Co sądzicie o zakonczeniu 2 finału ?
Prawdę powiedziawszy niespodziewałam sie takiego zakończenia.
kapitalna scena smierci w deszczu, potem symboliczna smierc Jimmiego w okopach kiedy to sie zmienil "wewnatrz"
tez bardzo lubilem ta postac, ale sie ciesze ze tak to sie skonczylo a nie np. tym ze nucky zabija horvitza a z jimmym nagle sie godza, strasznie byloby to banalne i naciagane
Najgorsze ze trzeba czekaz az do jesieni na nastepny sezon, frustrujace...
Ja natomiast nie przepadam za postacią Jimmiego, ale i tak na śmierć bardziej zasługuje Elie,który jest jak chorągiewka i wykorzystuje miłość brata jak może.Już parę razy miał okazję zginąć, więc może w końcu się trafi:)
Munya natomiast (patrząc przez pryzmat całego sezonu,nie jednego odcinka z podwójnym zabójstwem) jest fajną postacią i czuję,że w 3 sezonie będzie więcej wątków z jego osobą.
Margaret natomiast to przegięcie - jej zachowanie jest na maksa ambiwalentne. Bierze ślub aby uratować Nucky'ego a następnie rujnuje go przekazując akt własności kościołowi. Nie wierzę, że jest aż taką dewotą. Swoją drogą, ciekawe,czy ksiądz odbierając akt będzie wiedział, w co się pakuje :)
Co do całego sezonu, to lepszy niż pierwszy, co uważałem za niemożliwe. To naprawdę rzadko się zdarza. Mam nadzieję, że jesienią 2012 zaskocze się ponownie.
Cześć. Więc tak...
Ja WIEDZIAŁEM jak zakończy się sprawa z Jimmym Darmodym.
Ludzie! On zaplanował zamach na Nucky'ego, chciał go zamordować. Nucky miał mu po prostu wybaczyć ot tak?
To gangsterski półświatek, nie zapominajmy. Ta historia nie mogła się inaczej skończyć.
I tak, ja przeczuwałem, że na tym spotkaniu to Darmody zostanie zabity. Też uważałem, że mądry i pamiętliwy Nucky, dogada się z Munnym. Zmylił mnie tylko ten jego telefon do Rothsteina z pytaniem o pozwolenie zabicia Munny'ego. Ale sprawa rozwiązała się zgodnie z moimi przeczuciami. Co mnie w sumie smuci (ale innego wyjścia nie było).
Ja postać Darmodiego cholernie polubiłem. Naprawdę bardzo ciekawa postać, zżyłem się z nią.
Nucky dobrze mówił w swojej ostatniej rozmowie z nim... Co mu odwaliło? Miał przecież wszystko.
No niestety, stało się.
Ciekawe co świętujący Nucky zrobi tej Pani Schroeder, która majątek na kościół przepisała, akt własności.
Lubiłem tę postać, ale - podobnie jak i innych tutaj obecnych - mnie też zaczęła irytować. Niby robi się na taką cnotkę, a jeśli prześledzimy jej historię to jest z niej największa chyba hipokrytka. Na przykład jej uczęszczanie na spotkania przeciwko spożywaniu alkoholu a późniejsze bierne przyglądanie się a nawet spożywanie. Itd.
Fajnie gdyby Munny zaczął pracować dla Nucky'ego - to kawał drania :)
Świetny wpis, elaviart! Bardzo mądrze.
A ja jeszcze dopiszę na koniec, że jeśli ktokolwiek miałby umrzeć, to chciałbym aby był to zdradziecki Eli.
zabije księdza, i papierki zniszczy zmuszając fanatyczke do przepisania na niego z powrotem, lub tez księżulo pójdzie z tym do nuckyego, ciekawe, nie wiadomo rzeczywiscie co sie bedzie działo w 3 sezonie. Szkoda jimmiego jak i starka no cóż ;0 dobrze ze homera simpsona nikt nie zgładzi bo coraz częściej zabijają moje ulubione postacie ;p
Ale jakby nie patrzeć postać Margaret jest niezwykle irytująca, jak już ktoś wcześniej pisał - typowa hipokrytka, która wije się jak chorągiewka na wietrze. Moment, w którym jej córka zachorowała na Polio wydaje się tutaj być kulminacyjnym - stała się typową dewotą, która myśli że przez ofiarowanie "nie swoich" pieniędzy na kościół odkupi siebie i córkę. Ciekawe czy była by taka cwana gdyby musiała zarobić ciężką pracą każdego dolara ofiarowanego na kościół. W 3 sezonie oczekuje że Nucky w końcu zastrzeli ją w afekcie - bo postać Margaret coraz bardziej irytuje, a ofiara aktu własności wydaje się być już przegięciem struny;).
otoz to, jezeli chce byc taka wspanialomyslna dobrodziejka to czemu sama nie zarobi ciezka praca pieniedzy a pozniej ofiaruje kosciolowi, a nie wydaje czyjas wlasnosc i mysli przy tym ze jest swieta
ktoś wie o co chodziło Jimmowi kiedy mówił Richardowi żeby postarał się wrócić do domu? to chyba jasne że nie dosłownie bo ten pyta jak wrócić?
Jimmy chciał żeby Richard spróbował wrócić do normalnego życia do bycia szczęśliwym.
James po powrocie z wojny myślał że znajdzie spokój, jak widzimy przez 2 sezony jego życie od powrotu to pasmo klęsk. On wiedział, że nie uda mu się "powrócić z wojny" więc poszedł na cmentarz - spotkanie z nuckym - na pewną śmierć, ale prosił Richarda, żeby ten chociaż spróbował, tak jak próbował James.
daje co może dać - nie wiem jak Wy ale ja nie potrafię sobie wyobrazić emocji jakie rodzą się u matki dziecka, które na jej oczach staje sie kaleką, wyobrażam sobie za to, że mogą (te emocje) wywoływać irracjonalne czy wręcz desperackie zachowania - ksiądz jest w tym wszystkim najprzebieglejszy - w sposób wyrachowany wykorzystuje tragedię.
Zauważ że Nucky się bardzo wachał, stąd telefon do Rothsteina i łzy w oczach na cmentarzu. Gdyby James nie namawiał go czuję, że Nucky by nie strzelił. Co do cytatu "co mu odwaliło. Jimmy w serialu był bardzo obnażony emocjonalnie, wrócił z dramatycznej wojny, zdradzała go żona, kochanka popełniła samobójstwo. Bardzo łatwo było go wykorzystać. Nucky nie rozumiał czemu James poszedł na wojnę i zrezygnował z Princeton, my widzowie wiemy. Można powiedzieć, że wątek Jimmyego zaczął/zakończył się kiedy przespał się z matką. Idealnie pokazana scena pobudki rano, zupełnie innego człowieka.. My widzowie tak naprawdę nie mieliśmy okazji poznać Jamesa Darmodyego, tylko jego cień, który perfekcyjnie zagrał Pitt.
ostatni odcinek zrobiony bardzo fajnie, niestety koncówki się spodziewałem. Szkoda, polubiłem Jimmy'ego, ale taka wizja scenarzysty. I tak oceniam serial bardzo wysoko.
"Ja postać Darmodiego cholernie polubiłem. Naprawdę bardzo ciekawa postać, zżyłem się z nią.
Nucky dobrze mówił w swojej ostatniej rozmowie z nim... Co mu odwaliło? Miał przecież wszystko.
No niestety, stało się."
W tym problem, że Jimmy faktycznie nie miał nic, żadnego powodu do życia. Synowi nie mógł dać z siebie nic, bo był wypalony. Śmierć Angeli postawiła kropkę nad i, aby skończyć ze wszystkim. Na koniec zrobił kilka rzeczy dla Nucky'ego w ramach odkupienia win, ale wiedział jak to się skończy. Bo on był z innego świata. Gdyby nie jego rodzina, Nucky, który zajmował się nim w dzieciństwie, byłby kimś innym. Sceny na studiach pokazały, że był inteligentny, oczytany, a to nie jest potrzebne do zabijania i dzielenia władzy. W takim bagnie gangsterskim był tylko z powodu zobowiązań rodzinno-emocjonalnych. To nie był jego świat, tylko Nucky'ego, któremu to jest potrzebne jak powietrze do oddychania. Najpewniej żadna z osób, która była w chwili śmierci Jimmy'ego obok nie rozumiała co nim kierowało, dlaczego tam się pojawił.
Jak nie miał nic? Ja nie mówię o ostatnich momentach jego żywota, tylko o czasie gdy był blisko Nucky'ego.
Nie musiał się o nic martwić. To co się stało? Postanowił wrócić do ojca, którego nienawidził przecież i przejąć interes Nucky'ego. W dodatku zaplanował morderstwo Nucky'ego (widać było że tego nie chciał. "Trzymaj się Nuck!" i wcześniej).
Najlepsze będzie z tym przepisaniem majątku. Bo Margaret myśli, że to z Bożą pomocą się im udało i chce więcej wybłagać łask u Boga.
A prawda jest zgoła inna. Dupa tam - pomoc Boża. To pomoc Jimmieg Darmodiego i przebiegłego myśliciela Nucky'ego doprowadziła sprawę do jej pozytywnego dla nich końca. A nie żadna "łaska Boża". Ale Nucky się wkurzy na wieść o tym, aż nie mogę się doczekać :)
Wydaje mi się, że w 3 sezonie największym wrogiem czy przeciwnikiem Thomsona będzie Margaret, a biorąc pod uwagę, że coś tam do niej czuje i tworzą razem rodzinę będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.
Nie zlikwiduje jej w taki sam sposób jak pozostałych, no chyba, że dowie się o jej zdradzie ze Sleaterem. Była nawet scena w której omal się do tego nie przyznała.
Nie mogę się doczekać.
Żal Jimmy'ego ale w pełni na to sobie zasłużył. Poza tym to cały odcinek to przecież pożegnanie Jimmy'ego. On od początku tego odcinka wiedział co się stanie: wyrównał sprawy z Chalky'm, spędzał czas ze swoim synem, zapewnił mu przyszłość dzięki majątkowi Komodora, z Richardem pożegnał się i powiedział mu żeby wrócił do domu, w końcu daj swojemu synowi nieśmiertelniki i kiedy jego Matka i Richard zobaczyli je i spojrzeli na siebie już mogliśmy być na 100% co się stanie. Nie wspominając o tym iż poszedł na egzekucję bez broni.....Świetny odcinek, scena śmierci była jedną z najlepszych jakie w życiu widziałem. Scenarzyści pokazali że mają jaja. Sezon 3 będzie jeszcze lepszy zobaczycie.
Może i jest w tym odrobinę racji. Wydaje mi się że Jimmy zgasł gdy zgięła jego żona, tak naprawdę do końca nie rozumiałem jego stosunków z matką - aż do przedostatniego odcinka. Finałowa scena jest świetnie zagrana i przygotowana - były żołnierz umiera pod pomnikiem upamiętniającym poległych żołnierzy. Jednak ja bardziej oscylował bym za tym żeby Nucky załatwił swojego brata a nie Jimmiego - czyżby w jego sercu znalazła się kszta przebaczenia? - chociaż z drugiej strony mówi do Jimmiego - Ja nigdy nie wybaczam. Osobiście mam obawy co do 3 sezonu. To tak jakby w "Rodzinie Soprano" Chris Montesanti zaginął już w 2 sezonie - do pomyślenia, chyba nie...
Gdyby Chrisowi już w drugim sezonie zaczęło tak odwalać jak Jimmy'ego, skończyłby tak samo, całkiem słusznie zresztą. Nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy oczekują, że główni bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie, biorą się za gangsterskie seriale, a nie zostają przy Disneyu. A potem płacz.
Chrisowi bardziej odwalało przez heroinę niż Jamesowi. Chris był całkowicie uzalezniony od Tonyego w Sopranos, i gdyby wystąpił przeciwko niemu w 10 minut zakopali by go w lesie. Z Jamesem sprawa nie była taka prosta bo miał poparcie młodych wilków z innych miast, i swoją ekipę. Zgubą Jimmyego była jego matka, która nim manipulowała i przez nią wyleciał ze szkoły - trafił na wojnę - zdradził Nuckyego.
"ak nie miał nic? Ja nie mówię o ostatnich momentach jego żywota, tylko o czasie gdy był blisko Nucky'ego.
Nie musiał się o nic martwić. To co się stało? Postanowił wrócić do ojca, którego nienawidził przecież i przejąć interes Nucky'ego. W dodatku zaplanował morderstwo Nucky'ego (widać było że tego nie chciał. "Trzymaj się Nuck!" i wcześniej).
"
W sensie materialnym może i miał dużo, ale emocjonalnym już nic. Wcześniej tylko Angela i pozory tworzenia normalnej rodziny trzymały go przy życiu, a tak równie dobrze mógłby i nie żyć. Po wojnie nie miał pomysłu na siebie, robił to co chciała jego matka, ona wszystkim sterowała, bo chciała mieć syna, który byłby u władzy. Jimmy na to się zgadzał, bo raczej było mu wszystko jedno co robi. On nie miał swoich planów, marzeń, celów, to wszystko co robił wypływało od innych osób.Nie wkładał w swoje życie duszy, bo już dawno ją stracił.
JImmy sam sobie zgotował ten los, a tak naprawdę jak mówił Harrow - miał wszystko
Zgadzam się, Jimmy sam sobie wykopał grób. Wrócił z wojny zagubiony i podejmował błędne decyzje, nie odnalazł się w świecie gangsterskim bo nie wystarczyło być twardym i palnąć komuś w łeb żeby zajść wysoko w hierarchii. Dał sobą manipulować, miał problem z samodzielnym myśleniem. Nieudane próby zabicia Nucky'ego i Horvitza to był gwóźdź do trumny. Nie ma sentymentów, nie ma litości, musiał zapłacić za to. Mimo wszystko lubiłem tą postać dlatego dobrze że zginął w taki sposób i w takim miejscu. P.S Ta scena z ostatniego odcinka kiedy wjeżdza z Richardem do lasu-mistrzostwo:)
Od śmierci Angeli wiemy, że James już nie miał wszystkiego, bo wizja stworzenia normalnej rodziny była jego siłą napędową.
no tak, ale tą bezsensowną wojnę o władzę z Nuckiem zaczął dużo wcześniej, po śmieci Angeli był już wrakiem
Został w to wmanipulowany więc ciężko tutaj jednoznacznie powiedzieć, czy chciał za dużo. Bardziej mu chodziło o pojednanie się z rodziną i o odnalezienie spokoju. Miał do wyboru albo Nuckyego albo swoją matkę i ojca. Jak wiemy podjął błędną decyzje..
osobiści przewidywałem, że Nuck go wystawi i myślałem, że Richard pojechał za Jamesem i Nuck dostanie kulkę w łeb, w moim mniemaniu Nuck stracił w moich oczach wszystkie dobre cechy i mam nadzieję, że zginie zabity przez Richarda, on z Jimmim są moimi ulubionymi postaciami. Jeżeli rola Richarda zostanie spaprana lub zginie to nie będę dłużej oglądał tego serialu. Dla fanów Gry o tron informuje, że kolejny Wilkor też zginie a dla fanów Sons of Anarchy informuję, że Clay nie zginie tak szybko i jeszcze namiesza.a Munya mógłby żyć gdyby nie zabił kobiet.
Ktoś tutaj napisał świetny komentarz odnośnie sprawy z Jimmym na przykładzie Crisa Moltisantiego z Rodziny Soprano.
Jimmy niewątpliwie "robił" ten film.
Ale koniec końców, Jimmy sobie zasłużył. Jak chęć zrobienia własnego biznesu jeszcze może na najwyższa karę nie zasługiwała, to zgoda na zabójstwo Nucky'ego to już przesada. Inaczej być nie mogło. Ty chciałeś zabić mnie, to ja zabiję Ciebie. I tak się też stało.
Żal tylko z powodu tego, że inicjator akcji - zdradziecki brat Nucky'ego Eli, z sytuacji jakoś się wybronił.
I ja jestem ciekaw co z Harrowem. Był związany z Jimmym, i to nawet przyjacielsko. Ciekawe co to stanie się z tą postacią.
PS
Wiecie, że być może pierwowzorem Harrowa jest snajper Simo Häyhä?
W wywiadze z producentem przeczytałem że Harrow będzie kluczową postacią w sezonie 3, nie chodzi tu bynajmniej o chęć przejęcia władzy, tylko o zemstę na zabitych przyjaciołach.
Śmierć Jimmy'ego , to była pierwsza w tym serialu, która mnie jakoś obeszła. Wcześniej wiele osób zginęło, ale przyjmowałam to jako cześć fabuły, nawet śmierć Angeli. Dopiero jak Nucky zabił Jimmy'ego to poczułam, co takiego oglądam. Bardziej emocjonalnie przyjęłam taki rozwój fabuły niż wszystko, co wcześniej było w BE i czuję jakiś niesmak do postaci Nucky'ego. Wiem, że to tylko serial, ale wkurzyło mnie, że musi być taki "realny", a teoretycznie przecież tego oczekuje się od współczesnych seriali.
obeszło mnie to= miało to dla mnie znaczenie
nie obeszło mnie to= nie miało to dla mnie znaczenia
Takie jest znaczenie tego słowa, chodziło mi dokładnie o to, co napisałam.
Wcześniej nawet sobie nie uświadamiałam jak lubiłam postać Jimmy'ego. Teraz widzę, że on dla mnie był główną postacią, a Nucky dopełniaczem.
Warto wspomniec ze Jimmy szczegolnie po smierci dosc regularnie zazywal heroine, widac to po jego wygladzie i zachowaniu, jest dosc mocno zdesperowany.Chwile po tym jak zabija ojca przebudza sie sie z narkotykowego snu, scena w ktorej bawi sie z synem tez dokladnie pokazuje ze byl pod wplywem heroiny, scena w ktorej dowiaduje sie o smierci zony...Ostanie sceny wskazuja krok po kroku ze odchodzi i wie o tym.Typowy bohater tragiczny, wzbudza sympatie ale kazdy kolejny odcinek przekonuje nas ze za chwile umrze.
jimmy popelnilby samobojstwo, w najlepszym wypadku - zacpalby sie albo zapil
Widac bylo po nim ze nie mogl juz udzwignac tego ciezaru poczucia winy, z powodu:
-zabicia ojca ( nie wierze ze go nienawidzil, gdyby tak bylo to nie zaczalby z nim wspolpracowac, to byl jednak ojciec i gdzies w glebi czul ta wiez )
- zdradzenie i naslanie zabojcy na "drugiego ojca" (nucky opiekowal sie nim od malego, zapewnial zeby nic mu nie brakowalo, mimo ze do zamachu na nucka zostal niejako zmuszony to widac bylo po nim ze jednak czul sie podle)
-i wreszcie smierc Angeli, gdyby zaplacil Horvitzowi jego dzialke to by do niej nie doszlo, obwinial przede wszystkim samego siebie( na spotkaniu przed smiercia rozmawial z mannym w sposob obojetny nie bylo w nim widac nienawisci, gleboko schowanej urazy)
Jimmy byl zupelnie inny niz Luciano albo Capone, mial w sobie pewna wrazliwosc, zasady... chcial przede wszystkim zyc normalnie z rodzina, zabijal bo zmuszaly go do tego okolkicznosci...
Nie wiem czemu Horovitz wzbudza taka niechec u wiekszosci forumowiczow. Ja uwielbiam jego postac i mialem nadzieje, ze ostatni odcinek sie skonczy tak jak sie skonczyl. To jest hardy i prostolinijny gosc, dla ktorego slowo honoru jest wartoscia najwyzsza a Jimmy chcial go zwyczanie wydymac i sie przejechal, bo nie trafil na taka lajze jak Mickey. Jeszcze bardziej sie przejechal na wydymaniu Nucky'ego, ktory (co bylo wiadomo od poczatku) przewyzszal go pod kazdym wzgledem (dlatego Eli wiedzial, ze jedyny sposob na wyeliminowanie brata to kulka w leb). Brawo za realizm i jaja scenarzystkow, jak juz zreszta ktos wyzej napisal.
Podejrzewam, ze w 3 sezonie Harrow zdola sie zemscic na Horovitzu i zniknie (wyniesie sie gdzies daleko albo popelni samobojstwo). Za to matka Jimmiego na pewno bedzie sie mizdrzyc do Luciano chcac zeby ten pomscil Darmody'ego. Na pewno to, ze jeden z dwoch glownych bohaterow zginal nie uszczupli potencjalu scenariuszowego serialu. Za dobrzy ludzie go robia ;)
Ja dosłownie krzyczałem to monitora "James spłać Horvitza!". Gdyby nie ten błąd nie było by takiego syfu.
Ooo k......!!! po obejrzeniu ostatniego odcinka nie moge dojśc do siebie....szkoda ,ale w poprzednich odcinkach szeryf Thompson przestrzegał Jimiego ze Nucky nie odpuści tak łatwo..dlaczego na tak dobre seriale czeka się tak długo...jedyny minus....pozdrawiam...
Wszystko pieknie ladnie , ale dlaczego darowal bratu ? Tylko dlatego zeby ten wzial na siebie wine i odsiedzial swoje w wiezieniu ? Sam mowil ze nie wybacza.
Visca, jest tak jak Nano mówi. Nucky jest NIESAMOWICIE SPRYTNY I ZARADNY.
Jimmy chciał go zabić - to więc on zabił Jimmiego. Ale PRZED tym posłużył się nim aby ten oczyścił go z zarzutów, co też świetnie Jimmy zrobił.
Eli chciał go zabić - to więc Nucky zamiast go zabić, skłoni go do pójścia na odsiadkę. Gdyby go zabił to nie miałby kto się przyznać do winy, nie? A tak, jego brat będzie siedział.
Nucky ma jak mało kto łeb na karku i doskonale wie co robi. Myśleliście, że niby jak się skończy sprawa z Jimmim?
"Wiem stary, że zleciłeś zamordowanie mnie, ale Ci daruję"? To tak nie działa. Szkoda, że Jimmy odszedł, ale nie można tak łatwo wydymać Nucky'ego Thompsona i Manniego Horvitza. To są dwa sukinsyny.
Osobiście chciałbym aby postać Manny'ego wciąż była w centrum wydarzeń. Choć nie wiem jaki Nucky ma do niego prawdziwy stosunek. Forsyth też gra kurdę genialnie.
Absolutnie Horvitz musi zostac, genialna postac :) Jego sprawa pokazała jak Jimmy sie nie nadawal do rzadzenia, zamiast go spokojnie splacic i dalej miec w jego osobie przyjaciela czy tez partnera , doprowadzil do tragedii.
Nucky ma dar "prześwietlania" poszczególnych delikwentów i jakby zdolność kreowania wydarzeń (jego zagrywki sprawiały czasem wrażenie jakby oglądał serial razem z widzem, ale cóż to w końcu bardzo bardzo sprytny i wyrachowany typ). Zastanawia mnie dlatego do czego dojdzie na linii Enoch - Eli. Nucky raczej nie daje drugiej szansy, a pierwszą Eli zaprzepaścił. Szeryf teraz pójdzie do odsiadki, co nie zmienia faktu że dla Nuckiego będzie w pierwszej kolejności zdrajcą, nie bratem. No i tych trzech świadków bezpośredniego zabójstwa hmm będzie ciekawie.
Mnie nurtuje kwestia Van Aldena; świetnie wykreowana postać - musi pojawić się w 3 serii. Czyżby przejście na złą stronę mocy?
Nie zgodzę się z Tobą w kwestii że Nucky zmanipulował Jamesa pod koniec żeby ten mu pomógł. To James zadzwonił z tą propozycją, chciał przed śmiercią się pojednać i naprawić szkody które wyrządził swojemu "prawdziwemu ocju".
Jedno wam tylko powiem, ten serial jest po prostu świetny. W mojej opinii jeden z najlepszych od wielu wielu lat. Genialne aktorstwo, klimat, złożoność postaci itd... Ma wszystko to co uwielbiam. Co do trzeciego sezonu to myślę, że ciężko będzie dorównać drugiemu to po pierwsze, po drugie jakiś punkt wyjścia jest z tą darowizną na kościół, ale serial i tak ma ogromny potencjał, chociażby duet "Lucky" Luciano i Meyer Lensky ;) czyli postaci nie fikcyjne, a zaczerpnięte z życia. Jak ktoś wspomniał już wcześniej Luciano to jedna z najważniejszych postaci amerykańskiej mafii, to on wymyślił używany do dziś podział na 5 rodzin mafijnych, a Lensky to pierwowzór postaci z Ojca Chrzestnego Hayman'a Rotha, ktoś kto lubi te klimaty (jak ja np) to wie :) Także można by przenieść uwagę trochę na nich ;) Pożyjemy zobaczymy, już nie mogę się doczekać 3 sezonu