Hej, słuchajcie czy ja coś przeoczyłam? Kiedy niby Carol zginęła? W momencie jak T-Dog się poświęcił i kazał jej uciekać ona wybiegła w jasne światło i tyle ją żeśmy widzieli. Czy ja się mylę? Trupa nie było także oni tak po prostu uznali że ona nie żyje? Może ktoś mi to rozjaśnić?
"Patrząc na użyte przez Ciebie przymiotniki, można wywnioskować, że opisujesz postać, gdyż słowa te odnoszą się do jej charakteru stąd moje ogóle zdziwienie i lekki szok"
Przymiotniki, które są poprzedzone niesprawiającym trudności na poziomie semantycznym epitetem ;)
"gdyż wraz z postępem historii autor odkrywa coraz to nowe obszary wcześniej przez niego niezgłębione"
Truizm. Każda dobra opowieść, a taką bez wątpienia jest TWD , powinna mieć taki charakter.
"Z Twojej wypowiedzi wynika jakby każda postać kobieca była kreowana w taki sposób, co jak wiadomo jest błędne, gdyż przez TWD przewinął się grom różnych bohaterek żeńskich, o skrajnie różnych charakterach."
Nie . Napisałem : "Nie każda bohaterka TWD musi być kolejną Sarą Connor" , co oznacza dokładnie to, co napisałeś, a było jedynie ripostą na fragment twojej wypowiedzi :"w około było pełno kobiet, które same potrafiły o siebie zadbać czyt. Andrea, Michonne"
" Z każdej z nich Kirkman potrafił wyciągnąć niesamowity rys tragiczny, który był trwały, silny, mocno wpływający na czytelnika"
Nie przesadzajmy ;) Kirkman to bardzo dobry scenarzysta, ale na pewno nie sięga poziomu Bergmana czy Allena. Osiągnął tyle, na ile pozwalała mu konwencja.
Carol podcięła sobie żyły na oczach dziecka - to tragizm niezależnie od subiektywnych opinii. Osiągnęła szczęście i została brutalnie zdradzona. Jej głupota nie zmienia dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazła . . .
"Mam nadzieję, że tym stwierdzeniem nie miałeś mnie na myśli"
Bynajmniej.
"wątek śmierci Amy i jej odzew na przemianę Andrei"
Wydaje mi się, że nie rozumiem ;p
"tragiczna śmierć Dale'a czy kryzys Hershela po stracie rodziny. Nie wspominając już o śmierci samej Lori. To był dramat, który wywarł na mnie ogromne wrażenie"
Zgadzam się co do ostatniego - aktor grający Ricka spisał się świetnie i stworzył rewelacyjną ostatnią scenę czwartego odcinka. pierwsze 2 nie wywarły na mnie wrażenia, chociaż szkoda mi było Dale'a - sympatyczny był z niego dziadek. Herschel natomiast stał się niezłym kozakiem - patrz czwarty odcinek.
"Kiczowate były właśnie te zagrywki typu. zdradził ją, poszła się pociąć"
Ja tu nie widzę kiczu.
Pozdrawiam
BeeBee61 -
Wg mnie każda cecha w sztuce jest dobra, o ile jest odpowiednio przedstawiona.
Niepewność i strachliwość to wg ciebie interesujące cechy? Dziwne. Moim zdaniem zarówno jedno jak i drugie prowadzi do miałkości charakteru, bezwzględu na to, która płeć je ma.