nie znam ludzi ktorzy nie kochaja bareji i jego specyficznych dla naszego lądku komedii. znam za to ludzi, ktorym nie zawsze odpowiada humor angielskiego pure nonsensu. znam jeszcze wiecej ludzi ktorzy z rzadka sie smieja na projekcjach amerykanskich supersmiechawek ery postchaplinowskiej. dla tych wszystkich bog zrodzil francje (a moze jej liberte - kto wie...?). po obejrzeniu smiesznosci kazdy (a przynajmniej wiekszosc) powinna ulec mieuchwytnemu czarowi francuskiego kina i stwierzdzic, ze bez takich filmow swiatowe kino byloby ubozsze, duzo ubozsze...
moja ocena 7/10