Bardzo fajny odcinek.Szczerze mowiac dawno nie czulem takiego zaciekawienia.Bylem pewny ze Merle dokona "tranzakcji" z Gubernatorem a tu prosze...
-Smierc Merla byla przeciekiem na forum juz wczesniej.Okolicznosci w jakich do niej doszlo nie byly dla mnie zaskakujace.Musze przyznac ze choc nie dazylem sympatia Merla to scena koncowa z bratem w jakis sposob mnie poruszyla(Tortuga,kassandra-moje "kondolencje")
-Michoone.Kolejny odcinek gdzie rozwinieto linie fabularna tej postaci.Mimo ze fajnie wyglada w akcji to lubie jej "przegadania" wersje.Poza tym fajny "killer count" kolo motelu gdzie bohaterka odcina zombie glowe za pomoca drutu.
-Przemowa Ricka.Brakowalo mi tylko tekstu jak w komiksie"WE ARE WALKING DEAD!"
W skali Filmwebu:
9/10
Spokojnie, każdy ma swoje zdanie. – i to jest właśnie piękne.
Ale to nawet ślepy widzi, że dostaliśmy za mało scen, relacji, chyba wszystkiego z nim w roli głównej. Prawdziwy niedosyt nam pozostał. Pokazywano nudne, ciągnące się cały odcinek sceny, kosztem ukazania Merla i innych w więzieniu. Nie musieli z Merla zrobić jakiegoś aniołka, ale powinni go rozwinąć, bo to co zrobili z nim do tej pory to wielkie nic. Potencjał został zmarnowany i tak to właśnie odczuwam. Już nie wspomnę o zmarnowaniu relacji między innymi bohaterami - Rick i Carl dla przykładu. Tu jeszcze mam nadzieję, że coś w końcu ruszy.
Wątek braci mógł być jeszcze super rozwinięty. Nikt nie mówi, że Merle miałby stać się aniołkiem, bo tego nikt by nie chciał. Uraczyli Nas raptem jednym odcinkiem braci, w następnych albo Ich nie było albo robili za tło i nic więcej. Jedym słowem spieprzyli ten wątek i tyle.
A ja wolę jak pokazane jest za mało niż jak za dużo ;)
Lubię niedosyt, daję on większą przestrzeń do rozważań, domysłów.
No ale to ja, szanuję oczywiście Waszego wnerwa.
Jeszcze trochę i ja również obniżę ocenę... Nie będą sobie z nas jaj na miękko robić.
Wydaje mi sie ze Ty tego serialu nie ogladasz tylko slinisz sie do ekranu na widok kilku postaci :) Przypomnij sobie co pare odcinkow temu mowil Morgan do Ricka o tym kto ginie a komu ziemia pozwala dalej po sobie stapac ... bedziesz miala wtedy obraz tego o czym piszesz ... ze gowniane postacie zostaja a Ci "dobrzy, chcacy zmieniac swiat" nie ...
"slinisz sie do ekranu na widok kilku postaci" dobrze powiedziane.
Lexa17 - eee mówisz, że jeszcze trochę i przestaniesz oglądać, ahahah to przestań i skończ to marudzenie
Paczek? to przyszly Bad Ass na wieki wiekow zreszta na najwiecej uznania zasluguja scenarzysci ktorzy wiecej pokazywali łoodbery niz wiezienie ale oj tam oj tam co ja narzekam wazne że blondi bedzie mi ciagle powodować wymiociny ahhh wspaniala kobieta
jeszcze fascynujaca scena oświadzczyn chinola mmm popłakałem sie.. ale ze smiechu ;)
owszem a ile jeszcze takich romansow nas czeka mmm słodka andrea niczym Panna z Mokrą Głowa - komu poskacze na kiju w 4 sezonie? pewnie Prickowi bo to kałboj je wiśta wio na stadnine!
No ona razem nóg długo nie utrzyma, więc romans masz jak w banku. Pewnie będzie z Mr. Sad Eyes, ale mają razem moje błogosławieństwo, bo Rick mnie niemiłosiernie ostatnio wkurza. Niech im droga lekką będzie i niech się zaczną rozmnażać. Sayonara i namaste bitches!
Może jestem dziwna, ale bardzo lubię Glenna i mam nadzieję, że jeszcze dłuuuuugo będziemy oglądać jego mordę, huhu ]:->
co do Ryka kazdemu maci kazdego na pewno śmierć wysyla, nie dość ze na czitach jest to ciagle bezkarny rzygam
Rick to powinien najpierw zacząć myśleć, a dopiero później używać języka do czynności zwanej mową. Miesza w głowach a potem jeszcze się będzie dziwił co się stało...
Mam wrażenie, że rozwinęli tę postać, by sprawić, że ludzie ją polubią, nieco ją rozwinąć, a potem zabić. Na początku Merle też był denerwujący i trudno było go lubić. Także jeśli bohater się rozwija, wiedzcie, że niedługo zginie :)
Takie zabijanie postaci podnosi ocenę serialu.
"Emocji nie mogę uspokoić"? ludzie opamiętajcie się, jeden z najnudniejszych odcinków w sezonie w przerażająco nudnym serialu, przynajmniej ten sezon.
Jak dla mnie to ten odcinek sam w sobie nie był nudny. Przedostatni to była padaka.
Łaaaa fajowy odcinek.
Już od momentu gdy Merle prowadził Michonne i ucinał sobie z nią pogawędke czułem, że coś się kroi. Podobał mi się wyraz twarzy Mich, gdy powiedziała że przed ucieczką wolałaby odzyskać miecz. W ogóle świetna interakcja między tą dwójką. Próbowali się nawzajem zabić i jakby wszelkie granice jeżeli chodzi właśnie o wspomnianą interakcję się zatarły.
Merle zdecydowanym bohaterem odcinka. Myślę, że nawet jeżeli ktoś wcześniej za nim nie przepadał, to teraz ciężko go było nie polubić. Dywersja na ludzi Gubernatora fantastyczna - to co mi się z kolei nie podobało, to fakt że Gubernator jest przepakowany. Nie dość że w poprzednich odcinkach kule się go nie imały i liczną grupę zombie potrafi wciągnąć na śniadanie, to jeszcze takiego kozaka jak Merle tłucze bez zadyszki, really? No ludzie, bez przesady, ta walka powinna być bardziej wyrównana.
Konfrontacja przemienionego już Merla i Daryla też całkiem fajnie pokazana, trochę dziwne że nikt już tego miejsca nie pilnował - ale logiczne dziury to urok tego serialu. Wzruszająca scena, fajnie zagrana przez Reedusa. Jej efekt niestety zepsuły mi nieco wycieczki ze zzombifikowaną mordą starszego Dixona, ale i tak na plus.
Cheers.
Ten serial to jest jakieś pier***lone dno -,- przez cały film tylko gadają o pierdołach i nic się nie dzieje a pod koniec odcinka jest jedna akcja - tak naciągają byle zleciało te 45 minut.. już nawet pomysłu nie mają.. do dupy z takim serialem
ten odcinek i poprzedni to gnioty
kur jak można spartaczyć tak sprawe, 1/2 sezon byly ok a to to jakies gowno
No serial generalnie do najlepszych nie należy, to muszę przyznać.
Pierwszy sezon dobrze się zaczął, potem zaczęliśmy poznawać nowych bohaterów i od tego momentu w sumie wszystko wzięło w łeb, bo plejady tak irytujących postaci nie da się uświadczyć chyba w żadnej innej produkcji. Na szczęście z czasem większość została odstrzelona i od tamtej pory jest jako tako.
Niektórym niestety, w tym jak widać także tobie, ciężko zrozumieć, że nie akcją serial o zombie musi żyć, ale klimatem. Nie bardzo rozumiem narzekania na poprzedni epizod, jak dla mnie fajnie zbudował klimat, sam pomysł na odcinek był interesujący, co prawda wykonanie trochę gorsze ale fajnych smaczków nie brakowało.
Klimat to największa zaleta tego serialu, jak się nie potrafisz wczuć i cię to, co określasz gadaniem o pierdołach, nudzi, to serial po prostu nie jest dla ciebie. Po co się męczyć, skoro sprawia taki zawód? Nie oglądaj po prostu, albo poczekaj aż wyjdzie więcej odcinków i ewentualnie sobie przewijaj.
Dobrze napisane ... Jak sie wyzynaja to marudza ze tylko akcja a gdzie miejsce na pokazanie przemian i relacji miedzy ludzkich ?? Jak znowu siadaja i gadaja to zaraz slychac krzyki ze nuuuuuuuda ... Jak pokazali na pare minut w lesie braci Dixonow to juz uznano ich za najlepszych braci w calej kinematografii :) A jak sobie jeden przywodca usiadl z drugim "przywodca" i wzajemnie sie badali wyciagajac jakies smetne historyjki to znowu zaczeto plakac ze nuuuuuda ... nie dogodzisz nikomu :)
Mi ten serial cały czas sprawia frajdę, pewnie zostanę ostatnią osobą na tym forum z takim odczuciem :D
Szczerze, ostatnio nawet głupio mi tu pisać bo się czuję wyobcowana w swoich odczuciach :)))
Im bardziej inni narzekają tym bardziej mi się podoba. Ale ja jestem tym szczęśliwcem, który nie zna komiksu ;)
Filip przestał być realną postacią w momencie kiedy uciekł zombi z tego budynku i znalazł Andreę w poprzednim odcinku. To że wcześniej się kulom nie kłaniał tłumaczyłam sobie żelazną holiłódzką zasadą, że do Czarnego Charakteru się nie trafia.
Trafia się, czy się nie trafia - mniejsza z tym. Scena z żołnierzami należy do najbardziej debilnych w tym serialu.
Odcinek świetny nie potrzebnie dużo spolierów tak od razu no ale nic niezłe napięcie budowane było w tym odcinku pokazali klasę naprawdę warto oglądać kolejne sezony będzie i już ostatni odcinek w Święta niezłe będzie co oglądać hehe. 10/10 oceniam super końcówka najlepsza.
Jep. Chłopaki się wciągnęli w temat :D Nie mogłam z kolorowych sekwencji. Z zombie szaro, a z chłopakami kolorki.
Opinia trochę "na gorąco", ale...podobało mi sie. Koniec z dziwnymi odcinkami, w których nie bardzo wiadomo, co autor miał na myśli. Było trochę tradycji, trochę akcji, trochę gadania - słowem, niemal wszystko, co tygrysy lubią najbardziej. Niemal...bo właśnie chodzi o tą tradycję. Niby wszyscy wiemy, jak to wygląda - postać robi się coraz lepsza, ma więcej czasu dla siebie (a na czas antenowy Merle nie mógł narzekać), więc łup! i pozbywamy się gościa. Niby wszyscy wiedzieliśmy, jak to sie skończy, ale ostatczny efekt był dobry! W dodatku nie sposób nie żałować Merla - jako zombie wyglądał jakoś tak...smutno... Szkoda. Teraz tylko powinniśmy sie chyba obawiać o życie Michonne, bo nie dość, że dość dużo gościła w odcinku, to jeszcze pozwolili jej mówić jak człowiekowi :)
Podobał mi sie Rick - owszem, za wiele gadał i kręcił niepotrzebnie, przez co nieco mnie rozczarował (jak on mógł sądzić, że wydając Michonne zapewni im spokój? Podobno inteligentny jest...), ale ostateczenie to dobrze, że nie jest taki...jednowymiarowy. To dodało mu tylko realizmu (moim skromnym zdaniem).
Michonne też podoba mi się coraz bardziej - zaczyna przypominać swój pierwowzór, czyli taką Michonne, na którą miałam nadzieję, widząc ją po raz pierwszy.
Teraz czekam na kolejny odcinek - powinien być emocjonujący nie tylko przez wydarzenia, ale i interakcje między ludźmi. Będziemy mieli Daryla po przejściach, grupę, przed którą Rick sporo ukrywał (gdybym była na ich miejscu, to chyba nadszarpnęłoby to moim zaufaniem do szeryfa) i samego szeryfa, który z kolei co nieco zrozumiał...
I jeszcze jedno - "łączę sie w bólu" :) ze wszystkim płaczącymi po Merlu, bo osobiście podobała mi się ta postać. Nawet bardzo. Ale nie rozumiem tego, że jeździcie po Carol, jak nie przymierzając, "po łysej kobyle" :). To naprawdę dobra postać, która sporo przeszła, sporo się zmieniła i sporo nauczyła. Jest integralną częścią grupy i już dawno wyszła z roli "pomocy domowej", a że zajmuje sie dzieckiem...no cóż - jako jedyna ma w tym doświadczenie, więc to chyba naturalne. W dodatku więcej wnosi niż np. Beth (którą, swoją drogą tez lubię...prawdę mówiąc, jak większość), a mimo to właśnie ją najczęściej typujecie do odstrzału. Czy ma to przypadkiem związek z obawą o potencjalny związek z ukochanym przez większość Darylem :)?
Gdybym ja miała wybierać kogokolwiek w zamian za Merla, wybrałabym Tyreese'a (dając mu najpierw więcej czasu antenowego - oczywiście :), Glenna (bo w tej chwili stał się taki trochę nijaki, trochę wkurzający), albo ewentualnie Beth, co również zaowocowałoby bardzo emocjonującą sceną, tyle, że nie w wykonaniu młodszego z Dixonów, a reszty rodziny Greenów.
A teraz proszę - nie bijcie :)
Nie bój się, nic ci złego nie zrobimy. Przynajmniej ja.
Michonne już nie jest niemową! Przemówiła i nadal używa tej zdolności. Dzięki temu ją polubiłam.
Rick natomiast mnie także rozczarował tym swoim początkowym gadaniem na temat tego głupiego planu. Namieszał przecież Merlowi w głowie. Jak pisałam, odzyskał moją sympatię dzięki końcowej przemowie.
Witaj w naszej żałobie po Merlu. - swoją drogą ogłosiliśmy ją jakiś czas temu. Wspierajmy się wszyscy, aby przetrwać ten trudny okres. Fani Merla - łączmy się!
Nic nie poradzę, że nie lubie Carol, kwestia gustu. A ten niby romans, który może nastąpić... lepiej żeby nie nastąpił.
Osobiście pójdę do nich i złożę skargę na te wszystkie głupoty w scenariuszu.
Beth jest typowana do odstrzału - ponieważ jest niewinną duszyczką, która musi umrzeć. A na poważnie, nawet sama czuję, że biedaczka nie przeżyje. Gdzie Pączuś na miejsce Merla? Poważnie? Nawet jakby miał więcej czasu na ekranie, moje podejście do tej postaci zostanie takie samo. Marionetka, która robi co mu się każe, stoi z boku, służy za tło. Kolejny potencjał poszedł na zmarnowanie. Glenna kiedyś lubiłam, teraz go nie znoszę, choć i tak jest lepiej z nim niż wcześniej. Merla nikt nie może zastąpić, bo był jedyny w swoim rodzaju.
Następny odcinek to będą same emocje, pociski latające w powietrzu, ludzkie tragedie, rzeź....
Tfu! Bo ja się chyba źle wyraziłam :) W zamian za Merle'a, czyli zamiast niego do odstrzału... Tyreese jest dla mnie największym roczarowaniem i to się już raczej nie zmieni. Faktycznie lepiej mają te osoby, które komiksu nie czytały, bo mogą go zupełnie inaczej odbierać (jako statystę :), a tak...
A widzisz, teraz już rozumiem :D
Niestety Pączuś raczej pożyje sobie dłużej niż to konieczne. Niestety. Zmarnować Merla, zatrzymać Tyreese'a - zupełny brak logiki i głębszego sensu. Przecież on nic nie wnosi do fabuły. Osoby które czytały komiks są jeszcze bardziej pokrzywdzone.
BUAHAHAHAAHAHAHAHAH nie mogę już z tymi Twoimi bezsensownymi wypowiedziami. Dziewczynko - NIE OGLĄDAJ jak tak Ci się nie podoba.
"Witaj w naszej żałobie po Merlu. - swoją drogą ogłosiliśmy ją jakiś czas temu. Wspierajmy się wszyscy, aby przetrwać ten trudny okres. Fani Merla - łączmy się!" brak słów, żałoba po Merlu haha. To ja Ci powiem, że bardzo się cieszę, iż zginął. Sama walka z Gubciem była niewiarygodna, niesprawiedliwa, niemożliwe, że ot tak pokonał Merle'a, ale sorry... wcale mi go nie żal. I tak jak ktoś napisał wczesniej - chcesz relacji między braćmi, to pooglądać Modę na sukces czy coś w tym stylu.
No to przepraszam bardzo, ale co w takim razie ma być istotą tego serialu, jak nie relacje bohaterów ? Napier dalanie się z zombiakiami? I don't think so....
Oczywiście, że nie tylko. Po prostu z wypowiedzi Lexy17 wynika jakby chciała ona uczynić ten serial niekończącą się relacją Merle'a (którego śmierć zapewne odmieniła jej całe dotychczasowe życie) i Daryla. Nie ma co tu ciągnąć już. Są inni bohaterowie, których wątek nie został bardzo rozwinięty. Może jeszcze dużo się wydarzyć (nie mam na myśli napier dalania zombiaków ;)). I nie wiem naprawdę, co jeszcze miałoby się wydarzyć między Dixonami, żeby zaspokoić niektórych tutaj wypowiadających się.