Ty: Sezon 5 Ty sezon 5, odcinek 10
odcinek Ty (2018-2025)

Ty | Finał

Finale 54m
4,9 401  ocen
4,9 10 1 401
Ty
powrót do forum s5e10

Oglądałem ten serial od 2019 roku. Każdy sezon miał sens – nowa miłość, nowy Joe. Rozumiem, że po tylu sezonach trzeba jakoś zakończyć historię, zwłaszcza że opiera się ona na tym samym schemacie, ale nie da się wyobrazić gorszego zakończenia niż to, które przedstawili.

Po pierwsze – aktorka grająca główną miłość Joe'go w piątym sezonie kompletnie nie pasuje do tej roli. Czasem bywa tak, że jeśli nie lubimy jakiegoś bohatera, to znaczy, że aktor dobrze odegrał swoją postać. Ale nie w tym przypadku. Pomijając już fakt, że wygląda jak "upośledzona" wersja Candace – kompletnie mnie nie przekonała.

Cały serial od początku był arcydziełem – chorym, ale jednocześnie tak intrygującym, że trudno było się oderwać. Piąty sezon również był świetnie przemyślany: zwroty akcji, zaskoczenia, rzeczy, których nie dało się przewidzieć, i miliony myśli o tym, jak to wszystko się skończy. Niestety, ostatni odcinek to totalna porażka i zaprzeczenie wszystkiego, co wcześniej budowano.

Nie mówię, że przez zakończenie nie warto oglądać całego serialu, bo warto. Ale proszę – nie usprawiedliwiajcie tego finału teoriami, że „śmierć byłaby za prosta”, a dożywocie „najbardziej sensowne”. Nie. Już sama śmierć Joe’go miałaby o wiele więcej sensu niż to, co nam zaserwowano.

Co to w ogóle miało być z nagłym zmartwychwstaniem Kate? Przecież to była kalka sceny z rozmową Joe z Beck, gdy obok była Louise (ta z przeszłości). Tyle że w tamtych odcinkach nic nie sugerowało, że mają to w planach – po prostu wyciągnęli to z kapelusza. Tak samo jak powrót Kate – totalnie wyrwane z kontekstu.

A ta scena z Louise i wodą? Joe trzymał ją pod wodą z całej siły, wyglądało na to, że naprawdę chce ją zabić – a ona nagle „udaje”, że nie żyje? Niesamowite. Każdy z nas na pewno potrafiłby symulować śmierć pod wodą, kiedy ktoś dusi Cię tak, jakby chciał złapać Pana Boga za nogi. Zostawia Cię pod wodą, co jednoznacznie powinno oznaczać śmierć – ale nie, nagle zmartwychwstajesz. Po prostu bez sensu.

Nie sądziłem, że Penn Badgley (Joe) zgodzi się na takie zakończenie.

ocenił(a) serial na 7
iWolfeey

Joe trafił tam, gdzie jego miejsce, czyli do pierdla. Zakończenie idealne, które nie karmi próżności narcyzów i innych mizoginów uważających go za "bohatera pozytywnego". A co do Badgley'a - raczej nie miał nic do gadania, jeśli nie jest reżyserem ani producentem.

ocenił(a) serial na 5
malvi_filmweb

Same stworzyłyście tych narcyzów i mizoginów, nikt się nie rodzi złoczyńcą.

WybrednyCham

Wielu psycholi było co się urodziło i już miało w główce coś nie tak, nawet takich co mieli normalne dzieciństwo :D wszelakich pedofilów też powiesz że się "nie urodzili złoczyńcą"? Gwałcicieli seryjnych? Powiesz że "kobiety stworzyły gwałcicieli i zboczeńców?  "same stworzyłyście tych narcyzów i mizoginów" xDDDD osobowość narcystyczna to coś co się samemu nabiera, tak samo bycie mizoginem jest po prostu uj*baniem umysłowym, żeby nie było - tak samo jak mizoandria, nie tworzy się ich bo normalni ludzie mają swój rozum i nie stają się nimi bo spotkał taką czy taką zje*aną osobę, jak ktoś jest taką osobą czy narcyzem, który uważa że świat powinien się kręcić wokół niego i że jest lepszy od wszystkich innych to jest po prostu przegrywem i skończonym debilem.

ocenił(a) serial na 5
KennyDeath

Wyjdź od rodziców z piwnicy to zobaczysz jacy ludzie są naprawdę.

WybrednyCham

Nie wiem jakie ty masz wspomnienia z bycia przetrzymywanym w piwnicy rodziców, ale nie musisz przekładać tego na innych :) wśród ludzi jestem na co dzień, czy to w pracy czy gdziekolwiek, dobrze zdaję sobie sprawę z tego jacy są ludzie, jak i to że jest mnóstwo skrzywionych jednostek i psychopatów na tym świecie, o jednym z takowych jest ten serial.

ocenił(a) serial na 10
malvi_filmweb

Trafił gdzie jego miejsce, racja. Tyle, że już zakończenie w którym wiesza się w celi byłoby lepsze niż zwykłe dożywocie. Zobacz ile rzeczy wyciętych z kontekstu jest w sezonie 5, jakby wygenerowało scenariusz AI.

Joe kieruje się przede wszystkim chęcią ochrony, miłością i poszukiwaniem prawdziwego, szczerego związku. W jego oczach wszystko, co robi, jest motywowane dobrymi intencjami, chce ocalić osoby, które kocha, od zła, które ich otacza. Joe często walczy z własnymi demonami i szczerze pragnie być lepszym człowiekiem. Gdy dostrzega własne błędy, odczuwa wyrzuty sumienia i próbuje je naprawić. W głębi duszy nie jest potworem, tylko człowiekiem zagubionym, który działa impulsywnie, ale nie z czystej złośliwości czy okrucieństwa. W dodatku Joe często staje przeciwko prawdziwie toksycznym postaciom, ludziom, którzy rzeczywiście krzywdzą innych dla własnej korzyści. W takich sytuacjach można widzieć go niemal jako mściciela czy obrońcę niewinnych, który eliminuje zagrożenia z życia ukochanej osoby, jak Dexter Morgan z serialu "Dexter".

Joe Goldberg nie jest z natury złym człowiekiem, jest kimś, kto za bardzo kocha, za bardzo chroni, i czasami gubi się w granicy między dobrem a złem.

iWolfeey

Porównanie Goldberga do Dextera jest dziurawe jak cholera, Dexter nie zabiłby kobiety tylko dlatego bo nie chce z nim się r*chać, Joe jak najbardziej - zabił Beck bo nie chciałą z nim być, co to wogóle za dziwne usprawiedliwianie? Jest chorym psychicznie psychopatą, który dodatkowo wielokrotnie pokazywałże jest takim samym człowiekiem toksycznym jak tych których zabijał, krzywdził wielokrotnie dla własnych korzyści dla swojego wyimaginowanego poczucia miłości, to był powtarzany schemat cały czas, żadna kobieta finalnie mu nie pasowała, bo nie pasowała do jego urojonych standardów, on miał wymarzoną wizję jak z bajki, gdzie jest rycerzem dla swojej ukochanej, dla której będzie mordował ludzi a im ma się to podobać, przecież kilkakrotnie wspominał że uwielbia mordowanie, że sprawia mu to przyjemność, frajdę, to jak najbardziej jest cecha psychopaty i socjopaty, zawsze się uznawał za dobrego człowieka bo lubi tak myśleć, ale takowym nie był, on chce mieć pełną kontrolę nad swoją miłością, kiedy ta miłość się z tym nie zgadza - kończy martwa, zawsze tak było. Przecież o to przez cały serial chodziło że on NIE ZNAJDZIE prawdziwego szczerego związku bo jego wyimaginowany prawdziwy szczery związek nie istnieje, jest to urojona w jego głowie wizja, ochroną, miłością? Każdą kobietę w której się kochał brutalnie mordował, jak się na to nie godziła, jedyną którą można połowicznie usprawiedliwić to Love, która sama była psychopatką ale pozostałe były niewinnymi kobietami, które i tak mordował lub prawie zamordował (jak Marienne), usprawiedliwianie prawdziwego psychopaty, tym że o jeju jaki biedny szukał miłości jest porównywalne z fankami tych wszystkich psychopatów co wysyłają listy do więzienia, bo ojej mieli smutne dzieciństwo i są tacy biedni (co idealnie jest pokazane na końcu). Do Dextera Morgana to on do pięt nie dorasta, to że zabił kilka gównianych ludzi, nie usprawiedliwia jego morderstw innych niewinnych ludzi, wrabiania kolejnych niewinnych w swoje morderstwa i niszczenia życia jeszcze innym osobom gdzie nie czuł się winny z powodu śmierci tych osób, nie czuł się winny z powodu śmierci Beck, czuł się podjarany gdy topił Bronte czy jak jej tam było naprawdę, wręcz powiedział "pokażę ci jak Beck umarła". Przecież to był mizogin psychopata który po prostu ma o sobie wyobrażenie takie a nie inne. Kiedy jego miłość go odrzuca to uważa ją już za zbędną i do wyeliminowania. Taka pomyłka życiowa, która nie zasługuje na miłość, zresztą jak można nazwać miłość sytuację gdzie dosłownie od początku stalkuje i narusza prywatność tej swojej miłości, zachowując się po prostu jak zwykły creep, tak jak to robił choćby z Beck w 1 sezonie, jest to zakompleksiony typ z narcystyczną osobowością, który ZAWSZE uważał się za pępek świata i miał swoją wizję skrzywionej miłości, którą próbował znaleźć, będąc przy tym sam hipokrytyczny, bo nie widział wad u siebie, za to u wszystkich innych mnóstwo, kiedy ta miłość się sprzeciwiała, lądowała w jego klatce, gdzie skłaniał ją żeby go pokochała?! A jak to nie wyszło to takową mordował. Można go jak najbardziej porównać do tego przegrywa, którego zabił jak ten chciał porwać Bronte i coś z nią zrobić, bo finalnie przedstawia te same wartości choć w inny sposób. Dożywocie i gnicie w pierdlu to jest jak najbardziej to na co zasługuje. Joe by się prędzej kwalifikował na stół Morgana. Tak nawiasem dodawanie "prawidłowa opinia" do swojej opinii to działanie godne politowania.

ocenił(a) serial na 5
KennyDeath

Beck się puszczała ze swoim terapeutą także krystaliczna nie była chciałem zaznaczyć.

WybrednyCham

Joe też szybko szukał kolejnej baby będąc w związku. W aż trzech związkach został zdradzony

WybrednyCham

Fakt, nie była krystaliczna, była winna "puszczania się z terapeutą", wciąż nie zasługiwała przez to na bycie zamkniętą w klatca a następnie na śmierć z rąk mizogina z chorą obsesją, który również skacze od laski do laski i myśli że się zakochuje w każdej kolejnej kobiecie, często podczas gdy był w jednym związku, to już szukał kolejnej i się wikłał w romanse xD ale i tak finalnie zależy mu w tej relacji na pełnej kontroli, żeby mógł być rycerzykiem białym dla swojej dziewoi wymarzonej i żeby ta go kochała i kochała to że dla niej morduje, kiedy tylko takowa się dowiaduje o tym i nie jest z tym okej to ją zamyka w klatce żeby go pokochała a jak to nie podziała to idzie do piachu, zresztą jeszcze przed puszczaniem się Beck był zboczonym creepem, który ją stalkował i robił jej zdjęcia z przyczajki i już w tym momencie miał na koncie morderstwa kilku niewinnych osób, w tym niedoszłe morderstwo Candace, dziewczyny przed Beck, którą myślał że zabił i pogrzebał. Co prawda ona przeżyła o czym on nie wiedział i później zabiła ją Love, druga psychopatka ale wciąż się liczy. Tak samo doktorek Beck też nie zasługiwał na to żeby zostać wrobiony w jej morderstwo, którego nie popełnił i z którym nie miał NIC wspólnego, został przez przegrywa życiowego z chorymi obsesjami wrobiony niesłusznie i przesiedział niesprawiedliwie lata, gdzie spowodowało to też że jego syn jak się dowiadujemy w ostatnim sezonie, miał też przez to przez lata w życiu prze*ebane i cierpiał ze względu na niesłuszne oskarżenia i skazanie jego ojca w którego niewinność do końca wierzył. Więc tak Beck nie była krystaliczna, tylko że w porównaniu do czynów i akcji Joe to jest niebo a ziemia, już nie wspominając że odniosłem się przede wszystkim do porównania Joe do Dextera a Dexter w życiu nie zabił by kogoś tylko dlatego że się puszczał/puszczała z kimś czy tylko dlatego że "gość powiedział złe słowo o mojej pseudo ukochanej więc zepchnę z balustrady, niech se kark złamie, bo robię to dla miłości uwu", Dexter wie również że jest mordercą i wie że to co robi jest złe, nie usprawiedliwia się, ale ukierunkowuje swoje żądze na krzywdzenie faktycznych kryminalistów, gwałcicieli, morderców i faktycznie skrzywione niebezpieczne jednostki (jak właśnie Joe), Joe to  psychol, który działa pod wpływem obsesji i emocji, zabija wszystkich co mu stoją na drodze do swoich celów, nie patrząc na to kto ostatecznie zostanie skrzywdzony, bo końcowo liczy się tylko on jeden i jego zachcianki i chore obsesje. Jest totalnym narcyzem, hipokrytą (krytykuje zarówno inne kobiety jak i facetów na każdym kroku za dosłownie wszystko, równocześnie sam wykazując często cechy i czyny za które potępia innych), zawsze robi z siebie ofiarę i zawsze próbuje usprawiedliwiać swoje morderstwa. Do tego był jeszcze skończonym debilem co udowadniał właściwie w każdym sezonie i gdyby serial miał jakikolwiek realizm i logikę to by już po 1 sezonie siedział w pierdlu bo by wrobienie doktorka w morderstwo Beck w taki sposób w jaki to zrobił nie przeszło. 

iWolfeey

Z tym Dexterem to nie jest dobre porównanie, bo jedyne co łączy Dexa i Joe to, że zabijali ludzi. Dexter jest świadomy tego, kim jest. Wie, że jest mordercą i psychopatą a Kodeks pozwala mu ukierunkować jego potrzeby w taki sposób, żeby nie krzywidzić nie winnych ludzi. Dexter nie oszukuje sam siebie, nie żyje imaginacją. Nie przypisuje sobie roli czyjegokolwiek wybawiciela. Dexter wie, że to co robi jest złe. Jest świadomy dlaczego ludzie, którzy znają prawdę, uwazają go za potwora. Jedyną ofiarą Dextera, która była nie winna był Doakes. La Guerty nie liczę, bo nie on ją zabił , chociaż stało się to z jego powodu. Joe jest całkowitym przeciwieństwem Dextera. Morduje ludzi tylko dlatego, że myślą inaczej niż on i nie chcą postępować tak jak on chce. Żyje wyobrażeniem idealnego siebie i związku z bajki. Joe nie chce przyjąć do świadomości, że jest psychopatą, nie widzi w swoich działaniach nic złego. Usprawiedliwia siebie na każdym kroku.

Star86

Zgadzam się w 100% z absolutnie wszystkim co napisałeś/aś. Joe to właśnie typ, który by się idealnie kwalifikował na stół Dextera, jest dosłownie typem osób, których Dexter likwiduje.

iWolfeey

Mój problem z Twoim komentarzem kończy się na słowach "Prawidłowa opinia" zawartych w jego tytule. Coś takiego w sztuce jakiejkolwiek nie istnieje, więc proszę zmień to. Sztuka, czy to niska, czy wysoka nie podlega opinii, a krytyce. Krytyka jest zawsze subiektywna, choć nigdy prawidłowa. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ją może podważyć. Ale używanie określeń "Prawidłowa opinia" od razu podważa sens potencjalnej dyskusji. 

iWolfeey

Joe przyzwyczaił nas do ponadprzecietnego analitycznego myslenia, wyrafinawanego stalkera z ponadprzecietna inteligencja, a w 5 sezonie? stal sie miekki, nieuwazny, a jego umiejetnosci stalkera chocby laski w ktorej zakochal sie w 3sekundy bo czyta ksiazki skonczyly sie na sprawdzeniu losowej strony i instagrama? kiedys przesledzilby cale drzewo genealogiczne zeby wiedziec o niej kazdy szczegol, a tym bardziej nie dac sie w tak banalny sposob zlapac, no ale coz serial trzeba bylo skonczyc. Wielce Pan stalker zaskoczyl sie ze jego szwagierka potrafi sie bronic, tak jakby widzial ja pierwszy raz... kiedys? przewidzialby to wszystko i zalatwil w nieoczywisty sposob...niestety powtarzalnosc z sezonu na sezon, a z Joe jedyne co zostalo to wewnetrzny dialog, ktory bardzo mi sie podobal od samego poczatku.

anonimowy_havier

W 4 sezonie można rzec że ginie, gdy ma rozdwojenie jaźni, przeżywa ta całkiem zła połowa, stąd jest inna ta postać w ostatnim sezonie, tak sobie wmawiam :'D

ocenił(a) serial na 7
iWolfeey

Nie ma czegoś takiego jak prawidłowa opinia

ocenił(a) serial na 7
iWolfeey

Penn Badgley pewnie nie miał nic do gadania jeśli chodzi o zakończenie bo nie on jest scenarzystą/showrunnerem

marcin_lendzion

Nawet gdyby miał, to nie miałby nic przeciwko losowi Joe, dosłownie nie raz się wypowiadał na temat postaci Joe i mówił że nienawidzi czynów Joe jak i sposobu, w jaki niektórzy go gloryfikują, wprost mówił że typ jest totalnym psychopatą i złym człowiekiem i że zasługuje by ponieść konsekwencje.

iWolfeey

Moim zdaniem zakończenie też nijakie, ale możemy się pocieszyć i użyć wyobraźni że w sumie Joe ginie skacząc z wiaduktu, w przed ostatnim sezonie i przeżywa jego zła strona co jest ukazana na ostatnim ujęciu w odbiciu szyby, bo w ostatnim sezonie przyznaje że lubi zabijać i wyraźnie ta postać jest inna, co za tym idzie szkoda go mniej :'D

ocenił(a) serial na 8
iWolfeey

Akurat Louise faktycznie pojawiła się w tamtym odcinku z Beck z pierwszego sezonu. Kiedy pojawiła się w finałowym sezonie wiedziałam, że skądś kojarzę jej twarz. Tyle że wtedy scena ograniczyła się do tego, że Beck weszła do sali, w której była Louise.