Ostatni sezon w tej formie to jakaś feministyczna ideologiczna katastrofa. Miał wzloty i upadki, ale zakończenie jest tak nieprawdopodobnie "siłowe", że przeczy całej myśli przewodniej serialu. Mogli to zakończyć różnie, nie chodzi tu o gloryfikację, przecież, psychopaty. Ale tak tragicznie napisane postacie kobiece w ostatniej serii to jest aż nieprawdopodobne. A Bronte? No prośba! Toż to jest katastrofa. Bardzo źle.