Relacja

Herzog w Warszawie: Lekcje anatomii mistrza

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Herzog+w+Warszawie%3A+Lekcje+anatomii+mistrza-60451
Gościem odbywającej się właśnie w Warszawie kolejnej edycji festiwalu kina dokumentalnego Planete Doc Review był Werner Herzog. Na festiwalu zaprezentowano dwa filmy dokumentalne niemieckiego twórcy. Pierwszy to "Biały diament" – dziejąca się w Ameryce Południowej historia inżyniera-wynalazcy pracującego nad modelem małego sterowca umożliwiającego wzniesienie się nad lasem tropikalnym i jego obserwację z tej perspektywy. Drugi tytuł, "Koło czasu", opowiada o pielgrzymach przybywających do Indii, by wziąć udział w buddyjskim obrzędzie. Po seansach reżyser spotkał się z publicznością i starał się, mimo presji czasu, odpowiedzieć na każde pytanie. Oprócz możliwości posłuchania reżysera po projekcjach, widzowie mieli okazję spotkać się z legendą światowego kina w Empiku. Filmweb uczestniczył dzielnie we wszystkich wydarzeniach w osobie niżej podpisanej, której przypadł zaszczyt zmierzenia się z wyzwaniem poprowadzenia spotkań.
 
Reżyser o swojej twórczej drodze opowiedział najszerzej podczas tzw. wykładu mistrzowskiego (moderowanego przez Michała Chacińskiego i Pamelę Cohn). Jakich rad udzielił Werner Herzog filmowym profesjonalistom? Warto zauważyć, że Herzog nie jest człowiekiem, który udziela rad w sposób konwencjonalny. To człowiek, który bardziej dzieli się doświadczeniem, niż poucza, człowiek, dla którego sztuka filmowa wydaje się rodzajem komunikacji. Przeświadczeni o arogancji i niedostępności sław kina, spotykając  Herzoga, jesteśmy zmuszeni do prędkiej rewizji przekonań. Reżyser przy całym swoim bogatym dorobku, drodze twórczej, oczarowuje postawą skupionego humanisty, otwartością i skromnością. Tak więc, jak to jest być filmowcem według Herzoga?


 
Kino nie jest dla księgowych i nieudaczników

Po pierwsze, reżyser filmowy nie może być kimś na podobieństwo księgowego, nie może być zakochanym w sobie i przyglądającym się sobie księgowym. To absolutnie wykluczone. Herzog wyraźnie zaprzecza próbom interpretacji filmów jako opowieściach o nim samym, choć rzecz jasna, pewne wątki i wizualne obsesje mają źródło w emocjach twórcy. Jednak zadaniem reżysera nie jest przyglądać się sobie. Po drugie, reżyser to ktoś, kto podąża za fascynacją, kto po prostu chwyta kamerę i biegnie, szybko, instynktownie. Umiejętność podejmowania wyzwania, ryzyka, umiejętność zmierzenia się z niewiadomą, "okiełznania sytuacji" stanowi najwyższą cnotę reżysera – zdaje się mówić w każdym swoim wywiadzie i w każdym filmie Werner Herzog. Podążanie za ważną i znaczącą historią – do tego trzeba siły, zdecydowania, charyzmy, jeśli nie jesteśmy pewni nakręconego materiału, jeśli nie potrafimy wyodrębnić, dokonać selekcji najlepszych ujęć, rozpocząć rozgrywanie filmowej puenty na początku pracy z kamerą – powinniśmy poszukać sobie innego zajęcia.
 
Przepis Herzoga na film jest prosty, ale jednocześnie ma dość okrutną wymowę – reżyserowania właściwie nie można się nauczyć, to trzeba czuć, no cóż, powiedzmy wprost – do tego trzeba się urodzić, do filmu i do wyobraźni wizualnej. Tak jak się człowiek rodzi do swego powołania, do swoich pasji, tak jak wybiera wpół na oślep, poza świadomością niejako, swój los. Profesjonalizm, technologia to przychodzi potem, najpierw jest jakaś pierwotna, instynktowna decyzja, jakaś klątwa wizji. Coś, na co nie można się przygotować i trzeba zareagować – podjąć wyzwanie, zmierzyć się z tajemnicą, z historią, która czeka, by ją opowiedzieć. Stąd niemiecki reżyser właściwie nie szuka historii, to one znajdują jego, czekają na sposobność, by się po prostu pojawić. O Herzogu i jego filmach krąży wiele anegdot, mówi się, że podczas realizacji "Pod wulkanem" Herzog, zezłoszczony na wulkan La Soufrière, który w końcu nie wybuchł, nasikał do jego krateru… Sam Herzog wspomina, że realizując film, ignorując śmiertelne niebezpieczeństwo, powracał z ekipą w pobliże krateru w poszukiwaniu zapomnianych okularów. Wspomina też z uśmiechem, że sam wielki Dalajlama bardzo lubi filmy o wampirach i że szczególną sympatią darzy "Nosferatu". Co wynikło z sympatii Dalajlamy dla nieszczęśliwego wampira? No oczywiście, "Koło czasu", które reżyser zdecydował się zrealizować z inspiracji Jego Świątobliwości. A zmagania z Kinskim? A Bruno S.? To przecież kolejne wielkie historie! Te śmieszne i straszne opowieści sprawiają, że kino Herzoga to coś ściśle splecionego z życiem, a nie biznes ani kariera. To sposób życia i sposób widzenia świata, gdzie kamera jest przedłużeniem zmysłów, nie narzędziem do produkcji rozrywki.

Kosmita patrzy na świat w kropli wody

Perspektywa kosmity zdziwionego światem to częsta metafora przywoływana w kontekście twórczości dokumentalnej Herzoga. Do postawy kosmity chętnie dołożyłabym inną metaforę, mianowicie anatoma, który odziera rzeczywistość z jej zewnętrznych widoków, spogląda na to, co ukryte. Herzog z pasją odsłania leżące pod powierzchnią, niczym pod skórą, fascynujące cudowności, kolejne warstwy mięśni, nerwy, wzory tkanek materialnego i duchowego świata. Pod ręką tego filmowego anatoma ciało świata nie jest krwawiącą, bezładną miazgą, lecz przeistacza się w przejmujący krajobraz, pełen strasznego piękna, przedziwnej harmonii, istniejący po trosze sam dla siebie. Jak działają mechanizmy ludzkiego świata – to jest pytanie, na które reżyser stara się udzielić odpowiedzi.

Czy Herzog jest dokumentalistą? A cóż to jest dokument, można zapytać? Ostatnio usłyszałam, że Wajda jest właściwie dokumentalistą…Cóż rzec, dokument zawsze sprawiał problemy definicyjne... Szczęściem, w przypadku Wernera Herzoga, co zresztą podkreśla sam reżyser, próba przypięcia konkretnej etykietki wydaje się daremna, kwestie rozróżnienia między kinem fikcji a kinem faktów wydają się tu mało istotne. Jeśli mówić o niemieckim twórcy w kategoriach kina dokumentalnego, to raczej w rozumieniu dokumentu jako formy zdolnej spełniać zadanie docierania do głębszych warstw rzeczywistości, wychodzącej daleko poza filmowe obserwowanie faktów.

 

Myślę, że można zaryzykować twierdzenie, że spośród wielu odmian kina dokumentalnego zasługą Herzoga jest stworzenie jego najbardziej frapującego, emocjonalnie poruszającego oblicza. Przeżycie "ekstatycznej prawdy" jest najważniejsze, to z myślą o nim Herzog kręci swoje kolejne "sny na jawie". By odszukać tę leżącą pod powierzchnią prawdę, umożliwić doznanie przeżycia, silnej emocji nagłego oświecenia nie potrzeba efektów specjalnych, długoletnich przygotowań, montowania filmu przez setki godzin, ani też nie trzeba być wiernym faktom aż do absurdu. Niektóre ze scen w filmach Herzoga są aranżowane, jak choćby w przypadku jednej z wypowiedzi głuchoniewidomej Fini Straubinger z "Krainy ciszy i ciemności" czy końcowej sceny z filmu "Echa mrocznego imperium". Ważna, znacząca historia i tropienie możliwości ukazania prawdy, spojrzenia głębiej sprawiają, że aranżacja nie jest tu manipulacją.

Zobaczyć i rozpoznać

Dla Herzoga umiejętność patrzenia to rzadki dar przyglądania się rzeczywistości w sposób, który jednocześnie zdaje się zaglądać pod powierzchnię, ale też dokonywać pewnej przemiany. W jednym z ujęć z "Białego diamentu" widzimy żabę i gąsienicę, podpatrywane w swoim naturalnym środowisku. Phi! Co tam jakaś żaba i gąsienica… A jednak, warto na nie spojrzeć uważniej. Oglądane w zbliżeniu wydają się kosmicznymi stworzeniami, nieznanymi potworami o zadziwiających kształtach. To częsty motyw – nurkowie, którzy przypominają kosmonautów, pospolite zwierzęta, które wyglądają jak prehistoryczne stwory, niebo i ziemia zamieniające się miejscami. Końcowa scena z filmu, w której setki jeżyków fruną w dół wodospadu, kołują przed powrotem do gniazda, przypomina o uważnym spojrzeniu Herzoga kierowanym często w stronę monumentalnej flory i fauny. Dżungla jako skondensowany świat natury, ta "harmonia wszechogarniającego mordu" fascynuje niemieckiego filmowca w nie mniejszym stopniu niż latanie, unoszenie się w przestrzeni...

Porządek, którego reguły trudno jest ustalić, nieprzewidywalność natury to wyzwanie dla reżyserskiej wyobraźni, która nie znosi łatwych interpretacji i wyjaśniania, która pozbawiona wyzwania umiera. Dokumenty Herzoga to metafora zagadki ludzkiej percepcji, która nie jest zdolna dostrzec tego, czego nie rozumie. Herzog wydaje się tworzyć język, dzięki któremu jesteśmy w stanie zauważyć to, co ukryte. Dzięki wizualnemu alfabetowi możemy wyjść z krainy ciszy i ciemności ku światu, ku innym ludziom, ku poznaniu.

***

Marta Brzezińska pisze więcej o Herzogu w artykule, który znajdziecie TUTAJ.

Więcej informacji o festiwalu Planete Doc Review znajdziecie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones