oglądałaś może 'to tylko seks', jak mila ogląda z justinem, komedię romantyczną, ona pyta dlaczego nie pokazują par po pocałunku, on-pokazują to film porno :)
Haha, masz rację :D Ale chodziło mi bardziej o 'duchową' stronę związku, a nie tą fizyczną :)
Najważniejsze już za nami - Holly została oswojona i nie jest już dziką dziewczyną - paradoksalnie to "bycie ciągle w podróży" wcale nie dawało jej szczęścia i nie miało nic wspólnego z byciem wolnym.
Ja jednego jestem pewna - kot na pewno nie jest już bezimienny :), a żeby bajkowe zakończenie miało sens - Holly i Paul żyli długo i szczęśliwie wspólnie przemierzając świat :).
film nie jest zły ale dużo o nim wcześniej słyszałam i podziewałam się czegoś lepszego
ten ich związek był 'słaby', nie bardzo wiem jak to powiedzieć, spodziewałam się że film będzie...'intensywniejszy' no ale to 1961 rok więc nie ma co dużo wymagać
Kino lat 60-tych jest niewspółmiernie lepsze w każdej rozciągłości od współczesnego, więc wymagać można naprawdę dużo...
Wiele rzeczy nie zostało pokazanych wprost, zostało zawoalowane by sprostać wymogom kodeksu Haysa, co nie zmienia
faktu, że film był odważny jak na tamte czasy i z pewnością wpłynął na amerykańską obyczajowość.
Szczerze mówiąc wolę taki klimatyczny, intymny wątek romantyczny od czytelnych, przejaskrawionych romansideł
kina współczesnego, w tym filmie można się zatracić trzeba tylko otworzyć się na jego magię i zdać sobie sprawę,
że do nie komedia romantyczna a melodramat, gdzie sam związek Holly i Paula nie jest tak ważny jak zmiany, które
zachodzą w dziewczynie.
może i tak ale dla mnie to było zwyczajnie nudne, podobno o gustach się nie dyskutuje
Książka kończy się zupełnie inaczej. I tam wcale nie żyli długo i szczęśliwie, a więc tutaj można się tylko domyślać ;)
Jak dla mnie (tak zgadując po osobowościach bohaterów), to trochę pożyli razem, a potem ona znów ruszyła w świat szukać nie wiadomo czego...