Film bardzo mi się spodobał. Jest to taki udany zlepek różnych ciekawych pomysłów i gatunków. Zaczynamy w sielankowych klimatach, później robi się sensacyjnie, po czym płynnie przechodzimy do dreszczowca z elementami horroru. Tak tak, z horrorem "Hodejegerne" ma więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Cały kawałek, w którym główny bohater zatrzymuje się u dziadka z dwururką, po czym przychodzi mu stoczyć pojedynek z psem-zombie, zakończony nadzianiem bestii na widły maszyny rolniczej, jest jak żywcem wyjęty z jakiegoś slashera. Niewątpliwie tak mocne zagrania reżysera przyniosły sporo emocji, ale jednocześnie da się odczuć lekki powiew kiczu i przesady. No cóż, historia sama w sobie, choć interesująca, jest mocno przegięta.
Poza tym spodobały mi się widoczki. Sztuka, architektura, kobiece wdzięki... Był też humor, choć w niewielkich ilościach.
Wady? Szeleszczący język i jakieś dziwne aluzje do wzrostu. Że niby mały to od razu psychol i zakompleksiony? Sam jestem karłem, mam 170cm i mnie takie szufladkowanie obraża. Ludzie wysocy inaczej też mają uczucia! Nie patrzcie na nas tylko pod pryzmatem Kim Dzong Ila i Kaczyńskich... Hitler był wysoki (chyba)! ;)
8/10