Właśnie oglądam 5 odcinek... i stwierdzam że jest przykro i żal. Jak ktoś czytał wiedźmina to na 1 sezonie od netflixa chce się wymiotować.
Co mnie obchodzą szczegóły typu: orientacja księży itp. Mnie interesują fakty przedstawione w tym filmie. Fakty były takie, że księża molestowali, a kościół ukrywał i dalej się stara sprawy tuszować. Problemem jest to, że nauczyciel, mechanik samochodowy czy np. listonosz dostanie wyrok, pójdzie siedzieć, a ksiądz często unika prokuratorskiego śledztwa i nie ogranicza się jego kontaktów z dziećmi np. na rekolekcjach.
Brednia. Widać właśnie jak działa propaganda siekielskich i innych antyklerykalnych fanatyków którzy mają głęboko gdzieś faktyczne dobro dzieci.
Zapraszam do zapoznania się z FAKTAMI o których tak wiele piszesz:
https://www.filmweb.pl/film/Dzięki+Bogu-2019-815056/discussion/Uprzywilejowana+k asta+to+oni,3100786
Jak poczytasz zwłaszcza o tuszowaniu DZIESIĄTEK aktów pedofilii dotyczących nauczycieli, wróć i skończymy tę dyskusję.
Chyba, że będziesz miał ochotę kontynuować wątek w podlinkowanym temacie.
Pozdrawiam
Z tym aktorstwem to bym nie przesadzał. Nie jest doskonałe ale do Tommy'ego W jeszcze daleko. Nawet Yen przestała drażnić po jakimś czasie. Niemniej masa kompletnych bzdur (chcę wierzyć, że to przez braki finansowe) momentami naprawdę psuje zabawę z oglądania.
Serial jest i może na podstawie książki ale to nie znaczy że deska w deskę musi się wszystkiego trzymać. Twórcy też mają jakąś swoją wizję i na te potrzeby wiele rzeczy zmieniają. Śmieszą mnie tylko te oceny na 1 to jakaś kpina. Rozumiem że opinia jest jak dupa bo każdy ma swoją ale są granice. Podejrzewam też że ci co nie czytali książki serial oceniają na ogół wyżej, choć z tym może być różnie. Mi ogólnie przypadł do gustu, ja nie jestem wymagającym widzem i albo coś mi się podoba albo nie, mam się świetnie bawić i tyle.
Czytałam książki i dalej uważam, że serial jest bardzo dobry. Wydarzenia są trochę zmienione, ale dla mnie nie jest to bynajmniej wadą, te kluczowe zostały zachowane i dla mnie to jest najważniejsze, bo to stanowi istotę sagi, a nie jakieś drobne rzeczy jak to, czy Yennefer była na orgii, czy nie. Klimat udało im się, według mnie, zachować super.
Wybacz, nie musisz odpowiadać. Napisałem to zanim doczytałem, że uważasz, że ten serial ma jakiś klimat a już w ogóle szokiem dla mnie było stwierdzenie, że udało im się zachować klimat z "Wiedźmina".
Ewidentnie czytaliśmy dwie różne Sagi.
Pozdrawiam
bez przesady, przecież z serialu nie zrobią 1:1 odwzorowania książki oO generalnie opanowali w końcówce chaos z pierwszych odcinków i wstęp do dalszych części jest obiecujący
A tak z ciekawości? Nie masz np wrażenia, że "Wielka obrona Sodden" w serialu nie tylko wygląda jak z jakiejś gry komputerowej ale też zachowania taktyczne obu stron są kompletnie niezrozumiałe? Fringilla niszczy bramę i przez kilka minut nikt jej nie szturmuje? Triss zdążyła się naradzić z Tissaią i jeszcze wyhodować roślinki? Zamiast stworzyć barierę po prostu jak Myszowór? Może nie potrafiła albo mocy nie miała, wtedy ok. Albo ona była jakoś zżyta z ziemią (tak by sugerował jej sposób walki) ale nigdzie o tym nie ma ani słowa. I możemy się tylko tego domyślać.
Dlatego w życiu bym pierwszemu sezonowi nie dał tak wysokiej oceny. Czy klimat uchwycili czy nie to jedna sprawa ale zachowania kompletnie irracjonalne to druga strona medalu.
Na to to ci akurat odpowiedzialam i akurat tutaj da sie to jakos wytlumaczyc, wiec zly przyklad. W kazdym razie w ksiazce jest opis tego starcia w postaci jednej wypowiedzi Triss, a i z niego wylania sie obraz czegos na ksztalt bitwy dwoch wielkich armii, nad ktorymi lataly wszelkiej masci pociski zwykle i magiczne miotane na otwartym polu przez obie strony. Czarodzieje w roli takich magicznych katiuszy i grozy oraz sily ognia jaka one czynily. A w serialu tego nie ma. Do pokazania walki jako partyzantki i pojedynczych walk nawet bym nie miala pretensji, w koncu budzet trzeba bylo jakos obejsc, ale im dalej tym glupsze podkladanie sie tych magow....
Jak dla mnie serial bardzo dobry! To nie jest wierna kopia książek/gier tylko własna adaptacja twórców serialu.
No, wlasna tak bardzo, ze w ogole nie powinno sie to nazywac Wiedzmin ani wycierac sobie geby Sapkowskim.
No tylko sie nie zesraj na te swoje rzygi. Wszystkie te wasze negatywne komentarze od zagorzałych nerdów książki są takie same. Nie wnoszą nic bo nie są w ogóle uzasadnione. Jak ktoś podchodzi do serialu z takim nastawieniem to wiadomo, że będzie później narzekał.
Czasami chciałbym być takim bezkrytycznym przymułem, jak wy.
Żarłbym gówno i cieszył jape jakie dobre.
Mój główny zarzut dotyczy tego, że opowiadania potraktowali bardzo po macoszemu i je niepotrzebnie zniekształci, spłycili. albo w ogóle pominęli, a to przecież jest materiał źródłowy i w nich tkwi cała magia i sukces tych książek. Nie jestem fanem takich "adaptacji", gdzie "adaptacja" jest zniekształcona i zmarginalizowana, a większość serialu to jakieś kiepskie i wymyślone historie. Ciężko to nazwać adaptacją. Powinno być zupełnie odwrotnie, a tu jest "lampa w podłodze". Ja chciałem zobaczyć realizacje właśnie opowiadań, a dostałem zupełnie coś innego. Amerykanom może to pasować, tylko po co były te gadki z trzymaniem się pierwowzoru. Czuję się trochę oszukany.
Największym mankamentem tego serialu, jest brak zbudowania wiarygodnego świata, który by wciągnął widza do reszty, a który dla serialów typu sci-fi/fantasy jest absolutnie potrzebny. Przykładowo w Grze o Tron, twórcy rozpoczęli pomału od Winterfell i z tego miejsca budowali narrację i rozszerzali historię, świetnie łączyli widza z każdą postacią, których późniejsze losy brane były do serca. Wiedźmin tego nie robi i oczekuje od odbiorcy, że od razu wszystko zrozumie i zaakceptuje. Tak to nie działa i serial ogląda się beznamiętnie. Tak nie tworzy się dobrych historii. To tak jak Vilgefortza mówi do Yennefer w serialu, że jest świetną czarodziejką...a ja sobie myślę, gdzie to było pokazane wcześniej? Ta jej świetność? To wszystko wydaje się sztuczne a wcale tak nie musiało być. Wystarczyło zaufać i przenieść na ekran opowiadania a nie zarzucić widza wszystkim na raz. Po każdym odcinku powinna być szczęka na podłodze - za historię, za przekaz, za dramat ludzki, za przepiękne puenty jakie pozostawiało po sobie każde z opowiadań - unikalne, świetnie napisane i poruszające ważne kwestie moralne itd itp. I gdzieś tam główna historia powoli tląca się w tle. Tutaj jest odwrotnie. Ktoś myślał, że jak przyjdzie jakiś Elf i pogada z Geraltem 3 minuty to będzie już przekaz i wszyscy wstaną i będą bić brawa. Tak to nie działa.
Nawet analizując pierwszy odcinek - sam jego początek można zauważyć, że scenariusz jest skonstruowany fatalnie.
Prawie od razu toczy się wielka bitwa o Cintrę, bez wprowadzenia do tego świata, bez ukazania kluczowych postaci, ich rozwoju. Za chwilę te postacie biorą udział w dramatycznych scenach i wygłaszają dramatyczne wątki a Ty to oglądasz i nie czujesz nic.
Jest poczucie braku połączenia z tymi postaciami. Takie pisanie jest bez sensu.
Scenarzyści po prostu strasznie dali ciała. Strasznie. Kiedy serial zaczyna trzymać się stricte opowiadań od razu jego poziom rośnie, kiedy tylko zaczynają się "pomysły", przeinaczenia i dopisane historie scenarzystów, to poziom drastycznie spada.
Przykład idiotyzmu fabularnych - pierwszy z brzegu: bitwa Cintry z Nilfardem (btw zrobiona bardzo mizernie -bez taktyki bez pomysłu, jakiś absurd miltarno-taktyczny) i w tej absurdalnej potyczce oczywiście w samym środku bitwy walczy królowa i król :)))))), którzy mordując rozmawiają ze sobą i Calanthe, pyta się Eista, gdzie ta flota? Hahaha, a Eist, że nie dopłyną, że sztorm, hahaha. Jakby to Sapkowski wymyślił, to bym zamknął książkę i skończył lekturę. Totalny bezsens obnażający amatorów, którzy pisali scenariusz do tego serialu.
Przecież można to było normalnie poprowadzić i zrobić pierwszy sezon jako wprowadzenie do historii głównej. Zacząć od tego opowiadania ze Strzygą, wprowadzenia kim jest Wiedźmin i stopniowo wprowadzać w sposób tajemniczy inne postacie. Zrobić to na zasadzie retrospekcji, jak siedzą z Jaskrem i rozmawiają o swoich przygodach, jak to miało miejsce w opowiadaniach, które wcale nie były takie chaotyczne, bo czytałem to nawet ostatnio ponownie (dwa tomy) i wszystko tam się na końcu układa pięknie i jest wstępem do historii głównej. Szkoda, że twórcy nie poświęcili każdego odcinka w pełni na jedno opowiadanie, jedynie wplatając delikatnie główny wątek historii, który pełne rozwinięcie miałby w sezonie 2 lub 3. Przecież w opowiadaniach też jest świetnie pokazane jak Geralt poznał Jaska, jak poznał Yennefer, jak powoli zaczęło dopadać go jego przeznaczenie, czyli Ciri. Jak się do Niej zbliżał i na końcu ich świetnie pokazane, emocjonalne spotkanie. Ale co było najważniejsze w opowiadaniach (oprócz wstępu do niesamowitej pięciotomowej historii)?. Życiowe prawdy jakie Sapkowski w piękny, literacki, baśniowy sposób przekazał czytelnikowi. Czy to o nieszczęśliwej miłości, czy to o mrocznej naturze ludzkiej i chęci dominacji, czy to o dylematach moralnych, czy o byciu zagubionym i odrzuconym. Tego mi zabrakło. To czyniłoby ten serial wyjątkowym, zajebistym i nawet czymś lepszym od Gry o Tron.
Ale to trzeba rozumieć czyjąś prozę, a nie udawać że tak tak, czytaliśmy, kumamy, zrobimy to dobrze. Nie, nie skumali i nie zrobili tego dobrze. :)A te wszystkie argumenty, że to musi być światowe, dla wszystkich. Kuźwa prawdy życiowe nie są dla wszystkich? Miłość, moralność, niesprawiedliwość? Każdy człowiek na ziemi by zrozumiał takie przekazy, które w każdym opowiadaniu były inne i kluczowe do sukcesu tych opowiadań.
Lepiej bym tego nie ujął. Niestety ludzie dają się dzisiaj złapać na takie efekciarstwo a nie na coś ambitniejszego. Może i dlatego tak pozmieniali ten serial, żeby przeciętny widz w USA (i niestety na świecie) był w stanie cokolwiek z niego zrozumieć.
Nie potrafię tylko pojąć dlaczego bo skoro taka gra o tron ze swoim pierwszym naprawdę ciężkim momentami sezonie (dużo postaci, bardzo dużo różnych wątków) dała radę podbić serca ludzi na całym świecie to tym bardziej dałby radę to zrobić Wiedźmin który wszak podbił serca ludzi w wielu różnych krajach zarówno swoim uniwersum jak i swoją historią.
Pozdrawiam
Jedyne wyjaśnienie jakie mi przychodzi na myśl, że serial ten stworzyli partacze a nie profesjonaliści z branży filmowej. Dla mnie największa porażka Bagińskiego, że do tego dopuścił, będąc tak blisko. Myślałem, że jego obecność będzie pewnym gwarantem jakości Wiedźmina. Niestety wszedł między durniów i sam dostosował się do ich poziomu. W równym czasie powstawały takie poważne seriale jak Czarnobyl, Carnival Row czy nawet mniej udane, ale intrygujące "See" i odniosły pewien sukces i można je polecać. A tutaj niestety nie mogę tej papki polecić, choć bardzo, ale to bardzo bym chciał. Nie pozwala mi na to znajomość źródła, które bym sprofanował, gdybym komuś polecał ten serial. Wpierw odsyłam do książek, potem do gry, a potem do serialu. Wtedy każdy w miarę inteligenty widz dostrzeże jego wady i partactwo tej całej Lauren i reszty ludzi odpowiedzialnych za powstanie tego czegoś.
A ty musisz być w strasznie chujową osobą jeżeli narzekasz na coś i nawet tego nie uzasadniasz.
Nie rozpłacz się synku.
Masz tu dookoła wystarczająco dużo uzasadnienia, ale wolisz udawać, że nie widzisz i spier...lasz stąd szybciutko z podkulonym ogonem :]
Wszystkie komentarze tych zagorzalych fanbojow wizji Lauren sa takie same, do tego strasznie sie pluja, ze ktos sie nie zachwyca, ale sami nie czuja sie zle ze swoim sikaniem po nogach i spuszczaniem z zachwytow.
Bez przesady, czytałem i nie twierdze, ze jest w 100 % idealnie . Ale od razu ocena 1 ? To oczywiście Twoja opinia, ale to jest na pewno wyższy poziom niż taka „ Korona Królów ” na przykład . A serial musi zachęcić widzów którzy nie mieli styczności z Wiedzminem, bo Ci co czytali i tak obejrzą . A poza tym Ci co czytali maja swoje wyobrażenie wszystkiego i tu jest właśnie problem, bo każdy ma swój własny wiedźmiński świat w głowie .
Echh i co tu powiedzieć? Jestem wściekły.
O ile pierwsze odcinki dawały mi cień nadzieji to finał sezonu pokazał dobitnie w jakim miejscu jest netflixowy Wiedźmin i gdzie twórcy dokładnie mają prozę Andrzeja Sapkowskiego. Przez bite miesiące Pani Lauren i spółka wciskali PR-owy kit o wierności serialu materiałowi źródłowemu, po czym wszystkie składniki wsadzili do maszyny mielenia, dopchnęli nogą i przepuścili przez prasę, a resztki, których nie dało się przerobić pocięli i skarykaturyzowali.
Jednego naprawdę nie rozumiem. Decydenci Netflixu mając gotowy materiał źródłowy, spójną historię i czysty start, który pozwalał im w dowolny sposób „ugryźć” uniwersum postanowili to olać i przerobić to na swoją modłę od samego początku mieszająć postaciami i wątkami. Ktoś na górze poświęcił się, przeczytał opowiadania i sagę po czym powiedział „ no nawet nawet, ale to się h** nie nadaje, trzeba to robić po swojemu”.
Planują stworzenie 7 sezonów, życzę powodzenia w pisaniu bzdur, opowiadania, które leżały i prosiły się o należyte potraktowanie, które stanowią esencję tego świata, akażde z nich bez problemu mogło by wypelnić ramę pełnego ponad godzinnego odcinka zostały pocięte do 15 minutowych pokaleczonych zapchaj dziur.
Zastanawiam się co czuję Sapkowski oglądając ten gniot, bo to że chwali i wypowiada się ciepło o dziele nie powinno nikogo dziwić. Obowiązujące umowy, pieniądze czy choćby wizerunek nakazuje dobrą minę do złej gry. Może to przejaw sprawiedliwej karmy za lata kopania CDProjekt RED po kostkach, atakowania gry i samych graczy.
I co okazało się Panie Sapkowski? To co zrobili CDP RED to jednak majstersztyk w porównianiu do tej nędznej adaptacji. Z wielkim szacunkiem i pomysłem potraktowali wiedźmińskie uniwersum rozsławiając je na świecie.
I taka ostatnia kwestia w temacie komentarzy takich jak. „polactwo, które musi wszyscy krytykować, narzekać, na zachodzie dają wyższe oceny, doceniają etc.”.
Polski serial TVP o Wiedźminie pod kątem fabularnym, aktorskim (duet Żebrowski & Zamachowski) czy w kwestii kreacji świata bije na głowę te pop-fantasy klasy B i to przy tak nędznym budżecie, że szkoda nawet mówić. Dla chętnych polecam odcinek 7. Dolina Kwiatów – dostępne na VOD TVP.
Mnie stonowanej radości z oczekiwania, która miała zamienić się w ucztę dla oka i rozumu, pozbawił już odcinek pierwszy. Dopiero wtedy pojawiła się nadzieja, że może później, coś... Ale jak to przeważnie z matką nadzieją bywa...
Wiedźmin w filmie wypowiada prorocze słowa o pierogach bez farszu i, muszę przyznać, w pełni poczułem ten smak (czy raczej niesmak) po obejrzeniu sezonu numer jeden. I chyba lepiej, że właśnie to skojarzenie się do mnie przykleiło, bo podejrzewam, że niektórym ta adaptacja może się kojarzyć raczej z obsraną dupą Eycka z Denesle.
15 lat temu tupałem w oczekiwaniu na Ziemiomorze, zamówiłem płyty w przedsprzedaży. Cóż to było za uderzenie, którym to obmierzłe coś mnie pieprzło! Na pewno gdzieś w sieci można znaleźć osąd Le Guin nad tym, co z jej opowieścią zrobili "artyści" od filmu. Wydaje mi się, że bez względu na to, czy i co ewentualnie powie Sapkowski, większość z nas i tak pozostanie przy swojej pierwotnej ocenie netflixowej adaptacji. A i sam pan prozaik nie może chyba nagle zapomnieć swoich opinii, które wygłaszał na temat polskiego Wiedźmina, no bo przecież kryteria oceny się nie zmieniły? Może jakieś uwarunkowania, ale gdyby miał wykazać się konsekwencją... Jeśli komuś zechce się szukać, niech sprawdzi słowa Ursuli Le Guin. Gdyby ktoś mi je przekazał jako słowa Andrzeja Sapkowskiego o amerykańskiej produkcji (z technicznymi korektami, oczywiście), przyjąłbym je za szczere i prawdziwe.
Aaa, w morzu wysuwanych zarzutów co do logiki zdarzeń z filmu (których rzeczywiście można postawić nieprzebraną ilość), ten, że Geralt nie wypowiada pierwszego życzenia jest przeszarżowany. Wiedźmin mówi bowiem, że chce mieć spokój.
"Halo, Marcin jesteś tam? Słuchaj właśnie obejrzałem serial od Netflixa...mhmhm,hmhmh...może jednak jakoś dogadamy się?"
No tak.
"Bo wiesz, jest taki bohater szwedzkich komiksów... mhm, mhm, co nie rozumiesz, mówić prościej?, no nazywa się Kasa Bubu."
że Sapek się popisał pod tym serialem...mam wrażenie, że on nie tylko nie lubi gier, ale też nie lubi samego Wiedźmina, stąd takie podejście a nie inne
Nie wiem, ale że nie lubi wiedźmina to chyba mylne wrażenie. Wprawdzie nie śledziłem jego fandomowych wypowiedzi, ale kilka wywiadów przewinęło mi się przez ręce przez lata i raczej prezentował dumę ze swojej twórczości. Za wiedźminy dostał Zajdle, Politykę i World Fantasy Award. To poczytne i kasowe pozycje, a serial pewnie napędzi nową koniunkturę.
Co do serialu to jestem ciekaw, co powie. No bo warsztatowo wyszło, delikatnie mówiąc, niespecjalnie, a wycięli mu jeszcze lepszy numer przecież, uznali, że ich opowieść jest lepsza niż jego. To może być nie do przełknięcia.
Przypuszczam, że niechętnie będzie się wypowiadał i raczej beztreściowo, ale kto wie?
Przyszło mi teraz do głowy, że Twoje wrażenie może się ziścić. Słyszeć 'Grosza daj wiedźminowi, sakiewką potrząśnij' przykładowo w kontekście hecy z CD Projekt...
sęk w tym, ze on się dogadał z CDPR na dzień przed emisją serialu, poszerzając ich licencje poza gry, komiksy,figurki itd. to już chyba o czymś świadczyło...Wiedźmin 3 pobił rekordy popularności...i jest to zasługa serialu, ale napisałbym, że to "zasługa", bo zwyczajnie fani postanowili zetrzeć złe wrażenie po serialu, gdyby był dobry to oglądaliby po kilka razy, a tak zaraz do gry albo książki, na reddicie jest forum dla hardokorów r/wiedzmin i tam 90% jedzie po serialu jak po burej suce
Amen. Podejrzewam, ze Sapkowski ma po prostu naprawde wy,ebane na to i mu bez roznicy jak wierne i kto robi. On tego po prostu nie uznaje za rzeczywiste, dla niego sa tylko ksiazki, a reszta to sen mara, inni wierza, ze istnieje, on nie i juz. Sppokoj ducha zapewniony. Poza tym on tego Wieska tak nie kocha, zdayzl dosc znielubic za to, ze tylko za to go kochaja i chca go czytac. Taki autowstret autorski z jednoczesnym poczuciem niespelnienia i niedoceniania za inne pisanie.
Czytałem całą sagę kilkukrotnie, i wg mnie serial jest świetny, bazuję mocno na książkach bardzo dobrze rozwijając wątki które tam nawet nie były w pełni ujęte.
opowiadania to nie saga, jak ktos tak pisze i jeszcze taka ocene stawia serialowi, to wiadomo, ze nie rowny rozmowca dla konstruktywnych krytykujacych.
Poczekaj i zobacz 6 odcinek. Ten to sięgnął takiego dna że aż mnie oczy bolały. Nawet nie wiem jak to opisać....
Ale komentarzy, niesamowite, że ludzie mają tyle czasu żeby pisać... Zazdroszczę Wam :)
Jest coś takiego jak umiejętność władania środkową skalą ocen. Serial- choć ma swoje wady i można się przyczepić do wielu niedociągnięć- to na pewno nie jest produkcją na 1. Dla mnie osoby, które nie potrafią rzetelnie ocenić wszystkich aspektów, tylko walą na oślep jedynkami, bo coś je bardzo uraziło, nie tego oczekiwały i w odruchu "ofochania" i "obrażenia" wystawiają 1, to nie są poważni recenzenci. Są w historii kinematografii prawdziwe gnioty nad gniotami i one zasługują na jeden. Ten serial- nawet jeśli ma swoje wady- na pewno do nich nie należy.
Zasługuje na jakieś 5/10 w obecnej formie, a jako adaptacja na jeszcze mniej. Krytykujesz osoby dające 1/10, dlaczego nie krytykujesz fanboyków co dają 10/10 i w pierwszej dobie wywindowali tak oceny, że teraz będą przez lata wracać do czegoś choćby w przybliżeniu oddającego rzeczywisty odbiór (bo zawsze będą już zawyżone).
Z tego co widzę, więcej niż takich którzy dają 10/10 to jest tutaj malkontentów, którzy pieklą się, że gniot, beznadzieja i dają 1/10. Serio, co drugi wątek na forum ludzie wylewają pomyje i rzucają jedynki, a to jest naprawdę przesada, bo skoro "Wiedźmin" ma być niby jedynką, to jak ocenić takie maszkary jak "Kac Wawa", czy inne podobne szmiry? Ludzie naprawdę przesadzają, jak sam zauważyłeś można korzystać ze środkowej skali, ale co poniektórzy wolą skakać ze skrajności w skrajność. No i myślę, że zasługuje na więcej niż nawet wspomniane 5. O wiele gorsze seriale mają tutaj ósemki.