Klasyka kina. Zawsze gdy oglądam ten film czuję ten klimat, inspirację, pasję aktorów.
Piękny obraz Nowego Jorku w rozkwicie, doskonałe dialogi. Nie rozumiem żalów co do roli
Holly Golightly. Nie wyobrażam sobie, żeby zagrała Monroe-w tej roli wyglądałaby bardzo
ordynarnie, do tego trzeba było delikatnej, ale mocnej dziewczyny jaką była Audrey. Tylko
burak stwierdzi, że ten film jest tylko głupim, kolejnym nic nie znaczącym w historii kina
melodramatem. Czyż to nie dziwne, że do dzisiaj na świecie plakaty się rozchodzą jak ciepłe
bułeczki, a gwiazdy do dzisiaj upodobniają się do bohaterki? Że twarz Holly wciąż widnieje
na modowych blogach? To odpowiedź na pytanie czy ten film jest ponadczasowy.
Polecam, 10/10.