Muszę przyznać, że jestem fanem całej serii Bondów, ale zupełnie nie pojmuję jak można fascynować się takim tanim aktorem jak Daniel Craig – najgorszym odtwórcą tej szpiegowskiej roli ever!
Oczywiście wiem, że wszyscy dostrzegają miernotę, jaką reprezentuje Craig i wiedzą, że padli ofiarą dennych Hollywoodzkich gierek, do których wyniku widzowie zawsze muszą się dostosować. Nie rozumiem jednak, dlaczego nikt się nie przyzna do tej animozji. Ja nie mam zamiaru siedzieć cicho i udawać, że wszystko jest ok. Nie przeczę, może Quantum of Solace będzie dobrym filmem, ale wydaje mi się, że obecność Craiga jest dobrym powodem by ten film zbojkotować i zrezygnować z seansu w kinie.
Dosyć zniewieściałych drewnianych Bondów typu Craig! Fanom Bonda należy się coś więcej. Zasługujemy na prawdziwego szpiega, a nie tego niesubtelnego świńskiego blondyna.
To już wiemy, szczególnie że pan klon nawet nicka nie potrafi porządnie skopiowac.
Jedno małe sprostowanie. CR i QoS są wstępami do serii i trudno oczekiwa żeby Bond zaraz był super maszyną do zabijania itd. Więc to posta kreowana przez Craiga przeistacza się w te grane przez innych aktorów.
Ja najbardziej lubię Craiga, bo ta sztuczna grzeczność i groteska (oj chyba jej nie lubię) w starych bondach mi przeszkadzała. Natomiast cenię sobie realizm. Dlatego nie lubiłem tej serii. Podoba mi się dopiero od Casino Royale...
Grę Craiga uważam za dobrą.
PS
Lubię pana Putina ;P
"No i Craig ma podobną twarz do najlepszego przyjaciela człowieka...to
jest pana Putina. Co wbrew pozorom nie jest zaletą... "
I rozumiem, że to dyskwalifikuje go jako aktora i człowieka. Ale jak się nie ma za bardzo do czego przyczepić to...
Powyższe stwierdzenie powinno mówić samo za siebie...
Ty masz czlowieku chyba jaka manie...
"Lazenby ma ode mnie 10/10. Niespotykany kunszt aktorski podany w nienachalny, wysublimowany sposób."
- a to jest na powaznie ?? nie prowokacja ?? Racja, Lazenby prawie drugi De Niro...
Jesteś niemożliwy, przyjacielu Shamar, aczkolwiek w drugiej części swojej wypowiedzi pozytywnie mnie zaskoczyłeś. Ty też zauważyłeś te liczne podobieństwa pomiędzy Lazenbym, a Robertem? To miłe, że nie jestem w swoich przekonaniach osamotniony.
Ależ Shamarze!
W moim mniemaniu człowiek jak najbardziej może być zniewieściały i niesubtelny zarazem - te cechy się nie wykluczają, zwłaszcza jeśli odnoszą się do aktora, który wciela się w różne role.
Craig jest wyjątkowo nietypowym przypadkiem i nie bez powodu użyłem tych dwóch przymiotników, gdy go opisywałem. W Bondzie, dasz mu spluwę, a zagra chama, w "Inwazji" dorobisz mu grzywkę, a będzie wyglądał jak stara pudernica. Dlatego ponawiam moje słowa: precz z tym zniewieściałym, niesubtelnym Bondem.
Chcemy szarmanckiego Bonda z duszą i jajami prosto z powieści Fleminga. Każdy ma prawo wybierać swojego Bonda - dla mnie w tej roli najlepiej spełnił się Lazenby, ale rozumiem, że inne osoby mogą mieć inne zdanie, które uszanuję bez uciekania się do zarzucania im, iż "mają uszkodzone odbieranie rzeczywistosci", cokolwiek to by nie znaczyło.
Pozdrawiam
Craig, mój drogi jest zwiastunem nowej ery w historii przygód Bonda.
Biały Jastrząb światowej kinomatografii właśnie nadlatuje i 7 listopada zstąpi na ziemię...
Umarł król, niech żyje Jastrząb... xD
tak właśnie. UMARŁ KRÓL niech żyje KRÓL:D Jakby robione kolejne filmy z Brosnanem i tak efekciarskie jak ostatni to Bond padłby na ryj. Więc pozostaje pytanie. Skoro więc forma Bonda skostniała nawet po odnowieniu z Brosnanem to jak ją dalej pociągnąć? I oto Cambell dał rozwiązanie. Zróbmy z Bonda człowieka. Nadal ironicznego i stylowego, ale bardziej ludzkiego. IMO wejście w 10 punktowaną w XXI wiek. Nie ma to tamto. Pamiętam fanboyów jak zgrzytali na goldeneye przy premierze. A jednak ktoś go oglądał i dał dobrą notę. Świat się zmienia, ludzie też, filmy także.
Moim zdaniem. Nie ma co gadać na nową stylistykę. Trzeba ją przyjąć. A kto chce stare klimaty to ma z 20 starych filmów:) Ja też jestem sentymentalistą i bardziej wolę klimaty Connerego, luzackjie, zblazowane itd. Ale nie ukrywam, że nowa wersja wywarła na mnie wrażenie nie bywałe. Nie tylko jako Bond, ale jako KINO ROZRYWKOWE na najwyższym poziomie jaki widziałem.
"hcemy szarmanckiego Bonda z duszą i jajami prosto z powieści Fleminga. Każdy ma prawo wybierać swojego Bonda - dla mnie w tej roli najlepiej spełnił się Lazenby,"
buahahhahaa to niewiele przeczytałeś z tych jego książek, skoro dla Ciebie najlepiej spełnił się w tej roli Lazenby. O Boże, widzisz i nie grzmisz. Człowieku. Weź do ręki jeszcze raz Casino Royale. Przeczytaj i zastanów się nad swoimi farmazonami. Bo Wydaje mi się, że nic nie czytałeś, a tylko tak ściemniasz albo gadasz. Baa nawet genialny filmowy Connery nie był usobnieniem Bonda z książek Fleminga. Ja to bym postawił Jamesa z książek fleminga, coś koło Antona z Łukjanienki. Nie do końca, ale najbliżej mu podobny bohater, szczególnie z kart ostatniego patrolu, gdy już podróżuje. Więc moim zdaniem, książki należy czytać ze zrozumieniem, nie tylko je mieć i udawać, że się zna na rzeczy;) Bo co jak co ale Lazenby to była pomyłka, pomyłek i dlatego też był tylko RAZ:)
No oki, spoko loco... Jak dla mnie totalną porazką był za to Brosnan ze swoją nieskazitelną fryzurą... Tu nie było zarzutu , jedynie moje niezrozumienie, doprecyzowales i prawie to rozumiem...
"W Bondzie, dasz mu spluwę, a zagra chama, w "Inwazji" dorobisz mu grzywkę, a będzie wyglądał jak stara pudernica" tylko ze - "zagra chama" a "bedzie wygladal" - rozumiem ze bedzie tez gral jakiegos zniewiescialego typka ?... to chyba dobrze, ze aktor potrafi sie dostosowac do roznych ról... nie wypowiadam sie zresztą bo widzialem z nim ze 3 filmy tylko...
Cała seria opiera się na lekkości, ironii puszczającej co jakiś czas oko do widza, nie udaje, że nie jest bajką. Bond ma być niezniszczalny, zawsze pewny siebie i skłonny do żartu nawet w obliczu śmierci. Ma być przerysowanym gentlemanem. Jest to trochę inny obraz niż w książkach, ale seria się tym od początku charakteryzuje*. Jeśli to nie odpowiada to dla niego powstały inne filmy. Nie można potępiać Bonda, że jest w bondowskim stylu (to tak jak by ktoś powiedział, że Gwiezdne Wojny nie powinny powstać, bo są za bardzo "starwarsowe" - egoista jeden).
Casino Royale jest najgorsze z bondów (pomijając Quantum of Solace którego nie widziałem), bo jest najmniej bondowskie, co nie znaczy, że komuś nie może podobać się najbardziej. Widocznie taki ktoś lubi inny typ filmów niż bondy.
Daniel Craig, nie wygląda jak brytyjski gentlemanem, tylko jak prosty, sowiecki mięśniak, a w filmach jest dość kluczowe to jak kto wygląda. Nawet jako "główny zły" niezbyt by pasował. Najgorsze, że Casino Royale dopasowało się poziomem do wyglądu głównego bohatera. Mięśnie nad spryt. Brutalność nad wyrachowanie. Kolejne (szpiegowskie) sensacyjne mordobicie jakich wiele, a nie specyficzny film "bondem" zwany. Gdyby Casino było osobnym filmem, bez dziedzictwa poprzednich części nikt by do niego nie przywiązywał większej wagi niż do filmów np. z Van Damemm.
Jak to się ma do Quantum of Solace? Właśnie dlatego rozumiem autora tematu. Na ten film nie mam ochoty się wybrać, pewnie obejrzę go jak będzie w tv, ale nie będę na to czekać.
*Największym ukłonem w stosunku do książkowego pierwowzoru był Bond Timothyego Daltona.
Casino Royale to bardzo dobry film akcji...
Tak, gdyby nie był Bondem, to i tak warto byłoby go zobaczyć...
Bondowska seria i bondowski styl już się przejadły (aż 20 odcinków) i czas na małe zmiany... Po Craigu pewnie spowrotem wróci dawna konwencja... Ale teraz delektujmy się realizmem.
Delektuj się czym chcesz ważniaku, ale najpierw polecam wrócić "spowtotem" do szkoły i nauczyć się pisać po polsku.
P.S. Jako przyszła "pani od polskiego" nie mogłam sobie darować tej uwagi ;)
selene... mówiłem już jak bardzo Cię lubię? ;)
Kochana, "z" i "s" są na klawiaturze blisko siebie... tak samo jak "r" i "t" (spowtotem)... :P
Ale będę wstawiał każdy swój post do Worda, żeby poprawić błędy... Jeśli tylko dzięki temu zyskasz wewnętrzny spokój, którego jak widać nie może Ci zapewnić Biały Jastrząb...
PS
Więc to jednak prawda, że nauczyciele prywatnie także są... ekhm...
xD
Także podzielam opinię, że Casino Royale jakim by Bondem nie było to jest to świetny poprostu świetny film jako taki.
Nauczycielem jeszcze nie jestem, ale zapewne stanę sie nim po studiach, co wcale nie napawa mnie optymizmem.
Realizmem? Ile ty masz lat? To dla Ciebie jest realizm? W jakim ty świecie żyjesz? Ten film jest nierealistyczny jak każdy inny typowy hoolywoodzki film akcji. On nawet trochę udaje, że jest realistyczny. Osobiście tego nie lubię. Wolę aby film był albo realistyczny, albo "się przyznał", że nie jest. Takie udawanie, to trochę naśmiewanie się z widzów.
"Bondowska seria i bondowski styl już się przejadły (aż 20 odcinków)"
Przejadły się, bo? ty tak uważasz? Gdyby się przejadły to byłoby 20 odcinków?
Nie podoba Ci się konwencja bonda, ok, twoje święte prawo, masz inne film choćby Bourney, jednak pozwól mieć też swoje filmy ludziom, którzy lubią konwencję bonda, bo takich film nie ma zbyt wielu, a zwykłych filmów akcji jest pełno. Nawet tych pseudo realistycznych.
>> Ale teraz delektujmy się realizmem.
Realizmem to ja się delektuję codziennie kiedy zasuwam do roboty.
Zgadzam się w zupełności z założycielem tego tematu.
Wiele razy oglądałam wszystkie "części" i mam ogromny sentyment do Bonda jednak nie mogę ścierpieć widoku Craiga w roli 007. On poprostu tam nie pasuje.
Bond powinien być przystojnym, inteligentnym dżentelmenem z klasą i urokiem osobistym a nie sztywnym twardzielem który zdaje się nie mieć bądź też nie używać mózgu.
Już sam plakat tego filmu wywołuje u mnie pusty śmiech...
Co to wogóle ma być? Bond nie biegał z karabinem tylko z Walterem PPK!
Że nie wspomnę już jak wygląda Craig...
Jeżeli nie potrafią zrobić dobrego filmu to niech się za to nie biorą!
pozdrawiam Inez
A dlaczego nie wspomnisz o tym, jak wygląda Bond/Craig? No to ja to
zrobie za ciebie. Ów pan wygląda jak przypakowany Putin.
Widzę, że Daniel Craig, jest tu powszechnie atakowany…
Dlatego, właśnie przypominam wszystkim przeciwnikom nowego, realistycznego Bonda, swoją mowę w czterech aktach…
Wstęp
Dobra, koniec tej iście bondowskiej uprzejmości w stylu lalusiowatego Moore'a. Koniec z tą pokazówką, która przypomina mi metroseksualnego Brosnana. Nigdy więcej sztucznej uprzejmości i wyfraczonych, pożal się boże dżentelmenów (tu na myśl od razu przychodzi Connery)...
Nie czas na to. Żyjemy w ciężkich czasach. Zbliża się rewolucja. Trzeba zmienić swoje zachowanie (adaptacja do warunków otoczenia jest kluczem do przetrwania). To właśnie teraz nadszedł ten czas (Który już raz powtarzam to słowo? xD)...
Do czego piję? Trzeba zerwać ze sztuczną uprzejmością. Nawet w imię przyjaźni, nie można wybaczyć najgorszej zbrodni, która bezlitośnie i perfidnie godzi w nasz światopogląd. Trzeba skończyć z postępowaniem na wzór starych Bondów (Connery, Moore, Brosnan). Dość słodkiej, obleśnie groteskowej obłudy. Trzeba być szczerym.
Do Autora
No, więc odpowiadam szczerze:
Dark, rozumiem, że masz sentyment do świetnego i niestety zapomnianego odtwórcy roli Bonda, jakim był George Lazenby. Tak, tego aktora nie można zapomnieć. Zwłaszcza, że grał w tej kultowej (choć niekoniecznie genialnej) serii tak krótko. Ale jednego nie mogę pojąć. Dark, czy ty nie widzisz aktorskiego geniuszu Craiga?
Możesz i nawet powinieneś przypomnieć ludziom o znakomitej roli Lazenbiego, ale odczep się do Craiga. Daniel Craig to najlepszy do tej pory odtwórca roli Bonda. Zostawia daleko w tyle tych wszystkich Brosnanów, Connerych, Moore"ów... Oni wszyscy byli na jedno kopyto. Onie wszyscy byli tacy sami, metroseksualni, lalusiowaci i (niestety) groteskowi. Z całym szacunkiem, to nie Batman Burtona, gdzie Joker (do którego groteska znakomicie pasuje) tańczył na ekranie bawiąc widzów. To nie ten klimat. Bond potrzebuje czegoś nowego. Jesteśmy już znużeni starą konwencją. Niech to wreszcie będzie film szpiegowski z prawdziwego zdarzenia. Czas na realizm, czas na brutalność, czas na Daniela Craiga.
Do Towarzyszy
Nie martwice się... Choć żyjemy w trudnych czasach, koniec już blisko. Długo oczekiwane przez nas zmiany, wreszcie nadejdą. Ja już czuję w powietrzu ten chłodny, świeży powiew, powiew zbliżającej się wielkimi krokami rewolucji. Ten wiatr historii, wiatr przemian owiewa moją twarz, drażniąc moje nozdrza słodkim zapachem nadchodzących przemian. Powiew słodkiej rewolucji rozwiewa mi włosy, a ja rozpościeram szeroko ręce, otwieram spracowane dłonie i klękam. Czuję jak moje kolana dotykają świeżej, pachnącej, delikatnej, zielonej trawy, która w tym roku bujnie wzeszła posilona chłodnym, wiosennym deszczem i letnim słońcem. Podnoszę głowę i patrzę w górę... I co widzę?
Widzę jego... Tak, to On!
Wysoko na lazurowym niebie, rozświetlonym blaskiem południowego słońca szybuje najjaśniejszy punkt, tego zepsutego groteską świata...
Biały Jastrząb nadlatuje. Jego rozpostarte skrzydła machają w karzącym geście na trolli, na epigonów starej epoki, na bondowskich konserwatystów. Oni jeszcze będą się kulić ze strachu słysząc jego krzyk, dla nas rewolucjonistów będący ukojeniem.
O Nim
On, już jest... Jeszcze nie w naszym kraju, ale wkrótce do niego dotrze. Już 7 listopada zjawi się w naszych kinach, by przejąć pałeczkę po genialnym Mrocznym Rycerzu i kontynuować realistyczną rewolucję. Biały Jastrząb wciąż szybuje, coraz niżej i niżej, by w końcu 7 listopada zstąpić na ziemię. On ofiaruje nam długo oczekiwany spokój, ten Kwant Przyjemności, Skrawek Pociechy, tę Odrobinę Ukojenia (Quantum of Solace). Czas na gwałtowne zmiany.
Jastrząb Rewolucji, Jastrząb Sukcesu, Biały Jastrząb... Przynosi kres trwającej od przeszło 20 odcinków stagnacji. Kończy z kiepskim humorem, wnosząc akcję i realizm. Wnosząc prawdę, która przecież nie zawsze jest słodka jak dowcipy poprzednich Bondów. Wnosi aktorski kunszt i brutalność, która jest charakterystyczną cechą każdej rewolucji. Także tej która nieuchronnie nadchodzi.
Wy już to zauważyliście, wy już wiecie, wy już się boicie. Drżycie ze strachu przed Jastrzębiem, przez zmianami. Ale są to zmiany na lepsze. Możecie to nazywać kultem Craiga, możecie nas nazywać chorymi, zaślepionymi wyznawcami. Ale ja znam prawdę... On odmieni tę serię, to zwiastun rewolucji zapoczątkowanej przez Nolana. Nie powstrzymacie tego, to się już zaczęło.
Jeśli więc mam zostać nazwany chorym wyznawcą, zaślepionym człowiekiem, to, przysięgam na aktorski geniusz Craiga, nie ugnę się... Ja wierzę w nowe idee, to nie mnie zaślepia groteskowa mgła poprzednich Bondów.
Chodźmy 7 listopada do kina, przyłączmy się do Jastrzębia, pokażmy trollom ilu nas jest.
Niestety droga współtowarzyszko [choc jeszcze nie zdajesz sobie sprawy, że walczysz w niewłaściwym obozie, ale już niedługo]. Mój szlachetny i natchniony brat kieromał swoje słowa m. in. to ludzi małej wiary, ludzi błądzących w ciemnościach, ludzi takich jak Ty.
I wcale nie dziwię się, że został potępiony. Bo wyprzedza swoją epokę. Oczyma duszy zobaczył przyszłośc, którą wam dane będzie tworzyc. Ona was zaskoczy. Będzie jak kubeł lodowatej wody wylany na kloszarda przez rozpieszczone dzieci bogaczy, którym wszystko wolno...
Droga "widząca inaczej" Kassandro, twój współtowarzysz broni nie został przeze mnie potępiony. Ja jeno stwierdziłam fakt.
I tak przy okazji, pozwólcie mi pozostać w mych ciemnościach, bo obawiam się, iż doznawszy od was oświecenia, mogłabym od tego światła doznać również oślepienia ;>
Kochana, blask Białego Jastrzębia nikogo nie oślepia... przeciwnie, jest tą odrobiną ukojenia w tym mrocznym świecie. ;)
Moja droga. Powinnaś wiedzie, że o przesadną formę dbają tylko ci, którzy tak na prawdę mają znikomą treś do przekazania światu. Najważniejsza jest tylkoi wyłącznie treśc. Mój brat wzniósł się ponad ciemnotę i obłudę by objawic wam prawdę. Kiedy ogarnia go wizja. Musi szybko spisac to co zobaczył, gdyż jest to bezcenne niczym skarby z kopalnii króra Salomona i ulotne jak chwila w której tego doświadczył. Ale Ty i tobie podobni nie rozumiecie tego. Wciąż tkwicie w jaskini spętani niewidzialnymi więzmi zdradzieckiej formy, sztywnej etykiety i obłudy. My już dawno zerwaliśmy ciemną zasłonę z naszych oczu i wkroczyliśmy do świata idei.
Co Kassandro, dobrze się bawisz w grupę wsparcia trolli pokroju janko_bzykanta? Teraz z pewnością uzna cię za geniusza skoro wygadujesz takie głupoty.
Naprawdę nie wiem, gdzie się podziała twoja powaga, za którą wszyscy cię zawsze uwielbiali. Nie rozumiem jak możesz się tak wygłupiać.
Chciałam tylko jeszcze dodać, że to nieladnie tak kpić z innych użytkowników i wymyślac tego typu prowokacje.
Nie wiem co tu się odstawia, więc może mi ktoś wyjaśni:
Co za znowu za spiski? Co to za nowa gra? Zdejmijcie maski, ludzie!
Nie moja droga, błądząca w ciemności, Scarlett to nasz nieodżałowany Dark znajduje się w mocy trolli. Ja bronię jedynej słusznej idei i jedynego prawdziwego Bonda. Mój brat nawrócił mnie na słuszną drogę.
Przeglądając twoje wypowiedzi Kassandro stwierdzam, że wybitnie mijają się z celem. Pytam: jaki jest sens tego tematu? Bardzo ci się dziwię, że bierzesz udział w tej prowokacji.
"Ja bronię jedynej słusznej idei i jedynego prawdziwego Bonda. Mój brat nawrócił mnie na słuszną drogę."
To nie są poważne wypowiedzi. Wydaje mi się, że mozna nawet wyczuć w nich ironię. Nigdy bym sie po to tobie czegoś takiego nie spodziewała.
Myślę, że powoli zamieniasz się w trolla. Żartujesz sobie z poważnych uzytkowników, którzy przyszli tu porozmawiać o filmie.
Obawiam sie, że od tej chwili będę musiała demaskować wszystkie twoje sarkastyczne wypowiedzi. Nie zmuszaj mnie też do tego bym musiała podac linka do innego, wiadomego tematu.
Lepiej zdejmij maskę.
Ty natomiast mogłabyś wymyślic coś sama zamiast kopjowac moje wypowiedzi... Chyba Cię na to stac? To forum, na którym rozmawiamy o Bondzie, a nie uprawiamy swoją prywatną vendettę. Ja to robię ty natomiast... do tego celu służą inne miejsca.
"Ty natomiast mogłabyś wymyślic coś sama zamiast kopjowac moje wypowiedzi..."
Używam ich, aby zademonstrować jak bardzo drastycznie zmieniła się twoja postawa na tym forum. Gdzie się podziała twoja powaga? Dołączasz się do tej prowokacji, zamiast z nią walczyć...jestem zawiedziona.
I o Bondzie to ty na pewno nie rozmawiasz, tylko prowokujesz Bogu ducha winnych użytkowników.
"... do tego celu służą inne miejsca."
No co ty nie powiesz.
Pokaż mi w konstytucji ustęp, w którym jest napisane, że obywatel nie może zmienic zdania, gdyż jest to surowo zbronione. Błądzic jest rzeczą ludzką.
I możesz przesta się wysilac. Doprawdy kobieca zawiśc nie zna granic. Wstyd mi w twoim imieniu. Życzę tobie i Future szczęscia. Wszyscy wiedzą, że my się nie cierpimy. Zatrzymaj też kobiecy prym w grupie ET, o który od początku zaciekle walczysz. Mnie nie zależy na zaszczytach.
Wiesz, nie wszystko jest zapisane w konstytucji. Inaczej byłaby ona bardzo gruba. Jeszcze cię tego nauczą.
Musisz tylko wiedzieć, że radykalne zmiany zdania/zachowania mogą być czasami źle odbierane.
Do dalszej części twojego postu się nie odniosę, bo chciałaś, żebym przestała się wysilać.
Scatt, a o czym my tu gadamy, jak nie o filmie?
Ja cały czas bronię wizerunku Craiga jako Bonda, tyle że w trochę luźniejszy sposób...
Ja naprawdę lubię Craiga i Casino Royale... a w sobotę idę do kina na Quantum of Solace... Swoją reckę filmu też zamierzam przedstawić tutaj ;)
Przyłącz się do dyskusji Scatt. Jakiego Bonda ty lubisz?
Scarlett, czytam twoje wypowiedzi i po prostu muszę, muszę to powiedzieć, chociaż wiem, że i tak mi to zaraz zablokują (zresztą pewnie sama zgłoszę to do usunięcia): JA PIERDOLĘ!!!! dziewczyno, to jest internet: miejsce spamu, taniej zgrywy i robienie z siebie debila zupełnie bez żadnych konsekwencji w realnym świecie. Wyluzuj.
scelene, proszę o wyrozumiałość...
My, nasza grupa jesteśmy jak starzy przyjaciele (żeby nie powiedzieć rodzina). Wybacz nam ewnetualne rodzinne sprzeczki ;)
Hehe, skutek mojej przemowy jest taki, że to ja ostatecznie wychodzę na największego oszołoma :D
Selene, i tak ci tego nie wytłumaczę, więc możesz pozostac przy swojej opinii, zapamiętam tylko, ze jesteś wyluzowana i nie będziesz więcej czepiać się literówek, błędów ortograficznych, spamu, taniej zgrywy i robienia z siebie debila ;)
I tu się mylisz. Błędy ortograficzne to zbrodnia, którą należałoby karać więzieniem, tak więc ich bedę się czepiać zawsze ;D
Natomiast na spam i tanią zgrywę godzę się bez oporu.