Z "The Wall" zapoznałem się kilka lat temu ,mianowicie 2007/2008 rok.
Pamiętam ,że nudziło mi się i akurat zaczynał się na "Ale Kino".
Jako gówniarz (którym nadal jestem)podszedłem do tego sceptycznie.
Bo znałem Pink Floyd zaledwie z "Another Brick In The Wall part 2".
Z minuty na minutę film oczarował mnie coraz bardziej.
Rola Boba Geldofa pokazuje jak staczają się gwiazdy rocka.
Cały świat przedstawiony w tym wizjonerskim obrazi pokazuje .że ludziom zależy tylko :na wojnie ,sexie i narkotykach.Jako gówniarza ten film wstrząsnął mną dogłębnie.
Ale oglądając go teraz muszę stwierdzić ,że to dzieło wspaniałe i moim zdaniem ,jeżeli chodzi o filmy muzyczne niedoścignione w swojej znakomitości..