Hej, słuchajcie czy ja coś przeoczyłam? Kiedy niby Carol zginęła? W momencie jak T-Dog się poświęcił i kazał jej uciekać ona wybiegła w jasne światło i tyle ją żeśmy widzieli. Czy ja się mylę? Trupa nie było także oni tak po prostu uznali że ona nie żyje? Może ktoś mi to rozjaśnić?
Odcinek ogladalem wczoraj. Mowie wam jak będzie:). Syn Lori Carl, spękał i nie strzelił jej w głowę tylko obok. Carol znalazła Lori i ja pozszywała. (Herszer przeciez uczył ja jak odbierac poród a zszywac uczyła sie na zombie). Carol zaciagnela pozszywana Lori do innego pomieszczenia uciekajac przed zombie, którego znalazł Rick. Telefon, który dzwoni to telefon z innego pomieszczenia z wiezienia(numer wewnętrzny, może dzwonić nawet w kilku miejscach) Dzwoni Carol powiedziecć gdzie się ukrywa, wraz z pozszywana Lori.
Ciekawa opcja i coś czuję, że bardzo prawdziwa :) I miałam podobne przemyślenia i wyobrażenia. Chociaż jeśli chodzi o Lori to hmm mogła już zostać zombiakiem :)
Wątpię, żeby ją pozszywała jak jej ciało obgryzł ten najedzony zombiak. Raczej żywa nie będzie.
Jest jeszcze jedna ciekawostka oglądnijcie jeszcze raz moment kiedy rick podnosi łuskę albo nabój i przyjrzyjcie się tam gdzie jest smuga krwi albo coś do tego podobne na końcu tej smugi widać jakiś dziwny zwitek czegoś. teraz przyjrzałem się dokładnie tej scenie i powiem wam że wyłapałem błąd podam wam nawet dokładny czas w filmie kiedy jest ten błąd i to jest bardzo widoczne bo oglądam to w winampie:
1) zwróćcie uwagę na moment kiedy rick podchodzi i klęka i zaczyna podnosić nabój dokładny czas w filmie to 34:03 w tym momencie możecie zatrzymać sobie film i popatrzcie na tą smugę krwi która się ciągnie na końcu tej smugi nie ma tego chyba zwitku lub czegoś
2) a teraz włączcie dalej sobie film i przyjrzyjcie się rick zaczyna oglądać nabój i słyszy zombi odwraca głowę w tamtą stronę i zatrzymajcie sobie film w czasie 34:18 i na końcu widać to coś co leży na końcu tej smugi i powiedzcie mi może to być błąd przy kręceniu albo..............?????
Wszystko fajnie tylko Carol nie jest lekarzem. Zwróć uwagę na to że została przecięta macica - narząd wewnętrzny. Tego nie da się od tak zszyć jak przeciętej skóry i to jeszcze w takich warunkach przez osobę, która nie ma takiego doświadczenia.
A telefon jest motywem zaczerpniętym z komiksu i pewnie będzie miało to taki sam wydźwięk jak w pierwowzorze.
Moim zdaniem są dwie opcje:
1) Carl nie dał rady strzelić do matki i Lori gdzieś tam teraz chodzi jako zombie i któryś z bohaterów ją jeszcze spotka (pewnie Rick)
2) Ten zombiak ją rzeczywiście zeżarł, co byłoby chyba największym idiotyzmem w tym serialu.
W każdym razie Lori na pewno nie jest już człowiekiem.
A gdzie tam jest pokazane ze została przecieta macica? Maggie zrobiła normalna cesarke czyli rozcieła brzuch.
Ja zostaje przy mojej opcji ze Carol pzszywala Lori i dzwoni z innego "bezpieczngo" miejsca w wiezieniu.
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/131734-siara-i-wszystko-jasne.gif
A myślisz że gdzie dziecko się rozwija ? W jelitach?
Sorry że już napiszę to tak bez ogródek, ale jak widzę kiedy ludzie piszą takie głupoty o tym że Lori żyję bo Carol ją pozszywała, że to Carol będzie dzwonić przez telefon do Ricka i inne absurdalne rzeczy, to normalnie zaczynam się zastanawiać kto to ogląda...Pocieszam się tym że za niedługo zostanie pokazane jak krowie na rowie co się stało z Lori czy z Carol i się skończy to prześciganie się w absurdach.
Masz rację zostań sobie przy swojej opcji, oj się zdziwisz... ;]
A wie gdzie się płód rozwija? Chyba nie. Widać braki podstawowej wiedzy z biologi. Jak już wspomniałem płód rozwija się w narządach rodnych kobiety, w tym przypadku jamie macicy. Następuje jej rozrost itd. Nie jest to forum medyczne więc nie zagłębiajmy się w szczegóły. Aby odebrać porób w sytuacji kiedy kobieta nie może rodzić sposobem naturalnym czyt parcie, należy wykonać zabieg cesarki, polegający na rozcięciu powłok brzusznych oraz macicy, w celu bezpiecznego wyciągnięcia dziecka poza obręb organizmu macierzystego.
True (pisze matka po dwóch cesarkach). Szycie jest nieco bardziej skomplikowane niż po kontakcie z drutem kolczastym, bo nie wystarczy zszyć z wierzchu.
Ja na pewno mogę się zgodzić z drugim punktem i przyznać że byłoby to totalnie beznadziejne rozwiązanie jej wątku
a niby skąd Carol miałaby wytrzasnąć przybory do szycia skoro po całym więzieniu łazili Szwędacze?? Lori na pewno nie żyje, a Carol się znajdzie w następnym odcinku. Ja się jeszcze zastanawiam czy przypadkiem ten Więzień, który pootwierał te bramy, czy może jej nie uwięził... ale to mała teoria
A moim zdaniem ona żyje i zabrała ciało żywej bądź martwej Lori, stąd Rick jej nie znalazł :))))
Jako, że ona przeszła o czym wspominała we wcześniejszych odcinkach szkolenie u Hershela kurs medyczny :P:P to nawet dała radę ją pozszywać....
IMO to Carol dzwoniła do Ricka na zakończenie odcinka... ;-)
niebieski a kogo zjadł ten zombiak któremu po koniec rick rozcinał brzuch?lori
skąd carol wiedziałaby że akurat rick jest tam gdzie lori rodziła?
znajdzie się na bank w następnym odcinku tak jak pisze kevinrudolf5
Tortuga, tak bo ty napewno wiesz co bedzie w nastepnym odcinku.... Moze nie dokonca moja wersja jest prawidziwa ale Carol i Lori napewno zyją, tym bardziej ze Rik znalazł kule na podłodze, a gdyby Carl strzelil jej w głowe to raczej kula zostala by w głowie i by jej nie znalazł? co moze zombie, które "niby"ja zjadło razem z kośćmi i wylizało podłogę wypluło tą kulę? Moja wersja że Carol i Lori żyją, wynika z tego że film tego nas juz chyba nuczył? wiele bylo zwrotów akcji i trochę naprawdę naciaganych scen. Tak jak wersja z tym "CZARNYM", ktoremu Rick zamknał kraty i było słychać jak niby zombie go zatakowały, teoretycznie powinno go juz nie byc, a jednak.
A wersja że Lori nie zyje bo przecieta została jej macica, to co? To Carol nie mogła jej pozszywać? To po co był odcinek, w którym pokazane bylo jak Carol trenuje cesarke na zombie?
To jest tylko film, wiec nie wnikajcie w tematy typu "skad wzieła" przybory do szycia.
Tortuga033, nie wiem jak będzie w następnym odcinku ale Lori i Carol napewno zyją, gdyby było inaczej ich ciała by się znalazły. A to że zombie ją zjadł razem z kośćmi to to jest dopiero głupota, stąd też moja wersja że Lori i Carol żyją.
Aha Tortuga, a to ze Carol dzwoni to niby glupota.? A kto ma dzwonić? raczej nikt z zewnątrz...
A powiedz kto ma niby dzwonić telefonem, skoro nie ma osoby trzeciej, która przekazałaby połączenie? Poza tym pomyśl na zdrowy rozsądek. Gdyby Carol dzwoniła do Ricka, to Ci zaraz wszczęli by poszukiwania, a z zapowiedzi wynika, że Daryl znajdzie jedynie POSZLAKĘ jej możliwej dalszej egzystencji. Kolejna sprawa ma się tak, a mianowicie po co Rick miałby mówić do niej "We're dying here"? Głupota nie sądzisz? Spójrz na czynniki zewnętrzne i poskładaj je w jedną całość.
Mam dla Ciebie małą poradę - przeczytaj komiks, to będziesz wiedział kto dzwoni do Ricka.
"To jest tylko film, wiec nie wnikajcie w tematy typu "skad wzieła" przybory do szycia. " Ło matko, czyli rozumiem że dasz sobie wcisnąć każdą głupotę, bo to jest tylko film? Bo tak, właśnie tak - gdyby okazało się że Lori żyję to była by to głupota i to największa z największych. Sam Kirkman to potwierdził i wyraził zdziwienie takimi absurdalnymi hipotezami o cudownym ozdrowieniu Lori. http://insidetv.ew.com/2012/11/04/walking-dead-robert-kirkman-8/
Tak się składa, że Rick znalazł, nie nabój, a łuskę. To po pierwsze. Po drugie to kula wystrzelona z pistoletu przy takiej odległości od głowy, zawsze przechodzi na wylot. Nie ma możliwości, aby ostała się w mózgu, gdyż jest to narząd dość delikatny i bardzo łatwo o przerwanie tkanek. Po trzecie LORI nie ŻYJE czybyś tego chciał czy nie, dlatego, że cesarka w takich warunkach równa się 100% śmierci o czym pisałem kilka postów wyżej. Po czwarte nawet jeżeli Carl nie strzelił do Lori to kobieta i tak nie żyje. Szwenda się po prostu pod postacią zombie co byłoby dobrym wyjaśnieniem ciągnącej się smugi i braku szkieletu. Po piąte to sama aktorka nalegała na uśmiercenie Lori. Po szóste akcja z szyciem zombie miała określony cel DLA CAROL co nie jest równoznaczne z tym, że będzie jej dane przetestować swoje możliwości w kryzysowej sytuacji. Co do samej Carol to akurat z tym się zgadzam. Ona żyje na pewno.
Tomb to co napisałeś to oczywiste, ale nie zapominaj że to film:).
Co do strzału w głowę to tak, ale kula teoretycznie powinna utknąc w podłodze a wtedy Rik by jej tak łatwo nie znalazł. A czy to jest łuska to nie wiem, wydawało mi się że to kula, muszę obejrzeć na kompie jeszcze raz ten moment.
Pytasz kto ma dzwonić, nie wiem:) a twoim zdaniem kto dzwoni?
Chodzi mi o to że dzwoni napewno ktoś z wewnątrz. Wybierając nr wewnętrzny w więzieniu np. 101 i chcąc się dodzwonić ze stołówki np. na blok drugi w więzieniu, telefon może dzwonić np. w 3 miejscach na bloku drugim aż ktoś go odbierze. Tak jest u mnie w firmie :) i pewnie w wielu innych też. No bo to że dzwoni ktoś z zewnątrz i dzwoni akurat do jakiejś "rurowni" :) w podziemiach więzienia, to to jest dopiero absurd.
Film filmem, ale są to akurat takie elementy, które wymagają trzymania się realnych zachowań i sytuacji. To, że TWD charakteryzuje się tym, iż ma w sobie element w postaci zombie, nie daje twórcom możliwości na to, aby naginać wszystkie zasady na wszelkie możliwe sposoby. Poza tym pieczę trzyma Kirkman, który na takie absurdy jak odżycie Lori nie pozwoli. Dodatkowa rzecz ma się tak, że śmierć Lor jest wpisana w historię rodziny Grimes'ów. Jej odejście jest ważnym bodźcem i etapem w przemianie Ricka i Carla.
Kto dzwoni? Moim zdanie nikt, gdyż jest to niemożliwe. Jak już pisałem potrzebna jest osoba trzecia, która przekazałaby połączenie, nawet jeżeli mowa o obiegu zamkniętym. Nic z siebie się nie dzieje. Puszczany jest sygnał, który odbierany jest przez operatora, po czym ten kieruje go do punktu docelowego w postaci odbiorcy. Takowego operatora nie ma z wiadomych względów. Sam dzwoniący telefon jest oznaką zachwianej równowagi w psychice Ricka. Będzie to swoiste odejście od problemów jakie niesie ze sobą odpowiedzialność za tak dużą grupę. Po prostu Rick poczuł się przeładowany. W przeciągu niespełna tygodnia wydarzyło się tak wiele w życiu Grimsa, że nie potrafił on tego udźwignąć. Czarę goryczy przelało odejście żony. Będzie on potrzebował swoistego wygadania się, jednakże nie ze swoją grupą, a osobami zmarłymi jak właśnie Lori czy np. Jim lub Amy, który tak de facto byli typowani. Unikanie kontaktu z grupą zapewne będzie spowodowane tym, iż Rick nie będzie chciał okazać im swojego załamania.
To że śmierc Lori jest wpisana w scenariusz to nie wiedzialem, jeżeli tak faktycznie jest to wycofuje sie z tego co napisałem. Ale wszystko okaze się we wtorek
tomb2525, piszesz "Tak się składa, że Rick znalazł, nie nabój, a łuskę." bzdura, to była kula, bo łuska nie zostawiłaby takiej dziury w podłodze. Carl strzelił w podłogę aż kula zrobiła w niej dziurę.
Tak się składa, że naboje wypełnione są w środku materiałem prochowym. Podczas wystrzału następuje zapalenie tegoż prochu i wyrzucenie pocisku z broni. Dalej leci już sama osłonka, która nosi nazwę łuski, już nie naboju. Dziura w podłodze może świadczyć o dwóch rzeczach:
-Carl strzelił prosto w podłodze
-pocisk przeszedł na wylot
Zgadza się, naboje wypełnione są prochem ale na końcu łuski jest pocisk tzn kula która utknęła w podłodze, gdy Carl w nią strzelił.
Aż podałem w wątpliwość moją spostrzegawczość po Twoim poście. Mówię to poważnie. Dosłownie musiałem jeszcze raz obejrzeć fragment klatka po klatce. Niestety w podłodze nie ma kuli (bynajmniej je nie widać) a to co podnosi Rick to płaskodenna łuska w kształcie walca.
Oj chyba kiepsko u Ciebie ze znajomością wyglądu kuli --> pocisku, ewidentnie widać, że Rick podnosi pocisk (kulę) jest tylko trochę poturbowany. W tym linku http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/2029020,114883,12467905.html są pokazane same pociski, wybierz jeden potraktuj młotkiem i wypisz wymaluj pocisk z The Walking Dead 3 :)
Tomb tak przeczytalem twoja wypowiedz o latajacej lusce i malo nie poplakalem sie ze smiechu hahahahha luska wyskakuje z komory a pocisk jest wystrzelony ale Tomb strzela luskami hahaha i dlatego rzad nie powinien rezygnowac z obowiazkowego WOJA!!!!!
"Dalej leci już sama osłonka, która nosi nazwę łuski, już nie naboju" - nie mam nic wiecej do dodania hahahaha do woja powinno chodzic się przymusowo.
Głupiś? Po zapaleniu prochu następuje wylot kuli przez lufę i łuski przez zamek. Skłamałem? Nie, więc, że tak powiem, swoje przemyślenia zostaw dla siebie.
Przeczytaj co zes pisal i nie pie... glupot jak ci wszyscy w kolo w koncu wyjasnili to udajesz nagle kumatego. Jaka z ciebie buraczana zupa tragedia.
Zamierzasz tak teraz nieumiejętnie odpisywać? I tak dobrze wiesz, że Twoje teksty nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Nie zrozumiałeś wypowiedzi i tyle.
PS. Riposty równie przeciętne. Zresztą jak zawsze.
Te gościu ty sobie wyobrażasz, że co będę się tu spinał żeby niby ci zaimponować? Wzbudzić wrażenie?, ile ty masz lat chłopcze, że się tym wszystkim tak rajcujesz (skoro ominęło cię wojo to nie wiele)? Niestety wyobraź sobie, że kładę na ciebie :) The End
mógł zjeść coś innego. A Caroll i Lori chowając się przed resztą zombie są w miejscu skąd nie potrafią się wydostać a np. widzą stamtąd Ricka ;-)
poza tym zjadł ją z ubraniami i całą czaszką, miednicą kręgosłupem :P:P:P:P ??? Heh
Dobrze gdyby Carol zginęła, jej postać jest męcząca - nawet jak na serial. W komiksie przynajmniej była ładna . . .
Męcząca? Carol to kolejna z ciekawszych postaci w serialu. No przynajmniej dla mnie, gdyż nurtuje mnie fakt, jak bohaterka później się rozwinie, oraz jak ułożą się jej relację z grupą po tym jak uznali ją za zmarłą. Poza tym sposób prowadzenia tej bohaterki wyszedł bardzo dobrze. W komiksie była miłka i nieciekawa, tutaj nabrała przysłowiowych rumieńców. Jedna z lepszych i trafniejszych decyzji AMC
Tak, męcząca. Przez cały drugi sezon prezentowała archetyp jęczącej matki, co niewyobrażalnie mnie irytowało.
"jak ułożą się jej relację z grupą po tym jak uznali ją za zmarłą"
O ile przeżyła / O ile wkrótce nie zginie / O ile nie została ugryziona.
W komiksie Carol to interesująca kobieta - niepewna, strachliwa, ciut nieśmiała , ale na pewno nie miałka. Na ekranie niestety wypada blado, nie tylko przez ubogi warsztat aktorki, ale przez postać samą w sobie - płacząca 40-stka , najwyraźniej niedorozwinięta intelektualnie(apogeum głupoty osiągnęła w ostatnim odcinku 2 sezonu) . Może się to zmieni, sezon 3 zapowiada lepszą przyszłość TWD. Oby . . .
Carol w komiksie jest interesującą postacią? Boże, jesteś pierwszą osobą, która wyraża się o komiksowym pierwowzorze w pochlebny sposób. Sam Kirkman uważa, że jego wyobrażenie Pelatier znacznie minęło się z celem. W ogólnym rozrachunku była to jedna z najbardziej nieciekawych bohaterek, z którą wiążą się najbardziej irracjonalne momenty jak np. chęć stworzenia z Grimes'ami rodzinnego trójkąta. Niepewna, strachliwa, nieśmiała? Ciekawe kiedy i gdzie. Jak tylko pojawił się Tyreese, to zaraz pokazała na co ją stać, a apogeum nastąpiło w więzieniu. Na samym początku wydawało się, iż ma potencjał, ale im dalej w las tym coraz gorzej. Jej miałkość jest spowodowana tym, iż w około było pełno kobiet, które same potrafiły o siebie zadbać czyt. Andrea, Michonne, Maggie, a nawet Lori. Postać Carol to taki usilnie wprowadzana dramatyzm, tylko po to, by pokazać jaki wpływ na ludzi ma apokalipsa. Tak naprawdę to wątek załamania nerwowego spowodowanego utratą miłości, można było poprowadzić w o wiele lepszy i ciekawszy sposób.
Nie przeczytałeś ze zrozumieniem. Napisałem - interesująca kobieta, nie interesująca postać. Nie, nie jestem seksistą.Także - nie wyraziłem się o niej w pochlebny sposób, zanegowałem jedynie kompletną krytykę jej osoby. Opinia Kirkmana mnie nie interesuje, interpretacja jego twórczości należy do odbiorcy. Irracjonalność nie jest bynajmniej zła w moim odczuciu.
Nie każda bohaterka TWD musi być kolejną Sarą Connor, może sci-fi wypracowało specyficzne kanony, ale trzymanie się ich ze względu na postaci kobiece w serialu to kompletny brak oryginalności.
"Postać Carol to taki usilnie wprowadzana dramatyzm"
W rzeczywistości, w której ludzie wstają z martwych i próbują zjeść żywych, dramatyzm nie musi być usilnie wprowadzany. Kwestia chyba wrażliwości czytelników, TWD opowiada o ludziach. Nastawieni na nawalankę fani krwawych mordobić niewiele tu znajdą dla siebie.
"wątek załamania nerwowego spowodowanego utratą miłości, można było poprowadzić w o wiele lepszy i ciekawszy sposób. "
Jeśli rozumiesz przez to : bardziej tragiczny, ociekałoby to w konsekwencji o kicz , przesadę często spotykaną w tego typu utworach.
Ostatecznie cały serial + komiks mogłyby zostać poprowadzone w "lepszy, ciekawszy sposób".
Patrząc na użyte przez Ciebie przymiotniki, można wywnioskować, że opisujesz postać, gdyż słowa te odnoszą się do jej charakteru stąd moje ogóle zdziwienie i lekki szok. Co do trzymania się kanonu. Nie od dziś wiadomo, że Kirkman ma niekonwencjonalne podejście do kreowania zarówna świata TWD jak i bohaterów w nim występujących. Czytelnikom może wydać się, iż gdzieś to kiedyś było, ale jak wiadomo prawdą to nie jest, gdyż wraz z postępem historii autor odkrywa coraz to nowe obszary wcześniej przez niego niezgłębione. Przyrównanie do Connor uważam za niepotrzebne. Z Twojej wypowiedzi wynika jakby każda postać kobieca była kreowana w taki sposób, co jak wiadomo jest błędne, gdyż przez TWD przewinął się grom różnych bohaterek żeńskich, o skrajnie różnych charakterach. Z każdej z nich Kirkman potrafił wyciągnąć niesamowity rys tragiczny, który był trwały, silny, mocno wpływający na czytelnika, co niestety nie udało mu się w przypadku Carol. Nie wiem, może stracił wenę, albo brak mu było pomysłu, stąd takie potraktowanie postaci? Niemniej jednak, Carol nic z uniwersalności nie miała.
"W rzeczywistości, w której ludzie wstają z martwych i próbują zjeść żywych, dramatyzm nie musi być usilnie wprowadzany. Kwestia chyba wrażliwości czytelników, TWD opowiada o ludziach. Nastawieni na nawalankę fani krwawych mordobić niewiele tu znajdą dla siebie"
Mam nadzieję, że tym stwierdzeniem nie miałeś mnie na myśli. Każda osoba użytkująca tutejsze forum wiez że ja oczekuje tylko i wyłącznie dramatu, ale wprowadzanego w przemyślany sposób jak np. wątek śmierci Amy i jej odzew na przemianę Andrei, tragiczna śmierć Dale'a czy kryzys Hershela po stracie rodziny. Nie wspominając już o śmierci samej Lori. To był dramat, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wątki Carol były wymuszone. Czuć było, iż Kirkman chciał nadać kolorytu wydarzeniom w więzieniu, które w pewnym momencie zaczęły trącić o stagnację i lekki zastój, a jak wiadomo coś musiało się dziać. Szkoda, że wybrał taki sztampowy sposób. Oczywiście samym dramatem jest życie w postapokaliptycznym świecie, niemniej jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten dramat lekko "podrasować" pokazując wszelkie możliwe jego oblicza
Jeżeli zaś chodzi o tragizm TWD to Kirkman nie raz pokazał, że można przedstawić ten element w rewelacyjnym stylu nie ocierając się wcale o kicz. Kiczowate były właśnie te zagrywki typu. zdradził ją, poszła się pociąć, albo nikt jej nie rozumiał, zrobiła sobie krótką pogawędkę z zombie, która skończyła się jak skończyła. Efektowne, nie zaprzeczę jednakże nie pozostawiło to dobrego wrażenia. Rozwiązanie tandetne zważywszy na poziom jaki sobie Kirkman wypracował na przestrzeni wcześniejszych zeszytów.
Tomb, ogladnij koncowke, jeszscze raz a zobaczysz ze Rick podnosi kule, ktora wyjmuje z dziury w podlodze. To nie jest luska to jest kula.
Zwracam honor. Udało mi się dostać odcinek w lepszej jakości. Wcześniej wydawało mi się, iż jest to łuska, ze względu, na spłaszczenie i lekkie rozszerzenie u spodu. Teraz jednak udało mi się dojrzeć, że ta "rzecz" jest w całości, a jak wiadomo łuska pozostaje po wystrzale pusta.