No takich manewrów to dawno nie było. Najpierw laska zaciesza że ją uratuje, a ten ją skroił. Potem myślała, że chce ją jednak uratować, a ten zachłanny zajumał deskę. No i grande finale: podział fifty/fifty ;) Ta scena to prawdziwa perełka.
Popłakałem się, czytając Twój komentarz! Dzięki! Rozchmurzyłeś mi szary dzień! Scena faktycznie perełka :)
Dawałem mu szansę pół na pół jak popłynął po deskę i nie pomyślałem, że będzie to tak dosłownie. Gościu się pogubił po wyjściu na brzeg. :)