SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE (AND GET PICKLES).
Forumowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat dwunastego odcinka siódmego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu.
Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- przybycie Judżina do Sanktuarium;
- podstęp Dwighta skutkujący użyciem miejscowego doktora w charakterze podpałki;
- transformacja Judżina w kolejnego z Neganów dzięki ogórkom konserwowym.
Rick musiał się zastanawiać, dlaczego dopiero teraz wpadł na to, żeby na skawendżing zabrać swoją dziewczynę i nieco milej spędzać nocki, niż przy prychaniu Daryla czy bezbarwnych i nieistotnych dialogach z Aaronem. Właściwie duża część tego odcinka całkiem miło mi się oglądała, szybko zleciało, przestaję kupować te śmichy chichy Richonne przy każdym zagrożeniu, ale kupiłem próby eskapizmu Ricka "we can stay here just for antoher day or two...". To był dość mocny akcent, szeryf ma wszystkiego serdecznie dość. Rozmówki Tary z Rositą czy z Judith były kiepskie, ale do przełknięcia, niestety ta postać jest tak kiepsko napisana, że nie ma nic do zaoferowania poza jakimś śmiesznym tekstem czy gestem raz na kilka epizodów, dlatego musiała swój dylemat moralny przedstawić w formie monologu przy Judith. Ale podobał mi się księciu... księżulek. Stał się najbardziej inspirującą postacią w serialu. Najprostszy dialog wypada w jego wykonaniu świetnie. Nie do końca łapię pretensje Rosity, przecież ostatecznie i tak zrobiła po swojemu, więc o co się rzuca do Gabrysia? Czy ona sądzi, że jadąc samotnie do Neganowa miałaby lepszą szansę na zabicie bossa?
No i kiedy odcinek wydawał się niczego sobie, choć nie popychający fabuły ani o milimetr, THEY DID IT AGAIN. Znowu wrzucamy Richonne w gąszcz truposzy, które mając je nawet nie na wyciągnięcie ręki, tylko do łokcia, nagle siłują się z powietrzem i ani myślą kąsać. Wesołe miasteczko byłoby całkiem niezły konceptem, gdyby nie musieli tam odwalać swoich cudów. Z całą pewnością żaden walker nie wpadł na to, żeby sięgnąć Ricka przez przednią szybę, z której przecież prawie nic nie zostało po wyciągnięciu żołnierza. Przez taką dziurę to one powinny tam się wciskać do środka.
I kiedy wydawało się, że to już było to, pojawił się on. Jelonek. No tu już nawet nie wiadomo, co napisać. To cgi odebrało mi mowę.
A na dokładkę Rick superhero spadając na ziemię zdążył zastrzelić jelonka, który dopiero co uciekł, zaserwować go truposzom i samemu się zabunkrować w jakiejś skrzyni. Szkoda że nie zrobili z tego cliffhangera na kolejne trzy odcinki, jak z Glennem.
Mam wrażenie, że podczas kręcenia siódmego sezonu (szóstego zresztą też, ale nie aż tak) oni się tam wszyscy co dwa dni rozjeżdżali gdzieś... nie wiem, czy AMC oszczędza już aż tak, że większość aktorów ma tylko kilka dni na planie, ale tak to wygląda, jakby tam wszyscy mieli po trzy inne fuchy i czmychali, kiedy tylko nie są niezbędni do kręcenia.
Kiedyś bohaterowie to była grupka kilkunastu osób trzymających się razem i walczących ze szwendaczami.
Teraz mamy kilka grup, w każdej po iluś bohaterów ( i nie mówię o głównych, bo ostatnio takie żony Niigana - whooooooooooooooooooooooooo??? - dostały pół odcinka ), kilka miejsc, to i akcja się rozciąga.
Nie da się zrobić odcinka, że będą wszyscy, bo wtedy każdy by miał 5 minutową nic nie wnoszącą scenę:)
TWD chyba zaczyna być parodią samego siebie.
https://68.media.tumblr.com/6ad327f86edbf4118541b2a085adbbce/tumblr_omebebhSFj1r ita8uo2_500.gif
"Chili and Mac and Cheese...TOGETHER"
:D
Tekst odcinka :))))
Rick pojechał na małe wakacje z lubą i trochę wyluzował w końcu.
Nic dziwnego że mu się nie spieszyło z powrotem ;-)
Nie muszą być wszyscy w każdym odcinku, ale to nie znaczy znowu, że większość postaci musi notorycznie znikać. Rick wyjechał, Rick wrócił, dostarczył broń złomiarzom, a po Carlu ani śladu.
Właśnie chodzi o to, że więcej postaci mogłoby być nawet "w tle". Np. idzie Rick ulicą Alexandrii i mógłby minąć Carla czy kogoś innego. Bo inaczej to Alexandria wygląda jak ghost town ;-)
Carl jako typowy nastolatek przechodzi okres buntu i naporu i może odmówił grania w tym odcinku na rzecz sarenki/karuzeli;)
W TWD przez 7 sezonów mieliśmy zaledwie 2 mentorów" Dale oraz Hershel, a teraz do tej roli aspiruje Gabriel. Takie postacie/strażnicy moralności są potrzebne i dziwię się, że tak długo musieliśmy czekać na przyjęcie tej roli.
W normalnych okolicznościach to by pewnie oznaczało, że Gabriel lada moment kopnie w kalendarz, ale na szczęście jest spora kolejka od dłuższego czasu :P
W/w nigdy nie aspirowali do miana mentorów.
Carol mentorem? Sorry, ale to jedna z najbardziej bezwzględnych postaci TWD, która zrobi wszystko dla przetrwania siebie i członków grupy (w jednym z odcinków zamordowała nawet tę dziewczynkę, którą opiekowała się od czasu historii w więzieniu).
Co do Ezekiela, to ten facet jest przywódcą, ustala zasady, rządzi, podejmuje decyzje i inni muszą się im podporządkować, natomiast mentora możemy słuchać, ale nie musimy. Jeżeli zaczniemy tu wymieniać osoby o podobnym statusie, to dojdziemy do wniosku, że mentorem jest również Rysiek i Negan :D
Natomiast Morgan stał się lub też chciałby być całkowitym pacyfistą. Naiwnie wierzy że w każdym drzemie coś dobrego i trzeba to tylko wyciągnąć. Praktycznie nikt nigdy nie przychodził do Morgana po jego zdanie/opinię (wyjątek Ezekiel, ale wiadomo, że chodziło o to, by przerzucić na niego część odpowiedzialności za odmowę współpracy przy walce z Neganem).
Jesus? A co on niby sobą takiego wyjątkowego prezentuje?
Racja, z tego grona Ezekiel jest przywódcą, ale to całkiem co innego niż mentor. Natomiast reszta nie aspiruje ani na mentora ani na przywódcę, właściwie to ciągle uciekają przed odpowiedzialnością.
Dobra, ale po Dale'u i Hershelu to jedyna postać która jest im najbliżej :-)
Do czasu ogarniającego się Gabriela ;-)
"Szkoda że nie zrobili z tego cliffhangera na kolejne trzy odcinki, jak z Glennem."
Hahaha dokładnie.
Ale Bambiego to ty szanuj. Starał się jak mógł wyglądać na tyle naturalnie, na ile jego CGI mu pozwalało :)
Od paru lat kilka grup szabruje okolice Waszyngtonu w poszukiwaniu broni i zapasów, ciężko im już znaleźć głupią puszkę żarcia.
Ale przegapili wielkie wesołe miasteczko pełne broni...serio?
Te zbiegi okoliczności są coraz bardziej kretyńskie.
Ricku i Michonne w uroczych okolicznościach spędzają miesiąc miodowy radośnie chichrając się i bawiąc w ganianego ze szwendaczami.
No i jak mają zdjąć ze snajperki z dachu szwendaczy?
Nie to za proste no i za nudne, musi być akcja.
Więc dach się przypadkowo pod nimi zapadnie, wylądują przypadkowo na czymś miękkim w magazynie pełnym żarcia.
Urządzą sobie romantyczną kolację w tym raju no bo "mają czas", w ogóle się nie martwiąc że w każdej chwili ich raj obiecany może znaleźć jedna z wielu grup w okolicy.
Idą w końcu wybić szwendacze gdzie oczywiście nic nie idzie z planem i przypadkowo Michonne zostaje ostrzelana przez szwendacza który się zaplątał tak że akurat wycelował w jej stronę (!).
Co w tej sytuacji zrobić? Uciec w którąkolwiek stronę? Nie, wskoczyć do bagażnika który i tak nie daje żadnej ochrony przed ostrzałem z broni maszynowej i dać się otoczyć szwendaczom.
Trudno, wybrnęli z tego, pobiegali, rozdzieli szwendacze i na luzie mogli to zakończyć...ale przypadkowo pojawia się jelonek więc bystry jak jego nieużywana brzytwa Ricku na niego zapoluje i oczywiście wpakuje się w śmiertelne niebezpieczeństwo.
Po upadku nie ucieknie tylko będzie strzelał na leżąco i tak nie mając szans rozwalić ich wszystkich.
Potem zrobimy dramatyczną scenę niby śmierci Ricka (chyba im się spodobały numery z Glennem), epicki rzut mieczem...
No dobra, mamy broń ale zaraz...przecież nie może być tak łatwo, musimy jeszcze w fabułę wpleść kolejną grupę, te babki z lasu.
A co tam, jakiś pretekst się znajdzie.
Rick zachowywał się tak głupio w tym odcinku że miałem nadzieję że faktycznie go zeżarły bo na to się już patrzeć nie da.
O ile nie zgadzam się z tym że 7 sezon jest jakiś strasznie słaby to ten odcinek był dla mnie chyba najgorszym z całego serialu.
Przywykłem do tych zbiegów okoliczności, głupoty bohaterów i absurdów ale nie żeby CAŁY odcinek to była dosłownie scena za sceną, jedna głupsza od drugiej.
Niech Negan wygra tą wojnę bo przynajmniej bywa zabawny w przeciwieństwie do zidiociałego Ricka i jego partnerki.
Dla mnie najgorszym z całego sezonu był ten poprzedni, z płaczącym czeskim hokeistą.
Ten odcinek to istny kabaret, ukryty smok i przyczajony tygrys. Do tego ten lecący w powietrzu miecz :D
Dzięki, rozbawiłeś mnie po tym odcinku... Coraz ciężej, coraz ciężej, ale brniemy dalej jak półmózgi i oglądamy :-D dobrze, że chociaż czasu na komiks nie tracę :-P
Tak mówią i jestem pewny, że to 100% prawdy, ale to nie Romek ani Tytus ani nawet Atomek, więc "nie bede" :)
Jak dla mnie to mało seriali jest. Oglądam rewelacyjny Legion i Expanse, słabszy Colony i najsłabszy TWD.
Ja ją bardziej pamiętam z Prison Break, który będą kontynuować - pewnie dotkną i będzie kupa...
Tak jak z Blade Runner'a...
Szczególnie, że takie wesołe miasteczko to rozstawia się raczej gdzieś w pobliżu miejscowości/wioski, co zwiększa szansę na jego odnalezienie.
a oni sobie tak w tych obwoźnych miasteczkach się czasem nie rozstawiają właśnie poza miastami
Ale w środku lasu??????????????? Żeby tam chociaż obok jakaś mieścina była..
A tak co?
Zniżki dla wiewiórek i borsuków?
Z analizy odcinka wynika, że rozstawiono je na terenie poligonu xD To wyjaśnia, skąd wśród klientów było tylu mundurowych z bronią i pełnym magazynem żywności.
Trafiłaś w sedno. Jak dziś zjechałem do domu to pomyślałem, że w wolnym czasue warto sobie odświeżyć ten kultowy film, a teraz to już się nie powstrzymam i zrobię to dziś :D
Racja . Strasznie nie logiczny odcinek i czemu szwendacze nie poszli w strone gościa który strzelał czy nie hałas ich ściąga ? No i ta sarna w CGI ....koszmar
Odcinek zapychacz przed odcinkiem ( mam nadzieję !!! ) petardą, czyli walką osad.
Co do pominięcia takiego miejsca z zombiakami-żołnierzami przez grupę Niigana ( może oni robią tylko naloty tam, gdzie się uprawia ziemię i zabierają plony?:>) i cudownego znalezienia tego miejsca przez Ricków, to aż się chce rzucić klasyką:
"...czy przypadkowość tego wzoru nie wydaje ci się zbyt przesadna? Czy nie wydaje ci się on desperacko przypadkowy? Do tego stopnia przypadkowy, że aż niewygodny? Czy nie przypomina ci wymysłów nieudolnego kłamcy?" ;)
I ten jelonek...myślałam, że spece od efektów po przechlanym weekendzie robili widok na śmieciowisko ( co by tłumaczyło jakość tego widoku... ), ale z jelonkiem to przegięli pałę w obie strony:)
Aha, i moim zdaniem jedna z eks Abrahama żegna się właśnie z serialem:) Pytanie, czy świeższa eks czy starsza stażem;)
PS. Kto zgadnie, skąd cytat otrzyma nagrodę:)