Dlaczego odo pracy w kopalniach wysłano androidy o wyższej inteligencji niż ludzka? Do pracy w kopalniach nie trzeba raczej specjalnych zdolności intelektualnych, no i pracownicy się nie buntują z racji bycia ciemną masą. Więc po co ten zabieg?
Dlaczego podczas testu na to czy ktoś jest androidem czy nie, nie zachowano środków ostrożności w postaci strażników czy urządzeń mogących powstrzymać androida? Jeśli dana osoba okazałby się nim, przeprowadzający test zdany jest na łaskę i nie łaskę androida, dlaczego więc temu nikt nie zapobiegł?
Na jakiej zasadzie działa urządzenia, które zbliża nieostre zdjęcia oraz ma możliwość oglądania ich pod niespodziewanymi kątami oraz "wchodzenie" do pomieszczeń na zdjęciu?
Jak to się stało,że Deckard znalazł łuskę, na której akurat był numer seryjny ?
Dlaczego android kobieta( ta od węży) ubrała na siebie plastikową pelerynę( nie mogła ona chronić przed deszczem gdyż biegła w niej rozpięta i nie miała nic na głowie - a włosy to priorytet, szczególnie u kobiet ,podczas deszczu)
Chciałbym tu wyjaśnić również kwestię śmierci androida podczas biegu przez wystawy. Ktoś wspominał w jednej z recenzji,że ludzie patrzą na widok zabijanej osoby/androida obojętnie, zupełnie jak te manekiny. Oczywiście jest to przekoloryzowanie sytuacji i chęć wywyższenia filmu do rangi arcydzieła. Ludzie przejęli się całym zajściem, w tle zgromadził się tłumek ludzi obserwujących wydarzenie, wielu łapało się za głowę i rozmawiało ze sobą z ożywieniem. Wielu nawet podeszło do ciała ofiary
To jest właśnie problem tej ekranizacji. Traktuję ten film jako dzieło całkowicie oderwane od literackiego pierwowzoru. Niestety liczne wątki zmuszają do zadawania pytań, ponieważ przez spłycenie pozostawiają ogromny obszar niedomówień. Dick bardzo precyzyjnie wyjaśnił problematykę androidów i uczynił z ich podobieństwa do ludzi problem metafizyczny. Co do pierwszego pytania, rozmowa Rachael z Deckardem nie pozostawia wątpliwości, że korporacja dąży z rozmysłem do wyeliminowania wszelkich słabości kolejnych serii androidów, tak aby ich wykrycie było niemożliwe. Produkt musi być odnawiany, musi być udoskonalany i coraz bardziej niezawodny. Przecież androidy to nie tylko praca w kopalniach. Już na samym początku porusza się kwestię nielegalnych usług seksualnych w koloniach:)
Nie czytałem książki, która zapewne w wyobrażeniu każdego czytelnika to arcydzieło, ale oglądałem film, który jest wizją danego reżysera.
Niby tak,ale to jedyna kwestia poruszona w filmie. Androidy nie różnią się praktycznie niczym od ludzi, poza wytrzymałością, przez co widziałbym ich w pracy w kopalni, aniżeli jako opiekunki do dzieci czy tancerki z wężem
W filmie powiedziane było, że Leon był robolem a Roy i Zhora żołnierzami. Zhora zatrudniła się na Ziemi w roli tancerki zapewne dla kamuflażu. Tancerką go go była z założenia Pris, stąd te jej fikołki.
Nie było powiedziane nic na temat Roya i Zhory. Leon był osiłkiem, Pris była prostytutką w koszarach.
I nie chodzi mi o samą umiejętność robienia fikołków,ale dlaczego wybrała tak głupią metodę uśmiercania człowieka
Było powiedziane, że szkolili "szwadrony śmierci". Pris miała ograniczoną ilość danych, o ile jakiekolwiek dane na temat usmiercania kogokolwiek, więc improwizowała pod wpływem szału.
Nie pamiętam tego momentu. Szału? Raczej dziwny sposób improwizacji, mogła wziąć do ręki coś tępego, ostrego, ciężkiego, cokolwiek i mu pieprznąć w twarz, a ona zamiast go dobić, zaczęła robić jakieś wygibasy. Owszem, pokaz ten o wiele lepiej wygląda przed karmę niż zwykła próba zabójstwa, ale nic poza tym
@Kamileki - chyba bardzo dawno oglądałeś ten film? Bo wypisujesz tu trochę bzdur w odpowiedzi na pytania Katedry.
--
@Katedra pyta: "Dlaczego historyjka o żółwiu na pustyni wywołuje u androidów aż tak skrajne reakcje jak gniew?"
- Ta historyjka nie miała za zadanie wywołać gniewu, tylko JAKIEKOLWIEK emocje. U człowieka by wywołały, u androida niekoniecznie. I tylko to było celem tego testu. Holden na tej podstawie oceniał czy ma przed sobą człowieka czy androida.
--
@Kamileki pisze: "Gdy potem Deckard badał Rachael to przeszła ona jednak test bo była doskonalszym modelem."
- Rachel nie przeszła tego testu. Przecież Deckard zaraz po badaniu sam mówił Tyrellowi, że już po kilku pytaniach się zorientował, że Rachel to android.
--
@Katedra pyta: "Przecież była mowa,że Nexusy jako pierwsze czuły wśród androidów. To dlaczego Leon zaatakował człowieka podczas wykonywania tego tekstu? co go do tego skłoniło skoro nie posiadał uczuć jak wyżej napisałeś?"
- Kamileki odpowiada coś o tym, że został wyprowadzony z równowagi. Bzdura. Leon wiedział do czego służy ten test i że zaraz zostanie zdemaskowany. Już po pierwszym pytaniu i po pierwszej reakcji obaj wiedzieli. Leon wiedział, że ten glina już wie. Glina wiedział, że ma przed sobą androida. Klasyczna scena z cyklu "kto pierwszy wyciągnie broń i strzeli".
--
@Katedra pyta: "Ale z jakiegoś powodu przeprowadzano test więc podejrzewano go,że mógł nie być człowiekiem"
- W filmie było wyjaśnione, że podejrzewano iż jeden ze zbiegłych androidów próbuje dostać się do Tyrella jako jego pracownik. Dlatego też przeprowadzano testy na WSZYSTKICH pracownikach aby go wykryć lub sprowokować. Leon był tylko jednym setek/tysięcy pracowników.
--
Jeszcze odnośnie dyskusji o uczuciach androidów. Jest wyjaśnione w filmie, że u androidów generacji nexus, uczucia zaczynają się wykształcać po około 4 latach od ich stworzenia. Tylko dlatego zostały tak zaprogramowane by umierały po tych 4 latach - inaczej już nikt by nie mógł odróżnić androida od człowieka. A dopóki nie miały w pełni wykształconych uczuć, ów test z początku filmu był jedynym sposobem na ich wykrycie. Właśnie poprzez te dziwne pytania, które miały wywołać emocje.
--
Co do Deckarda, to ta scena z jednorożcem to nie był jego sen, lecz wspomnienia. Przecież Deckard nie spał, tylko wspominał jednorożca brzdękając sobie na fortepianie. W końcowej scenie Gaff zostawiając mu figurkę jednorożca, dał mu jednoznacznie do zrozumienia, że zna jego wspomnienia. A to mogło oznaczać tylko jedno. Deckard jest androidem, a te wspomnienia nie są jego, lecz zostały mu wszczepione. Tak samo jak w przypadku Rachel.
To by miało sens jeśli figurkę zrobiłby jego twórca, a nie jakiś losowy facet. W sumie może to być jakimś głębszym nawiązaniem, a nie jedynie demaskacją Deckarda
Skoro wymyślono czujące androidy to jak chcieli rozróżnić je od również czującego człowieka?
Skąd pewność,że Leo wiedział do czego służy test, skąd ku temu powody?
Dlaczego tylko twórca miałby Deckardowi nieść przesłanie "ja wiem"? Deckard z kolei znał wspomnienia Rachel i jej to wyłożył kawa na ławę. A nie był jej twórcą. Tak samo tutaj.
Z tego, co wywnioskowałem z filmu, to wykształcenie przez andoidów uczuć nie było celem twórców. To był jakby efekt uboczny, bardzo niebezpieczny. Którego twórcom nie udało się ominąć. Bo były to żywe istoty, a jako takie podlegają ewolucji i mutacji. Twórcy nie mogli mieć wpływu na to w jaki sposób te organizmy się zmienią. Dlatego wprowadzono limit życia do 4 lat, bo najwyraźniej nie znaleźli innego sposobu na przeciwdziałanie wykształcania się uczuć.
A dlaczego miał nie wiedzieć. Ta czwórka androidów miała bardzo dużą wiedzę na swój temat. Wiedzieli kiedy zostali stworzeni, znali swoją budowę, ograniczenia itp. Wystarczy wspomnieć rozmowę Batty'ego z Tyrellem. Skoro wiedzieli tak wiele fachowych rzeczy na temat swojej generacji, to ciężko założyć, że nie wiedzieli w jaki sposób mogą zostać wykryci.
Swoją drogą - żałuję, że Scott nie dodał do filmu sceny z sarkofagiem. Po tym jak Roy złożył wizytę Tyrellowi i tą windą wjechał na szczyt piramidy. Ta jedna scena otwierała by kolejną ciekawą dyskusję na temat człowiek-android.
Ale nie chodzi,że ktoś miałby w tym cel. Chodzi o to,że jedyną osobą, która wie,że jest androidem mógł być jego twórca
To mógł wiedzieć Roy, Leon raczej był tępawy
Ta odpowiedź nie wyjaśnia dlaczego podczas testu nie było środków bezpieczeństwa.
Jeden z androidów w książce jest na przykład śpiewaczką operową o niezwykłych zdolnościach wokalnych. Odnośnie wartości książki, owszem, to jeden z najlepszych utworów literackich ostatniego półwiecza. Piszę to jako osoba niebędąca wielbicielem literatury sf i mająca za sobą liczne przygody z klasyką literatury. Kompozycyjny majstersztyk i problematyka, która wciąż ma szansę stać się aktualną.
A ja bym sobie znowu oglądnął. Nie mówiąc o tym, że gdyby i inne SyFy powstające obecnie skłaniały do pytań i wątpliwości, jakie tu zgłaszasz, to pewnie bym i był szczęśliwy... Rzecz w tym, że przy tych produkcjach, którymi nas teraz serwują, to nawet nie ma o co pytać... Przykładowo, "Iron Man 3" w ogóle nie skłania mnie ani do refleksji, ani nawet do śmiechu. Najwyżej do pijaństwa...
Inteligencja przydaje się w każdych warunkach. Nawet w przypadku pracy fizycznej zdolność szybkiego kojarzenia może uratować komuś życie, a w przypadku androidów zmniejszyć ryzyko strat finansowych.
Miej także na uwadze to, że takie kopalnie przyszłości mogą być wyposażone w przerażająco skomplikowaną maszynerię, której wydajna obsługa (nie mówiąc już o np. naprawach) wymaga nieco pomyślunku. ;-)
To już bez znaczenia.
Ridley odebrał filmowi ducha. Sens.
W wersji producenckiej - replikant dowodził swego człowieczeństwa
W wersji reżyserskiej - nie.
I to jest ogromna strata dla filmu.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i przyniesionego mu do domu origami o kształcie jednorożca sugerującego, że sen został mu wdrukowany) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując od śmierci... człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.
Po latach daje się we znaki deklamowany humanizm. Roy łapie w biegu gołębia, aby potem jego dusza się narodziła. Masakryczna i tania inscenizacja.