2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143515
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

W naszym kraju istnieje bardzo niepokojąca i żenująca w istocie tendencja do uznawania dzieł podejmujących poważną tematykę dziełami ambitnymi, inteligentnymi i ponadczasowymi. Nie wiem dlaczego tak wiele osób uważa to przełożenie za prawdziwe i jedynie słuszne. Właśnie na przykładzie filmów można ten fenomen bardzo jaskrawo dostrzec. Ale do sedna…

Film Kubicka ma dwa plusy właściwe, jeden potencjalny i całą masę minusów – niestety. Pierwszym plusem jest bezwzględnie warstwa wizualna. Efekty specjalne wyprzedzają epokę i to bez dwóch zdań. Drugim plusem jest wykorzystanie muzyki klasycznej. Oczywiście jest to kwestia sporna. Dla mnie muzyka klasyczna w tym wypadku jest plusem. Plusem potencjalnym tej produkcji jest niejednoznaczność filmu. Jak się przedstawia fabuła a właściwie „fabuła”?

Na początku jesteśmy uraczeni sceną w istocie prehistoryczną. Człekokształtne wiodą swój nudny żywot i nic ciekawego się nie dzieje. Z nieba spada wielki czarny kamień (monolit). A może po prostu się pojawia? Mniejsza o szczegóły techniczne. Pod wpływem tegoż kamienia człekokształtne prostują się, uczą się wykorzystywać kości jako broń i przeganiają od wodopoju inną grupkę człekokształtnych (które to wcześniej przegoniły grupkę, która teraz „wyewoluowała”). Jeden z człekokształtnych ginie a reżyser częstuje nas przeskokiem czasowym. Niektórzy dorabiają do tej części filmu wydumane teorie o boskiej (tudzież szatańskiej) ingerencji. Człekokształtne poznając „postęp” (wiem, dziwnie to ująłem) stają się „grzeszne” (wątek morderstwa). Problem tylko taki, że wcześniej też były. Jedna grupa wypędza drugą. Egoizm w czystej formie. Pomijam już że uzasadniony. W końcu przetrwają najsilniejsi. Ale, to miał być raj? Nie sądzę. Jak dla mnie cała próba interpretacji tego wątku z domieszką Boga i szatana jest zwykłą nadinterpretacją. Wiecie co najbardziej bawi? Moja interpretacja nie jest zła. Tak jak miliony innych. Oczywiście, jest cała masa domorosłych pseudo-intelektualistów, którzy roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną. Patetycznych ludzi nie brakuje. Ich problem jest taki, że nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności. Zgroza.

Dalsza fabuła w skrócie: Na księżycu zostaje odnaleziony kolejny (a może ten sam?) monolit. Do zbadania znaleziska zostaje wysłany jeden naukowiec. Cała jego podróż jest niemiłosiernie rozciągnięta i nudna. Dialogi są powierzchowne i nie wnoszą totalnie nic (tutaj pole do popisu dla pseudo-intelektualistów w wyciąganiu głębokich przesłań z dialogów typu „witaj, co u ciebie?”). Ślimaczy przelot statków kosmicznych ratuje tylko muzyka w tle.

Następnie można odnotować kolejny przeskok czasowy o 1,5 roku. Na Jowisza zostaje wysłana załoga, która ma zbadać kolejny monolit. Oczywiście monolit tutaj jest (tak jak w wątku prehistorycznym) metaforą ewolucji lub/i jej przyczyną (interpretuj jak chcesz). Jesteśmy świadkami najciekawszego w istocie wątku w tym filmie. Zmagania dwóch astronautów z buntującą się sztuczną inteligencją wprowadza powiew świeżości i wreszcie jakąś akcję do filmu. Oczywiście reżyser znowu serwuje nam dłuuuuuuuuugie do graaaaaanic moooooooożliwooooości sceeeeeny, któreeeee są straaaaasznie nuuuuudne! W finale astronauta Dave (chyba tak mu było) wygrywa a reszta załogi umiera. Pole do interpretacji (oraz Nadinterpretacji) tego fragmentu jest ogromne. Równie dobrze możemy wyciągnąć z niego prześmiewczy wniosek w stylu „pamiętaj, wylatując w kosmos nie polegają na „niezawodnym” komputerze.

Ostatnią częścią filmu jest „podróż” w nieskończoność. A przynajmniej ja to tak odebrałem. Astronauta ląduje w… pokoju. Piękne pomieszczenie bogato zdobione. W „mgnieniu oka” astronauta się starzeje i umiera. Pojawia się monolit, który zamienia go w świecący płód. Kij już z tym jak ja to interpretuję…

Film jest niestety niemiłosiernie nudny. Tak jak wspomniałem na początku. Samo to, że porusza poważną tematykę nie czyni z niego arcydzieła. Poza wątkami muzyki klasycznej nie ma prawie nic. Buczenie, stukanie. Litości. Aktorstwo stoi na żenującym poziomie. Tak jednowymiarowych i nieokazujących uczuć postaci ze świecą szukać w innych filmach.

Film ten stara się poruszać rzeczy ważne w nieudolny i nudny w istocie sposób. Osoby wstawiające się za nim wykazują do jakich to refleksji ten film ich nie skłonił. Litości. O życiu śmierci Bogu szatanie ewolucji i całym tym kramie zastanawiałem się setki razy. Wy pewnie także? Ten film nie wnosi nic nowego do tych rozważań. Co więcej, nie wywołuje w ogóle chęci zastanowienia się nad tym wszystkim.

Z mojej perspektywy wygląda to tak. Reżyserowi płacono $ od klatki i dlatego trwa to diabelstwo aż 140 minut. Seans tego filmu niejednego twardziela rozłoży na łopatki. Wielu nie dotrwa do końca i wyłączy albo też uśnie. Ja dotrwałem. Nie musicie gratulować. Nie ma czego. To chyba oznaka, że jestem w istocie masochistą. Bo inaczej seansu tego „dzieła” nazwać nie można.

Fabuła stara się być „na poziomie” ale w istocie nie istnieje. I myślę, że wiele osób się tutaj ze mną zgodzi. Dochodzimy do smutnego wniosku, że ten film to w istocie barwny seans nowatorskich (jak na tamte czasy) efektów specjalnych. Moje skojarzenie: Transformersy. Także efekty specjalne + wydumane przesłanie + niezrozumiale wysoka nota. Za jakieś 30-40 lat „Transformers” będzie pewnie tak samo zajadle broniony jak „Odyseja kosmiczna”. Przełomowe dzieło, którego przełomowość polega na efektach specjalnych. Co z tego że inne aspekty filmu leżą albo nie istnieją.

Ups… uświadomiłem sobie właśnie, że udzielił mi się schizm pana Kubricka. Moje skromne „trzy grosze” zostały rozciągnięte do niebotycznych rozmiarów. Ale gwarantuje, to pikuś w porównaniu z „Odyseją”. Filmu nie polecam. Jeśli chcecie pokontemplować na temat złożoności wszechświata możecie to równie dobrze zrobić bez oglądania „dzieła” Kubricka. Jeśli jednak coś was najdzie, to bądźcie świadomi, że decydujecie się w istocie na 140 minutowych seans efektów specjalnych w stylu retro. Właściwie na koniec wyłuskam jeszcze jeden plus. Macie problemy z bezsennością? Odpalcie ten film…

4/10 (z wielkiej litości)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
grzegorz_cholewa

Atak ad personam. Zero merytoryki. Ocenę wystawiłeś sobie sam. Żegnam.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
grzegorz_cholewa

Facet cię przerasta. Mógłby cię zjeść na śniadanie ale poczucie własnej wartości mu nie pozwala.
Żal mi ciebie jeśli tego nie zauważyłeś.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
grzegorz_cholewa

Panie, pan jesteś cham i warchol.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
grzegorz_cholewa

Bardzo proszę :P

ocenił(a) film na 10
MitchellPete

Jeśli gość widzi w scenie z p...dolnięciem kością małpiszona symbol grzechu, to faktycznie... przerasta wszystkich. Ale żeby nie było zbyt łatwo, nie napiszę ci, co ta scena symbolizaowała

ocenił(a) film na 5
happaral

Trzymałeś Stanleya za rękę na łożu śmierci ? Wyjawił ci to ?
A może chodzi tylko o twoją subiektywną ocenę ?

Każdy ma swoją wersję. Ja też nieco inną niż Wolverin co nie oznacza że jedyną i słuszną.

ocenił(a) film na 10
MitchellPete

...a kniżku czital?
Bo to trochę tak, jakbyś powiedział, że każdy ma prawo do subiektywnej interpretacji dzieł Słowackiego, maestro (bo w sumie ma - tylko czy robiąc to, a zwłaszcza publicznie... aby się nie ośmiesza?)... a ja już na studiach widziałem, jak w trakcie akademickiej dyskusji tacy "subiektywiści" po 5 minutach rzeczowej analizy zaczynali się wstydzić, że podjęli próbę. Wystarczy znać źródło i biografie i niekoniecznie szczegółową historię żywota autorów, by doskonale rozumieć symbolikę zawartą w ich dziełach.
Swoją drogą rozumiem, że oglądając dzieło Kubricka można się zgubić, bo on wszystkim swoim filmom nadawał artystyczny sznyt, którego zazwyczaj brakowało u źródeł jego inspiracji. Niemniej radzę trochę poczytać, zanim rzucisz się z szabelką na Abrahmsa.
Pozdro.
h.

ocenił(a) film na 5
happaral

Może jednak o Abramsa ci chodziło ? Następnemu pouczanemu napisz "czołg". Mniej wstydu.

Odmawiając odbiorcy prawa do WŁASNEJ interpretacji zaprzeczasz sensowi istnienia sztuki. Rozmawiając o literaturze, filmie, poezji, malarstwie zejdź z iglicy Pałacu Kultury. Iglicy na którą się wdrapałeś i próbujesz resztę obrzucać bananami.
Jest też wyjście drugie. Przerzucić się na komentowanie równań różniczkowych. Tam już bez cienia wątpliwości możesz wtłaczać ciemnocie co chodziło po głowie Maxwellowi, Schrodingerowi czy Einsteinowi. I będziesz miał rację.

Naprawdę niefortunnie dobrałeś podmiot tej dyskusji. Sam wiesz jak enigmatyczne są dzieła Kubricka. Zresztą Clarke też dla mnie nigdy prosty w odbiorze nie był.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
MitchellPete

Złapałeś mnie na literówce i tak się podniecasz? :-) Myślałem, że jesteś poważniejszy... Ja się nie wstydzę pomyłek.
Nikomu nie odmawiam prawa do własnej interpretacji, ale Ty nie odmawiaj mi prawa do oceny, czy ta interpretacja jest wg mnie słuszna czy nie. To co piszesz trąca hipokryzją, monsieur :-).
Nie wiem co miała znaczyć alegoria z iglicą pałacu w tle, lecz jeśli ją dobrze zrozumiałem, to rozmawiając o sztuce trzeba jednak wznieść się trochę wyżej, bo czyż symbolika, to nie jest rodzajem wymuszenia dostrzeżenia sedna w zlepkach obrazów urojonych? Chcesz pogadać o symbolice w sztuce? Zapraszam, ale sam odpowiedz sobie na pytanie w czym leży klucz do zrozumienia symbolu?
Piszesz, że jedynie w matematyce można mówić o jednobrzmiącej symbolice? A gdzież tu symbolika?
Spróbuj na jakimkolwiek egzaminie napisać, że np krzyk pawia w Ludziach Bezdomnych symbolizuje (tu puszczam wodze fantazji) sygnał do podniesienia głowy i powstania z kolan ludzi uciskanych. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego na tym egzaminie dostałbyś pałę. Symbolika w sztuce nie daje bezkresnej dowolności interpretacji czy Ci się to podoba, czy nie... ona ma znaczenie - jedno, jedynie prawdziwe znaczenie. To znak, przez który autor doskonale wiedział, co chce powiedzieć. Dlatego, jak wcześniej napisałem, trzeba znać biografię i historię życia autorów, przesłanki skłaniające ich do stworzenia takiego, a nie innego dzieła zawierającego taką, a nie inną symbolikę. Czy to takie trudne do ogarnięcia?. Mogę się z Tobą założyć, że większość miłośników C. Clarka czy/i Kubricka nie ma z tym problemu...

ocenił(a) film na 5
happaral

Obaj dobrze wiemy że to nie literówka. Ale duma nie pozwala. :)

Jeśli nie zrozumiałeś poprzedniej mej metafory to spieszę wyjaśnić iż twe ego odleciało tak wysoko, że dolatujące z dołu jęki maluczkich są już niesłyszalne. Uzurpujesz sobie prawo do jedynej i słusznej interpretacji. I brniesz dalej przytaczając absurdalne przykłady i wymyślając historie z serii "co by było gdyby ?". A przypominam iż spojrzenie Wolverina od którego zaczęła się dyskusja jest całkiem składne i logiczne. Pohamuj więc waść swe zapędy w kierunku sajens-fikszyn. Jednego Kubricka mi wystarczy.

Nie lubię go. Ze wszystkimi obrazami miał podobnie. Już gdzieś pod tym filmem pisałem, że rzucił widzom paczkę zapałek, garść długopisów, dwie pomarańcze i choinkę zapachową ze słowami "a teraz zróbcie sobie z tego film wszech czasów". Minimalizm i lenistwo. Pierwsza cecha bardzo w moim guście, dlatego między innymi Kubricka oglądam. Druga - jak zawsze - strasznie irytująca mnie po seansie. I teraz taki gość jak ja dyskutuje z taki gościem jak ty o... ? No właśnie, o czym ? Guzik pokazał a domysłów i teorii tysiące.

Oczywistym jest że symbolika jest ograniczona. Ograniczona do jednej, dwóch a - w wyjątkowych sytuacjach - najwyżej kilku interpretacji. Ale czy wymuszona do jednej tylko wizji ?
Powątpiewam.
Wątpię by autor świadomie pokazując tak mało zmuszał widzów do myślenia wyłącznie jednotorowo. Znajomość jego życiorysu, wcześniejszych dokonań, przekonań politycznych czy ilości kochanek niewątpliwie pomaga w zrozumieniu psychiki twórcy. Ale czy znając tak dobrze Kubricka, uważasz że to przeładowane symbolami a ubogie w treść dzieło, było w zamierzeniach jednowymiarowe ? No nie żartuj.

Zupełnie inaczej ma się rzecz z Clarkiem. Z dzieciństwa została mi sympatia do tego autora. Dla nastolatka były to ciężkie choć interesujące tematy. Tam przekaż był klarowniejszy, bo i książka posługuje się inną formą. Ale czy papierowa "2001..." jest dziełem li tylko Clarka. Sam wiesz że nie. To nadal Kubrick. Porównaj ją sobie zresztą z oryginalnym "Sentinelem" Arthura.

Reasumując.
Nie zgadzamy się co do tezy, iż symbolika może mieć więcej niż jedno znaczenie.
Znaczenie dla kogo ?!
Dla mnie ? Dla ciebie ? Dla autora ? Dla pani Dorotki z naprzeciwka ?
Już tu jesteś na straconej pozycji gdyż czytanie symboliki nie jest przyznane na wyłączność. Nawet autorowi.

ocenił(a) film na 10
MitchellPete

Stary, ja myślałem, że tak się to pisze :-). W przeciwieństwie do Ciebie nie sprawdzam każdego słowa w słowniku, a definicji w encyklopedii, a obaj wiemy, że Ty tak właśnie robisz, ale duma nie pozwala się przyznać, prawda ?;-).
Ja rozumiem, że nie lubisz Kubricka, o gustach się nie dyskutuje. Ja nie znam się na sztuce impresjonistów i czasem nawet chciałbym powiedzieć, że to bohomazy, ale niezrozumienie rzeczy nie uprawnia mnie do jej krytykowania.

Imputujesz mi szereg przywar, na które sam cierpisz. Twoje posty w przeciwieństwie do postów Wolverina są agresywne. Zarzucasz mi uzurpację, ale czy tak zażarcie ze mną polemizując sam aby nie uzurpujesz sobie prawa do sądzenia o słuszności interpretacji? O uznawaniu praw do nazywania czyjejś twórczości dziełem lub szmirą nawet nie wspomnę.

Minimalizm, lenistwo... mam wrażenie. że piszemy o zupełnie innych dziełach. Dla mnie minimalizm (ale nie w pejoratywnym znaczeniu) to dogma, a lenistwo, to kino polskie po roku 90. Jeśli minimalizm ma na celu ukrycie formy, a odkrycie treści, to czemu nie? Jeśli "lenistwo" ma na celu nadać artystyczną oprawę dziełu niemal technicznemu, to czemu nie?

Tak, czy inaczej jesteśmy z innych bajek. Mnie nie specjalnie interesuje Twoja, Ciebie moja i tak jest dobrze. Ale Twoje ostatnie zdanie z komentowanego przeze mnie postu, to perełka. Przeczytaj je raz jeszcze :-)
Chciałbym zobaczyć Twoją polemikę z autorem jakiegoś dzieła na temat jego znaczenia :-)

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
happaral

Moja przeglądarka ma zaimplementowanego jakiegoś korektora. Nie zabiegałem o to i uważałem za zbędne. Ale mam. :) Przydało się w słowie "wszechczasów". Wydaje mi się ze obie formy są poprawne. Zresztą z ortografią nigdy nie miałem problemu. Jak będziesz grzeczny zdradzę ci nazwę :)

Mam pytanie.
Czy to błąd składniowy czy naprawdę przypisujesz mi "prawo do sądzenia o słuszności interpretacji" ? A jeśli nie błąd to czy aby nie pomyliły ci się podmioty w tym zdaniu ?
Ja sobie roszczę jedynie prawo do WŁASNEJ oceny zamierzeń i twórczości. Własnej i słusznej. Jak każda inna. Byle w miarę spójna i przemyślana. A ty chcesz mi wmówić że nie mam takiego prawa.

Wątku samego Kubricka, oceny "2001...", dogmatu (chyba o to ci chodziło ?) minimalizmu czy nazywanie lenistwa artystyczną oprawą nie poruszę. Niektóre są absurdalnie wesołe i aż kusi. Podejrzewam jednak iż życia by nam brakło skoro w jednej tylko kwestii mamy tak rózne opinie.

Kończąc przepraszam też za, momentami, agresywny ton. Z reguły tak reaguję na uszczypliwości.
Niepotrzebna eskalacja, przyznaję.

ocenił(a) film na 10
MitchellPete

Nie :-) Chodziło mi o dogmę - manifest skandynawskich twórców filmowych, konkretnie dogma 95. Nie chce mi się rozwijać tematu... najbardziej znane nazwisko tego nurtu to Von Trier i teraz pewnie wiesz już wszystko.
To zdanie to nie błąd i nic mi się w nim nie pomyliło - zarzuciłem w nim Tobie to, co Ty zarzucasz mnie :-)
W sumie to nawet fajnie się z Tobą różnić. Szczęśliwego Nowego Roku! :-)

ocenił(a) film na 5
happaral

Chrome :)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
happaral

"Nie wiem co miała znaczyć alegoria z iglicą pałacu w tle, lecz jeśli ją dobrze zrozumiałem, to rozmawiając o sztuce trzeba jednak wznieść się trochę wyżej, bo czyż symbolika, to nie jest rodzajem wymuszenia dostrzeżenia sedna w zlepkach obrazów urojonych?"
MitchellPete miał na myśli to, abyś przy konwersacji o sztuce nie patrzył na swego rozmówcę z góry...

ocenił(a) film na 10
Kamileki

Poczytaj posty MitchellPete'a. Mam wrażenie, że jest deko agresywniejszy ode mnie, ale to także podlega subiektywnej interpretacji :-).
Na nikogo nie patrzę z góry, ale na przykładzie płaskiej ziemi... jeśli ktoś pieprzy farmazaony, to nazywam to pieprzeniem farmazonów - ot mój skromny pogląd. Podejrzewam, że to samo o mnie myśli MP, ale sądząc po tak perfekcyjnym zrozumieniu alegorii MP zapewne masz tego pewność :-)

ocenił(a) film na 10
happaral

Odniosłem się do tego tylko jednego zdania, przecież nie twierdze nigdzie, że jesteś agresywny. Co do waszej rozmowy - zeszliście niebotycznie z dyskusji na temat filmu na rzecz utarczek słownych :P

ocenił(a) film na 10
Kamileki

To prawda :-)

happaral

"Wystarczy znać źródło i biografie i niekoniecznie szczegółową historię żywota autorów"

Tylko czy w sztuce naprawdę o to chodzi?...

ocenił(a) film na 10
Trias

Chyba że chcesz żyć w przekonaniu, że C. Clark w SO2001 szukał np. Boga, co jest nonsensem. Ale jeśli wolisz zostać przy swoim domniemaniu niż dobrze zinterpretować nurtujące autora zagadnienia, to spoko...
Jeśli chodzi o interpretację dzieł, na prawdę szanuję wszystkie opinie. Nie mogę się tylko pogodzić z faktem, że ktoś albo nie rozumiejąc dzieła, albo na przekór wszystkim, przy użyciu mocno naciąganych i nadmiernie przeintelektualizowanych argumentów próbuje obniżyć jego rangę... to wszystko, got it? :-)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Mowiacy_do_reki

Racja. Filmy nie mają nudzić. A "dzieła" tego, całego Kubricka nudzą jak cholera.

ocenił(a) film na 10
Mowiacy_do_reki

Transformers to kino dla konsumentów fast foodów czyli szybka i bezmyślna akcja która pozostawia niedosyt i apetyt na kolejne części nafaszerowane jeszcze większą dawką szybkiej i bezmyślnej akcji.
Ten film Kubricka to przeciwieństwo współczesnego kina akcji. To film skierowany do odbiorców z głębszym rozumem, dla ludzi z wyobraźnią.

hadzi3

Wy mohery tego tekstu uczycie się na pamięć? Przy każdym, nudnym starociu go widzę.

ocenił(a) film na 10
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wolverin

Dokładnie.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

Nie którym się wydaje. że kiedy napaćkają kilometr tekstu to będą uznani za nie wiadomo kogo.
Dla nie których wielkie dzieła to, te ze schwarzeneggerem.

Herretyk

Filmy z Arnoldem są spoko. Trzeba tylko rozróżniać gatunki.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

są spoko ale zależy które.

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

nie nie, wacpan bredzi, a zalozyciel tematu ma racje, a wacpan jest tepy w dodatku, nie umiejac uszanowac zdania innego. Ten film to kicz i tyle!

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

tresciowo i merytorycznie, zgadzam sie 1/10

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

kurde , nie mow ze ci sie ten film podoba :)???

riko62

Riczuś, pojedź na Era Nowe Horyzonty, odpocznij od telewizora.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

od 3 miesiecy ogladalem moze ze 3-4 godziny

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Myślisz że wiesz wszuystko o przekazie tego filmu jak tak to podziel się swoimi przemyśleniami .Tylko nie takimi z internetu .Po twoich odpowiedziach wnioskuję że nie jesteś w stanie nic konstruktywnego odpowiedzieć samodzielnie .Kolega doskonale streścił tą dłużyznę i tyle .Film jest moim zdaniem bardzo udany ale te sceny z kosmosem po pół godziny .Ani to klimatu nie wprowadza ani nie ma nic wspólnego z fabułą .

terron

Kolega doskonale uwypuklił swoje upodobania i jednocześnie wiarygodność. Najlepszą odpowiedź jaką mógłbym dać na temat Odysei to pojechać do Hollywood, poprosić o 200 mln. i zrobić swój własny projekt. I taki bym zrobił. W duchu tego filmu.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Ta i przewaliłbyś te 200 milionów na dziwki i koks.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Wolverin

Jakiś czas temu postanowiłem obejrzeć ten film. Wytrwałem do 30 minuty. Dalej nie dałem rady. Wiem, że obrońcy tego filmu twierdzą, iż olbrzymie znaczenie mają tu symbole. Mają za zadanie skłonić do refleksji. Ale co ma do tego np. monolit (Bóg?) i małpy (ludzie?), nie wiem. To chyba jasne, że ludzie religijni wierzą, że człowiek rozwinął (rozwija) się dzięki Bogu. I po obejrzeniu filmu mam jeszcze raz o tym rozmyślać i dochodzić do już ustalonych faktów? Nie, dziękuję.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem