Nie będę się tutaj rozpisywał dokładnie o fabule "Cursed", ale moim zdaniem film jest całkiem niezły. Scenariusz debiutanckiego horroru w reżyserii Yoshihiro Hoshino dotyczy nawiedzonego sklepu spożywczego oraz złowieszczego wpływu jaki owo miejsce ma na jego młodych pracowników i różnorodną klientelę. Można wręcz zauważyć, że robiący w tym sklepie zakupy klienci giną potem w zagadkowych okolicznościach.
Mamy w "Cursed" m.in. tajemniczą postać w kapturze bez twarzy, kruki uderzające w szybę sklepu, kobiecą zjawę z długimi włosami wychodzącą z lodówki a la Sadako w "Ringu" (1998) Hideo Nakaty, wylatującą z ciemnej alejki białą piłeczkę, prześladowanie klientki przez obandażowanego mężczyznę z młotem czy śmierć w łaźni. Filmem niniejszym rządzi surrealistyczna logika sennego koszmaru. Konkludując, "Cursed" to całkiem nastrojowy japoński horror z kilkoma efektownymi scenami suspensu oraz z paroma dziwnymi, by nie rzec obłąkanymi postaciami. Rachunek wynosi 666, tudzież 999 jenów, haha.
Pierwszy seans po odświeżeniu sobie całkiem krwawego "Gakidama" (1985). Czas trwania: 81 minut.