje pojmana przez Negana. Grupa Ricka odjeżdża. Następnym celem są mniejsze posterunki Zbawców rozlokowane w pobliżu. Rick dzieli armię na dwie części. Pierwsza grupa dowodzona przez samego Grimesa z powodzeniem szturmuje jeden z posterunków. Druga grupa pod przewodnictwem Ezekiela ponosi porażkę. Niemal wszyscy jego ludzie zostają zabici. Sam Ezekiel ledwo uchodzi z życiem. Ginie za to jego tygrys. Negan po uporaniu się z zombie, przybywa pod Aleksandrię. Oddaje Rickowi Holly, która ma worek na głowie. Okazuje się, że kobieta przemieniła się w zombie. Holly gryzie Denise w rękę, po czym Zbawcy zaczynają atak. Obrzucają osadę granatami. Jeden z nich urywa nogę Heathowi. Denise ratuje mu życie, lecz sama umiera. Sytuacja wydaje się beznadziejna, ale z odsieczą przychodzi Maggie wraz z mieszkańcami Hilltop. Udaje się odeprzeć Negana, ale Aleksandria poważnie ucierpiała od granatów. Wszyscy opuszczają osadę i przenoszą się do Hilltop. W międzyczasie Negan bierze do niewoli Eugene’a i innych pracujących przy wyrobie pocisków. Dwight pomaga w ucieczce pojmanym. Negan atakuje Hilltop. Udaje mu się wedrzeć na teren osady. Szturm się nie udał, ale Rick zostaje ranny. Grimes jednak szybko dochodzi do siebie. Następnego dnia Negan żąda rozmowy z Rickiem. Ten wychodzi mu na spotkanie. Grimes mówi o tym, jak bardzo zachowanie Negana było złe. Gdy wydaje się, że lider Zbawców zrozumiał swoje błędy, Rick tnie go nożem w szyję. Cięcie nie było zbyt głębokie, więc Negan atakuje Ricka. Łamie mu nogę po czym mdleje od utraty krwi. Pozostali Zbawcy szykują się do walki, ale zostają powstrzymani przez Dwighta, który przejmuje nad nimi dowodzenie. Rick oświadcza Neganowi, że nie zamierza go zabić. Zamiast tego postanawia trzymać go zamkniętego w więzieniu.
Obyło się bez żałoby i speszyl łan auer epizodu z pogrzebem, płaczami i flashbackami z najlepszymi one-linerami Abe'a. Już za to odcinek ma u mnie duży plus.
Postawa Ricka jest powszechnie krytykowana w Internetach z tego co widzę. Po części to wina scenarzystów, którzy przyzwyczaili nas do Ricków przebiegających przez wrogie osady bez szwanku, wybijających tabuny agresorów obdarzonych celnością szturmowców i chwytających za siekierki i maczety przy każdej okazji. W oryginale zarzewiem konfliktu było zastrzelenie motocyklistów z grupy Negana, którzy zatorowali Rickom drogę. Survivalowcy z Atlanty i okolic byli już conieco udomowieni, zwyczajnie bronili się orzed niewielką grupą napastników. W serialu natomiast dopiero co mieliśmy zaplanowany wypad mający na celu anihilację "bazy" Zbawców, co trochę się gryzie z nagłą uległością wobec przewagi liczebnej wroga.
Mimo wszystko, rozumiem Ricka - do tej pory grupa stawała wobec sytuacji zagrożenia życia lub utraty bezpiecznego schronienia. Gubernator nie chciał zabrać z więzienia pomidorków, a kanibale nie byli zainteresowani batonami proteinowymi. Nie było wyjścia, jedyną opcją była walka o przetrwanie. W tym wypadku natomiast wybór jest. Walczyć i najprawdopodobniej zginąć wskutek ataku przeważających sił wroga lub przystać na warunki "okupanta" - choćby do czasu gdy uzyska się jakąkolwiek szansę. Gdyby Negan kazał im opuścić Aleksandrię i żyć w szałasach, sytuacja zapewne wyglądałaby inaczej. Mając wybór, ma się coś do stracenia. Bezpieczny dom dla dzieci, partnerki, żywność, przyjaciół. Tego nie mieli jeńcy uwięzieni w kontenerze "A". Trochę irytujące było to naskakiwanie pozostałych na Ricka - co miał chłop zrobić, skoczyć na wszystkich z wyrzutnią rakiet? Jedno krzywe spojrzenie, źle zaintonowane słowo i cała osada mogła zostać zdziesiątkowana.
Oczywiście, Negan nie ułatwia choćby w najmniejszym stopniu przetrawienia tego układu - na każdym kroku podkreśla, kto tu rządzi, chełpi się swoją przewagą, poniża słabszych od siebie. Aktor stworzył wyjątkowo irytującą kreację, czyli w pewnym sensie wypełnił przydzieloną mu rolę. Wszystkie jego drwiny w tym epizodzie trafiały w czuły punkt, aż bywało to miejscami komiczne. Podobał mi się moment, gdy śmieszkował nad "grobem Maggie" (swoją drogą, świetna robota księdza), a nagle po usłyszeniu wystrzału przybrał zupełnie odmienny wyraz twarzy, tego jakby prawdziwego groźnego Negana skrywającego się pod całym tym teatrzykiem. Nadal jednak uważam, że gdyby nieco zwiększył masę, budziłby większy respekt.
Myślę, że przed przyjazdem Darylowi zagrożono, że jeśli się do kogokolwiek odezwie, ta osoba zginie. Nawet na nikogo nie spojrzał, nie kiwnął głową, by nie ryzykować.
Tekst odcinka:
"Little pig, little pig, let me in!"
A w przyszłym odcinku - wizyta Zbawców w Hilltop! Dla fanów: będzie "Trevor", będzie Jesus :D
"Myślę, że przed przyjazdem Darylowi zagrożono, że jeśli się do kogokolwiek odezwie, ta osoba zginie. Nawet na nikogo nie spojrzał, nie kiwnął głową, by nie ryzykować."
Istnieje taka możliwość, ale jak dla mnie on był tak zgnojony, że i odezwać się nie szło...Widziałeś, jak dygotał?
To też na pewno efekt kolejnej dawki muzykoterapii.
Zbawcy wracają do bazy, dojeżdżają do skrzyżowania.
Negan: Ej Daryl, przypomnij na którym skręcie mieliśmy odbić na wschód?
Daryl: <dygocząc> Negan, please...
Negan: Czy aby nie przy...
Daryl: <dygocze się i ślini>
Negan: ... Easy Street?
Daryl: <tarza się w konwulsjach>
Gdyby teraz żyła Beth i otworzyłaby usta do piosenki, to pewnie Daryl przegryzłby jej tętnicę.
To "Easy street" to takie amerykański odpowiednik "Ona tańczy dla mnie"- raz wysłuchasz, potem masz tiki nerwowe, a po godzinie podcinasz sobie żyły gumką myszką- tak miałam ochotę zrobić tydzień temu.
według mnie Daryl nie miał zamiaru prosić Negana o pozostanie w Alexandrii... a jesli tak: to po co miał się odzywać ? :)
Daryl to ogólnie małomówny jest:)
Ale myślisz, że nie miał zamiaru prosić o pozostanie, bo mu zagrożono konsekwencjami, bo go zgnojono, czy może z jakieś innego powodu?
Pogdybajmy:)
Myślę, że cokolwiek by mu Negan powiedział, zagroził itp. to Daryl i tak by się nie odezwał i nie poprosił. Ja wierzę w to, że w Darylu tli się jeszcze nadzieja. Jakaś iskierka, która go powstrzymuje przed całkowitym poddaniem się Neganowi w stylu Ricka mówiącego "dziękuję"... i mam nadzieję że Daryl nie załamie się postawą Ricka... no bo tak: podejmuje bunt, nie mówi "I'm Negan", przyjeżdża do Alexandrii a tam co zastaje? Ricka potulnie noszącego za Neganem kijka, totalnie stłamszonego...
Daryl podjął decyzje, odpowiadając na pytanie Negana "I'm Daryl". Daryl to nie facet który będzie skakał z kwiatka na kwiatek. On podjął decyzję. Wiedział, że podejmując ją skazuje się na dalsze tortury fizyczne/ psychiczne, próby złamania, poniżenia... Jest z tym pogodzony. Więc na pytanie Negana, czy chce poprosić o zostanie w Alexandrii - nie ma innej opcji niż zignorowanie pytania.
Bo gdyby poprosił - to już by to było jakieś ustępstwo z jego strony. Znak dla Negana, że jednak da się złamać jego bunt. Ja tak to widzę :)
Skoro już rozmawiamy, to co myślisz na temat Daryla który zobaczył Ricka płaszczącego się przed Neganem? Bo Daryl tutaj gra w zaparte, nie zamierza skamleć o litość, a tym czasem Rick prezentuje taką właśnie postawę... Trochę przykre. Myślisz że Daryla może to trochę zdołować? Czy go rozumie, dlaczego tak robi?
Myślę, że widok przyjaciela, który kiedyś dosłownie rzucił się do gardła kogoś, kto chciał skrzywdzić jego rodzinę, a teraz nosi za Niiganem kij ( i to jaki kij ) jak pies "zaaportowany" patyk musi być dołujący.
Tak samo jak dla Ricka widok przeczołganego Daryla.
W sumie to Daryl jest taki złamany/niezłamany...
Jest "na służbie" u Nigana, czyli dał się złamać, ale nie powiedział "I'm Niigan"...