Miał być God of War z mitologią Hinduską, a wyszedł.. nudny średniak.
Cztery (momentami bardzo) ładne plansze, nic poza tym. Wkurzający pretensjonalni narratorzy mówiący cały czas wyświechtanymi kliszami. Bardzo zła gra aktorska. O dziwo, dzisiaj w połowie mojej gry dodano nowy patch, z głosami nagranymi w Hindi - są nieco lepsze niż wkurzająca wersja angielska.
Szkoda zmarnowanego potencjału. Wielki panteon bóstw Hinduskich daje szerokie pole do popisu, wyszła mamałyga bez smaku i polotu. Sama gra zabiera ok. 4-5 h do przejścia na 100%, jeśli akurat nie natrafimy na bugi łamiące grę - ja dwa razy podczas wspinania się zablokowałem się "na amen", musząc restartować całą grę. Elementy platformowe, które stanowią ok. 80% gry wołają o pomstę do nieba - bohaterka skacze jak i gdzie chce, ginąc raz po raz. Twórcy chyba o tym wiedzieli, ale zamiast naprawić ten system zrobili po prostu ogromną ilość checkpointów. Cóż, lepiej tak niż ich brak.
Stawiam tę grę na - hehe - panteonie nieudanych podrób God of War (tego z 2005 roku, oczywiście) obok Marlowa Briggsa oraz Gorshaspa.