Ok, zróbmy tak, kogo w Trzecim sezonie chcielibyście widzieć i dlaczego: można wybrać z każdej
serii i proszę o argumenty ^^
Ja chętnie zobaczyłabym Schockwave'a i Barricade'a, czemu? Tak po prostu, wdłg mnie są po
prostu extra i chciałabym zobaczyć jak dogadują się z Megatronem. Poza tym przydałby się jeszcze
jeden decepticoński buntownik, bo nie uwierzę, że Star stał się taki pokorny. Osobiście
stawiałabym na Barriego, żeby poparł Gwiazdkę, no i nawet fajnie by było gdyby... no nie wiem,
KTOKOLWIEK wprowadził między JAKIMIKOLWIEK postaciami w TFP wątek taki w miarę miłosny.
Nie wiem, Optimus i Arcee... ta, wiem, to głupie^^
-Nic, się nie stanie, jak jeszcze poczekamy.... ty mozesz być nie sprawny....a w tamtym świecie nie posiadamy medyka...
-Możemy też poczekać, jeszcze trochę.... możesz być niesprawny, a w naszym świecie nie posiadamy medyka.....
-no tak, ale.... zaraz zaraz.... ty... ty nie chcesz wracać, bo się boisz.....
-ja.?! no chyba żartujesz....-oznajmił trochę niepewnie...
-Znam cię na wylot, zapewniam cię, że potrafię rozpoznać strach
-A z tym na wylot to na serio, czy w przenośni?
-O co ci chodzi?
-No bo w końcu to ty niemalże mnie przepiłeś swoimi pazurami...weź je kiedyś obetnij!
-ie ma mowy, chcesz mnie pozbawić mojej broni? Zresztą zeszliśmy z tematu...-Knockout wypchnął Smoke'a za drzwi -Zagadaj ją , to twoja szansa!
-Ale co ja mam jej powiedzieć?-Smoke usiłował wrócić do pokoju, lecz Knockout zamknął drzwi
-Nie wiem po improwizuj...
Smoke się odwrócił i wpadł na pielęgniarkę.
-Witam, ładny mamy dziś dzień...
-Rzeczywiście bardzo ładny
Nastała niezręczna cisza.
-To było kiepskie-szepnął Knockout-wysil się!
-Przepraszam, cię teraz, ale muszę zanieść te..-Nie dokończyła, gdyż usłyszeli wybuch... Smoke w ostatniej chwili zdążył się ukryć pod białym materiałem... To co zobaczył było najgorszym widokiem w jego życiu, pomijając bitwę o Kaon... Dookoła pozostały tylko ruiny budynku i jeszcze parę rozżarzonych kamieni... Nagle dostrzegł Megatrona i kilku jego sługów w tym starszą wersję Jazza i tamtego dinobota.... "A więc, dlatego mi pomógł, miał po prostu wyśledzić, moje aktualne położenie.."
-Czy operacja zakończyła się pomyślnie.?
-Tak, Lordzie Megatronie.!
-A jesteście pewni, że nasz obiekt uległ zniszczeniu.? -Jazz rozejrzał się, a Smoke w ostatnim momencie zdążył ukryć się za pozostałością ściany..
-Tak, panie.. nic nie było w stanie przeżyć takiego wybuchu...
-A jednak mam pewne wątpliwości...Pamiętajmy, ze nie mamy doczynienia z jakimś przeciętnym młodym atuobotem, lecz z przedstawicielem ligi....Lecz, wierzę ci na słowo i mam nadzieje, że mam racje... -Odeszli..
-Cholera.! Knockout.! -Zaczął gorączkowo przeszukiwać ruiny...
Nagle usłyszał głośne kaszlenie po prawej stronie.
-Tu jestem...-Knockout nie potrafił złapać oddechu
-Trzymaj się stary...-Smoke zaczął przekopywać rumowisko. Z oczu płynęły mu łzy-Niech ktoś mi pomoże!-zaczął krzyczeć rozglądając się dookoła. Podbiegło kilku sanitariuszy i pomogli mu osunąć głazy. Znaleźli go, jednak sanitariusze wstali i powiedzieli do Smoke'a -Nie ma dla niego ratunku, odłamek metalu przebił mu lewe płuco, nic nie da się zrobić...
-Nie, nie możecie go tak zostawić...-Smoke podbiegł do Knockouta
-Knockout, nie odchodź...oni nie mają racji...
-Obawiam się, że jednak mają...-Knockout zaczął się krztusić własnym energonem. Gdy tylko rozchylał usta energon do nich napływał, Knockout wiedział, że nie ma już dla niego ratunku.-Żegnaj-powiedział do Smoke'a i zamknął oczy. Smoke zaczął nim potrząsać
-Nie rób mi tego, błagam cię...nie możesz teraz odejść!
-Masz rację-Obok Smoke'a rozległ się głos-Nie pozwolę mu teraz odejść...
Smoke spojrzał w stronę źródła głosu. Obok niego stała świetlista postać.
-Natalie-wyszeptał Smoke
Natalie podeszła do Knockouta. Wyciągnęła dość spory kawałek metalu z jego płuca i delikatnie musnęła ranę koniuszkami palców. Ta zaczęła się powoli zrastać aż całkiem znikła.
-Czy to znaczy, że nie żyjesz?-Smoke spojrzał pytająco w stronę Natalie
-Nie, ja jeszcze żyję. Jednak zostałam tu wezwana przez Primusa. Mam pomóc wam się stąd wydostać. Już pobrałeś swoją lekcję...
-Więc na zaprowadzisz.?
-O, nie.! Nie mogę tu zostać długo...Ja tylko was pokieruję... ważne jest też, aby Knockout, mnie nie widział, bo nie pozwoli mi odejść....
-On cię kocha i ty dobrze o tym wiesz.!
-To dla jego dobra uwierz mi... -Spuściła wzrok i jej oczy przez chwilę zaszkliły się od łez...-On zaraz się obudzi, a potem musicie iść na północ do siedziby "Wielkiej Rady" Oni powinni wam pomóc...
-Ale skąd mamy wiedzieć, w którą stronę iść.?
-Tu jest tak, jak na naszym Cybertronie.. O ile po tylu latach na Ziemi jeszcze coś pamiętacie...
-Miałbym zapomnieć jak wygląda mój dom? W życiu...
Knockout zaczął powoli się budzić
Natalie podeszła do niego i delikatnie pocałowała. Ich usta delikatnie się zetknęły. Natalie nie pamiętała, kiedy ostatni raz całowała się z Knockoutem, jednak tego uczucia nie mogło zastąpić nic innego. W końcu wstała i spojrzała w stronę Smoke'a
-Powiedz mu, że go kocham i za nim tęsknię
-Przekaże mu... na pewno
Natalie uśmiechnęła się i w tym momencie rozpłynęła. Knockout powoli otworzył oczy i spojrzał na Smoke'a
-O nie, ty też tu jesteś...myślałem, że choć w Krainie Wiecznej Wszechiskry nareszcie sobie od ciebie odpocznę
-Muszę cię zasmucić...nadal jesteś wśród żywych
-Nie wciskaj mi tu kitu, jak po czymś takim mógłbym przeżyć?
-Medycyna czyni cuda- Smoke się uśmiechnął
-Nie, wiem czy mogę ci wierzyć.... Czuje się jakoś inaczej... Jest mi dobrze w głębi duszy.....
-To przez znieczulenie... Zaraz ci przejdzie....
-No, a co z naszym powrotem.?
-Wiem, gdzie iść... Dowiedziałem się od Nata...-Zorientował się, że jeszcze chwila, a wygadałby się o wszystkim...
-Od kogo.?
-Od Nataniela jednego z sanitariuszy, który ci pomógł...-Smoke wiedział, że nie brzmi to zbyt wiarygodnie. Knockout spojrzał na niego z niedowierzaniem
-Powiedzmy, że ci wierzę...to którędy mamy iść?
-Powiedział żeby kierować się do Wielkiej Rady. Oni z pewnością nam pomogą...
-Chcesz pytać Primów o drogę? Są tak starzy, że nie pamiętają własnych imion, skąd mamy wiedzieć, że nam pomogą?
-A masz jakiś lepszy pomysł? Ja nie, więc pójdziemy do nich. Z wiekiem zdobyli doświadczenie, więc z pewnością znają się na tych sprawach
-Oby wiedzieli, jak działa łącze psyhokorowe...-Knockout wstał chwiejąc się. Stracił równowagę. W ostatniej chwili Smoke go złapał i pomógł mu się utrzymać na nogach.
-Nie wierzysz.? Ile razy się mylili, hmm.? Ja sobie czegoś takiego nie przypominam.....
-Wiem, wiem....
-Weźmy na to Optimusa.... -Knockout, przystanął zaciskając pięści...
-On, był nikim rozumiesz.? To moc Prime'ów uczyniła go tym kim był... Dla mnie on nie był, nie jest i nie będzie nic warty....-Nie patrzył na całą sytuację, lecz zaczął iść, przed siebie...
-Ale, siedziba jest w druga stronę...
-Wiem, dlatego, mniej więcej idę w przeciwną....-Smoke sam nie wiedział, jak, ale przez chwilę udało mu się kontrolować, myśli Knockouta...
-Rozkazuję ci, iść ze mną.... -Był jakby w transie.... Knockout, jednak posłusznie zmienił kierunek.. Zdążył przejść, parę kroków, gdy Smoke zachwiał się i upadł na Ziemię...Natychmiast do niego podbiegł..
-Wszystko ok.?
-Co się stało.?
-Chyba nic...-wymamrotał Smoke- trochę mi słabo.
-Nie jesteś rozpalony-powiedział Knockout dotykając czoło Smokescreena.
-Pewnie zaraz przejdzie...-Smoke spróbował wstać, jednak poczuł straszliwy ból w lewym boku. Złapał ręką za bolące miejsce i znów spróbował wstać.
-Czy na pewno wszystko dobrze?
-Tak, przecież mówiłem.-Smoke zdjął rękę z boku. Poczuł, że jego dłoń pokryta jest ciepłą, lepką substancją. Spojżał na bolące miejsce. Okazało się, że w boku jest rana. Knockout przypatrzył się jej
-Postrzałowa...-wyszeptał
-C...co? Nie może być postrzałowa! Przecież nikt mnie nawet nie drasnął
-Coś złego dzieje się z naszymi ciałami...-w tym momencie z policzka Knockouta popłynęła stróżka energonu.
-Myślisz o tym samym co ja?
-Owszem...Megatron nas dorwał....
-Ale, żeby.. musiał.. wszystkich....
-Ale żyjemy, tak.? -Knockout, chciał udać, że to nic takiego, chociaż, dobrze wiedział, jaki Megatron potrafi być brutalny....
-Ty, nie rozumiesz.?!
-Czekaj.. zauważyłeś, że nie czujemy bólu.?
-Co masz na myśli.?
-Uwierz, mi nie chcesz wiedzieć.... to, że mimowolnie jesteśmy kaleczeni to jedno... ale czuć to, to zupełnie inna sprawa... Ja już to przeżyłem...I parę blizn mi po tym jeszcze zostało.....-Nagle przed nimi otworzył się portal..
-Więc, to nasza droga powrotna....
-Jesteś pewien, że tego chcesz.?
-Prawdziwy, bohater, nie boi się śmierci i bólu…
-a ty.?
-Ja się boję... ale wiem, że nie ma innego wyjścia... Jak umrzeć to z honorem.... -Odetchnął ciężko i ruszył w stronę portalu....Knockout poszedł za nim... Równocześnie przeszli przez bramę, ale znaleźli się w zupełnie innych miejscach.... Knockout znalazł się, razem z innymi w celi.
-No, nareszcie się obudziłeś...
-Gdzie ja jestem..?
-Ktoś zdradził nasze położenie.... Dorwali wszystkich.....-Knockout, rozejrzał się po pomieszczeniu....
-Gdzie jest Smoke.?!
-On.. jest z Megatronem...
-Co.?! Ale przecież on go zabije.!
-Ale, co my mogliśmy zrobić.?! -Nagle drzwi celi otworzyły się, a jeden z żołnierzy, wrzucił tam dziewczynę....
-Choromia.! -Knockout, błyskawicznie znalazł się przy niej i przytulił...
-J-j-j-ja, ni-i-ic n-n-nie-e powiedz-z-ziała-a-am... przysięgam-m-m -Poleciały jej łzy...
-Spokojnie... już nic ci nie zrobią.. nie pozwolę na to.... -Coraz bardziej zaczął ją do siebie przyciskać... w pewnej chwili, wykończona zasnęła w jego ramionach... Knockout, zrozumiał, że jest ona dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.... Zaczął czuć do niej coś więcej... Tymczasem, Smoke obudził się w ciemnym pomieszczeniu.. Przywiązany do jakiegoś blatu, próbował się uwolnić, lecz więzy były zbyt mocne... Nad sobą zauważył parę wielkich czerwonych oczu, które śledziły każdy jego ruch....
Smoke przyjrzał się bliżej nieznanej postaci. Wzdrygnęło go, gdy zorientował się, że nad nim stoi sam Megatron.
-No nareszcie-zaśmiał się Megatron-ileż można czekać?- Megatron odsunął się, a stół do którego był przykuty Smoke podniósł się do pozycji pionowej. Smoke spojrzał na stół na przeciwko. Do platformy przykuta była Solaire. Była nieprzytomna. Jej głowa zwisała na klatkę piersiową. Smoke nie mógł uwierzyć, że Megatron był w stanie tak skrzywdzić swoją córkę...Megatron widząc jego złość zmieszaną ze strachem zaśmiał się i zwrócił wzrok w stronę Solaire
-Taki los spotka każdego, kto będzie w stanie mi się sprzeciwić...Jej obecność nie jest przypadkowa...jeżeli choć odrobinę na niej ci zależy to powiesz mi wszystko co chcę wiedzieć...w przeciwnym razie ona zginie.
-Nie zrobisz tego.... -wyszeptał Smoke...
-No, jak nie.... Nie wierzysz.? A spróbuj jakiegoś wykrętu, a każdy z twoich przyjaciół będzie następny....
-Szantażuj mnie ile chcesz.. I tak nic nie powiem.....
-Jesteś pewien.? -Poraził Solarie pądem, a ta gwałtownie wyrwała się z uśpienia....-Mam to powtórzyć.?
Smoke nie mógł uwierzyć własnym oczom. Megatron był w stanie nawet ją zabić i Smoke dobrze o tym wiedział. Nie mógł niczego wydać, jednak zdawał sobie sprawę, że Solaire zapłaci za jego błędy.
-Wybacz mi Solaire...-wyszeptał i spojrzał w jej stronę. Dziewczyna nadal miała spuszczoną głowę. Nie miała siły nawet otworzyć oczu.
-Nic ci nie powiem!-krzyknął
-Jak sobie chcesz...-Megatron znów poraził Solaire. Nie krzyczała. Zacisnęła pięści. Smoke dostrzegł łzy spływające jej po twarzy i kapiące na podłogę.-Jeszcze raz?-spytał Megatron i przygotował się do kolejnego ciosu
Nagle coś złapało go za rękę...
-Megatronie, mam dla ciebie coś ciekawego..... -Był to Starsream....
-O co chodzi.?
-Oh, sądzę, że już ty będziesz wiedział jak to wykorzystać....-Skierował się z stronę monitora...I pokazał mu obraz z kamery w celi, gdzie znajdowali się inni...
-Ja nic tu nie widzę...
-Przypatrz się panie.... -Jego oczy błądziły po ekranie, aż zatrzymały się w koncie pomieszczenia.... Zobaczył śpiącego Knockouta, który trzymał w ramionach Choromię...
-Hahaha, więc Knockout, tak szybko zapomniał o swojej miłości i już ma nową panienkę... Wydaj polecenie, zabicia, jej...
-Ale panie...
-To był rozkaz Starscream...
-Ale ona ukrywa informację, daj mi ją jeszcze raz przesłuchać
-Dobrze, ale zaraz po tym ją zabij. Zaistniała sytuacja rozwala mi cały plan
-Pozbędę się jej w jak najbrutalniejszy sposób- Starscream pociągnął Megatrona na stronę -A co z Knockoutem?
-On jeszcze się przyda...-Megatron zerknął kątem oka na Smokenscreena, który wpatrywał się w Solaire ze smutkiem. Gdy Megatron ze Starscremem rozmawiali Smoke usiłował zerwać więzy. Jedna z lin puściła na tyle, że Smoke był w stanie uwolnić rękę, po chwili to samo stało się z drugą. Postanowił zaczekać na odpowiedni moment tzn. jak Megatron odwróci się do niego plecami i będzie na tyle blisko, że Smoke będzie w stanie go obezwładnić...
Jednak, jedną ręką, nie można dużo zrobić... Starscream wyszedł uśmiechając się, a Megatron zwrócił się znów do Smoke'a...
-Hmmm.... więc dalej milczysz.? Dobrze, na jakiś czas damy jej spokój, a zajmiemy się... tobą.... Ciekaw jestem jak wiele jesteś w stanie wytrzymać....
-Nie, proszę, zostaw, odejdź.!
-Więc wolisz, poprzednią zabawę.? Sam tego chciałeś... -Zaśmiał się i poraził Solarie...-Jeśli mam być szczery znudziła mi się....-Zrobił niewielką ranę na jej iskrze.. Krzyknęła... Smoke wykorzystał moment i uderzył Megatrona od tyłu, a on upadł na panel kontrolny, który zwolnił zaciski... Solarie, osunęła się na podłogę, a Smoke, jeszcze przez chwilę, walczył z Megatronem na równi, dopóki on nie poraził go prądem.... Smoke, osunął się na kolana, z myślą, że dał z siebie wszystko.... Jednak Megatron nie zamierzał tego jeszcze zakończyć...
-Naprawdę godny z ciebie przeciwnik Smokescreen.... Ale ja mam pewną przewagę...Nigdy nie przegrywam...-Do pomieszczenia weszło paru żołnierzy...oraz Starcream...-Zabrać ich.! -Posłusznie wyprowadzili Smoke'a i umierającą Solarie do celi... Starscream uśmiechnął się do Megatrona...
-Udało mi się wyciągnąć, z niej tej informacje....
-A więc słucham... Co takiego się dowiedziałeś..
-Obawiam się, że taka informacja sporo kosztuję...
-Nie bądź głupi Starscream, przecież wiesz, że mogę cię unicestwić z zakrytymi oczami i jedną ręką związaną za plecami-wycelował w Starscreama. Ten nieco się odsunął.
-Zważywszy na to, że to ja mam wszystkie informacje nie możesz mnie zabić...-zaśmiał się
Tymczasem Smoke i Solaire zostali wrzuceni do tej samej celi co Knockout i pozostali. Smoke spojrzał na Solaire. Dziewczyna trzęsła się z zimna i wycieńczenia. Smoke dostrzegł, że jej iskra powoli gaśnie. Podbiegł do niej i lekko uniósł jej głowę. Lekko się nad nią nachylił i delikatnie pocałował.
-Proszę, nie umieraj...
Solaire spojrzała na niego ostatkiem sił. Po chwili jednak zamknęła oczy. Z oczu Smoke'a popłynęły łzy. Sam nie wiedział jak to zrobił, ale łzy, które kapały na jej ranę zaczęły się świecić. Rana powoli się zasklepiła. A Solaire otworzyła oczy. Smoke nie mógł w to uwierzyć, tak samo jak pozostali. Solaire ożyła za sprawą łez...Po chwili Solaire przysunęła się bliżej do Smoke'a i namiętnie pocałowała go.
-Dziękuje...-wyszeptała...
Smoke poczuł wielką ulgę w sercu... Nie chciał, przeżyć tego kolejny raz...
-Jesteś naprawdę wyjątkowym i zaskakującym botem, Smoke... -Oznajmił Jazz... On tylko się uśmiechnął.. Wiedział, że nie wie o sobie jeszcze wszystkiego i, że skrywa tak wiele tajemnic, i sekretów, którym on sam nie zna... Jednak, dawało mu to przewagę nad wrogiem....
Knockout, długo myślał, nad sobą i Choromią, ale w pewnej chwili zebrał się i usiadł obok niej..
-Chciałbym ci coś powiedzieć...
-Słucham cię...
-Nikt, jeszcze nie dal mi tyle szczęścia co ty... Czuję się.. spełniony....-pocałował ją... Nie wiedział, jednak, że to może zranić, Natalie, która także została pojmana przez wroga i znajdowała się dokładnie za ścianą...
Drzwi celi otworzyły się i wszedł przez nie jeden z młodych konów, ulubieniec Megatrona, podły i okrutny, prawie tak jak on sam, a nosił imię Nathan....
-Czas na naszą rozmowę młoda...-Wyciągnął Choromię, na korytarz..
-Zostaw ją.! -Knockout, stanął w jej obronie...-Możesz wziąć mnie...Tylko, nie rób jej krzywdy....
-Knockout.! Tyle lat się nie widzieliśmy....Nic się nie zmieniłeś....
-Proszę zostaw ją... Weź mnie....-Knockout, widział, że nawet stanie w miejscu sprawia jej ból...
-Wygląda mi, na to, że ona dużo dla ciebie znaczy....szkoda by było gdyby coś jej się stało...-Przebił ją mieczem...
-Nie!-Krzyknął Knockout i podbiegł do Chromi, którą Nathan rzucił na podłoże wewnątrz celi.
-Upss...-Nathan zachichotał i wytarł miecz w jej rękę.
-Zabiję cię za to...
-Doprawdy? Pragnę zauważyć, że to ja mam broń Knockouciku...-Nathan skierował miecz w stronę Knockouta, jednak nie spodziewał się jednego. Solarie rzuciła się na niego i powaliła. Wyłamała mu bark i połamała nogi. Ból był na tyle silny, że bot stracił przytomność. Solaire wzięła od niego identyfikator i zabrała mu miecz.
-Solaire co ty wyprawiasz!-Krzyknął Smoke i podszedł do niej.
-Należało mu się...zbierajcie się, zaraz się obudzi-wskazała na Nathana nadal leżącego bezwładnie na podłodze. Po chwili przeniosła wzrok na Knockouta, który pochylony był nad stygnącym ciałem Chromii.
-Knockout, chodź... Już i tak nic nie zrobisz... Teraz ważne, żebyśmy znaleźli wyjście... -Powoli wstał i ocierając łzy ruszył za innymi... Solarie zauważyła, że w sąsiedniej celi ktoś jest... Wyłamała kraty..
-Dziękuję.. -oznajmiła jedna z dwóch botek, które uwolniła..
-Zaraz.. Natalie.? -Knockout, poznał jej głos... Ona jednak ignorowała to... -Natalie... Dlaczego mi to robisz.?
-Tak, łatwo o mnie zapomniałeś.!
-Zostawiłaś mnie.! Nawet nie miałem pojęcia, że żyjesz.!
-Ej... musimy iść, Megatron już wie o naszym małym incydencie i wysłał żołnierzy....-Oznajmiła Solarie..
-Nie teraz.! -wykrzyknęła Natalie.. i po chwili upadła na Knockouta...
-Pięknie.! Postrzelili cię.... -Knockout, wziął ją na ręce... Wędrowali tunelami, około trzech godzin... Knockout, czuł, że ona słabnie... W pewnym momencie Sin znalazł wyjście.... Wyszedł, ale nagle stanął..
-J-j-jazz-z... Czy ty to widzisz....?
-Jestem jestem co takieg.... -Jego też zamurowało... -Na Wszech iskrę... Cybertron......
-Ale jak.? Przecież.... To wszystko było zniszczone...-Nagle przed nimi stanęły dwa boty....
-Optimus.? -Smoke sam w to nie wierzył...
-Tak, Smokescreen to ja...
- Ale.. ty.. nie żyjesz!
- No jak widać... Jest inaczej- uśmiechnął się- Myślałeś, że jestem taki tępy, że dam się zarypać temu idiocie?- zaczął się śmiać- No bez kitu, ty mnie nie znasz...
-Ale wtedy kiedy cię ukrywałem byłeś nieżywy ... i jakim cudem Ratchet dostał się tutaj ? - zapytał zdezorientowany Smokescreen.
-Moja iskra jest silniejsza niż innych ... tak jak twoja - odparł Prime.
-Dobra ruchy jeśli Megs nas tu teraz dorwie to zginiemy - przetwał KnockOut.