rozdźwięk między opowiadaniem Capote'a a scenariuszem? Zupełnie przypadkowo
najpierw przeczytałam, a dopiero później obejrzałam Śniadanie u Tiffany'ego i mam
mieszane uczucia...
Mnie przeszkadza :) Ze wspaniałej opowieści o przyjaźni zrobiono trochę tandetny romansik. Do połowy film jest dobry, klimatyczny tak jak książka, no i rewelacyjna Audrey, ale druga część bardzo rozczarowuje widza który zna opowiadanie Capote'a.
uf.. już myślałam, że jestem nienormalna. w tym opowiadaniu było takie piękne, że on ją kochał, ona jego jako przyjaciela, i że pisała do niego z Brazylii... i w ogóle;) przez to opowiadanie było nietuzinkowe, bo ciekawie zakończone;)