Wywiad

Nigdy nie idę na łatwiznę: Wywiad z Gerardem Butlerem

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Nigdy+nie+id%C4%99+na+%C5%82atwizn%C4%99%3A+Wywiad+z+Gerardem+Butlerem-34049
Dyplomowany prawnik, który aktorstwem zainteresował się za namową Stevena Berkoffa. W swojej karierze grał już Drakulę i Upiora z Opery, a kilka lat temu mówiono, że być może zostanie nowym odtwórcą roli Jamesa Bonda. W filmie "300" wciela się w postać króla Sparty Leonidasa i jak zapewnia w naszym wywiadzie, była to najcięższa kreacja w jego dorobku. Ponadto Gerard Butler zdradza, że nigdy nie idzie na łatwiznę i zawsze prosi się o kłopoty.


Co sprawiło, że zdecydowałeś się na udział w filmie "300"?
Gerard Butler: Jakiś czas temu publicznie zapowiedziałem, że nie będę już grał w filmach akcji. Jak się okazało, myliłem się. Kiedy w moje ręce trafił scenariusz "300" po prostu nie potrafiłem mu się oprzeć. Przeczytałem tekst, później sięgnąłem po komiks Franka Millera i zdałem sobie sprawę, że oto mam szansę wziąć udział w projekcie, o jakim zawsze marzyłem. W tym filmie jest wspaniała historia, a postać Leonidasa dawała mi możliwość stworzenia nowego typu bohatera. Nie bez znaczenia był również fakt, że bardzo chciałem pracować z Zackiem Snyderem, którego uważam za jednego z najbardziej obiecujących hollywoodzkich reżyserów. Kiedy zobaczyłem przygotowany przez niego krótki materiał pokazujący to, co chce tym filmem osiągnąć wiedziałem już, że nie mam odwrotu i muszę w "300" wystąpić.

Podobał ci się komiks "300" Franka Millera?
Bardzo. Myślę, że jest jedyny w swoim rodzaju. Uwiódł mnie nie tylko historią, którą opowiada, ale również kolorystyką. Zack Snyder od początku chciał, żeby jego film był bardzo wierną ekranizacją komiksu, chciał pokazać na dużym ekranie to, co Frank Miller stworzył w komiksie.

Podobno na początku zdjęć źle czułeś się w swoim kostiumie?
Rzeczywiście tak było. Co prawda w swojej karierze przebierałem się już za wampira, zamaskowanego upiora i futurystycznego wojownika, ale nigdy wcześniej nikt nie kazał mi biegać po planie w samych majtkach. (śmiech) Nic dziwnego, że przez kilka pierwszych dni czułem się w tym kostiumie nieco dziwnie. Szybko się jednak do niego przyzwyczaiłem, a nawet go polubiłem. Kostium, niezależnie od tego jak wygląda, jest wielkim przyjacielem aktora pomagając mu wczuć się w rolę. Zawsze kiedy założę na siebie kostium i zostanę ucharakteryzowany staję przed lustrem by przyjrzeć się postaci, jaką później widzowie zobaczą na ekranie. Wtedy dopiero nabieram pewności, że moje wcześniejsze przygotowania rzeczywiście szły w dobrym kierunku.

Przed rozpoczęciem zdjęć wraz z innymi aktorami przeszedłeś kilkutygodniowy trening fizyczny. Jak wspominasz ten czas?
Było ciężko. Nie będę tego ukrywał. Ale taki film jak "300" wymaga od aktorów monstrualnego wysiłku. Na planie tej produkcji pracowałem dwa, a może nawet trzy razy więcej niż przy innych swoich filmach. Trening, o którym mówisz, nie tylko zapewnił mi odpowiednią formę, ale również pomógł wczuć się w rolę. Spartanie także całe dnie spędzali na doskonaleniu swoich umiejętności, a ja dzięki codziennym wizytom na siłowni mogłem się poczuć jak jeden z nich.

David Wenham wspominał, że do dzisiaj nosisz jeszcze pamiątki po tym filmie.
O tak, zostało mi parę blizn i kontuzji. Praca przy "300" była nieprawdopodobnie ciężka. I nie chodzi mi tylko o trening. Również na planie musieliśmy dawać z siebie wszystko. W kilku momentach zastępował mnie kaskader, ale w większości scen akcji grałem sam. Poza tym codziennie przez wiele godzin musiałem dźwigać na plecach ten ciężki płaszcz. Może na taki nie wygląda, ale zapewniam was, że po dwóch godzinach jego noszenia człowiek chce go zrzucić i więcej już nie założyć.



Gerard Butler w filmie "300"


"300" bije rekordy popularności na całym świecie. Cieszysz się z sukcesu jaki odniósł film?
Oczywiście, to przecież do pewnego stopnia również moja zasługa. Poza tym, każdy aktor chce grać w filmach, które spotykają się z żywiołowym przyjęciem publiczności. Recenzje, oczywiście, też są ważne, ale najważniejsze są opinie widzów, w końcu to dla nich kręcimy filmy. Widzowie wspaniale reagują na projekcjach "300" - dopingują bohaterów, wyskakują z foteli, klaszczą i krzyczą. To naprawdę niesamowite.

Czy rolę króla Leonidasa uważasz za najtrudniejszą w swojej karierze?
Najtrudniejszą może nie, ale z całą pewnością najcięższą. Nigdy nie oszczędzałem się na planie filmowym. Takie produkcje jak "Upiór w operze" i kręcony w niezwykle trudnych warunkach "Beowulf" również dały mi w kość, ale "300" była najbardziej wyczerpującą z kreacji w moim dotychczasowym dorobku.

Po "300" wystąpiłeś w komedii obyczajowej "P.S., I Love You". Czy to był dla ciebie wypoczynek po wyczerpującej roli króla Leonidasa?
W pewnym sensie tak, choć i tutaj się nie oszczędzałem. (śmiech) Jestem bardzo wymagający wobec siebie. Do "P.S., I Love You" musiałem nauczyć grać się na gitarze. Trenowałem kilka miesięcy i szło mi całkiem nieźle, ale był jeden akord, którego za nic nie mogłem opanować. Dzień przed nakręceniem sceny, w której gram na gitarze spędziłem pół nocy usiłując cię go nauczyć, aż w końcu zasnąłem na kanapie. (śmiech) Bardzo miło wspominam pracę przy "P.S., I Love You". Udało mi się nawiązać doskonały kontakt zarówno z reżyserem jak i grającą ze mną Hilary Swank. Dzięki temu byłem bardzo zrelaksowany na planie. Wiedziałem, że pracuję z utalentowanymi i wspaniałymi ludźmi, z którymi nie ma rzeczy niemożliwych.

Kilka dni temu zostałeś zaangażowany do roli w nowej wersji "Ucieczki z Nowego Jorku" Johna Carpentera. Czego widzowie mogą spodziewać się po tym filmie?
"Ucieczkę z Nowego Jorku" obejrzałem po raz pierwszy wiele lat temu i bardzo mi się spodobała. Kiedy zaproponowano mi rolę Snake'a Plisskena obejrzałem ją jeszcze raz, kilka tygodni temu, i jestem przekonany, że można na podstawie filmu Carpentera zrobić doskonałe widowisko dla współczesnego widza. Oryginał bardzo się zestarzał. Rewolucyjne niegdyś efekty specjalne teraz wyglądają kiczowato, a sama historia również się nieco zdezaktualizowała. Zdecydowanie jest tutaj co poprawiać. Producenci chcą zrobić z "Ucieczki z Nowego Jorku" mroczne i brutalne kino.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że Snake Plissken to postać kultowa praktycznie zrośnięta z osobą Kurta Russella. Nie obawiasz się, że fani mogą bardzo krytycznie ocenić twoją rolę?
Cóż, nigdy nie idę na łatwiznę i zawsze proszę się o kłopoty. To moja dewiza życiowa. (śmiech)



INNE WYWIADY Z TWÓRCAMI FILMU "300"
"300" jest sexy: Wywiad z Davidem Wenhamem
"300" to czysta rozrywka: Wywiad z Leną Headey
Kserkses jest archetypem: Wywiad z Rodrigo Santoro
Bardzo lubię komiksy: Wywiad z Zackiem Snyderem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones