Holly Golightly to najbardziej zajmujący portret kobiety, zarówno filmowy jak i książkowy. Audrey wypełniła trójwymiarową powierzchnię uzupełniając postać Holly Capote'ego powierzchownością, grą aktorską lub po prostu - cała sobą. Czemu jednak adaptacja wypada tak blado na tle powieści? Powieśc opowiada o niezwykłej kobiecie będącej wciąż w podrózy poszukując swojego miejsca na ziemi, swojego Tiffany'ego. Kocham tą Holly. Film natomiast ukazuje zagubioną, wątłą kobietę więzioną przez swobodę i wolność (paradoks), która do końca nie wie czego chce. I ten romans... Skoro nie chciała być z pisarzem z powodu poczucia ograniczenia, to czemu zgodziła się wyjść za Brazylijczyka? Naciągany twór Hollywood'u, którego od dna odbija wspaniała Hepburn.