W "Śniadaniu u Tiffany'ego" mamy do czynienia z historią typu ona i on zaprzyjaźniają się, z czasem zakochują w sobie, ale nie mogą być razem, bo jak zawsze coś stoi na przeszkodzie wspólnego szczęścia. W tej słodko-gorzkiej opowieści o dwóch życiowych rozbitkach, świetnie został uchwycony klimat nowojorskiej śmietanki towarzyskiej tamtych lat, jak i samego Nowego Jorku. Wspaniała muzyka, mnóstwo niezapomnianych cytatów i najsłynniejsza rola Audrey Hepburn to kolejne atuty tego filmu.
Hepburn jest wprost rewelacyjna w roli dziewczyny, która za pragnieniem luksusowego życia skrywa swoją samotność i zagubienie. I muszę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie w tej roli jakiejkolwiek innej aktorki, włączając w to Marilyn Monroe i Kim Novak.
Ten film ma magię na której brak tak często cierpią współczesne produkcje. Magię dobrego, starego Hollywood. Szkoda, że dziś filmy kręci się zupełnie inaczej.
I choć Holly jest wyrachowana i bardzo mocno zadziera nosa, to jednak urok tej postaci sprawia, że kibicujemy jej z całych sił aby w końcu dostrzegła, że pieniądze szczęścia nie dają i że tuż obok czeka na nią prawdziwa miłość. Czy nasza bohaterka się zmieni? Czy w końcu zacznie do niej coś docierać? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo zakończenie pozostaje otwarte. Nie mniej jednak, deszcz czasami działa oczyszczająco...
Ja bym się kłócił czy zakończnie filmu jest otwarte. Odniosłem zupełnie inne wrażenie.
Każdy ma prawo do własnej interpretacji filmu.
To, że Holly wybiegła z taksówki szukać kota, nie musi wcale oznaczać jej ostatecznego przebudzenia. Bo tak naprawdę, to co było dalej? Co się działo z Holly i Paulem za 2 godziny, 2 dni, 2 miesiące itd.? Nie wiemy.
Z drugiej strony, gdyby w finale Holly czegoś się nie nauczyła, to cały film byłby trochę bez sensu.
Nie mniej jednak obstaje przy swoim: zakończenie jest otwarte, a ja chcę wierzyć, że nasza bohaterka w końcu się otrząsnęła.
No nie przesadzajmy. Gdyby tak myśleć: "co się stało z ... za 2 godziny, 2 dni, 2 miesiące itd.?", to nic by nie miało zamkniętego zakończenia. To jest typowe hollywoodzkie zamknięte zakończenie. "I żyli długo i szczęśliwie"...
A czy w to wierzysz, czy masz wontpliwości, jak im się tam dalej ułożyło, to już Twoja sprawa.
Pozdrawiam!
Zgadzam się, w tym filmie jest typowe zakończenie w hollywoodzkim stylu i nie ma co się zastanawiać nad dalszymi losami bohaterów. Ja nie rozumiem, skąd ten pomysł z otwartym zakończeniem.
Jak ktoś nie widział, to polecam też inne filmy z Audrey, przede wszystkim wspaniałą "Szaradę" i "Rzymskie wakacje", choć "My Fair Lady" i "Sabrina" są również świetne.
Ale gdyby wziąć pod uwagę książkę, to można uznać, że zakończenie jest otwarte, bo było w niej mniej więcej jak w filmie, plus to "coś jeszcze". Można uznać, że dla znających książkę film ma zakończenie otwarte, a dla nieznających - typowy happy end :).
Film ma zakończenie zamknięte bez względu na książkę, bo film to po prostu nie książka. Książka to jedno, film to drugie i film ma swoje własne zakończenie, dlatego nie ma co szukać zakończenia filmu w książce.
Książka ma zakończenie otwarte, film nie i tyle.
Pozdrawiam:-)
"No nie przesadzajmy. Gdyby tak myśleć: "co się stało z ... za 2 godziny, 2 dni, 2 miesiące itd.?", to nic by nie miało zamkniętego zakończenia"
Nie o to mi chodzi. Holly jest bardzo ekscentryczną osobą po której można się spodziewać absolutnie wszystkiego. Jest zakochana, po chwili już nie jest; śmieje się, a za chwilę płacze itd. Do licha, czy kot ma być dowodem na jej całkowitą przemianę? Jakieś to takie naciągane... Ja w to nie wierzę!
To ja przyznam, że tez nie wierzę, a filmem niestety conieco się rozczarowałem, o czym w moim temacie poniżej
http://www.filmweb.pl/Szkic%2Bdo%2Bportretu%2Blat%2B60%2B%2B%2B8211%2B%2Bminirec enzja%2Btemat,Topic,id=499527 [www.filmweb.pl/Szkic%2B...]
Miałem po prostu obiekcję do Twojego stwierdzenia o otwartym zakończeniu. W sensie filmowym i konstrukcyjnym jest ono jak najbardziej zamknięte.
Pozdrawiam!
La Pier Ty po prostu wykluczyłeś wewnętrzną przemianę bohaterki, która w moim przekonaniu nastąpiła po ostrych słowach usłyszanych w taksówce. Zauważ, że Holly prawdopodobnie nigdy wcześniej nie usłyszała tak zdecydowanej krytyki po swoim adresem z ust innej osoby i to niecałkiem jej obojętnej.
pozdrawiam