zagadki w serialu jest cokolwiek bezsensowne. Najpierw opiekun morduje obozowiczkę - dlaczego? Jaki miał motyw? Zdaje się, że był gejem, więc chyba nie był o nią zazdrosny. Potem organizator obozu, po trzydziestu latach zabija chłopaka, który się uratował, i znowu nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo też po co ten chłopak do niego po tylu latach przyszedł. No i po co Goldsztajn chciał zastrzelić prokuratora? Bo go zdenerwował, że rozgrzebuje starą sprawę? I gdzie się ukrywał ten Pyrkowski? Też w klasztorze? Kiepsko im wyszło to zakończenie, a przecież w książkach Cobena wszystko jest zawsze jasno i klarownie wyjaśnione.