Mnie ten serial wciągnął. Zaczęłam go oglądać głównie ze względu na Dębowątarcze ;) Fakt, że jest niedopracowany miejscami, ale mimo wszystko wciąga. Główna aktorka nie pasuje mi do tej roli kompletnie. Jako matka jest ok, ale jako striptizerka nie ma w sobie tego czegoś by dwóch facetów miało na jej punkcie obsesję. Ciekawa jestem jak w książce zakończył się jej wątek z Rayem, bo w serialu... "Zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia i równie szybko oświadczyłem, a Ty zniknęłaś z dnia na dzień. Kocham Ciebie nadal przez 17 lat. Biorę sobie tabsy, cykam fotki mniej i bardziej ambitne, uczę dzieciaki fotografii. Po czym wpadam na Ciebie przypadkiem"miliony kilometrów" od miejsca, z którego uciakłaś, bo śledzę jakieś małolaty. Jesteś zaręczona, masz trójkę dzieci. Kij. Spróbuję Twojego narzeczonego nastawić przeciwko Tobie. Rozwalę Ci Twoje życie i rodzinę, ale będziesz moja, bo w końcu Cię kocham.... Poćwiartowałem dla Ciebie faceta, bo myślałem, że go zabiłaś. Co?? Jednak to nie Ty? A to luz. Wyjadę sobie z miasta i zacznę życie od nowa i wszystkiego najlepszego dla Twojej rodziny".......
OMG!
Jednak jak będziemy analizować każdy film czy serial pod kątem jedynie logiki to raczej cały przemysł filmowy powinien spakować walizkę i zgasić światło.