No to już się coś wie (tutaj w USA 7 odcinek się właśnie skończył), więc parę faktów :)
- kierownik zakładu (P, B albo G jak kto chce) wraca do swojego "normalnego" zachowania - likwiduje Martineza (dość widowiskowo) a po nim niego następcę - Pete'a (a z tym ostatnim w ogóle robi coś takiego po śmierci że...), ale przedtem nagle chce wiać i wieje razem ze swoimi kobitami...ale wraca, najwidoczniej mu się odwidziało :)
- buduje się nowe Woodbury, i to właśnie to Woodbury zaatakuje więzienie - mają czołg, mają kierowcę czołgu, zbierają siły a G. mówi im że jest miejsce gdzie byliby bezpieczni ale będą musieli o nie walczyć
- końcówka jest niezła, G. celuje ze swojej Beretty z Michonne i Hershela którzy nieświadomi tego dyskutują o czymś tam
- następny odcinek będzie Mid-Season Finale i jak to napisali na koniec....NIEKTÓRZY UPADNĄ (czytaj - ubiją któregoś z ważniejszych bohaterów). Jednak nim to się stanie...będą negocjować mając czołg pod płotem :)
Resztę zobaczycie jutro, odcinek ciekawy ale poprzedni był wg. mnie lepszy.
Pozdro z Miami :)
Podczas sceny z grą w golfa przypomniał mi się ów straszy brat. Brak Go, oj brak.
Co do tego dziecka wchodzącego pod samochód strasznie mnie to wkurzyło. Szwendacz upadł, w takim razie dziecko wchodzi pod samochód choć może uciec przed nim z łatwością. Rozumiem, dziecko, ale tak nieporadne?
Mnie tylko zastanawia skąd paliwo do tego czołgu. Taka jednostka pali na prawdę sporo nawet na sam rozruch silnika.
T-34 po drodze pali 200, w terenie 500l/100km . Widać mają cysternę za obozem.
miejmy nadzieje ze w next episode bedzie ostra jazda ! ze sie powybijaja troszeczke !
W końcu obejrzałam. Z małą przerwą, bo USNĘŁAM w trakcie. Nie wiem, czy dlatego, że było tak mało ciekawie, czy dlatego że było tak mało ciekawie i nie chciałam walczyć ze snem, czy dlatego, że praca mnie wykończyła i po prostu padłam. Mamy już wtorek i dopiero dziś obejrzałam. Tak bardzo mi się nie chciało. Wolałam Doctora Who z jego 50rocznicowym odcinkiem, który mogę obejrzeć jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz i raz jeszcze, mimo, że naczelny troll seriali wszystko poplątał. Wolałam jeszcze bardziej Arrow niż TWD, gdzie oprócz beznadziejnej Katie Cassidy (postać Laurel - booooooooooooooooooring) jest po prostu bosko.
Było znowu o Gubciu. No litości. Mogłabym pominąć ten odcinek, bo nic by się nawet szczególnego nie stało, gdybym tak zrobiła. Wiedza ze zwiastunów, czy czytania tematu by mi wystarczyła. No, ale nie pomijam odcinków. Wolałam Gubernatora z początku 3 sezonu, gdzie David pięknie grał normalnego człowieka i bezwzględnego człowieka. To ładnie wyglądało. Teraz mnie męczy. Motyw czołgu jest, więc może być. Szkoda, że nie wprowadzili Gubernatora później to by nie było takiej kupy jak teraz. Woodbury 2.0 w lasie - nie podoba mi się.
W przyszłym odcinku wracamy do Ricków. Chętniej obejrzę.
Chodziło mi o Davida Morrisseya, aktora :P W odcinku The Next Doctor bodajże, grał no... takiego jednego, co mu się uwidziało, że jest Doctorem w wiktoriańskiej Anglii. Nie potrafię się teraz pozbyć tego skojarzenia. A najgorsze, że jak oglądam ten odcinek, wciąż sobie zadaję pytanie, co Gubernator porabia z Doctorem.
Uwaga na temat postaci celna :)
Ach... O aktora chodziło, a nie postać ;) To wiele wyjaśnia, bo ja tu ciężko o postaci myślałam. No ja nie miałam takiego pytania, bo oglądałam najpierw Doctora a potem TWD. W sumie wolę Davida w DW jak w TWD.
Połowa czwartego sezonu i mamy odgrzewany kotlet z trzeciego. Czyli Gubertantor vs Rick bis. Nie wiem, kluczem chyba ma być czołg, bo skoro Gubernator nie zdobył więzienia z poprzednią grupą, to chyba teraz porywa się z motyką na słońce. Mimo ślamazarnego tempa tego sezonu, akcji stojącej w miejscu, serial nadal trzyma pewien poziom, choć loty nieco obniżył.
Rzeczą, która mnie bardzo wkurza jest natomiast nieprzeciętna i powtarzająca się głupota bohaterów, przede wszystkim jeśli chodzi o walkę z zombie. Choć motyw z chorobą i brakiem odpowiedniego zabezpieczenia w odizolowanej części bloku też głupi.
Niestety serial troche zawodzi. Duzo niepotrzebnych watkow, a jak jest juz ciekawy watek to go zaraz szybciutko koncza. Mysle ze to wina scenarzystow, bo taka produkcja jednak spory budzet ma. Watek Gubernatora, czolg, wiezienie to powinno wszystko zamknac sie w 3 sezonie. I ta nowa grupa... Gubernator pojawia sie z dnia na dzien, morduje 2 najwazniejsze osoby i nagle juz dowodzi. Strasznie naciagane. Dobry motyw z dolami, dziwne ze w wiezieniu na to nie wpadli. Sam Martinez moglby tez swoja grupe zabrac do wiezienia, w sumie on sam nikomu bezposrednio wiekszej krzywdy nie wyrzadzil. Jednak najwiekszy minus to te cholerne przeciaganie serialu, mialo byc wiecej relacji miedzy postaciami, a jest bieda.... Co pojawi sie jakas nowa postac to zaraz ginie, a stare postacie staly sie niemal juz nietykalne.
na koniec powinien z krzaków wyskoczyć Bogus Linda, stanąć przed ,,Gubernatorem 2 imion" i powiedzieć ..Co ty (k**wa) wiesz o zabijaniu?!".....:):):)
Albo wyleci z więzienia na przeciw Gubciowi i mu powie żując gumę: "Wypie rdalać". Wtedy od razu 10/10.
Już nie ma żadnych wątpliwości że ten serial się nie podniesie, po poprzednich dwóch stojących na nieco wyższym poziomie odcinkach mamy powtórkę z rozrywki. Nie ma pomysłów, jakiegoś spoiwa które łączyło by to wszystko i nadawało całemu serialowi jakiś charakter, klimat.
Odcinek 7 zupełnie koliduje z poprzednim i nieco sentymentalną podróżą, przemianą Gubernatora. Nie ma już żadnego konfliktu wewnętrznego, wrócił rzeźnik i basta. Poprzedni odcinek ma niewielki sens w takim wypadku. Cała ta historia przejmowania władzy w obozie jest za szybko opowiedziana, tak w ogóle to ta cała grupa Martineza to jakiś obóz specjalnej troski. Dołącza sobie praktycznie obcy człowiek do grupy i w parę dni kasuje liderów i przejmuje władzę, nawiasem mówiąc jego przyjęcie jest durne, Martinez zobaczył Gubernatora z dziewczynką i tak się wzruszył że od razu z otwartymi rękami wziął go do siebie, jakby nie wiedział z kim ma do czynienia. Jak widać twórcy robią sobie drogę na skróty, z braku chęci, ambicji, pomysłów? Już nie mówiąc o tym że to wszystko już było.
PS:Co do Gubernatora rozkłada mnie, jego ostrzał więzienia z poprzedniego sezonu, odległość kilkudziesięciu metrów a on strzela sobie jedną ręką z biodra :D słonia by nie ustrzelił chyba w ten sposób :)
http://www.google.pl/imgres?client=firefox-a&hs=Ra4&sa=X&rls=org.mozilla:pl:offi cial&biw=1280&bih=601&tbm=isch&tbnid=Zjm7iBNT4Bwv_M:&imgrefurl=http://www.imfdb. org/blog/the-guns-of-the-walking-dead-season-3-preview/&docid=K5KMSlpY4PEccM&img url=http://192.155.87.217/wp-content/uploads/2013/01/TWD-GovernorSteyrAUG.jpg&w= 624&h=354&ei=io-YUq6qB6io4gSVlIC4Cg&zoom=1&iact=rc&page=1&tbnh=169&tbnw=288&star t=0&ndsp=15&ved=1t:429,r:2,s:0&tx=651&ty=86
To widać wybiję się z forumowej większości, ponieważ ten odcinek podpadł mi znacznie bardziej od poprzedniego i to nie dlatego, że oglądam TWD dla sieczki i scen roztrzaskiwania zombiaków. Cała, nagła przemiana gubernatora, była dla mnie grubymi nićmi szyta i zdecydowanie zbyt prędka. Ciesze się, że okazała się jednak być pozorna. W tym odcinku lepiej poznaliśmy postać gubcia, mieliśmy okazje nieco zrozumieć motywy jego postępowania i emocje jakie nim miotają. Na szczęście gubernator nie okazał się przeistoczyć w zupełnie inną osobę na przestrzeni jednego odcinka, a jedynie nieco ewoluował znajdując sobie osoby symulujące mu rodzinę. Wciąż jednak jest draniem z socjopatycznym rysem, nastawionym głównie na przetrwanie. Może i przemiana tej postaci byłabym czymś nowym, ale moim zdaniem zwyczajnie niewiarygodnym.
Z początku byłam poirytowana, że dostajemy już drugi z kolei odcinek o Gubciu i jego perypetiach, ale teraz zmieniłam zdanie, a ten epizod zabił nieco mój niesmak po poprzednim.
Zgadzam się.
Świetny odcinek! Cieszy mnie to, że Philip ruszy szturmem na więzienie i wątpię by grupa Ricka wyszła z tego cało, stąd wnioskuję że Rick i spółka gdzieś uciekną i wreszcie epizody "więzienne" zakończą się na dobre.
Powrót do dawnego, prawdziwego Gubernatora był do przewidzenia - jedyną różnicą jest to, że Phil znalazł w końcu motywację do dalszego siania zamętu - ma rodzinkę i wrócił na tron... Nie pozostaje nic innego jak dążyć po trupach do celu, chcąc zbudować coś na kształt dawnego Woodbury, wcześniej załatwiając porachunki z ekipą Ricka.
Dziwi mnie jedno - Mitch tak łatwo pogodził się z tym, że Phil zabił mu brata? Pogadał chwilę z oprawcą, zapalił fajkę i teraz zostanie jego prawą ręką, czołgistą w "Armii Gubernatora" ? Ciekaw jestem co o tym sądzicie.