Ty: Sezon 5 Ty sezon 5, odcinek 10
odcinek Ty (2018-2025)

Ty | Finał

Finale 54m
4,9 401  ocen
4,9 10 1 401
Ty
powrót do forum s5e10

Psychoanaliza

ocenił(a) serial na 8

„You” – Czyli… czy łobuz naprawdę kocha najbardziej?

Choć serial miał swoje wybitne potknięcia fabularne, to w moim odczuciu scena końcowa jest soczystym strzałem w twarz każdej kobiecie, która – oglądając tę produkcję – choć raz westchnęła z myślą: „Gdybym tylko spotkała kogoś, kto tak kocha…”, i już samo to każe pochylić się nad nim z pewną refleksją.

Joe Goldberg to obraz mężczyzny, który z miłości uczynił narkotyk. Jest uzależniony od skoków dopaminy, oksytocyny i adrenaliny. Żyje jak na wiecznym haju emocjonalnym, poszukując coraz silniejszych wrażeń – bardziej dramatycznych aktów romantyzmu, wyciągniętych prosto z kart „Romea i Julii”. Każdy z nas pamięta to uczucie pierwszej miłości – motyle w brzuchu, błogie ciepło rozlewające się po ciele na dźwięk wiadomości od „tej” osoby. Joe chciałby, by ten stan trwał wiecznie. I próbuje go zatrzymać – toksycznym oddaniem, obsesją, kontrolą. Przekonany, że największym dowodem miłości jest absolutne poświęcenie (najlepiej kogoś innego…).

Jego podejście do miłości jest zero-jedynkowe: wszystko albo nic. Ale tak naprawdę Joe kocha wyłącznie siebie. Miłość do drugiego człowieka wymaga przestrzeni na inność, niedoskonałość, wolność. Miłość zmienia. Stajemy się w jej obliczu lepsi, nie dlatego, że musimy, ale dlatego, że chcemy. Joe nie jest zdolny do tego rodzaju relacji. On nie kocha – on posiada. Najmniejszy przejaw sprzeciwu czy braku entuzjazmu ze strony partnerki odczytuje jako zdradę i powód do unicestwienia jej, dosłownie lub symbolicznie.

Z perspektywy psychologicznej Joe wykazuje cechy charakterystyczne dla osobowości narcystycznej z elementami osobowości borderline. Jego potrzeba bycia kochanym i podziwianym nie zna granic. Empatia u niego jest selektywna i służy manipulacji. Brak mu autorefleksji, a jego sumienie działa wybiórczo – tłumaczy swoje działania „miłością”, choć są one przesiąknięte przemocą, kontrolą i zniszczeniem. Można też dostrzec u niego mechanizmy typowe dla zespołu zależnej osobowości: Joe nie potrafi funkcjonować bez „obiektu miłości”, bo to właśnie relacja definiuje jego tożsamość.
Dobitnie ukazuje to chociażby jego stosunek do syna. To aż rani, jak bardzo instrumentalnie go postrzega. Bowiem syn jest nadzieją na coś (kogoś) , co w życiu mu jednak wyszło.
Miłe jest to, że twórcy dyskretnie podkreślają, że każdy z nas pisze własną historię, a syn Goldberga nie jest skazany na pójście w jego ślady. W końcu odchodzi się od obarczania winą rodziców za całe zło, które wyrządziły ich dzieci.

Ale „You” to nie tylko studium jednego mordercy. To lustro, które twórcy podstawiają współczesnym odbiorcom – zwłaszcza tym, którzy mylą obsesję z miłością. Bo… dlaczego tak często tęsknimy za czymś, co nas niszczy? Czy nie wspominamy z rumieńcem „miłości”, która była zaborcza, w której emocje sięgały zenitu? Czy stabilne i spokojne związki nam wystarczają? Ile razy marzył nam się płomienny romans z kimś, kto wyrwałby nas ze stagnacji i prozy dnia codziennego?

Kobiety, które pojawiają się w życiu Joe, mają jedną wspólną cechę – wszystkie są spragnione miłości. Ale ich głód bliskości nie wynika z naiwności, lecz z osamotnienia, presji społecznej, czasem traumy. Trafiają na mężczyznę, który początkowo spełnia każdą z ich romantycznych fantazji – słucha, patrzy głęboko w oczy, zapamiętuje szczegóły. To zabawne, możemy patrzeć na nie z politowaniem, lecz jednocześnie warto sobie uświadomić, jak często my- kobiety- jesteśmy kupione tanim komplementem, wspólnymi zainteresowaniami, fascynacją tym samym autorem czy muzyką. Joe gra rolę idealnego partnera, karmiąc się ich zachwytem. A one – często zmęczone płytkimi relacjami i randkami bez przyszłości – dają się uwieść tej iluzji. Ten błysk w oku, gdy ktoś patrzy na Ciebie, jakbyś była całym światem. Marzenie każdej dziewczynki, spotkać tego, który skoczy dla Ciebie po lilię, która jest po środku jeziora, czy też pojedzie po burgera w środku nocy, z radością, że może służyć swej Pani, zachowując jednocześnie tę ukrytą arogancję i męskość, która tak nas pociąga. Niestety- gdy maska opada, a one zdają sobie sprawę, że to nie o nie chodzi, a o niego samego; jest już za późno.

W tym sensie „You” demaskuje nie tylko socjopatę, ale i pewien kulturowy mit o „prawdziwej miłości”, która wszystko wybacza i przetrwa każde zło. Czy nie za często romantyzujemy kontrolę, zazdrość, intensywność, nazywając to „pasją”? Czy nie przymykamy oczu na sygnały ostrzegawcze, bo boimy się, że nikt inny już się nami nie zainteresuje?

„You” to serial o potrzebie miłości – ale też o jej wypaczeniach. O tęsknocie za byciem zauważonym i pragnieniu zlania się z drugim człowiekiem do tego stopnia, że aż się go unicestwia. Tak właśnie wchłonął Love.

To nie serial o miłości. To serial o jej braku. A może – o naszej niezdolności do prawdziwej miłości w świecie, w którym uczucia stały się walutą, a drugi człowiek – projektem do zrealizowania. Bo jak często już nie jesteśmy w związku, a tylko spotykamy się? Próbujemy się wzajemnie, czy ta druga osoba spełni nasze oczekiwania, nie zostawiając miejsca na wspólne tworzenie projektu pt. związek.

ocenił(a) serial na 9
Lena_King

Dokładnie. Nic dodać, nic ująć. Idealnie ujęte. ;)

Lena_King

Rewelacyjnie napisane i podsumowane!

ocenił(a) serial na 7
Lena_King

świetnie napisane. Od siebie dodam tylko, że Joe nawet nie wyglada jak taki typowy "bad boy"(świetny dobór aktora) , uwielbia książki, pięknie mówi o miłości, zawsze ma czas i wie co powiedzieć, nic dziwnego, że te kobiety nie dostrzegaja zagrożenia i orientują się dopiero, gdy jest już za późno.

Lena_King

Ale rozprawka

Lena_King

Każde słowo Twojego komentarza w punkt oddaje moje przemyślenia po tym serialu.

ocenił(a) serial na 6
Lena_King

Byłam z dwoma psychopatami / socjopatami. Ciężko powiedzieć jakie zaburzenie bo nie dotarłam z żadnym do lekarza. To jest dramat, obydwu uważam za moją życiową porażkę i osobistą porażkę, że nie odkrylam tego na czas. A bardzo dużo się spier***ilo przez nich. Teraz umiem już WIDZIEĆ takich ludzi.

wikam5

Jak było dwóch to może byc i więcej,bo oni to często odpowiedz na problem, Twój problem

ocenił(a) serial na 8
Lena_King

Czytając Twoją wypowiedź miałam wrażenie, że czytam książkę. Chętnie przeczytam Twoją książkę, o ile coś wydałaś? :D

Lena_King

Bardzo podoba mi sie Twoja analiza. Jak już ktoś napisał „nic dodać nic ująć”

Lena_King

Żeby zrozumieć postępowania Joe należy cofnąć się na początek czyli do Księgarni od momentu kiedy po raz pierwszy wylądował w klatce.Sam zamknięty pośród bezcennych książek.To Bibliotekarz stworzył potwora .S****iel jeden :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 8
Lena_King

Jeju, aż mam ciary…

ocenił(a) serial na 8
Lena_King

Idealnie podsumowane. :)