Czy wy poczuliście się po obejrzeniu tego odcinka oszukani ? Wszyscy czekali na rozwinięcie wątku szeptaczy po "cliffhangerze" poprzedniego a tu nawet słowem o nich nie wspomniano...Kolejny przykład w jak idiotyczny sposób tracić widzów :)
Most miał ułatwić wszystkim życie, handel, podróże. Bez mostu wszyscy się od siebie oddalili. Długa podróż stała się zbyt ryzykowna i zbyt kosztowna. Być może to jest przyczyną niechęci poszczególnych grup?
Sęk tkwi w tym, czemu grupa się rozeszła, a nie czemu rzadko się spotykają. Ja po prostu nie widzę powodów, dla których raptem wszyscy podzieli się na obozy. Tym bardziej, że samo pokonanie Negana nie oznaczało, że teraz to już będzie z górki i już nikt im nigdy nie zaszkodzi.
Ahh ta polityka :) Megi pojechała teraz do Europy by zrobić tam porządki, teraz czai się na powrót do kraju:)
Dla mnie wysadzenie mostu to były śmichy-chichy, bo to było żywcem przeniesienie wątku wyprowadzenia zombi z domu niewoli kamieniołomów. Ale to prawda, symbolicznie można podciągnąć pod zamknięcie pewnego etapu w życiu Rodziny Ricków.
Początek odcinka nawet spoko, chyba najlepsze sceny Rosity ;) Szkoda tylko, że nie przekazała ani słowa na temat szepczących zombie...
Później już było tylko słabiej.
Pies na plus, podcięcie Daryla na plus, sytuacja z nagłym zniknięciem Maggie trochę dziwna - myślałam, że to przez nią osady nie współpracują a tu zonk.
Skoro nie ma Carla to zakładam, że Henry może przejąć jego rolę (jeśli chodzi o Szeptaczy).
Nie mogło, bo Michonne o tym nie wiedziała, co znaczy, że już wcześniej współpraca została zerwana. Mam wrażenie, że ma to związek z tymi bliznami, które i Daryl i Michonne mają na plecach.
Wygląda na to ,że kluczowe osoby zostały oznakowane, ale przez kogo? Zapewne wbrew swojej woli. Ciekawe...
Ciekawe tym bardziej, że wyglądało na to, że Daryl od razu po zaginięciu Ricka się zwinął i zaczął samotnie tłuc po okolicy a Michonne w Aleksandrii siedziała ... Mogliby coś wspomnieć.
Na pewno to rozwiną. W końcu dwa razy wyraźnie wskazali na te znaki. Wygląda na to jakby mieli w ciągu tych 6 lat do czynienia z jakąś grupą, która może ich pojmała i oznakowała ?
Michonne o odejściu nie wiedziała... Na Wzgórzu jest Tara i Jezus - oboje raczej nie mieli zatargów z Aleksandrią. Jezus wręcz się pali do współpracy a Tara jeszcze niedawno sama w Aleksandrii mieszkała. Raczej coś jest po stronie Michonne.
Konflikt między osadami, to naturalny konflikt , który wynika z czasów pokoju. Nic nikt nikomu nie zrobił, każdy postanowił ciągnąć w swoją stronę. Tylko jakieś zagrożenie może ich ponownie scalić.
No niby tak ale z drugiej strony to nie są normalne okoliczności - to apokalipsa (nawet jeśli trwa pokój to zagrożenie stale istnieje) a Ci ludzie tyle razem przeżyli, że jakoś słabo to wygląda. Jakby to była grupa Ricka kontra inni to ok. Z drugiej strony ten przeskok czasowy też jest czymś co zaburza odbiór - przez kilka lat wiele mogło się w sumie zmienić miedzy bohaterami.
Według mnie jednym z powodów konfliktu może być zniknięcie Ricka.
Nie ukrywajmy to on to wszystko trzymał w kupie.
Szeptacze i pierwszy kontakt z nimi.Trudno to pewnie wytłumaczyć. Zmęczenie ,ześwirowanie - mogą się z początku nie przyznawać do tych szeptów, bo uznają ich za obłąkanych.
Pewnie tak ale jesteśmy w świecie gdzie trupy ożywają a ludzie zjadają się wzajemnie więc informacja o "porozumiewających się zombie" powinna być na wagę złota ;) Tym bardziej, że nasi bohaterowie mają już za sobą incydentalne spacery wśród zombie więc wiedzą, że się da.
Największe doświadczenie ma Michonne, ale ona pewnie zapomniała już jak to się robi :)
No właśnie. Moim zdaniem każde dziecko z takim zombiaczkiem na smyczy mogłoby spokojnie chodzić po okolicy. w ogóle jakoś słabo je wykorzystują. Przecież zoombie z zawieszonym skrawkiem szczura przed twarzą, mogłyby np. kręcić młynem :D
To już bardziej kreatywni od Ricków byli pod tym względem ci Zbawcy, co to ich Carol spaliła. Wynaleźli wóz na szwendacze. Pojazd napędzany siłą trupich mięśni.
Kreatywny Eugenne mógłby z walkerów robić paliwo, ale mu się nie chce :) Albo chociaż gulasz :)
W zwiastunie nowego odcinka ( niestety ostatniego przed długą przerwą, która jest zawsze wtedy, kiedy amerykanie żrą Boże Narodzenie a potem je trawią) jest scena, gdy Daryl słyszy Szeptaczy. Jego mina- bezcenna.
Widziałam, faktycznie minę miał nietęgą ;)
Zauważyłam też, że Aleksandria musiała zostawić broń przed wejściem na Wzgórze. Aż tak sobie nie ufają....
Ci goście na koniach ze Wzgórza nie byli zbyt przyjaźnie nastawienie do Michonne i jej ekipy. Ciekawe co jest tego powodem?
Może to Megi połapała swoich ziomków i przypaliła ich "i-X-em" na plecach :)
Tak w sumie to Michonne mogłaby mieć żal do Daryla, Jezusa i Maggie za knucie przeciwko Rickowi - jakby Maggie nie wybrała się do Aleksandrii to Daryl nie wywiózłby Ricka w las i może ten nie musiałby samotnie odciągać zombie i koniec końców wysadzić most .... może stąd te animozje i oziębłość relacji ;)
Czuję się oszukany mniej-więcej od 5 sezonu.
Obejrzałem dzisiaj najnowszy odcinek tego paździerza jako tło. Najlepsza scena? Z psem Psem i z Darylem, który aktorsko chyba będzie musiał ciągnąć tego żywego trupa za sobą. Namaszczą go na nowego Ricka niebawem skoro Michonne także zamierza "odlecieć helikopterem" .
Najgorsza? Teoria nauczyciela muzyki odnośnie wymarcia homo-sapiens.