Jestem osobą głęboko wierzącą, ale nie zmienia to faktu, że film o mocnym przekazie religijnym
misię spodoba, jeśli jego realizacja będzie na takim poziomie, jak w tym dziele. Takiej dawki
ckliwości nie widziałem dawno. Ostatnie sceny są wręcz przerażające. Zauważyłem, że wiele osób
pisało o wzruszeniu. Nic bardziej mylnego. W tym filmie nie było żadnej wzruszającej sceny.
Zacznijmy w końcu odróżniać wzruszenie od ckliwości.
Dlaczego filmy o tematyce religijnej są tak kiepskie? Tylko "Pasję" Mela Gibsona da się obejrzeć
bez opaski na oczach i zatyczek do uszu...